Ten jeden talerz…
…Ponieważ w Betlejem zawsze jest Boże Narodzenie, w sercach chrześcijan każdy dzień jest Bożym Narodzeniem… - Jan Paweł II
Przestańmy Sobie życzyć. I nie nawołuję bynajmniej do zaniechania Tradycji i Obyczajów. Gdy zrozumiemy przesłanie Jana Pawła II, to zrozumiemy, że każdy dzień warto czcić świętością czynów i duszy czystością. Jak i mniej życzyć, a bardziej wcielać w życie zbożne życzenia. Ujrzyjmy jaki kierunek wskazuje Gwiazda Betlejemska, w wymiarze symbolicznym i praktycznym.
Tak łatwo nam przychodzi kilka razy w roku wyszorować sumienie nieczyste, gdyż nikt bez grzechu nie pozostaje. On bowiem od człowieka pochodzi. Wtedy zaduma nas dosięga i choćby z lęku niewytłumaczalnego wybaczamy i o nie prosimy. Potrafimy na bok odsunąć swary i podać otwartą dłoń. Dzielimy się opłatkiem i strawą. Niestety tylko symbolicznie, jak i ów talerz tylko tak stawiamy.
Może i w kuchni nie zabraknie pokarmu dla wędrowca strudzonego, czy też dla sąsiada. Jednak miejsce przy stole nie zastąpi tego w sercu. Nie tylko od święta. A te różne dla nas bywały. Z ubogim stołem, lecz pełną nadziei duszą. Bez bliskich wyrwanych od stołu w Wigilię Każdego Dnia. W lasach i na obczyźnie. W radości narodzin i smutku odejścia. Gdy przy stole zabrakło nam cząstek serca.
Niech zatem Święta Bożego Narodzenia będą szczególnym okresem. A dzień każdy uświęcajmy miłością i wiarą, każdą rzeczą i czynem, które z nich są. Przestańmy sobie tylko życzyć, zacznijmy wcielać w życie, to czego sobie winszujemy. A wtedy Święta będą jedyne i wyjątkowe. Nie dzięki jednorazowej akcji. Tylko te będą owocem każdego ziarna, które zasiejemy, choćby nie sprzyjała gleba i klimat.
Nie poprzestawajmy na postawieniu dodatkowego talerza. Wyjdźmy naprzeciw i zapalmy światło, które wskaże drogę do Naszego Wspólnego Stołu.
Talerz to tylko i aż naczynie. Zawsze będzie pusty, gdy nie wypełnimy go prawdziwą strawą. Miłości. I gdy nie otworzymy szeroko drzwi naszego wnętrza dla Boga i Ludzi.
Niech Święta Bożego Narodzenia będą dla Nas pełne Wiary,
Polskie i Rodzinne.
Niech Bóg Błogosławi.
A Nam pozostaje tylko w każdym powszednim dniu wyjść na Jego spotkanie.
Dostrzegając, iż jest w każdym z Nas.
Choć często cierpi niewygody.
Tego życzę Wam ja - JWP, Nasza Ławeczka,a także Rospin.
Marzy mi się, by Polski Stół stał w każdym Polskim Domu i Ogrodzie, a najbardziej, by stał na wieki w Naszych Sercach i Duszach. A nade wszystko twardo, dębowymi nogami, przykryty lnianym obrusem, w naszym rozumie. Gdyż pajda chleba od matczynej piersi krojona ze znakiem krzyża więcej warta niźli obce nam z natury wyroby świątecznopodobne.
Spożywając je pewnego dnia odkryjemy łuski na grzbiecie. Gdyż coraz bardziej podają nas do stołu, niż zasiadamy przy nim.
Talerz może, a nawet winien być jeden. Dla wszystkich, którzy nie czują obrzydzenia. Tak ostatnio modnego. Bo cóż bardziej brzydzi "nowychpolaków", niż suty stół Naszej Wiary i Tradycji.
A teraz ze Świątecznej Beczki.
Ballada o trzech królach - Krzysztof Kamil Baczyński
Tajemnicę przesypując w sobie
jak w zamkniętej kadzi ziarno,
jechali trzej królowie
przez ziemię rudą i skwarną.
Wielbłąd kołysał jak maszt,
a piasek podobny do wody;
i myślał król: "Jestem młody,
a nie minął mnie wielki czas.
I zobaczę w purpurze rubinów
ogień, siły magiczny blask;
może stanę się mocniejszy od czynów
przez ten jeden, jedyny raz".
Tygrys prężył siłę jak wąż,
mięśnie w puchu grały jak harfa.
Na tygrysie jechał drugi mąż,
siwą grzywę w zamyśleniu szarpał.
"Teraz - myślał - po latach tylu,
gdy zobaczę, jak płomienie cudu drżą,
moje czary skarbów mi uchylą,
moje wróżby nabiegną krwią.
Ziemia pełna jak złoty orzech,
pęknie na niej skorupy głaz,
usta jaskiń diamentowych otworzy
przez ten jeden, jedyny raz."
Trzeci król na rybie
wielkiej jak wyspa jechał
przez stepy podobne szybie
błękitnej pod wiatru miechem.
Nucił: "Po latach stu
kwiat początku i końca ogień
w jedno koło związanych nut
gdy zobaczę, sam się stanę Bogiem.
W suche liście moich ciemnych ksiąg
spłynie mądrość odwiecznych gwiazd
i osiądzie w misie moich rąk
przez ten jeden, jedyny raz".
A w pałacach na lądach zielonych,
co jak sukno wzburzonej fali,
mieli króle trzej błękitne dzwony,
w których serca swe na co dzień chowali.
A tak śpiesznie biegli, że w pośpiechu
wzięli tylko myśli pełne grzechu.
Więc uklękli trzej królowie zadziwieni,
jak trzy słupy złocistego pyłu,
nie widząc, że się serca trzy po ziemi
wlokły z nimi jak psy smutne z tyłu.
I spojrzeli nagle wszyscy trzej,
gdzie dzieciątko jak kropla światła,
i ujrzeli, jak w pękniętych zwierciadłach,
w sobie - czarny, huczący lej.
I poczuli nagle serca trzy,
co jak pięści stężały od żalu.
Więc już w wielkim pokoju wracali,
kołysani przez zwierzęta jak przez sny.
Wielbłąd z wolna huśtał jak maszt,
tygrys cicho jak morze mruczał,
ryba smugą powietrza szła.
I płynęło, i szumiało w nich jak ruczaj.
Powracali, pośpieszali z wysokości
trzej królowie nauczeni miłości.
9.03.1944
Samotność - Cyprian Kamil Norwid
Cisza - niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;
Och! jak lekko, słodko marzyć duszy -
Tu mi gwar, to mi uśmiech myśli nie krępuje.
Jak niewolnik, co ciężkie siłą więzy skruszy
I zgasłe życie w sercu na nowo poczuje,
Tak ja, na chwilę zwolnion z natrętnych katuszy,
Wdzięk i urok milczenia czuję i pojmuję.
Bo gdy w kole biesiady serce nas nie łączy,
Gdy różnorodne myśli mieszkać z sobą muszą,
Gdy dusza duszy pojąć, rozumieć niezdolna -
Próżno nektar napojów hojnie się wysączy;
Śmiechy, piosnka, biesiada - wszystko jest katuszą;
U nie rozkosz i życie, gdy moja myśl wolna
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1184 odsłony