[12 V 2009] wtorek, o zboczeńcach, feminizmie oraz Rewolucji słów kilka

Obrazek użytkownika Maciej Gnyszka

imitacja w nowym instytucjonalizmieokazuje się moi drodzy, że nowi instytucjonaliści (czyli ta szkoła socjologiczna, która ostatnio stała się dla mnie pewnym olśnieniem) zajęli się także tym, o czym negatywnie pisał pangrzyzga – a mianowicie imitacją. Pisałem o tym ostatnio w związku z moimi obserwacjami różnych organizacji pozarządowych, często z kręgów tzw. prawicowych, czy kościelnych.Czytałem ostatnio ciekawy tekst o imitacji wzorów instytucjonalnych wśród np. korporacji. Oczywiście, takie zjawisko zachodzi i jest nieuniknione, oraz wcale nie jest powiedziane, że złe... firmy uczą się od siebie nawzajem, często na ślepo i źle na tym wychodzą, ale mi w tym poście chodziło o co innego (czego zresztą nie zauważył kol. Tamqkun pisząc odjechany komentarz – interpretujący posta w kategoriach mistycznych, podczas gdy chodziło o sprawy stricte zawodowe, instytucjonalne, organizacyjne). Otóż, chodzi o to, by być po tej stronie rynku, która kreuje i narzuca normy. Nie po tej, która się dostosowuje do faktów. Trzeba fakty tworzyć, niech inni się do nich dostosowują.Czy trzeba być supermenem, by tak było? Nie. Sukces takich miernot, jak Stalin, czy Hitler dowodzi, że można być byle kim, wystarczy być jednak bezczelnym. Nie mówię, że należy być bezczelnym – a jedynie, że ten sam efekt można uzyskać np. poprzez bezczelność.a propos Hitleralekturę dziennika Victora Klemperera, niemieckiego językoznawcy, który był Żydem i gwiazdą uniwersytetów przed wojną polecam każdemu, kto chciałby dowiedzieć się jak to się stało, że nagle w miarę normalni ludzie oraz w miarę normalny kraj przepoczwarzył się w III Rzeszę i kraj totalitarny. Jak chamstwo i bezczelność małej grupy ludzi oraz brak twardej reakcji, małość i kunktatorstwo reszty doprowadziło do konieczności zawierania najgorszych kompromisów, byle tylko przeżyć.I jeśli dzisiaj walczymy o to, by dr Cameron miał prawo mówić to, co uważa za dowiedzione , być może okaże się, że bronimy właśnie ostatnich szańców wolności, które zagarnie za chwilę totalitaryzm.Przesadzam? A czy ktoś był przekonany w 1934 roku, że oto właśnie brak reakcji wówczas jest hańbą i zaniedbaniem, które będzie skutkowało hekatombą? Na pewno niewielu. Pamiętajmy, że większość nigdy nie ma racji – tak, jak na giełdę większość wchodzi w ostatnim etapie hossy, a ucieka w ostatnim etapie bessy, tak też w innych dziedzinach. Jeśli dziś słyszę, że powinienem zająć się dłubaniem w projekcie inżynierskim, a nie wściubianiem nosa w sprawy UKSW, czy Rzecznika Praw Obywatelskich, to ja mam na to jedną odpowiedź: jedno robić, a drugiego nie zaniedbywać. Podobnie zresztą było w trakcie tzw. sprawy Agaty. Kończyłem wtedy ważny projekt, a zareagować trzeba było.Reasmując – przestrzegam przed tego typu reakcją, że jakoś-to-będzie. Nie będzie. Reagować trzeba już!feminismusfeminizm to dość śmieszny ruch, bo atakuje Kościół i katolicyzm za winy świata Rewolucji, której sam jest dzieckiem. Taktyka to przewrotna i opisana na innych przykładach w Rewolucji i Kontrrewolucji de Oliveiry. Rewolucja na pewnych etapach jest przeciwniczką swojego poprzedniego wcielenia po to, by zniszczyć jeszcze więcej – czyli to, co zachowała poprzednio.Feminizm zatem chce niszczyć jakąś wyimaginowaną rodzinę i warunki społeczne powstałe de facto na bazie protestantyzmu oraz Rewolucji Francuskiej (dziękuję Michelowi Foucaultowi za poddanie mi tej myśli! - nieoczekiwanie! Któż by się bowiem spodziewał tego po postmodernistycznym i socjologu-homoseksualiście?) - a więc na bazie I oraz II Rewolucji! Jeśli feminizm dyskutuje z niemiecką zasadą trzech „K”, czyli Kirche, Kinder oraz Kueche, to dyskutuje sama z sobą, niech nie wmawia katolikom, że dyskutuje ze sobą. Feminizm oburza się na świat po Rewolucji nie dlatego, że zaszła Rewolucja, ale dlatego, że zaszło jej jeszcze zbyt mało!dyskrymynancja a Tradycja„mężowie, kochajcie swoje żony, jak Chrystus umiłował Kościół” - proszę wybaczyć, ale „partnerstwo”, to jakaś śmieszna karykatura pobożnego katolickiego małżeństwa. To zresztą czują konkubenci, ilekroć spotykają się z prawdziwie świętą parą.prof. Krzemiński a prof. Plinio Correa de Oliveiratymczasem prof. Krzemiński, człowiek również nie z jakiejś kontrrewolucyjnej bajki, powtórzył ostatnio tezę dra de Oliveiry na temat renesansu. Nie pamiętam o co konkretnie chodziło, chyba o podkreślenie rozprzężenia moralnego, które wraz z renesansem się rozpoczęło... Fiu, fiu, pomyślał sobie pangrzyzga na wykładzie... prof. Krzemiński znany jak dotąd z plecenia bajek na temat Kościoła nagle potwierdza tezę najbardziej wstecznego z katolickich teoretyków Kontrrewolucji?trybalizm, trybalizm!ale, ale! Nie tylko on! Widziałem jakiś czas temu plakat o promocji książki niejakiego Maffesoliego na temat „plemion”! Autor – jak wynika z plakatu – stawia w niej tezę, że współczesne wspólnoty przekształcają się powoli w plemiona! Teza, jak teza, wydaje się raczej prawdopodobna, szczególnie, gdy pomyśleć o globalizacji, ale ciekawe jest co innego... ponad 50 lat temu to samo stwierdził Plinio Correa de Oliveira w Rewolucji i Kontrrewolucji! Mówił, że kolejna Rewolucja przyniesie nowy trybalizm, powrót do organizacji plemiennej z całym jej przymitywizmem.Już wiecie dlaczego ta książka trafiła do Biblioteczki Konserwatysty?Kościół a Dan Brownbędąc na „Generale Nilu”, widziałem zwiastun „Aniołów i Demonów” Dana Browna. Ciekawe, że Kościół Katolicki, jaki wyłania się z tego zwiastunu to organizacja hierarchiczna, dumna, stateczna, wyniosła i arystokratyczna. Jednym słowem – tzw. „kościół przedsoborowy”. To ciekawe... ludzie spoza Kościoła odczuwają zatem tęsknotę za tymi właśnie cechami Kościoła, które teraz, w okresie nie widzącego przed sobą celu posoborowia (no bo jaki ten cel? Nawracanie? Nie – dialogowanie! Walka o Christianitas? Nie, działalność kulturalna. Liturgia? Nie, spektakle, harce i figle-migle) zanikły prawie całkowicie! Tego się nie widzi zupełnie!Ciągnie do Kościoła takiego, jakim on jest w rzeczywistości... szkoda, że to niewierzący, albo jego wrogowie muszą dawać o tym świadectwo!Duch liturgiinawiązując do liturgii – znalazłem swego czasu pięknie wydanego przez Fundację św. Benedykta „Ducha liturgii” kard. Ratzingera. Świetne ilustracje do równie świetnej treści. Polecam!jeszcze o Cameronie – Kinseywracając do sprawy dra Camerona. Zastanawiałem się sam, czy przypadkiem nie jest to jakieś kukułcze jajo i szarlatan, który plecie bajki bez namysłu metodologicznego. Było tak, dopóki nie wczytałem się w ulotki, które towarzyszyły spotkaniom z nim. Ale o tym innym razem, bo dziś już jestem zbyt zmęczony. Ciekawe natomiast jest to, że w jednej z nich powołuje się na ikonę ruchu wyzwolenia seksualnego roku '68, Kinseya! Człowieka, który swoim słynnym raportem otworzył w USA drogę wszelkiemu zboczeniu... i który dowodzi tej tezy, którą epatuje Aborcza (ponoć absurdalnej), iż 1/3 przypadków pedofilii dokonywana jest przez homoseksualistów. To teza Kinsey'a, drodzy Gazownicy, Kinseya, którego tylekroć wynosiliście na piedestał, chociażby przy okazji ostatniego filmu -biografii!zadyma...tymczasem we Wrocławiu zadyma przy okazji spotkania z drem Cameronem! Działacze niejakiej ANTIFY (komunistyczna bojówka) usiedli sobie na sali w liczbie trzech, a trzej kolejni byli na korytarzu, próbując wejść w trakcie. Gdy to okazało się niemożliwe, wywiązała się szarpanina, w wyniku czego agresorzy z kastetami i nożami zamknięci zostali na dziedzińcu, a moi znajomi (którym przyszło robić za wykidajłów) wezwali ochronę. Nie, nie pisali o tym w lokalnej Aborczej. I nie napiszą.Ach, ta homofobia – przecież, gdyby Cameron nie głosił swoich tez byłoby bez przemocy. Przecież, gdyby Fieldorf nie był faszystą, też nie dostałby od antyfaszystów z UB w czapę. Rzecznik Prawo Obywatelskich wystąpił jednak 8 maja do ministra Czumy o dołączenie do kodeksu karnego pewnej innowacji. Chodzi o to moi mili, by mowa nienawiści (a więc każde zdanie, które może wywołać przemoc wobec „mniejszości seksualnej”) ścigana była z urzędu oraz podlegała tej samej karze, co nawoływanie do nienawiści na tle rasowej oraz narodowej. Co to oznacza w praktyce? W więzieniach (dwa lata) znajdą się wszyscy, którzy podpadli Biedroniowi, Adlerowi i Niemcowi.Koniec i basta. Nie ma tolerancji, dla wrogów tolerancji. Mówiłem już, że zamierzam kupić spluwę?myśl na dziśBłogosławiona jesteś, ponieważ uwierzyłaś, powiada Elżbieta do naszej Matki. — Jedność z Bogiem, życie nadprzyrodzone, pociąga za sobą zawsze atrakcyjną praktykę cnót ludzkich: Maryja niesie radość do domu swej kuzynki, ponieważ "nosi" Chrystusa.św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 566<p> </p> SKIN = "black";

Brak głosów