wplność słowa

Obrazek użytkownika Jaga
Kraj

Otrzymałam, przekazuję

Wolność słowa

W III RP w roku 2011, zaiste istnieje wolność słowa i mediów oraz wypowiedzi artystycznej. W 30 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego w Polsce, 13 grudnia 2011 r. o godzinie 20-ej został wyświetlony w telewizji publicznej film dokumentalny „Żeby Polska była Polską”. Powstał on w styczniu 1982 r.
i pokazywał reakcję całego cywilizowanego świata na wypowiedzenie wojny polskiemu narodowi przez komunistyczną władzę. Wprawdzie mało kto ten film mógł oglądać, gdyż nie był emitowany w TVP 1, lub TVP 2, ale w TVP Historia, która to stacja ma niską oglądalność, bo m.in. mało kto ją odbiera, ale jednak był. Film ten został pokazany już w 30 lat po jego wytworzeniu, z tego po 22 latach III RP. Wcześniej widać nie można go było pokazywać, bo jego treść może kogoś urażała. Ostatecznie prawda o Katyniu musiała czekać dużo dłużej, podobnie jak poczekamy na wyniki śledztwa smoleńskiego. Możliwe, że wstrzymywanie emisji tego filmu wynikało z jego tytułu, będącego według przekazu filmu - hymnem „Solidarności”. A jak wiadomo wolność, wolnością, ale Autora tej pieśni w III RP, jak za komuny, nie ma być w telewizji publicznej.
W TVP Info, w ramach wolności słowa, pokazano dokument świadczący
o niechlubnym postępowaniu jednego ze zmarłych „autorytetów moralnych”. Wprawdzie nikt wiarygodności tego dokumentu nie kwestionował, ale za tą wypowiedź musiał się publicznie kajać sam szef TVP, bo „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Gdy pada słowo „Prawda”, to zaraz słyszy się pytanie „jaka prawda ? czyja prawda?”. Bo przecież prawdy nie ma !
Są też już filmy i sztuki o bohaterach walk o niepodległość – „Słowo honoru”, „Inka” i parę innych. Powstały szczęśliwie, kiedy już ich kaci dostatnio żyjący za wysoką specjalną emeryturę zmarli śmiercią naturalną, nigdy nie niepokojeni. A i tak te filmy przykro urażają ich potomków, którzy uważają swych ojców i dziadków za bohaterów. Dlatego większość filmów, zwłaszcza dokumentów, nadawanych jest w tak późnych godzinach, żeby większość widzów, a zwłaszcza młodzież ich nie oglądała. Tak było nawet ze „Śmiercią jak kromka chleba” Kutza, który też mówił o trudnościach w jego nakręceniu. W 70 lat po zbrodni katyńskiej ukazał się film „Katyń”. Nareszcie! Przecież jeszcze w 1988 r. partyjno-rządowa komisja z profesorem historii na czele uznała, że nie ma żadnych dowodów, aby w Katyniu oficerowie polscy byli mordowani przez Rosjan. Zresztą w filmie Katyń mordują jacyś bezosobowi NKWD-owcy, a Rosjanin ratuje żonę bohatera. Tak jest politycznie poprawnie.
Pod tekstami w Internecie lepiej się nie podpisywać, bo można przeżyć najście grupy funkcjonariuszy, jak ten młody człowiek, który kolekcjonował dowcipy (może nie zawsze „cenzuralne”) o prezydencie. Gdyby te dowcipy były o poprzednim prezydencie (a produkowano ich wiele i nie zawsze kulturalnych) to by nie było problemu. No bo jest wolność słowa. Póki władza nie ograniczy Internetu do treści wyłącznie politycznie poprawnych. Ale wolność jest.
Widz

Brak głosów