Postkomunizm w Polsce to również ci, którzy wywodzili się ze stalinowskich, komunistycznych rodzin i kręgów

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
tvp.info
Cytat: 

(...) Postkomunizm w Polsce to również ci, którzy wywodzili się ze stalinowskich, komunistycznych rodzin i kręgów, a później przedstawiali się jako rewizjoniści, lewica laicka i PAX-owska chadecja. Jak wiemy, niemała część tych ludzi już w III RP zaczęła uchodzić za sól tej ziemi; ludzi najbardziej predestynowanych do odgrywania roli arbitrów elegancji naszej raczkującej liberalnej demokracji.

Tych ludzi widzieliśmy niedawno opłakujących najszczerzej Jerzego Urbana, cynicznego intelektualistę o sprawnym piórze, który całe życie usprawiedliwiał najgorsze łajdactwa komunistycznej władzy.

A nie były to łajdactwa pomniejsze, jakie zawsze zdarzają się w polityce, lecz tragiczne, niszczące jednostki, całe rodziny, społeczności i nasze życie narodowe i społeczne krwawe zbrodnie, brutalna przemoc i kłamstwa założycielskie tak zwanej Polski Ludowej, które tak naprawdę miały uprawomocniać rosyjskie rządy nad PRL-em. I z tych łajdactw nasi milusińscy liberalni Europejczycy, tak wrażliwi na każde potknięcie o sznurowała polityków PiS, chętnie Urbana rozgrzeszyli. (...)

czego dowiedzieliśmy się o niemieckich i francuskich interesach z Rosją przed lutym 2022 roku wskazuje na jedno: gdyby nie stanowcza polityka Polski, która miała poparcie USA, bylibyśmy o krok bliżej do nowej Jałty.

 

A Polska znalazłaby się w „strefie cienia”, ponieważ Rosja wprost naciskała na faktyczną demilitaryzację naszego kraju i osłabienie potencjału obronnego NATO w całej Europie środkowo-wschodniej. Dodajmy: gdyby Polską w tym czasie rządzili kapciowi Niemiec, ugrzecznieni do granic przesady wobec Berlina, Brukseli i Niemiec, nasza sytuacja byłaby fatalna.

Puenta będzie gorzka: to naprawdę nie jest przypadek, że nasi liberałowie i lewica są duchowymi przyjaciółmi zachodnioeuropejskich elit, które przez dekady uważały polską sprawę za niepotrzebny kłopot dla świętego spokoju w Europie. Gdy w Berlinie, Paryżu i Brukseli poklepują po ramieniu liberalno-lewicowych polityków znad Wisły to jednego możecie być pewni – także za to wystawiają im słone rachunki, za które płacić musielibyśmy wszyscy.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)