WRZESIEŃ 1939 ROKU NIE TYLKO WE LWOWIE CZ. IV

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

WRZESIEŃ 1939 ROKU NIE TYLKO
WE LWOWIE CZ. IV

Po 1945 roku polska granica wschodnia miała być oparta na tzw. Linii Curzona, co sam zresztą zaproponował Stalin. Wszystkie wersje tej linii pozostawiały Lwów po stronie polskiej, który historycznie i etnicznie był czysto polski, jednak Stalin kierując się osobistymi pobudkami wykreślił własną linię która była zgodna z paktem Hitler-Stalin z 28 września 1939 roku, pozostawiając Lwów w radzieckiej strefie okupacyjnej. Stan ten został utrwalony w 1945 roku w Jałcie przez obojętną postawę USA i Wlk. Brytanii. Pod okupacją sowiecką nastały tragiczne czasy dla Polaków i polskich ziem, siłą przyłączonych do ZSRS. Armia Czerwona wspólnie z NKWD dokonywała czystek etnicznych w czym pomagali jej też ukraińscy nacjonaliści, oraz mordów, grabieży i deportacji ludności polskiej.

Szczególnie zwalczano polską inteligencje, ziemiaństwo, administrację wojskowo-cywilną oraz kościół rzymsko-katolicki. Doszło do masowego rabunku i dewastacji polskiego majątku narodowego na polskich ziemiach zaanektowanych przez ZSRR.

Okupacja tej części Polski która znalazła się po 17 września w rękach sowieckich - ok. 52% Polski, została wykorzystana przez sowietów nie tylko do mordowania narodu polskiego i jego elit, lecz także jako laboratorium przyszłych kadr, które kształtowały tzw. Polską Rzeczpospolitą Ludową / PRL/. Ludzie ci rządzili Polakami z ramienia Moskwy przez ponad 50 lat, wywodzili się często spośród kolaborantów na rzecz sowietów, oraz zdrajców narodowych. Ich potomkowie dotrwali niekiedy u steru władzy do dnia dzisiejszego, zajmując ważne miejsca w strukturze społecznej i celowo blokują ujawnianie całej prawdy o 17 września 1939 czyli o IV rozbiorze Polski, jak i 4 czerwca 1989 roku.

Milczenie jest również kłamstwem.

Dlaczego media publiczne milczą o zbrodniach nacjonalistów OUN – UPA?

Dlaczego Sejm RP uchwala „znamiona ludobójstwa” na Kresach i w Małopolsce Wschodniej?

Oczywiście termin „znamiona ludobójstwa” nie jest ludobójstwem zgodnie z wykładnią prawną ludobójstwa. „Znamiona ludobójstwa” mogą być „zbrodnią wojenną”, która ulega przedawnieniu i o to zapewne chodzi stronom - rosyjsko – ukraińsko – polskiej.

Po Dramacie Narodowym nazywanym nie wiadomo dlaczego „katastrofą smoleńską” polscy dziennikarze w Moskwie słyszeli od przypadkowych przechodniów, iż zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy.

Urzędujący premier polskiego rządu jest „naszym człowiekiem w Warszawie” / gazieta.ru /,
a prasa sowiecka podaje, iż dziadek Tuska służył w Wehrmachcie.

Rosyjska prasa przypomina o dziadku z Wehrmachtu Tuska / Niezawisimaja Gazieta 21.05.2010 /.

- Według „Niezawisimaja Gazieta"… „Warszawy nie interesuje też los 60 277 Polaków, którzy dostali się do radzieckiej niewoli w latach 1941-45. Chodzi o panów ubranych w mundury Wehrmachtu i jednostek SS”.

„Do Wehrmachtu i SS wstąpiło łącznie około pół miliona polskich ochotników. Wśród nich był Józef Tusk” – pisze gazeta,

i dalej:

" polskie władze w ogóle nie chcą mówić o tym pół milionie swoich rodaków. Gdy przypiera się ich (do ściany), twierdzą, że to „źli Niemcy przymusowo zmobilizowali nieszczęsnych Polaków”. Niestety - żadnej mobilizacji ani do Wehrmachtu, ani do SS Niemcy nie prowadzili, nie tylko wśród Polaków, ale także wśród Rosjan, Francuzów i innych - twierdzi dziennik, podkreślając, że to nie Rosja jest odpowiedzialna za zbrodnię w Katyniu, lecz Niemcy”.

W wyniku II wojny światowej zginęło około 6 milionów Polaków, a w latach 1939 – 1947 w Rzezi Wołyńskiej i zbrodniach popełnionych przez OUN – UPA w Małopolsce Wschodniej - około 200 tysięcy obywateli polskich straciło życie w sposób najokrutniejszy z okrutnych, w tym dzieci, kobiety w ciąży i starcy.

Przez minione 72 lata od wybuchu II wojny światowej w światowej polityce nic się w zasadzie nie zmieniło.

W ostatnich czterech latach Polska utraciła dostęp do morza. Niemożliwe, stało się możliwe, poprzez likwidację przez rząd RP polskich stoczni w Szczecinie, czy Gdańsku.
-W tym miejscu warto zacytować fragment przemówienia ministra spraw zagranicznych RP Józefa Becka 5 maja 1938 roku wygłoszonego w Sejmie - / „(…) odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da III (…)”.

Polska posiada ubożuchną armię, zapewne nawet nie o potencjale trzeciego świata. Polacy są tak okłamywani, jak czyni to propaganda rosyjska np. w istniejącej w dalszym ciągu „Komsomolskiej Prawdzie”, czy kremlowskim portalu internetowym gazeta.ru zbrodnia katyńska nie jest przedstawiana jako ludobójstwo, lecz jako zbrodnia wojenna dokonana przez Niemców.

Powstał jakiś twór zwany „Unią Europejską” z obecną „polską prezydencją na czele” sprzymierzoną m.in. ze światową masonerią, walczącą zajadle z Kościołem rzym. kat. czego wstępne owoce obserwowaliśmy niedawno pod „Pałacem Prezydenckim” na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie w walce z Krzyżem Chrystusowym.

Polska z kraju tworzącego przedmurze chrześcijaństwa stała się przedmurzem mongolskiego pogaństwa.

I tak w roku 2011 przedstawiciele najwyższych władz Unii Europejskiej spotkali się z reprezentantami masonerii. Nastąpiło to w ramach corocznego spotkania szefów Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego z organizacjami filozoficznymi i ruchami niewyznaniowymi.

Jose Barroso, Herman Van Rompuy i Jerzy Buzek rozmawiali z członkami tej największej na świecie i najbardziej zaciekłej organizacji antykatolickiej, aby – jak wyjaśniono – dyskutować na temat walki z biedą i wykluczeniem społecznym.

Przedstawiciele Brukseli spotkanie z masonami uzasadniali koniecznością dialogu między unijnymi instytucjami, a wspólnotami religijnymi, Kościołem, oraz stowarzyszeniami niewyznaniowymi.

Jose Barroso jako szef Komisji Europejskiej od wielu już lat spotyka się z najwyższymi władzami masonerii.

Mówić w Polsce o masonerii dzisiaj, to narażać się na posądzenie o fobie antymasońskie, o chęć polowań na czarownice, w końcu o wskrzeszanie dawno nie istniejących mitów. A tymczasem masoneria, to cząstka naszej współczesności, pozornie niezbyt widoczna, ale za to niezwykle aktywna i agresywna.

W 1983 roku Kongregacja Doktryny Wiary wydała deklarację podpisaną przez prefekta kard. Józefa Ratzingera, przyjętą przez Jana Pawła II i upublicznioną na jego polecenie. Czytamy w niej:

„Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostaje wciąż niezmienna, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii świętej”.

Przedmiotem publicznej dyskusji, są „oszołomi” pod krzyżem, a Kresowianom
zamyka się usta w ich krzyku rozpaczy.

Komu w Polsce potrzebne jest ogłoszenie, iż w niepodległej II RP - wrogie narodowi polskiemu siły OUN – UPA dokonały ludobójstwa ok. 200 tysięcy jej obywateli?

Komu w Polsce potrzebna jest wiedza w jak okrutny sposób mordowano, nie oszczędzając małych dzieci, kobiet w ciąży, czy starców?

Zapewne nie interesom polsko – ukraińskim honorującym faszystę i nacjonalistę Juszczenkę doktoratem honoris causa polskiego uniwersytetu, czy wrogiej Polsce nacjonalistycznej ukraińskiej partii „Swoboda”, ku uciesze której prezydent RP Bronisław Komorowski jedzie z Janukowiczem prezydentem „swobodnej” Ukrainy do Sahrynia honorować banderowców, katów polskiego narodu.

Doprowadzono polskie społeczeństwo do tego, że wiele tematów i problemów nie staje się przedmiotem publicznej dyskusji narodu, przy równoczesnych modlitwach Komorowskiego w Jedwabnem z trzema rabinami w intencji Żydów pomordowanych rzekomo przez Polaków w 1941 roku.

Nie ustala się 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian, natomiast Polacy mordujący Żydów w celach rabunkowych występujący równocześnie jako antysemiccy mordercy – satysfakcjonują faszystów ukraińskich.

Czyżby dla tej satysfakcji środki masowego przekazu w Polsce podają wielokrotnie powielane kłamstwo, iż według Instytutu Pamięci Narodowej Polacy w Jedwabnem zamordowali 360 Żydów?

Instytut Pamięci Narodowej - Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku w śledztwie dotyczącym mordu w Jedwabnem, wydał 30 czerwca 2003 Postanowienie o umorzeniu postępowania przygotowawczego z powodu nie wykrycia sprawców.

Dlatego lepiej milczeć! Milczenie jest też kłamstwem i manipulacją polityczną. W imię poprawnych stosunków z nacjonalistyczno – faszystowską Ukrainą, w Polsce zataja się prawdę, nie porusza się „karkołomnych” tematów i nie interweniuje się, gdy nagonki upowskie „swobodnie” wznoszą antypolskie okrzyki i hasła „banderowsko – szuszkiewiczowskie”, a we Lwowie i innych miastach czci się SS – Galizien, batalion Nachtigall, wznosząc równocześnie nacjonalistom i faszystom pomniki chwały i nazywając ulice i place nazwiskami ukraińskich morderców.

Niepokojące informacje o polskim kościele podał w tygodniku „Głos” w 2008 r. prof. Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej. Stwierdził on, że wśród księży diecezjalnych było 2.142 tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa / TW /, wśród zakonników – 46, zakonnic - -12, na KUL – 24, w ATK (Akademia Teologii Katolickiej) – 15, a w wyższych seminariach duchownych – 39.

Z zawołaniem – „nie drażnić Rosji” powstała kopia / oby nie do wklejenia / sytuacji opisanej powyżej sprzed 1 września 1939 roku, tym razem z czynnym zaangażowaniem się Stanów Zjednoczonych, ale już z nowym hasłem po Dramacie Narodowym: „nie mieszamy się do waszych / polskich / spraw związanych z Rosją” natomiast mieszamy się do waszych stosunków z lobby żydowskim w Stanach Zjednoczonych, względem którego macie zobowiązania dotyczące restytucji mienia pożydowskiego w wysokości 67 miliardów dolarów amerykańskich.”.

To „lobby żydowskie” w Stanach Zjednoczonych to nieznana ilość organizacji żydowskich nie zarejestrowanych w sądach powszechnych, a więc nie mających podstaw prawnych swojej działalności, możnych i wpływowych również politycznie w Administracji USA, którym Donald Tusk jako premier RP podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku obiecał wypłatę 67 miliardów dolarów amerykańskich jako restytucję mienia pożydowskiego.

Tak więc Stany Zjednoczone z biernej postawy we wrześniu 1939 roku przeistoczyły się w oficjalny kraj antypolski.

Oto kolejność wydarzeń:

Stuart E. Eizenstat, prawnik, w latach dziewięćdziesiątych ambasador USA przy Unii Europejskiej, specjalny doradca sekretarz stanu Hilary Clinton do spraw epoki Holocaustu wyraził "rozczarowanie" nie wdrożeniem do tej pory przez Polskę ustawy o restytucji mienia żydowskiego i dodał, że ma nadzieję, iż polski rząd będzie "kontynuował działania, które tak wiele razy obiecywał i że zrobi krok naprzód w sposób, na który stać go finansowo, w sposób sprawiedliwy wobec społeczeństwa polskiego i tych polskich obywateli, oraz osób o polskich przodkach, którzy stracili własność zarówno w epoce komunistycznej, jak i nazistowskiej”.

Menachem Rosensaft nowojorski prawnik, założyciel i przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Dzieci Ofiar Holokaustu, którego rodzice przeżyli Auschwitz i Bergen-Belsen, wyraził opinię:

„10 lipca 1941 Polacy we wschodnim polskim miasteczku Jedwabne zgonili i zmasakrowali ponad 300 żydowskich sąsiadów ( Jan Tomasz Gross podaje podał liczbę ofiar 1600 – w publikacji „Sąsiedzi”).

Prowadzeni przez swojego burmistrza, ci w większości chodzący do kościoła chrześcijanie zgonili żydowskich mężczyzn, kobiety i dzieci do stodoły i spalili ich tam żywcem. W lipcu 1946 tłum w polskim mieście Kielce zabił 42 Żydów którzy powrócili tam po Holocauście”.

W styczniu 1996 roku polski minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati, w latach 1966–1990 należący do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, aktywista, ideolog, lektor - wykładowca partyjny, przyznał w liście do Światowego Kongresu Żydów że - jak to nazwał - "niesławny pogrom kielecki " był "aktem polskiego antysemityzmu".

I dalej Rosensaft:

„Pomiędzy pogromami w Jedwabnem i Kielcach, niezliczeni Polacy czerpali profity z niemieckiego "Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej". Polaków którzy ukrywali Żydów ryzykując własnym życiem ogromnie przewyższali liczebnie ci, którzy denuncjowali Żydów nazistom, grabili ich mienie i bezwstydnie wprowadzali się do domów żydowskich rodzin, które zostały deportowane do obozów śmierci i obozów koncentracyjnych. Dodatkowo, Polacy codziennie korzystają z zysków z własności wartej miliony dolarów, którą Żydzi posiadali w Polsce przed 1939 rokiem”.

„Podczas gdy inne dawne kraje komunistyczne wschodniej i centralnej Europy podjęły znaczące, nawet jeżeli nie w pełni satysfakcjonujące działania, by zamknąć rachunki ze swoimi byłymi obywatelami, Polska powłóczy nogami przez ponad 20 lat, z kolejnymi prezydentami, premierami i innymi oficjelami obiecującymi wdrożenie ustawy, które to obietnice nigdy się nie materializują”.

„Polskie władze muszą zostać zmuszone do zrozumienia , że to co urasta do wielkiego złodziejstwa i sprzeniewierzenia jako narodowa polityka ma konsekwencje. Dopóki Polska nie wdroży znaczącego prawa, które odnosi się do roszczeń majątkowych ofiar Holocaustu i ich potomków, wspólnota żydowska ogólnie, oraz ocaleni i ich rodziny w szczególności, powinny wstrzymać zasilanie polskiej gospodarki pieniędzmi z turystyki i w inny sposób. Moralna perswazja w sposób jasny nie zadziałała. Może potraktowanie Polski w ten sam sposób, w który ona traktuje Żydów i innych obrabowanych ze swojej własności okaże się bardziej skuteczne”.

W dniach 2 – 4 lipca 2010 r. a więc również w czasie trwania ciszy wyborczej przyjechała do Polski ponad setka politycznych VIP-ów, wśród nich sekretarz stanu USA Hillary Clinton, aby spotkać się z p.o. prezydenta RP Bronisławem Komorowskim. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski wizytę potwierdził, nie podał jednak celu wizyty. Cel wizyty był oczywisty.

Hillary Clinton wysłana została przez wpływowe samozwańcze grupy organizacji żydowskich w USA, aby załatwiła z / nowym!/ prezydentem RP wypłatę majątku Narodu Polskiego na rzecz owych grup w kwocie przekraczającej 67 miliardów dolarów USA, a więc 4,2 razy więcej niż wynosi deficyt budżetowy / 52 miliardy zł – 16 miliardów dolarów amerykańskich /, przy długu zagranicznym państwa polskiego wynoszącym ponad 185 miliardów euro.

Bezprecedensowa wizyta przypadająca w czasie kampanii prezydenckiej i ciszy wyborczej dla pokazania się Komorowskiemu 100 politycznym VIP-om na czele z sekretarz stanu USA Hillary Clinton stanowiła jawne pogwałcenie suwerenności Polski z obrazą przez USA polskiej racji stanu. Nie informowanie opinii publicznej o zaplanowanej wizycie i jej nie przypadkowy przecież termin stanowił następny krok w serwilistycznej, aroganckiej, antypolskiej, polityce rządu Donalda Tuska. Wizytę Hillary Clinton w tym wyborczym terminie należy uznać za niedopuszczalną i bezpardonową ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski z arogancją prezydenta Stanów Zjednoczonych włącznie.

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (1 głos)