Bonaparte i Kat Trójmiasta
Powiem szczerze, zarobiony jestem, a dokładnie ubieram choinkę i wieszam światełka na balkonach, nie miałem czasu nic napisać, a nie chcę pisać „na kolanie”. Wklejam zatem swój felieton z sobotniej „Gazety Polskiej Codziennie”. Jak ktoś nie czytał, to pierwsze, zrobił duży błąd, po drugie, teraz ma okazję nadrobić.
Bonaparte i Kat Trójmiasta
„ Mamusiu, kto to był Bonaparte?” To pytanie ni stąd, ni zowąd zadaje 6 letni wówczas chłopczyk ubierającej go rano mamie... Mama patrzy na niego ze zdziwieniem, skąd takie pytania. „No, bo ktoś śpiewa za oknem- dał nam przykład Bonaparte!”. Okazuje się, że pod oknami, wychodzącymi na Świętojańską przewala się właśnie pochód stoczniowców idących w górę ulicy- od stoczni w stronę Prezydium.
Chłopczyk stoi na krześle z nosem przylepionym do szyby, przerażony patrzy na morze ludzkich głów płynące pod balkonem, Mama z troską wącha szpary w oknach, czy nie przecieka do mieszkania gaz łzawiący, helikoptery zrzucają świecące świece dymne w tłum, grupki ludzi, po 2-3 doskakują do tych petard-świec dymnych i usiłują je jakoś zadeptać, czy ugasić w jakiejś kałuży (chociaż- czy były wtedy kałuże?). Jedno okno jest trochę wypaczone, Mama usiłuje wcisnąć jakiś ręcznik, by je uszczelnić, ale i tak smród czuć w całym mieszkaniu, chmury tego gazu snują się po całym mieście.
Wczesny ranek,
noc jeszcze właściwie - odgłos serii, całych serii strzałów gdzieś z daleka, ale doskonale słyszalnych- to było od strony Stoczni….. chłopiec płacze ze strachu, że będzie wojna, I to , co na zawsze, do końca życia mi, bo to ja byłem tym chłopcem, oczywiście, utkwi w sercu i w pamięci- młody chłopak , zakrwawiony, niesiony na drzwiach , zakrwawiona flaga niesiona przed nim… Niesiony na wprost mojego okna na drugim piętrze, przed moimi wytrzeszczonymi ze zdumienia i szoku oczami 6 letniego dziecka. Ten wstrząsający widok już nigdy nie miał zniknąć mi z pamięci…. Ten, jak później śpiewano, Janek Wiśniewski, a w istocie Zbyszek Godlewski zamordowany pod stocznią, niesiony Świętojańską, miał już na zawsze ustalić moje poglądy polityczne i uczucia wobec komuny. Już się tu nic nie zmieni, zawsze, przez całe swoje późniejsze życie nienawidziłem komunę, socjalizm, lewicę, Związek Radziecki, „obóz pokoju i socjalizmu”, socjaldemokratów, ruchy „pokojowe”, Castro i Che Guevare, Pol Pota, Kim Ir Sena i Brezniewa, Jaruzelskiego i Honeckera , całą tą bandę morderców i także cała hałastrę tych użytecznych lewicujących idiotów z zachodu z całej duszy, całym swoim jestestwem, wszystkimi fibrami.
Potem Mama przynosiła do domu bibułę, dokumenty, wydawnictwa podziemne, powieści wydane poza cenzurą, to sobie to wszystko poukładałem i uzasadniłem, ale źródłem był ten młody chłopak rozstrzelany wskutek wewnątrzpartyjnych intryg. Bo to w istocie było przyczyną masakry w Gdyni. W Gdańsku było co innego, zamieszki, spalony komitet, wszystko było inaczej. To, co się stało w Gdyni, to było zaplanowane z zimną krwią masowe morderstwo.
Wszystko urządzono tak, by wepchnąć ludzi pod lufy.
W odróżnieniu od innych miast w Gdyni nie wybito przedtem, przed masakrą, ani jednej szyby, nie splądrowano ani jednego sklepu. Stoczniowcy strajkowali w stoczni, lub siedzieli w domach. Na ulicach był spokój. W tym momencie wystąpił sekretarz Kociołek ( „Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta”- trafił gnój do legendy i do piosenki) w wystąpieniu w TV, nawoływał do powrotu do pracy, obiecywał, że wszystkie postulaty będą wysłuchane i rozpatrzone. „Wracajcie do pracy!!” Potem się tłumaczył, że były dwa ośrodki decyzyjne, ten ubecko- wojskowy zdecydował w tym samym czasie o zablokowaniu Stoczni i aresztowaniu w nocy Komitetu Strajkowego. To wystąpienie powtórzono jednak następnie bezpośrednio w wieczór poprzedzający tragedię ( MORDERSTWO!), gdy już wiedział o blokadzie Stoczni, co czyni jego późniejsze tłumaczenia absurdalnymi.
Żeby zrozumieć, co się zdarzyło i na czym polegało całe kłamstwo i perfidia oficjalnej propagandy, trzeba znać topografię Stoczni. Dostęp jest tam bardzo ograniczony. Jest stacja kolejki SKM dowożącej ludzi od strony Gdyni, Sopotu i Gdańska i z drugiej strony, od strony Wejherowa. Fala ludzka wylewająca się z kursujących co kilka minut kolejek SKM nie ma się gdzie rozlać, jak tylko w stronę Stoczni. Stoczni, tego ranka poobstawianej czołgami i SKOTami, żołnierzami, którym rozdano ostrą amunicję i powiedziano, że zamieszki to atak folksdojczy z RFN. Rozespani stoczniowcy pod wyjściu z kolejki i przejściu przez wiadukt stanęli w zdumieniu prosto pod lufami czołgów. Za nimi napierają kolejne fale ludzkie z kolejnych kolejek SKM z obu kierunków.
Cofnąć się nie ma jak,
rozejść na boki tez nie można. Nie ma gdzie. Wściekłość, co tu, q…, jest grane? Tłum napiera, powoli rusza w stronę wojska. Pada strzał z czołgowego działa. Strach, ale i rozbawienie- co, chcą się nam przedstawić, nie trzeba, wiemy kim są! Nagle śmiejący się stoczniowiec odwraca się i pada- nie ma twarzy. Lecą serie, całe serie z broni maszynowej, panika, ludzi usiłują się kryć, uciekać, wycofać, nie ma dokąd, następne kolejki SKM wysypują kolejne fale ludzi…. Uciekają przez tory, formuje się pochód w stronę Gdyni, ulicą, która dziś nazywa się Janka Wiśniewskiego…. Zabierają jednego z zabitych, kładą na jakichś drzwiach, niosą, by pokazać miastu, co zrobiono. Wiedzą, ze prasa będzie kłamać, jeśli w ogóle cos napisze. Idą Świętojańską. Pewien 6 letni chłopczyk patrzy na to z nosem przylepionym do szyby….
Dzisiaj nie mogę o tym pisać bez łez….Od zbrodni grudniowej minęło już 40 lat. Dwa pokolenia. Jedno w wolnej Polsce. Przez te wszystkie lata nie zdołano ukarać zbrodniarzy. Ani Trzecia, ani Czwarta RP nie zdołała. Umarli, bądź żyją na emeryturach wielokrotnie wyższych, niż ci, do których strzelali. Jeden z morderców został zaproszony przez Prezydenta mojego kraju (ale nie mojego, bo Mój Prezydent zginął) do udziału w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Uznano, że jego obecność nikogo tam nie hańbi, a doświadczenie może być użyteczne. Cóż, jaki Prezydent, taki ekspert….
P.S.Ponawiam pytanie z poprzedniego felietonu- czy ktoś widział uchwałę wykluczającą Cybę z PO? Coś mi się wydaje, ze on żaden „były”, jedynie składek nie płacił.
http://seawolf.salon24.pl/374965,cyba-z-biura-pis-eichmann-z-polski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3210 odsłon
Komentarze
@seawolfie,
23 Grudnia, 2011 - 00:12
Krwawy Kociołek jeszcze żyje.
Generał Grzegorz Korczyński (Stefan Kilanowicz) nie dożył grudnia 1971.
Jeden z głównych kłamców władzy z tamtych czasów - Andrzej Werblan - też jeszcze żyje.
Generał Wojciech Jaruzelski jeszcze żyje.
A Prezydentem mojej Ojczyzny pozostaje Lech Kaczyński.
Pozdrawiam
Honic
DAŁ NAM PRZYKŁAD BONAPARTE......
23 Grudnia, 2011 - 04:17
Tak Honic,
Nasz Prezydent, choć zamordowany gdzieś, niekoniecznie pod Smoleńskiem, ŻYJE.
I ŻYĆ BEDZIE.
Tacy ludzie nie umierają nigdy.
Jego Duch z nami jest....
I.... Jeszcze Polska Nie Zginęła....
Jeszcze Polska Nie Zginęła....
24 Grudnia, 2011 - 01:44
Mam wątpliwości.
wp
wp