Pamięć * Mira Kubasińska R.i.P.
O Niej
Mira Kubasińska (1944-2005)
25 października, we wtorek o godzinie 18:00 z powodu rozległego tętniaka mózgu, w szpitalu w Otwocku odeszła na zawsze jadna z najwybitniejszych polskich artystek rockowych - Mira Kubasińska.
Chociaż minał już prawie miesiąc to powinniśmy poświęcić Jej chwilę wspomnienia.
Legenda polskiego bluesa - Mira Kubasińska przyszła na świat 8 września 1944 roku. Już od dziecka chciała zostać artystką. Przed szerszą publicznością zadebiutowała w wieku 8 lat (oczywiście wtedy nie zdawała sobie sprawy, że zostanie jedną z najważniejszych wokalistek i gwiazd muzyki bluesowej w Polsce).
Kolejny krok piosenkarki w stronę kariery to udział w eliminacjach do zespołu "Śląsk". Później Mira Kubasińska "zaczepiła" się na chwilę w szkole baletowej. Napisała nawet list do cyrku, by ją przyjęli. Wszystko jednak było niepewne i chwilowe. Na dłużej zakotwiczyła w ludowym zespole pieśni i tańca w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wygrała też jedną z edycji popularnej audycji "Mikrofon dla wszystkich" oraz występowała w brytyjskiej formacji London Beats i rzeszowskim kabarecie "Porfirion".
Na początku lat 60-tych poznała Tadeusza Nalepę, z którym w lipcu 1963 roku wystąpili wspólnie podczas II. Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, gdzie otrzymali wyróżnienie w kategorii zespołów wokalnych. W 1964 roku Mira Kubasińska zawarła związek małżeński z T. Nalepą; rok później urodził się ich syn Piotr.
Tadeusz Nalepa w 1965 roku założył grupę Blackout (jej najbardziej znany skład to: Tadeusz Nalepa, Mira Kubasińska, Stanisław Guzek [Stan Borys], Krzysztof Dłutowski, Robert Świerszcz i Józef Hajdasz) w której po wygaśnięciu kontraktu z grupą London Beats zaczęła śpiewać M. Kubasińska; na początku śpiewała w chórkach, a później solowe numery. W latach 1966 - 1967 formacja nagrała kilka małych płyt i jeden album "Blackout". Wielkim przebojem była "Anna". Zespół istniał do końca 1967 roku.

W lutym 1968 r. powstał kolejny projekt męża artystki, w którym również śpiewała ona sama - zespół Breakout (za namową Franciszka Walickiego wykonywali bardziej nowoczesną muzykę). Obok Nalepy i Kubasińskiej formację tworzyli: Krzysztof Dłutowski, Janusz Zieliński i Józef Hajdasz. Zespół zawiesił działalność po rozpoczęciu stanu wojennego w grudniu 1981 roku, jednak wielokrotnie, z okazji różnych imprez był reaktywowany. Grupa ta, wyłamując się z obowiązujących konwencji polskiego popu i grając szlachetniejszą odmianę bigbeatu, zdobyła dużą popularność wśród polskiej (i nie tylko) publiczności. Największe przeboje Miry Kubasińskiej pochodzą właśnie z okresu Blackout i Breakout. Są to: "Na drugim brzegu tęczy", "Poszłabym za tobą", "Gdybyś kochał, hej" i wiele innych.
Breakouci byli pierwszym polskim zespołem, który - jak pisał krytyk muzyczny "Gazety" - "wyrwał polską muzykę z bigbitowego przedszkola i pokazał , czym jest prawdziwy rock". Ten bezkonkurencyjny zespół zdobył wówczas popularność, porównywalną jedynie z odmiennymi w charakterze "Skaldami". Breakouci wyszli z podobnego klimatu, co Jimi Hendrix i Janis Joplin. Szokowali hardrockowym brzmieniem, psychodelicznym nastrojem, prostymi i mocnymi tekstami Bogdana Lebla - oraz wyglądem, co doprowadziło w pewnym okresie do zakazu emitowania w radiu i TV.
Po rozwiązaniu Breakoutu piosenkarka na jakiś czas wycofała się z życia estradowego. Rozstała się również z Tadeuszem Nalepą, urodziła drugiego syna - Konrada. Był to ciężki okres dla M. Kubasińskiej.
Po powrocie na scenę Mira występowała z różnymi zespołami grającymi bluesa, m.in. Kasa Chorych, Nocna Zmiana Bluesa, After Blues, K.G. Band i Bluessquad. Najdłużej współpracowała ze szczecińską formacją After Blues, z którą pojawiała się na wszystkich festiwalach i w niezliczonej ilości klubów.
W 2004 roku rozpoczęła stałą współpracę z Krzysztofem Jerzym Krawczykiem i jego grupą K.G.Band. Wspólnie nagrali pierwszą studyjną piosenkę od 1979 roku. W 2005 roku przypadło 40-lecie pracy twórczej Miry - artystki wciąż wiernej stylistyce bluesa.
Mira Kubasińska nagrała kilka płyt solowych m.in. kapitalne albumy "Ogień" i "Mira", a w latach 90-tych ubiegłego stulecia zaśpiewała gościnnie m.in. na płycie hard-rockowego zespołu Quo Vadis.
Jedna z ostatnich relacji
Pożegnanie w szpitalu
Niestety, w ostatnią sobotę, podczas zakupów, straciła przytomność. W szpitalu lekarze wykryli u niej tętniaka. Stwierdzili, że jej stan jest bardzo ciężki.
Krzysztof Jerzy Krawczyk był u Miry Kubasińskiej na cztery godziny przed jej śmiercią. Towarzyszyli mu Bogdan Loebl, autor tekstów do kultowych piosenek Breakoutów i 19-letni syn piosenkarki Konrad.
- Okazało się, że to było nasze pożegnanie. Mira nie odzyskała już przytomności. To straszne, że osoba pełna życia i radości odeszła tak nagle - mówi Krzysztof Jerzy Krawczyk.
Właściciel studia nagraniowego w Aleksandrowie, który jako wokalista debiutował kilka lat temu, tak wspomina pierwsze spotkanie z dawną gwiazdą Breakoutów: - To było 2 lata temu. Zadzwoniłem do niej. Przedstawiłem się jako jej fan i nieśmiało zaproponowałem wspólne nagrania. Odpowiedziała, że nie ma sprawy i, że chętnie ze mną zaśpiewa. Umówiliśmy się na Dworcu Centralnym w Warszawie. Od razu ją poznałem - z rozwianymi długimi włosami, z torbą na ramieniu - wyglądała jak w czasach Breakoutu. Zaprzyjaźniliśmy się. Była wesoła i bezpośrednia. Choć ostatnio jej się nie przelewało pomagała innym. Dzieliła się tym co miała.
Ostatnie nagrania
W ostatnim czasie Mira koncertowała z zespołem KGBand Krzysztofa Jerzego Krawczyka. W jego studiu zdążyła zarejestrować dwa nowe nagrania i fragment trzeciego. Towarzyszyli jej m.in. Sławek Macias i Marian Lichtman.
- Napisałem dla niej utwór, który miał nosić tytuł "Nie warto było". Mieliśmy nad nim jeszcze pracować w studio. Los chciał inaczej - mówi Marian Lichtman.
Trubadur poznał Mirę Kubasińską jeszcze w latach 60. - To było w Opolu. Łatwo nawiązaliśmy kontakt, choć ja byłem w zespole popowym, a ona w rockowo-bluesowym. Przed nią żadna wokalistka w Polsce nie śpiewała tak ostro. Teraz, po latach, też była w świetnej formie. Nie tylko wokalnej. Była bardzo wysportowana. Na jednym z koncertów zrobiła nawet szpagat - wspomina Marian Lichtman.
Koncert i płyta dla Miry
- Płytę Miry chcieliśmy skończyć do końca roku, a do sklepów miała trafić w marcu. Uważam, że jesteśmy jej winni wydanie tego albumu. Mam nadzieję, że uda się to zrobić. Oprócz wspomnianych nagrań mamy zarejestrowane koncerty i sesje w studio - mówi Krzysztof Jerzy Krawczyk. Łódzcy przyjaciele chcą także zagrać koncert dla Miry, z którego dochód byłby przeznaczony dla jej syna Konrada.
(express ilustrowany)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6631 odsłon
Komentarze
Bardzo często jej słucham.
1 Listopada, 2013 - 23:44
Mam swoje ukochane piosenki, a "Do kogo idziesz?" należy do ulubionych: