Polskę i Polaków zżerają fobie

Obrazek użytkownika Andrzej.A
Kraj

A tu konkretnie się mówi o narkofobii

Autorzy:

Paweł Althamer, dr Marek Balicki, prof. Zygmunt Bauman, Edwin Bendyk, prof. Agata Bielik-Robson, Halina Bortnowska, Izabella Cywińska, Artur Domosławski, dr Kinga Dunin, Marta Gaszyńska, Janusz Głowacki, dr Agnieszka Graff, Manuela Gretkowska, prof. Jan Tomasz Gross, prof. Irena Grudzińska-Gross, Agnieszka Holland, Olga „Kora" Jackowska, prof. Maria Janion, prof. Małgorzata Kowalska, dr Sergiusz Kowalski, prof. Krzysztof Krajewski, Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, Roman Kurkiewicz, Aleksander Kwaśniewski, Borys Lankosz, Magdalena Łazarkiewicz, Kasia Malinowska-Sempruc, Piotr Najsztub, dr Wojciech Olejniczak, prof. Wiktor Osiatyński, Piotr Pacewicz, Joanna Rajkowska, Anda Rottenberg, Ewa Siedlecka, Sławomir Sierakowski, Kamil Sipowicz, prof. Paweł Śpiewak, prof. Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Małgorzata Szumowska, Olga Tokarczuk, dr Ewa Woydyłło, Jacek Żakowski

I ich list:

List otwarty w sprawie zmian w polskiej polityce narkotykowej
Prawo należy tworzyć racjonalnie - w oparciu o wiedzę naukową, a nie stereotypy, o doświadczenie praktyczne, a nie mitologię. Nadmierna represja nie tylko nie sprzyja rozwiązywaniu problemów społecznych, ale często je nasila. Sztucznie podtrzymuje lęki opinii publicznej i wzmacnia szkodliwe przesądy.
Polityka narkotykowa to obszar bardzo złożony, w którym problemy kryminalne przeplatają się z kwestiami zdrowia publicznego. Naszym zdaniem zbyt wielki nacisk kładzie się w Polsce na wymiar kary i represji, a zbyt mało zajmujemy się edukacją, profilaktyką i skuteczną terapią. Skuteczna redukcja szkód związanych z użyciem narkotyków musi uwzględniać szeroki kontekst społeczny - nie wolno nam zapominać, że kara (zwłaszcza pozbawienia wolności) przynosi nieraz dużo więcej strat indywidualnych i społecznych niż sam popełniony czyn.
Karanie drobnych posiadaczy substancji psychoaktywnych utrudnia terapię uzależnionych, a przygodnych użytkowników naraża na kontakt z organami ścigania - w najgorszym razie także ze zdemoralizowanymi przestępcami w więzieniu. Doświadczenia wielu państw wskazują też, że "karanie za posiadanie" nie sprzyja zmniejszeniu spożycia narkotyków, za to odwraca uwagę i energię policji od realnych sprawców problemu - masowych producentów, handlarzy i hurtowników.
W związku z powyższym pragniemy wyrazić poparcie dla inicjatywy wprowadzenia do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii art. 62a. Pozwoli on prokuratorowi i sądom na odstąpienie w pewnych okolicznościach od ścigania osób posiadających nieznaczne ilości środków psychoaktywnych "na własny użytek" i umorzenie w takich sytuacjach postępowania karnego.

A tu artykuł niejakiego Pacewicza:
Piotr Pacewicz, "Skończmy wreszcie z polską narkofobią", "Gazeta Wyborcza", 14 grudnia 2010 r.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak głosów

Komentarze

Czyli dopalacze- be a narkotyki ok? Coś jest nie tak, chyba ktoś zmusił pana płemieja do zamknięcia sklepów z produktami kolekcjonerskimi. Teraz legalizacja "niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek"- co ma za uszami Donaldu że jest taki uległy i posłuszny?

POZDRAWIAM

Vote up!
0
Vote down!
0
#116060

PRZYSZŁE WYBORY

Vote up!
0
Vote down!
0
#116078

Krzysztof J. Wojtas
Cóż. Narkotyk to produkt naturalny, rzec by mozna ekologiczny. Znane były od tysięcy lat - używane i dopiero stły się problemem, jak zaczęto z nimi wojnę.
A dopalacze - to chemicznie preparowane swiństwa.

Jestem za dostępem do narkotyków, ale z wyłączeniem leczenia z wspólnej kasy tych, co przedawkowali. Także za prawem do wykluczenia społecznego takich osób - prawo do niezatrudniania, zakaz zajmowania stanowisk itp.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116094

Pan sobie chyba nie zdaje sprawy, jak groźne są narkotyki? Jakie są skutki uzależnienia i do jakich tragedii doprowadzają narkotyki.
Zaskoczył mnie Pan nieprzyjemnie.

**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#116097

Jednym z najpopularniejszych narkotyków w Polsce jest amfetamina - produkt syntetyczny.
LSD - podobnie.

Marihuana i haszysz z kolei, uznawane za narkotyki pochodzenia naturalnego, od dawna już nie występują w postaci "czystej". Wszelkiego rodzaju "skuny" i inne świństwa funkcjonują w Polsce od lat co najmniej 20...

Co do dopalaczy...
Tak, aby trochę przybliżyć temat...
Od wielu już lat popularny jest w Polsce "Gripex", środek przeciwko przeziębieniom, dostępny w aptekach (chyba dalej tak jest, nie sprawdzałem) bez recepty.

Jednym z jego głównych składników jest pseudoefedryna (dokładnie chlorowodorek), substancja różniąca się od amfetaminy w stopniu minimalnym (pominę szczegóły budowy chemicznej, chetni mogą zaglądnąć nawet na - wiki ;)). A ponieważ jest podobna, to i działanie ma zbliżone.

Do "Gripexu" dodawana jest jako środek powodujący zmniejszenie obrzmienia błon śluzowych, generalnie pomagający zwalczyć katar. Istotnie, tak TEŻ działa.

Ale efekt euforyczny, analogiczny do tego po zażyciu amfetaminy również występuje.
Słabszy - ale co to za problem, kwestia dawki...

Dlaczego pseudoefedryna jest dopuszczalna w medycynie?
Dlatego, ze po dłuższym czasie używania tej substancji, efekt euforyczny przestaje występować.
Co nie znaczy, że organizm człowieka przestanie automatycznie odczuwać potrzebę - o ile doszło się już do tego etapu. Wnioski wyciągnijcie sami.

Nie miałbym zielonego pojęcia o całej kwestii, gdyby nie fakt, ze kilka lat temu zdarzyło mi się być chorym, a zależało mi na byciu "na chodzie".
Więc - leczyłem się Gripexem dość intensywnie.
Dopiero wieczorem skonstatowałem, że coś tu jest nie tak - pragnienie, brak senności, etc - klasyczne objawy.
I sięgnąłem po ulotkę ze składem...

Ot, taka ciekawostka ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#116139

oto dlaczego "przed użyciem zapoznaj się z lekarzem lub farmaceutą":), czyli mówiąc poważnie - przeczytaj ulotkę. Sama stosuję leki z pseudoefedryną, gdy potrzebuję sobie "odetkać" nos i zatoki, uspokoić pewien rodzaj kaszlu, ogólnie być "na chodzie" podczas silnego przeziębienia. Jednak jako chemik (no, mówiąc szczerze, to kiedyś, kiedyś byłam chemikiem) stosuję je niezwykle ostrożnie.
Co nie znaczy, że jestem wrogiem takich substancji, jako ich samych (patrz wątek o maku i morfinie).
Idąc dalej: po to się różni ludzie trudzą, żeby z darów natury korzsytać mądrze - stąd i mak niskoopiumowy, i np. nowokaina, polokaina będące niczym innym jak syntetycznymi pochodnymi morfiny (nie wdając się w szczegóły chodzi o to, by uzyskać substancję znieczulającą a nie uzależniającą, poprzez subtelną zmianę struktury cząsteczki).
W przypadku leków p-grypa ich działanie "jesteś na chodzie i w dobrym nastroju" powstaje wg mnie gł. na skutek działania kofeiny (dodatkowo wzmocnionego synergizmem z paracetamolem), która także jest istotnym składnikiem wielku takich leków (to m.in. dlatego nie jest dobrze łączyć różnych leków p-grypowych). - Więc bez obaw, acz z rozsądkiem i ulotką:).

Vote up!
0
Vote down!
0
#116195

Krzysztof J. Wojtas
Z kolei Pan mnie bardzo zaskoczył; skoro narkotyki są takie groźne to może ich nie uzywać?

Nie widzę powodu, aby całe społeczeństwo uczestniczyło w grze:
- róbta, co chceta
- ....
- a teraz nas leczta.

Podchodzę naturalistycznie - jednostki niedostosowane powinny zostać odrzucone. Jeśli czytał Pan moje ostatnie notki, to sformułowałem tam Prawo Trwania. Czyli Prawo do Życia.
Ale to jest prawo mówiące, że to my sami mamy dbać o swe życie. Tam nie ma nic, że ja jestem odpowiedzialny, za Pana życie - i moim obowiązkiem jest o nie dbać.
Mogę pomóc (Prawo Miłości Bliźniego), ale nie jako obowiązek.

Tworzymy struktury społeczne dla zorganizowanej pomocy wzajemnej - delegując pewną ilość praw własnych na ten cel.
Ale ci, którzy działają świadomie przeciw tym strukturom, nie mają prawa narzucać swych poglądów i żądać świadczeń.
Takie żądanie (patrz wielkie zgraje medialnych naciągaczy na pomoc "biednym") jest aspołeczne i antychrześcijańskie też.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116394

Podchodzę naturalistycznie - jednostki niedostosowane powinny zostać odrzucone.

To co pan proponuje prowadzi w prostej linii do:

Aktion T4, E-Aktion (niem.) – nazwa programu realizowanego w III Rzeszy w latach 19391944 polegającego na fizycznej eliminacji (zabijaniu) ludzi niedorozwiniętych psychicznie, przewlekle chorych psychicznie i neurologicznie (schizofrenia, niektóre postacie padaczki, otępienie, pląsawica Huntingtona, stany po zapaleniu mózgowia, ludzie niepoczytalni, chorzy przebywający w zakładach opiekuńczych ponad 5 lat) oraz z niektórymi wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi (niem. "Vernichtung von lebensunwertem Leben" – "likwidacja życia niewartego życia"). Szacuje się, że w okresie szczytowym tego programu, tj. w latach 19401941, zabito w jego ramach ponad 70 tys. chorych i niepełnosprawnych, w tym także pensjonariuszy szpitali psychiatrycznych na terenach okupowanych. Od kwietnia 1941 r. program ten rozszerzono o "akcję 14f13" (niem." Aktion 14f13"), obejmującą chorych psychicznie i niepełnosprawnych nie-niemieckich więźniów obozów koncentracyjnych, w ramach której wymordowano ok. 20 tys. osób.

 

Nieźle pan sobie poczyna panie KJW.  A to wyżej to tylko nazistowskie Niemcy. Nie należy zapominać o "Nieprzystosowanych" w sowieckiej Rosji. Dla nich również obmyślono miejsca odosobnienia gdzie powoli zabijano. Nazywało się "psychuszki"

A co z nienarodzonymi dziećmi, o których już wiemy w łonie matki, że urodzą się z syndromem Dawna? A o tym dowiadujemy się już w zaawansowanej ciąży! Odrzucić? To znaczy co? Zabić? W łonie matki? Dziecko już w 5 czy 6 miesiącu?

Ilu ludzi uważa pan za tych do odrzucenia? Ilu ludzi włączając w to dzieci niepełnosprawne chce pan wymordować?

Ejże panie KJW, krew zaczyna się we mnie burzyć i gdybym był niegrzeczny nazwałbym pana odpowiednim mianem. Ale że jestem człowiekiem z natury spokojnym i grzecznym to tego nie zrobię. NARAZIE!!!

______________________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#117142

O jakim narkotyku, produkcie naturalnym mówisz? Czyżby chodziło Ci o haszysz lub marihuanę?  Jesteś w tyle, i to bardzo poważnie w tyle. To nie są już te "niewinne? ziółka" Na rynek trafia produkt odpowiednio spreparowany i wzmocniony chemicznie. A jeśli już tylko "ziółko" to i tak jest spreparowane i wzmocnione, genetycznie.

Niestety, te "ziółka" poprostu "przypalają" zwoje. Swego czasu miałem do czynienia z ludźmi używającymi owe "ziółka", kilkoro znałem wcześniej. Porównując zmiany w zachowaniu, w osobowości, śmiało można powiedzieć, że to nie były te same osoby, które znałem wcześniej. Całkowita zmiana osobowości! A co najgorsze, ci ludzie wogóle nie zdawali sobie z tego sprawy! A to, że całkowicie nie potrafili poradzić sobie ze stresem bez "ziółek", że bez "ziółek" byli rozkojarzeni, a czasami wybuchowi, no cóż to najprawdopodobnmiej przez te nerwowe życie w dzisiejszym świecie.

Niestety, zaskoczyłeś mnie potwornie negatywnie.

__________________________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#116100

Krzysztof J. Wojtas
Mentalność leminga, albo niewolnika.

Narkotyki znane były dawno na Środkowym Wschodzie.
Używano ich w medycynie i pozwalano na używanie osobom starszym i schorowanym - to dawało możliwość "łagodnego' odejścia.

Młodzi ludzie mieli wytyczane inne cele w społeczeństwie niż "róbta co chceta".
A jeśli chciał taki młody używać - owszem, ale "von" - ze społeczności. To cały system zależności - zaczyna się od stosowanego modelu ubezpieczeń spolecznych. Ale o tym elemencie miałem napisać notkę - a nie chce mi się, bo mnie noga boli.

O ile wiem to np. w Kanadzie dozwolone są jakieś narkotyki dla osób starszych - tak po 60-tce (mam to już) - jak nie boli, to znaczy, że człowiek nie żyje.
To tylko kwestia jakich środków się używa, aby ból uśmierzyć.

PS. Już zaczyna Pan, czy jeszcze?

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116395

Panie KJW czyżby pan już posumował samego siebie?

Krzysztof J. Wojtas
Mentalność leminga, albo niewolnika.

Jeśli chodzi o Kanadę, to śpieszę wyjaśnić, że marihuana jest dozwolona w szczególnych przypadkach i na receptę. Te "szczególne przypadki" to ludzie którym żadne lekarstwo praktycznie już nie pomaga. Drugim takim lakarstwem jest morfina. I nie jest to nic śmiesznego panie KJW! Panie KJW próbuje się pan naigrywać z chorych ludzi. Muszę przyznać, że upadł pan bardzo nisko!!!

Aha i jeszcze jedno

PS. Już zaczyna Pan, czy jeszcze?

Pozwli pan, że zadam pytanie. Czy jest pan "użytkownikiem" w/w specyfików? Niestety wygląda na to, że nie są one panu obce. Pisze pan w dość dziwny sposób. Próbuje mnie pan obrażać, insynuując jakoby jestem niespełna rozumu i na dokładkę narkoman. To jest moje ostatnie ostrzeżenie pod pańskim adresem. Następnego już nie będzie!!!

_________________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#117036

Panie Krzysztofie, kokaina, heroina, amfetamina, ecstasy, LSD, braun nie są naturalnymi narkotykami. Do marihuany producenci również dodają różne chemiczne roztwory, aby uzależnić od danego dostawcy narkomana albo, żeby trawka była mocniejsza. Do "trawy" dodaje się często eter i inne świństwa np. amoniak.

Pozdrawiam.

Znalezione w necie o WHO: Wiedzą państwo, co to takiego WHO, agenda ONZ-etu odpowiedzialna m. in. za fluoryzację, szczepienia ochronne, ptasią i świńską grypę oraz żywność GMO. TO JEST UKRYTY RAPORT WHO PRZED LUDŹMI, prawda, że ciekawe?

Skandal wokół raportu WHO

W 1995 r. Światowa Organizacja Zdrowia przygotowała raport pt. Implikacje zdrowotne używania konopi: Analiza porównawcza zdrowotnych i psychologicznych skutków używania alkoholu, konopi, nikotyny i opiatów.

Jego upowszechnieniu towarzyszył skandal, gdy brytyjski periodyk popularnonaukowy New Scientist ujawnił w numerze z lutego 1998 r. fakt zatajenia jednego z rozdziałów tego dokumentu. W ocenzurowanym rozdziale autorzy – troje wiodących badaczy uzależnień – porównują naukowo udokumentowane zagrożenia płynące z używania marihuany z zagrożeniami, jakie niesie ze sobą stosowanie alkoholu i nikotyny oraz nielegalnych opiatów.

Wykazują oni, że tam, gdzie ryzyko istnieje, jest ono w rzeczywistości o wiele poważniejsze w przypadku obydwu legalnych używek. Raport ukazał przykład stosowania odmiennych kryteriów w ocenie szkodliwości różnych narkotyków. Przeciwnikami raportu byli szef WHO Nakajima, który odszedł na emeryturę w czerwcu 1998 r., oraz dyrektor wydziału narkotyków dr Yoshida.

Według wspomnianego raportu przy obecnych formach używania marihuana stwarza o wiele mniej poważne niż alkohol i tytoń problemy zdrowotne w zachodnich społeczeństwach, jednak wciąż je stwarza. W tym samym raporcie wskazuje się na fakt, iż nie jest to jednak powód do zadowolenia, ponieważ mimo iż wpływ alkoholu i tytoniu na zdrowie społeczeństwa jest dominujący, to wpływ marihuany może wzrosnąć, jeśli powszechność codziennego używania jej w dużych ilościach osiągnie poziom spożycia dużych ilości alkoholu wśród młodzieży lub codziennego palenia papierosów wśród dorosłych.

p.s

WHO=masoneria=korporacje farmaceutyczne. A to wszystko pod oficjalną inspiracją i symbolem ONZ-etu ;)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#116398

Krzysztof J. Wojtas
Przecież ja nie neguję szkodliwości narkotyków; tylko wskazuję, że można ich używać lub nie.
To kwestia etyki jaka obowiązuje w społeczeństwie.
Jeśli ta etyka mówi, że wolno ("róbta co chceta"), to o czym my dyskutujemy?
Jak chce się ktoś narazić na niebezpieczeństwo to może np. przebiegać w poprzek autostardy. Wolno mu?
Syfilisem też można się zarazić przez deskę klozetową. Tylko, czy o to chodzi?

Dla mnie dywagacje o narkotykach są takie, jak w odniesieniu do AIDS; zakazy itd - to tyle co nakaz używania prezerwatyw. Można zaś chronić się przez trzymanie się jednego partnera(ki).
Ja tylko odmawiam mego udziału w partycypacji kosztów leczenia tych, którzy "robią, co chcą".

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116405

Panie Krzysztofie nigdy bym pana o takie coś nie podejrzewał, jednak każdy człowiek był kiedyś młodym głupim podlotkiem, na każdego czyha wokół nas "nasz" doskonały świat, podsyła nam pod nasze zmysły różne atrakcyjne i nieszkodliwe wydawałoby się na pierwszy rzut oka uciechy...

Niestety, leczenie jest drogie, zazwyczaj narkoman, który zaczyna się leczyć jest biedny jak mysz kościelna, dlatego to właśnie społeczeństwo musi ponieść koszty jego leczenia. Przecież nie można pozwolić, aby taki człowiek umarł na ulicy, a co z miłosierdziem i chrześcijańskim współczuciem dla bliźnich nawet, jeśliby to byli zatwardziali grzesznicy i zaprzańcy?

Młodym ludziom naprawdę trudno wyjaśnić i przetłumaczyć, że palenie marihuany jest szkodliwe, że marihuana to wypalacz mózgów, że trawka robi z ludzi po pewnym czasie chodzące roślinki i uzależnia tak samo jak alkohol czy nikotyna.

Zaraz ktoś napisze, że przecież takimi samymi używkami są alkohol oraz papierosy, tak są, ale są mniejszym zagrożeniem dla zdrowia ludzi, jak się okazuje po tym, gdy przeczytamy na ten temat utajniony raport WHO. Dobrze, że go ktoś ujawnił. Zresztą ja od lat mam na temat ONZ-u oraz WHO ugruntowane złe zdanie.

A słyszał pan o tym, że koncerny nikotynowe również dodają do swoich produktów uzależniające od danej marki "uzależniacze" chemiczne? Bodajże Philip Morris, ten koncern, który produkuje m. in. Marlboro zapłacił, za to niebotyczną karę w stanach, za to , że podczas zeznań przed komisją senacką właściciele tego koncernu zataili proceder dodawania do nikotyny dodatkowych chemicznych "uzależniaczy".

A przecież jest jeszcze gorzej, bo jak się okazuje Światowa Organizacja Zdrowia zamiast stać na straży naszego zdrowia z premedytacją nas najpierw od czegoś uzależnia przyzwalając na sprzedaż, na przykład nikotyny, nie dosyć tego, dzięki temu zaczynamy chorować, aby potem koncerny farmaceutyczne na leczeniu naszych chorób spowodowanych tymi uzależnieniami zarabiały setki miliardów dolarów.

I liberalny żydowski interesik dzięki temu kręci się dalej i ma się doskonale, teraz zamiast nikotyny będzie zalegalizowana trawka, do której koncerny nikotynowe, bo niby, kto miałby ten interesik przejąć, (?) zaczną produkować legalną marihuanę... Nie czuje pan Bluesa?

Pozdrawiam panie Krzysztofie, mam nadzieję, że nasza dyskusja nie spowoduje między nami jakiegoś niepotrzebnego konfliktu.

Anarchia jest cool:

Vote up!
0
Vote down!
0
#116416

Krzysztof J. Wojtas
Chyba już Pan nie rozumie; kwestia opieki nad młodzieżą zależy od całokształtu stosunków społecznych.
Przede wszystkim od rodziny i praw z tym zwiazanych.
jeśli rodzicom nie wolno ingerować w zachowanie dzieci, to niby dlaczego oczekiwać, że dzieci bedą samodzielnie wybierać właściwe kierunki rozwojowe?

Proszę wybaczyć, ale nie odpowiada mi takie myślenie.
"Czy i Paweł T. miedzy "lemingi""?

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116440

Proszę pana dzieci są nam zabierane z domu rodzinnego we wczesnej młodości, taki jest system edukacji i szkolnictwa w Polsce, zresztą tak jest na całym świecie. Doskonale rozumiem uwarunkowania społeczne oraz rodzinne, że na rodzinę spada obowiązek wychowania swoich dzieci, jeżeli Państwo nie chce tego zrobić. Jednak, jeżeli te prawa są nam od wielu lat odbierane, to dlaczego poprzez legalizację marihuany w sprzedaży oraz posiadania jej do własnego użytku mają one nam być paradoksalnie jeszcze bardziej odebrane, dają nam większe prawa, po to, żeby je nam w rzeczywistości jeszcze bardziej odebrać? Nie widzi pan między tymi zagadnieniami zależności? Nie widzi pan tego zagrożenia? Jak pan dziecku wytłumaczy, że nie można przypalać trawki, jeżeli jego własne Państwo będzie mu to umożliwiało poprzez stanowione prawo?

Jestem ciekaw w jaki sposób będzie pan wpływał na swoje dziecko, które poza domem rodzinnym jest ponad 12 godzin dziennie? Rodzicom w Polsce jeszcze można ingerować w wychowanie dziecka, jednak zalegalizowanie w sprzedaży tzw. miękkich narkotyków tę ingerencję w wychowanie swoich dzieci ograniczy nam ją rodzicom jeszcze bardziej.

Potem już tylko następny krok, tak jak w Szwecji, nie można krzyczeć na dzieci, nie można ukarać...

Prawicowiec i konserwatysta nie powinien zgadzać się na legalizację narkotyków nawet tych naturalnych.

Do lemingów mnie daleko, oni zazwyczaj są za tym, aby właśnie doszło do legalizacji w sprzedaży detalicznej miękkich narkotyków albo, żeby można było je posiadać przy sobie w małych ilościach do tzw. swojego użytku. Co to znaczy mała ilość do swojego użytku? Jednemu wystarcza jeden mach a drugi dziennie wypala 5 gramów marihuany...

Vote up!
0
Vote down!
0
#116448

Krzysztof J. Wojtas
Wychowałe troje i to w szkole, gdzie prawie oficjalnie narkotyki były.
Nie powiem, żeby było łatwo, ale jest to możliwe i chodzi tylko o wskazanie wartości i mozliwości alternatywnych.
Po prostu nie akceptuję obecnego systemu.
Chce Pan iść ze mną?
Cykl Imperium Polski wskazuje taką możliwość. Ale trzeba dystansu od otoczenia.
Łatwe to nie jest.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#116491

Oczywiście, że chcę i popieram pana program. Myślę, że takie dyskusje są potrzebne między nami.

Gorąco pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#116494

To pójdźmy jeszcze dalej - zalegalizujmy narkotyki, gwałty(ale tylko kobiet na mężczyznach, bo odwrotnie to już przestępstwo), pedofilie itp. Wówczas zanotujemy największy spadek przestępczości w historii świata a policja będzie mogła skupić się na "naprawdę ważnych" sprawach, czyli domyślam się po nazwiskach "autorytetów" że chodzi o np. uniemożliwienie marszy niepodległości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#116101

... wyjściem, ale jest wiele innych sposobów, i myślę, że o wiele bardziej skutecznych. Gdzieniegdzie stosowana jest kara cielesna, a w ekstremalnych przypadkach, krawat. Wygląda na to, że pomaga.

_______________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#116102

Kary cielesne, to nie takie głupie. W niektórych przypadkach może pomóc.
Inne sprawy:
- Leczenie osób, które przedawkowały... hm... tu mam zagwozdkę, bo z jednej strony humanizm i takie tam a z drugiej - też humanizm;) - rozumiany jako: wolność wyboru;), szacunek dla naszej własności (pieniędzy) i tego, jak chcemy je wydawać (na narkomanów, czy na chorych na nowotwory?), dorosłość rozumiana jako ponoszenie skutków dokonanych wyborów, itp. - No, jeśli ktoś dobrowolnie rujnuje swoje zdrowie i życie (a jeszcze stwarza zagrożenie dla innych - np. palacze), to w imię czego ratować go przed nim samym?!;
- "Małe dawki" - hm... Jak to napiszę, to pewno Straż Celna zacznie rekwirować suweniry przywożone z Bliskiego Wschodu, ale jednak zaryzykuję. Czy wiecie Szanowni Państwo, że w hennie arabskiej jest, oprócz innych ziół, także cannabis? Nie, nie jakiś modyfikowany - normalny, dziki - tak, jak się ziółka zbiera. Henna to taki kosmetyk do oczu, używany przez kobiety a w niektórych kręgach także przez mężczyzn (bez skojarzeń proszę! zaraz się wyjaśni). Skutecznie chroni przed chorobami oczu wywołanymi przez bakterie i nadmierne nasłonecznienie i zapylenie (dlatego wśród Berberów z ochronengo działania henny korzystają też faceci - bo nie chcą chorować na oczy i wszystko jasne). Skąd to wiem? Ano z praktyki. Mając wrazliwe oczy długo się męczyłam różnymi kroplami i innymi takimi. Ze dwa lata temu koleżanka mi przywiozła hennę. Sama też ją tam stosowała i tez daltego, że ją życie zmusiło. Od tego czasu mam spokój z chroicznym zapaleniem spojówek a wyjście na silne słońce nie powodduje, że zaczynam płakać - nie jestem już jak wampir:) uzależniona od okularów przeciwsłonecznych. -
Henna - ten banalny preparat z węgla i mieszanki ziół ma działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne:). Nie oddam mojej henny!:) Jak mam pójść za nią siedzieć, to tylko razem z nią:)
- I tu dochodzę do konkluzji - w "ciemnym" średniowieczu "znachor" Paracelsus powiedział "Tylko dawka czyni truciznę". - Ilość konopii zawarta w hennie leczy (ta dawka, zresztą drobniutka, wystarcza), nie powoduje zaś efektów ubocznych (halucynacje, uzależnienie, zmiany w CUN i in.). Czyli jak zawsze w życiu nie cannabis jest "be", tylko człowiek, który tego używa jest idiotą, albo istotą rozumną.
- Mam nieśmiałą, surrealistyczną nadzieję, że nie zakażą posiadania i stosowania arabskiej henny do oczu, chociaż kto ich tam wie, tych polityków...

Vote up!
0
Vote down!
0
#116110

... zabija. To samo jest ze wszystkim. Ale jak po hennnie zobaczysz jakieś dzwne stwory wyłażące z Ciebie czy kogoś, jak zaczniesz latać jak ptak. Zmień tą hennę natychmist. Możesz bowiem  mieć problem w najbliższym czasie. Może Ci się trafić kilku brunetów w towarzystwie blondynki poranną porą. A to będzie raczej zły znak.

Pozdrawiam

__________________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#116129

- Tak samo jest z konwalią majową, zimowitem jesiennym, makiem lekarskim i paroma innymi ładnymi skądinąd kwiatami:) - w małych ilościach leczą, w dużych trują lub narkotyzują. Dobrym przykładem jest tu mak - dostarcza morfiny, która jest bezcennym lekiem kojącym cierpienia umierających na raka, albo narkotykiem dla idiotów.
A po hennie (używam jej już dwa lata) ani koło mnie, ani z niej nic nie wylata:). Zaś bruneci poranną porą, to nie koniecznie musi być zły znak;)))). Dobra, dobra, kończę niewczesne żarty. Zgadzamy się co do zasady, że wszystko może być lekiem lub trucizną i stosownie do tego prawa natury należałoby stanowić prawo w kodeksach.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#116166

Osoby uzależnione traktowane są jako osoby chore - łącznie z tym, że przyjmuje się, iż ich postrzeganie świata może być zaburzone.
O ile nie stwarzają zagrożenia dla otoczenia, w celu odbycia kuracji zazwyczaj wymagana jest zgoda pacjenta.
Przynajmniej takie jest teoretycznie podejście.

Vote up!
0
Vote down!
0
#116141