Boni dobry inaczej
Bonifratrzy to „dobrzy bracia”, ale łacińskie tłumaczenie nazwiska ministra Boniego nie przystaje do osoby, a nawet byłoby uragowiskiem.
Choć Boni „zaistniał w przestrzeni publicznej” (jak się teraz mówi) już w 1980r jako znany działacz związkowy, na oficjalnych stronach internetowych tego ministra nie ma ani słowa o jego solidarnościowym rodowodzie. Po prostu w 1989 r narodził się polityk („w PRL związany z opozycją”) i jest wykorzystywany we wszystkich rządach - Mazowieckiego, Bieleckiego, Suchockiej, Buzka, Tuska - pseudosolidarnościowych („lewica” dysponuje innym zestawem postaci).
W 1991 M.Boni został posłem i dał się poznać jako wielki przeciwnik lustracji. Krytykował on pomysł ujawnienia agentów, a realizujących go polityków porównał do Robespierre’a i Dzierżynskiego. Ostrzegał, że Polskę czeka wojna domowa i rewolucja bolszewicka, że złamano prawo „dla wąskich interesów grupowych”.
Gdy Macierewicz realizując uchwałę Sejmu ogłosił swoją „listę”, okazało się, że wśród 66 posłów – agentów znajduje sie także Boni. Salony warszawskie zatrzęsły się z oburzenia. Pracownicy uniwersytetu żądali ukarania winnych „potwarzy i zniesławienia”. Za Bonim murem stanęli przywódcy Solidarności . Pisano protesty. Zbigniew Bujak, Zbigniew Janas i Henryk Wujec uznali wpisanie go na listę za element walki politycznej. „Odrzucamy to bezpodstawne oskarżenie” - pisali w liście opublikowanym w Gazecie Wyborczej.
„Ludzie Solidarności wiedzieli już w latach 80-tych, że Boni podpisał jakąś lojalkę w SB, ale nie sądzili, że faktycznie na nich donosił” – twierdzi Władysław Frasyniuk, działacz podziemnej „S”. Wspomina, że z tej „przygody Boniego” wszyscy się wtedy śmiali i nie traktowali jej nazbyt serio.
Historyk – „lukiernik” prof.Friszke wyraził wątpliwości co do rzetelności materiałów SB na temat TW ”Znak”.
Sam Boni wszystkiemu zaprzeczał i groził procesami o oszczerstwo.
Czerwcowy zamach stanu dokonany przez Wałęsę, Tuska („panowie policzmy glosy”) i Pawlaka („czyszczę sobie UOP”) spowodował, że posłowie - agenci odetchnęli z ulgą i spokojnie zajęli się „stanowieniem prawa”.
Wspaniała kariera Boniego rozwijała się bez przeszkód do 2007 roku, kiedy to Boni...przyznał się do współpracy z SB i ze łzami w oczach prosił o wybaczenie zapewniając, że wstydzi się swojego postępowania.
Czyżby ministra ruszyło sumienie?
Niezupełnie. Po prostu Tusk koniecznie zapragnął mieć go w swoim rządzie, a wtedy obowiązywały już oświadczenia lustracyjne.
Przyjaciele Boniego przyjęli wyznanie z wyrozumiałością (mają podobne problemy?). Publicyści podziwiali odwagę, choć zdarzali się i tacy, co twierdzili, że lepiej byłoby przyznać się 15 lat wcześniej. W szmatławcu Wyborczym A. Kublik opublikowała kłamliwy artykuł pt. „Spowiedź Boniego”, w którym wprowadzała w błąd czytelników pisząc „podpisał lojalkę”, czy „coś tam podpisał”.
Mało kto teraz wie, że tzw. „lojalka” był to druk – zobowiązanie do zaprzestania działalności związkowej, który przedkładano do podpisania związkowcom podczas przeprowadzania tzw. „rozmów ostrzegawczych”.Część ludzi podpisywała druk, inni nie - bez żadnych skutków prawnych.
Jednak zobowiązanie do współpracy z SB było czymś zupełnie innym.
Wymowna była reakcja Wałęsy –„kto nie ma grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem” czy „polskie drogi są skomplikowane”...
Natomiast Tusk podtrzymał propozycje uczestnistwa w rządzie „aby dać mu szansę odpracować błąd”, tak więc Boni „odpracowuje”.
Z ramienia rządu Boni odpowiedzialny był za pogrzeb prezydenta Kaczyńskiego, co juz samo w sobie było obraźliwe wobec Polaków. Nie był to jedyny afront
- przebieg uroczystości „zabezpieczała” medialnie ubecka TVN.
Nie przewidziano wykonania hymnu państwowego. Ludzie sami spontanicznie zaczęli spiewać wbrew orkiestrze grającej coś innego.
Dla post PRL-owskich polityków „lewicowych” czy „ludowców” umocowanie agenturalne można by traktować jako coś naturalnego. Jednak w partiach mieniących się antykomunistycznymi „umaczanie” we współpracę z SB jest jednoznacznie haniebne.
Boni został posłem oszukując wyborców, którzy wybrali go jako solidarnościowca, a więc człowieka walczacego o podmiotowośc Polski. Trzeba jasno powiedzieć – donosicielstwo było formą wysługiwania się sowieckiemu okupantowi i jako takie –zdradą.
Aby pozyskać współpracownika SB nie musiała się uciekać do katowania w kazamatach, wyrywania paznokci, czy kusić obietnicą paszportu, samochodu albo mieszkania. Według Boniego zmuszono go do współpracy wielogodzinną (?) rewizją i szantażujęc groźbą ujawnienia zdrady przedmałżeńskiej. Niejeden z nas wie, że wymówki zdradzonej narzeczonej mogą być uciążliwe, ale czy gość tak nieodporny na szantaż może być ministrem?
Oczywiście „donosił rzadko i niechętnie nie szkodząc nikomu” itp. To element stały we wszystkich przypadkach ujawnionych donosicieli (formuła „wpisany na listę agentów bez wiedzy i zgody” pojawiła się później).
I tu jestem w stanie mu wierzyć. Prawdopodobnie donosy pisane przez Boniego nikogo faktycznie nie interesowały. Dla funkcjonariuszy SB daleko ważniejsze niż tajemnice podziemnych struktur Solidarności, czy adresy drukarni, było pozyskanie figuranta. W niedalekiej perspektywie planowany był „upadek komuny”,więc zdobycie „kompromatów” na ważną postać z kierownictwa związku było na wagę złota.
Boni jest doktorem kulturoznastwa i specjalistą od zarzadzania zasobami ludzkimi, ale czy tylko wiedzy zawdzięcza on, że znalazł się w „Pierwszym, Niekomunistycznym Rządzie Tajnych Współpracowników” T. Mazowieckiego?
„Nie wierzę, że wszyscy członkowie gabinetu Mazowieckiego byli współpracownikami tajnych służb”- ludzie głoszący takie opinie mają oczywiście rację. Na pewno nie był TW gen. Kiszczak ani gen. Siwicki - szef MON-u i może kilku innych (przez przeoczenie?), jednak umieszczenie swego podopiecznego na posadzie rządowej było dla oficerów prowadzacych interesem życia.
Dlatego Boni NIE MIAŁ MORALNEGO PRAWA rozpoczynać działalności publicznej.
Nie twierdzę, że minister Boni jest odrażającą kreaturą, ale nie jest też drobnym szmatławcem. Szef zespołu doradców premiera Tuska, „mózg Platformy” - to jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce. Jego nazwisko pojawia się w 22 spółkach w KRS, od kafelków łazienkowych, po wiatraki.
Wokół tego ministra powstał cały Boni-business a jego „pompowanie” trwa nadal – w 2010r dostał nagrodę Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Jak długo Boni będzie „odpracowywać” swym mocodawcom, którzy uczynili zeń polityka?
Ludzie którzy zainwestowali w Boniego nie mają doktoratów z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi, ale swoje „zasoby ludzkie”, czyli watahy kapusiów wykorzystują bardzo efektywnie i skutecznie. Dla swojego własnego interesu, ale także „ku chwale Ojczyzny Światowego Proletariatu”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4248 odsłon
Komentarze
re
14 Czerwca, 2010 - 15:51
Wiem, że jestem bonifrajer - to po polsku, podobnie jak inni.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
O tę
14 Czerwca, 2010 - 16:26
Karierę związkową należy pytać pracowników Fabryki Ciągników w URSUSIE. Kiedy byłem tam gościem pod rządami Wrzodaka, jego wzorowego następcy, wtedy boni postrzegany był jako czołowy likwidator "URSUSA". Z dzisiejszej perspektywy wiem dlaczego - to była zemsta komuny za wiązanie szyn na supeł w momencie rejestracji Solidarności.
Pozdrawiam myślących.
masz rację,
15 Czerwca, 2010 - 00:04
ten TW rozłożył nie jeden zakład należący do NFI, i nikt nie sprawdził tych złodziejskich prywatyzacji, u nas w Oświęcimiu w ZCHO pracowało kiedyś ponad 12000 razem z firmami, a teraz nie wiem na pewno ale coś koło 1500 osób
Marika
A ja pamiętam jak w 1994r. śp. kolega radny
14 Czerwca, 2010 - 20:55
w momencie gdy UW zapropnowała Boniego na Prezydenta Warszawy wstał i zapytał zebranych "Panie i Panowie radni, zastanówcie się nad wyborem czy chcecie mieć jako Burmistrza Gminy Warszawa Centrum młodszego brata Arafata". I w ten sposób spalił kandydaturę p. Michała.
-----------------------------------------------------------
"Jeżeli państwo jest zbudowane na występku i rządzone przez ludzi depczących sprawiedliwość, niema dlań ocalenia" PLATON "Państwo"
----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin