TW BOLEK BIS
W sierpniu 1980 roku było kilku Bolków, w tym ten co się dziś zdekonspirował.
Związkowcy otoczyli dzisiaj Sejm, uniemożliwiając parlamentarzystom wyjście z Sejmu.
Jednak Henrykowi Wujcowi tzn. TW Bolkowi Bis udało się uciec.
Jak?
Skoczył przez płot.
Niezauważony.
Henryk Wujec, działacz opozycji koncesjonowanej w PRL, obecnie doradca p’rezydĘta BULA.
Wujec wymknął się niezauważony z Sejmu jak Fantomas.
Wujec ma 72 lata i tak jak za młodu TW Bolek, tak i on bez trudu przeskoczył płot.
Jak opowiadał łże merdiom, wykorzystał dawne opozycyjne sztuczki i metody poznane na szkoleniach opozycji parlamentarnej - no chyba nie w Arłamowie razem z Bolkiem I?
[quote] "- Aby się wymknąć, człowiek musi wyglądać zwyczajnie, musiałem zrzucić krawat"[/quote], tak jak to w Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina zrobił komunistyczny premier Mieczysław Rakowski, gdy znalazł się w tłumie wrogich u stoczniowców. [quote]"-W takich sytuacjach nie wolno też biec, trzeba iść prosto, zwyczajnie. Trzeba też znaleźć słabe punkty i przemyśleć strategię"[/quote] - opowiada z rozrzewnienie Wujec.
[quote]"- Miałem doświadczenie jeszcze z 1968 roku. Uciekałem z Pałacu Kazimierzowskiego, który tak samo jak Senat stoi na skarpie"[/quote] - gdy nastąpiło rozpraszanie tłumu pobiegłem zgodnie z instrukcją za wskazaną dla mnie wcześniej osobą w cywilu.
[quote]"Ta część, od zaplecza Sejmu, była mniej pilnowana. Znalazłem taką otwartą furtkę"[/quote], albo ktoś mi ją wskazał, już tego nie pamiętam [quote]"- jeszcze na terenie sejmowym"[/quote] albo już poza nim.
[quote]"Dalej musiałem przeskoczyć podwójny płot" [/quote](musi być lepszy od swego wcześniejszego wroga TW Bolka, bo ten przeskoczył przez jeden za to niewidoczny płot), [quote]"ale niestety ktoś mnie przyuważył. Stały tam grupki "Solidarności" "[/quote]– już nie jego kolegów, broń Panie Boże, co to to nie. Nigdy przenigdy, jego kolegami są tylko honorowi ludzie jak Michnik czy generał Jaruzelski, Kiszczak. [quote]"Znalazłem więc inne miejsce - od strony ul. Myśliwieckiej. Co prawda stała policja i "Solidarność", ale udało mi się niezauważonym przeskoczyć płot. Dalej przeszedłem parkiem spacerowym krokiem w dół skarpy do ul. Rozbrat"[/quote] – opowiada poekscytowany skoczek.
[quote]"- Dlaczego nikt mnie nie zauważył?
Związkowcy siedzieli na ławkach pewni, że Sejm jest dobrze pilnowany.
Ta pewność osłabiła ich czujność"[/quote] - zauważa ukraiński stetryczały Wujec.
No i co?
TW Bolek Bis jak nic, co?!
I na czasie, bo Bolek ukraiński!
Jednym słowem nie tylko polski ale i jewropejski news!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3450 odsłon
Komentarze
@Obibok
11 Maja, 2012 - 22:51
" Od 13 grudnia 1981 do września 1982 był internowany, następnie do 1984 i ponownie od czerwca do września 1986 więziony."
To z wiki-cv Wujca. Bardzo proszę wytłumaczyć mi, jak się to ma do opozycji koncesjonowanej w PRL. Chcę to dobrze zrozumieć. Z góry dziękuję. Z szacunkiem
Petronela
Re: @Obibok
11 Maja, 2012 - 23:56
Proszę to skojarzyć z pozostałym towarzystwem Mazowieckich, Geremków, Michników, Kuczyńskich, Lityńskich,Celińskich....... i tych warszawskich doradców lotniczych od rządowych latających Fiatów 125p kluczących w przestworzach PRL i unikających pościgu esbeckich suk z sierpnia 1980 roku.
I tych wszystkich doradców pierwszej Solidarności z Buzkiem oddelegowanym do motania na I Zjeździe Solidarności.
Tych co porozumiewali się z komunistami w czasie pierwszej Solidarności.
Tych co w stanie wojennym zostali ulokowani w komfortowych rządowych i wojskowych ośrodkach wczasowych.
Tych doradców i reżyserów protestów i manifestacji z bezpiecznego cienia, których jedynym celem było wyłapanie najbardziej aktywnych ich uczestników.
Tych warszawskich doradców z majowych i sierpniowych strajków w Stoczni Gdańskiej w 1988 roku, które były zorganizowane i wyreżyserowane przez Kiszczaka, a kuglarze odegrali w nim rozpisane na partytury role.
To tam był już wiadomy wynik planowanych już wówczas rozmów przy kanciastym stole - to był spektakl dla gawiedzi.
Gdy tymczasem konstruktywna opozycja (Kuroń, Michnik, Geremek, Wałęsa, Frasyniuk itp.)od dawna prowadziła zaawansowane rozmowy od przełomu lat 1982/1983.
http://obczyzna.blogspot.com/2006/04/miroslaw-krupinski-odpowiadajac.html
Tak pisze o tym fakcie sam Mirosław Krupiński:
„W międzyczasie, na tle wniosku o ułaskawienie złożonego bez mojej wiedzy i bez porozumienia ze mną przez BPBK, zaistniała inna – jak pierwotnie myślałem – dość humorystyczna sytuacja. Że dzięki jednemu durniowi lub, co jest możliwe, będącemu już wówczas na usługach późniejszej spółki magdalenkowej swojemu, przekształciła się w historię dość obrzydliwą dowiedziałem sie dużo później, już będąc w Australii i po napisaniu tej książki. Ponieważ książkę publikowałem w miarę jej pisania na swojej witrynie internetowej w czasie kiedy interesy „Solidarności” jako całości były dla mnie pierwszoplanowe – tego aspektu „solidarności więziennej” nie poruszałem, aby obrazu nie psuć. Teraz, w roku 2001, zaczynają docierać do mnie układające sie w całość dalsze fragmenty politycznej prostytucji, których dalej maskować powodu nie mam. Ale aby owo wydarzenie zrozumieć – należy wrócić w czasie nieco wstecz:
Gdzieś na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez kilka dni trzymano go oddzielnie a następnie „dokwaterowano” do nas. Było nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem sie sam na sam z Frasyniukiem w małej celi z czterema pryczami. Zastanawiałem sie nad celem takiej rozrzutności metrażowej – cele były zwykle przepełnione, a tutaj pomimo dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki (byli tacy). Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło być że cela miała dobry podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów.
Rozbawiony pomyślałem że słuchających spotka raczej zawód bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej nie uważałem - przeto szans na ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie było. W jakimś jednak stopniu sie pomyliłem – Władek miał dziwnie wiele do powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem tylko cytatami z Michnika, Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele i zadziwiająco płynnie. Wręcz recytował. Nie było w tym „prawie monologu” nic o „Solidarności” członkami KK której obaj byliśmy, ani o sytuacji Polski której wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast bardzo wiele o strategii dojścia do władzy i o władzy tej przyszlym składzie. A ów referowany skład byl z grubsza taki, jak to dziś bym określił, pomagdalenkowy – czyli Frasyniuka idole, Frasyniuk i ci co z nimi trzymać będą.
Frasyniuk mówił, a mnie przed oczami rysowała sie scena z Sienkiewiczowego potopu, kiedy to książę Bogusław Kmicicowi o postawie czerwonego sukna referował…
Do tej pory nie jestem pewien co było powodem tej wylewności. Może wcześniejsza ulotka Grunwaldu, która po storpedowaniu Zjazdu tej organizacji w Grunwaldzie w lipcu 1981 i zapobieżeniu druku materiałów zjazdowych przez Zarząd Regionu Warminsko Mazurskiego, którego byłem wybranym właśnie przewodniczącym, deklarowała mnie Żydem. Może inspiracja Kiszczaka & Co, którzy mogli uważać mnie za kandydata na przyszłego magdalenkowca. Może wreszcie Frasyniukowe mniemanie że nikt okazji przyłączenia sie do przyszłej waadzy sie nie oprze i będzie o jej względy czynem i lojalnością zabiegał. Najbardziej dziś prawdopodobna wydaje mi sie mieszanina wszystkich trzech powodów - bo przecie ktoś musiał nam to tet a’tet w pół pustej celi zorganizować, a mój „wykładowca teorii przyszłej waaadzy” mówił otwarcie jak do swojego.
A ja go, nieszczęsny, zbyłem jak głupiego dzieciaka i wyśmiałem (nie próbując nawet, z uwagi na spodziewany podsłuch i Frasyniuka własne walory intelektualne, polemizować) wywołując najpierw zdziwienie i konsternację, a następnie wyraźną wrogość. Musi co jakiś plan w stosunku do mnie się wtedy rypnął… Czyj?
Była jeszcze później jakaś próba z jego strony podsunięcia mi do podpisania deklaracji że „uważam TKK za jedyną siłę przewodnią i reprezentację „Solidarnosci” i społeczeństwa”, a kiedy i to wyśmiałem – zostaliśmy wrogami. Właściwie - Frasyniuk został moim wrogiem, bo ja go po prostu lekceważyłem. Lekceważyłem niesłusznie – jak dowiodła późniejsza Magdalenka, której prescenariusz było mi dane wysłuchać w cztery oczy od Władyslawa Frasyniuka w wiezieniu w Łęczycy na początku roku 1983.”
http://members.iinet.net.au/~miroslaw/ZZ.htm
Oraz pisze w innym miejscu na swojej stronie internetowej tak:
„Lepsze jakosciowo oryginały, które pozostały we wspomnianych teczkach w Polsce, zostały, jak zostałem poinformowany, skrupulatnie zniszczone razem z teczkami w pierwszych dniach pomagdalenkowej III RP. Wiadomość tą uzyskałem od mecenasa Jacka Taylora w odpowiedzi na pytanie czy mogę odzyskać moją prywatną legitymację „S”. Powody były zapewne różne, a wśród nich trzy zapewne najważniejsze – że przeżyłem stan wojenny i kilka prób (opisanych w książce) pozbawienia mnie życia, że od wiosny 1983 roku znałem detaliczne plany przyszłego szwindlu w Magdalence (choć nie znałem tej ńazwy i czasu) i że kiedy we wrześniu 1983 roku – dzień po wyjsciu z więzienia przekonałem się z rozmowy z Lechem Wałęsą iż zna on te plany też – zerwałem z nim dalsze kontakty.”
Całość znajdziemy TUTAJ:
http://members.iinet.net.au/~miroslaw/zzdokumenty.htm
Polecam książkę Mirosława Krupińskiego "Zaułki zbrodni", która jest na jego stronie tutaj:
http://members.iinet.net.au/~miroslaw/ZZ.htm
Sam byłem aktywnym uczestnikiem i świadkiem tamtych wydarzeń na gdańskim Wybrzeżu.
Wiele z tamtych historycznych wydarzeń była z moim osobistym udziałem.
Nie ufałem tej konstruktywnej opozycji tak wówczas jak i teraz.
Czy mam dalej wymieniać tych konstruktorów zdrady narodowej i tłumaczyć, że to byli koledzy i towarzysze ludzi "honoru" pokroju generałów?
W tej i innej (solidarności) encyklopedii wiedzy absolutnej BULA wszystko można napisać, ale niech mi Pani wskaże gdzie jest c.v. Henryka Matysiaka pierwszego przywódcy strajku w GSR w sierpniu 1980 roku?
W Encyklopedii Solidarności są tylko ci, którzy sami o sobie napisali c.v.
Brakuje wielu tych, co tego nie napisali choćby przez skromność, a są tam ludzie, którzy być tam nie powinni przez zwykła ludzką uczciwość.
Tak wygląda ta cała encyklopedyczna i zakłamana dzisiejsza wiedza.
Albo niech Pani dla mnie wskaże w Encyklopedii Solidarności nazwiska osób, które w ramach prywatnego czasu wybudowały w 1980 roku pomnik zamordowanym przez komunistów Stoczniowcom Gdańska w grudniu 1970 roku.
Powodzenia.
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
PS
12 Maja, 2012 - 00:01
Raczej w swoim c.v. nie pochwalił się tym jakie lody ukręcił na GWnianej gazecie w 1990 roku, co?
Bo o ile mnie pamięć nie zwodzi, a piszę to z niej, to od samego jej powołania był w jej władzach, które się uwłaszczyły na niby związkowo-opozycyjnej gazecie - relikcie kanciastostołewej zdrady.
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
@Obibok
12 Maja, 2012 - 00:15
Pięknie dziekuję. Czy mogę to rozpowszechniać?
Człowiek potyka sie o kretowiska, nie o góry.
Konfucjusz
Petronela
Re: @Obibok
12 Maja, 2012 - 14:48
Nie widzę sprzeciwu i domniemuję zgodę:))
pzdr
Petronela
Tak na prędce zamiast skanu
12 Maja, 2012 - 15:58
wykonałem parę fotografii starych archiwalnych gazet.
Są w tym moim albumie:
https://picasaweb.google.com/104785272980736070620/ArtukuYZeStarychGazet?authuser=0&feat=directlink
Miłej lektury.
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
@Obibok
12 Maja, 2012 - 18:39
Dziękuję. Poczytam bo muszę się douczyć. A co to sie stało Wujcowi w oko? Stracił w walce z ZOMO?
Petronela
PS
12 Maja, 2012 - 19:35
Poprawiłem literówkę i zmieniła się adres do fotek
są teraz TU:
https://picasaweb.google.com/104785272980736070620/ArtykuYZeStarychGazet?authuser=0&feat=directlink
Przepraszam za kłopot.
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
HE HE FANTOMAS!!!
12 Maja, 2012 - 00:11
Czyli robił to na Bolka a nie na Kwaśniewskiego. O drabinie nic nie wspominasz. Czyli Bolek jak nic.
Re: HE HE FANTOMAS!!!
12 Maja, 2012 - 00:53
Drabina nie wchodziła w rachubę, bo widziałby, co drugi jej szczebelek, tak jak być może widział dwa płoty, które niby przeskoczył.
TW Bolek do dziś nie, o który mu płot stoczniowy chodziło i kiedy ten skok miał miejsce.
Może wówczas, gdy nabuzowany bał się czołgać lub raczkować przez bramę stoczniową?
Kto to wie?
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
karolmarynia - jak "na Bolka" ?
12 Maja, 2012 - 02:21
Cały dzień pękałem ze śmiechu od tego "na Kwaśniewskiego" i "na Wałęsę".
O ile, od biedy, w metodę "na Kwaśniewskiego" mogę uwierzyć, to metoda "na Wałęsę", a raczej "na Bolka" w ogóle nie wchodzi w rachubę.
Na litość Boską, spojrzyjcie na mapę - najbliższa woda jest o co najmniej kilometr w linii prostej.
Nie ma motorówek o takim zasięgu jeśli chodzi o lot swobodny.
Zresztą "na Kwaśniewskiego" to też rzecz dwuznaczna - o co właściwie chodzi ?
Dać dyla przez okno czy najebać się i wsiąść do bagażnika ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Re: karolmarynia - jak "na Bolka" ?
12 Maja, 2012 - 02:31
W przypadku Wujca wystarczyłoby zamknąć jedno oko i byłoby ciemno jak u murzyna - znaczy jak w dudzie.
;O)
Obibok na własny koszt
======================================================
Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt