Polityka i psychologia

Obrazek użytkownika Bogdan Lichy
Idee

 

 
 
 
Człowiek i rzeczywistość to wielkości które w gruncie rzeczy mają ze sobą nie wiele wspólnego. Rzeczywistość ma charakter wyjątkowo szczególny ponieważ istnieje nieistniejąc. To coś co jest niby naprawdę ale tak naprawdę jest tylko na niby Wieczność zapisana przy pomocy dynamiki zmienności gdzie nic nie jest ostateczne poza tym ze nic nie jest ostateczne. Im bardziej jestem tym bardziej mnie niema a im bardziej mnie nie ma tym bardziej jestem. Jakby  sama nieustanność pytania o „jestem” w powstawaniu i rozpadzie bez tej jakże potrzebnej rzeczy w którą i do której  można się przytulić aby o wszystkim zapomnieć.
 
W  nie wyobrażanej dla nikogo rzeczywistości faktu  mamy do czynienia z powierzchnią obiektywnego  zachwytu nad życiem kiedy w każdym najmniejszy przypadku wydaje się być dla samego siebie   wartością samą w sobie. Moja, twoja, daj pyska!
 
To taka zbiorowa histeria napięciowa lustrzanego odbicia.  Liryczne uniesienie że mimo wszystko nie całkiem umrę. Ale nic  z tych rzeczy się nie może się w istocie spełnić ponieważ była by krzywdą dla samego poety jak i jego twórczości.
 
A więc w takim razie kim jesteśmy? Niczym nadzwyczajnym fragmentem podróży. Maszynistą który tak bardzo zachwycił się samą jazdą i kierowaniem że wydaje mu się że nikt inny tylko on sam układa tory i zbudował pociąg i w żaden sposób nie chce dopuścić do siebie myśli że ten cały cudowny porządek może się kiedyś skończyć.
 
Tymczasem on się nie tylko może a musi skończyć bowiem bez tego końca nie było by początku.
 
Jak to? Ano tak to. Człowiek jest przekonany że myśli, że posiada świadomość podczas gdy w rzeczywistości jedna kropla świadomości sparaliżowała by mu cały system nerwowy . Od zwierząt różni się on jedynie w stopniu minimalnym. To co postrzega jako swoje dzieło jest tylko funkcją procesu zwanego ewolucją neuro-psychofizjologiczną organizmu ujętego pomiędzy pamięcią  prenatalną a popędem czynnościowym.
 
Cała ta bogata konstrukcja kultury i cywilizacji w którą jesteśmy tak bardzo zapatrzeni nie należy do nas i nie jest dziełem żadnego ludzkiego geniusza a   jedynie dublującą się wielkością paranoiczno schizofreniczną czynnika który jest pochodną masy i jej ciążenia względem punktu niewymierności  X.
 
Tym punktem jest nic innego jak świadomość, ale nie jako własność brzuchatego jegomościa paradującego dumnie ze swoją małżonką do kościoła, czy toczącego metalowy wózek pomiędzy półkami w supermarkecie.
 
 Ta świadomość ma charakter pewnej osobliwości nijako zewnętrznej która umyka w tą stronę gdzie teoretyczny koniec szuka teoretycznego początku ale o którym nasz maszynista woli nie myśleć bowiem zbyt niebezpiecznie dotyka to wymiaru praktyki gdzie niestety koniec jest tak nieskończenie bezwzględny i jednoznaczny że lepiej sobie kupić zgrzewkę piwa i obejrzeć film o bohaterze nowojorskiej policji który bez najmniejszych skrupułów zabija co najmniej tuzin paskudnych gangsterów.
 
Ucieczko grzesznych wyobraźni, każdy rodzaj nadziei jest znacznie lepszy niż okrutna świadomość niepewności która dziwnym trafem jest jakby jednym i ty samym. Najgorsze jednak jest to że pojawia się ona jako wielkość swoistej nadwrażliwości którą przenika mroczny niepokój niewiadomo o co po co i dlaczego. Bez powodu i przyczyny. Drażniący lęk niewiadomo czego. Nic tylko walić w mordę albo usiąść i płakać.
 
Dlatego koniecznie trzeba coś zrobić aby go zagłuszyć ponieważ nie tylko nie daje on spokoju ale się udziela zamieniając w pewien rodzaj zwrotności schizo –parano który się zapętlą tworząc coraz to bardziej nielogiczną logikę absurdu.
 
Najlepiej zobaczmy co się dzieje w świecie. Może ktoś się wysadził albo zdarzył się jakiś straszliwy wypadek albo jakaś wojna. My tu a oni tam. Otwórzmy sobie jeszcze jedno piwo . Kochana nie widziałaś moich papierosów. Tak leżą na lodówce. Tylko nie pal w mieszkaniu wyjdź na balkon.    
 
Na ulicy ruch.  Ludzie i samochody ,samochody i ludzie .Skąd to się wszystko bierze. I po co komu to wszystko .Dziś jest nas siedem czy sześć miliardów jutro dziesięć  pojutrze piętnaście i co oni wszyscy będą jedli za chwile skończy się ropa a potem gaz i węgiel .
 
To fakt może nie za chwile ale w perspektywie historycznej całkiem niedługo. W końcu przemiana materii w energie ma charakter linowy to znaczy że nie istnieje nic takiego jak energia odnawialna.
 
Co prawda to prawda kiełbasy którą zjadłem wczoraj na kolacje też się nie da odnowić. Co najwyżej kupić drugą  a cykl Krebsa także nie jest jednoznacznie zamknięty.
 
Wielkość liniowa ulega zakrzywieniu względem masy  i staje się pozornym cyklem inaczej atomem wodoru białkiem organizmem ale niestety względem tej cholernej wartość X Konieczne należy nad nią zapanować.
 
Ale najgorsze jest jednak w tym wszystkim to że nikt o tym w istocie rzeczy nie decyduje a tylko neuropsycho-fizjologia procesów globalnych geometria wielkości liczbowych przełożona na wielkość nominatywną.
 
Nieustanne powielanie tego samego wzoru w różnym wydaniu. Wewnątrz niewyobrażalna maszyna procesów i procedur a na zewnątrz Jan Kowalski naczelnik poczty.
 
 
To wszystko kim on jest od strony organicznej fizycznej i emocjonalnej wpasowane niczym precyzyjny mechanizm jedno w drugie w dziwny sposób zawiesza się na czymś czego nie ma a czego oczekujemy nie wiedzieć czemu od słowa. Od słowa  wyrażającego  treść dzięki której wszystko będzie nie tylko inaczej ale wręcz genialnie. Rodzaj halucynacji Tu i teraz. Polityka umiejętnego rozładowania napięć tworzenia prowokacji i zbiorowej euforii . Zaprawdę powiadam wam oto dzieją się rzeczy niezwykle istotne i niewyobrażalnie istotne od czego zależy cała przyszłość.
 
Tylko w jakim języku jest to słowo i co ono wyraża z jakiej pada trybuny. Prezydenci premierzy państwa narody wyznania i religie Kurtuazja i bomby Pieniądze i wiersze. Gadu, gadu i raz dwa trzy i najlepszego i aby nam się a wszystko na tą jedną biedna głowę i szare komórki których co prawda są miliardy ale muszą przelecieć eony wyobraźni w niepokoju istnienia za tym kawałkiem treści która tak wiele mówi a której w żaden sposób nie da się wyrazić mimo że tak bardzo byśmy tego chcieli.
 
A może zatem warto zamiast debatować na jakąś kolejną ustawą pomyśleć czasami o owej nieuchwytności która tak nieskończenie jest a nigdzie jej niema. Nieuchwytności która nie tylko tworzy rzeczywistość ale jest nią samą.
 
Może za tym zamiast inżynieryjnego szaleństwa i wegetatywnej zapaści warto czasem pomyśleć o niczym nie myśląc o wszystkim i to nie w wymiarze retorycznej figury ale jako o rzeczywistości bardziej rzeczywistej którą jest nasza psychiką.
 
Obawiam się bowiem że owa polityczna nadpobudliwość w poszukiwania zbawienia które jak sądzimy należy się każdemu jak psu buda, owe szaleństwo nominatywnej prawdy bardziej prawdziwej niż prawdziwa którą koniecznie należy przełożyć na wielkość metryczną pomiaru ilorazowego przestrzeni dwuwymiarowej doprowadzi nas do tego że najmniejszy rodzaj wartości niewymiernej spowoduje nieodwracalny rodzaj dysfunkcji psycho-neuro fizjologicznej lecz charakteru jej nikt nie będzie wstanie zbadać bowiem wszyscy będziemy pacjentami szpitala psychiatrycznego o nazwie ziemia w galaktyce Drogi Mlecznej .
 
A wszystko to za przyczyną nieistniejącej wielkości X i upartego twierdzenia że przecież ona też musi w  ten czy inny sposób istnieć bo jakby to mogło być że nieistnieje coś nad czym nie mamy w ten czy inny sposób kontroli.
 
A jednak. Namiastką owego nieistniejącego istnienia w istniejącym istnieniu jest  nasza psychika która pozwala odnosić się do rzeczywistości jako do pewnego rodzaju uczestnictwa które w tym samym wymiarze  ujmuje  rzeczywistość jak i  jest przez nią   ujmowana.
 
Jeżeli zabraknie w nas owej inercji ciekawej przygody w której uznamy prawo rzeczywistości aby nas po swojemu modulować wykorzystując ową niedogodność jako okazje do zagłębienia się w osobliwość fenomenu świadomość, to jestem pewien że ewolucja zrezygnuje z usług naszego gatunku stwierdzając „Temu panu już dziękujemy” i nie pomogą żadne modlitwy ani też Bogowie liryczno-tragicznej wyobraźni.  
Brak głosów