Właściwie, to powiem otwarcie, dwie godziny przesiedziałem, oglądając klipy i koncerty w laptopku i zastanawiając się, czy może by, co napisać. Nie mam internetu, bo siedzę na lotnisku, więc nie wiem za bardzo, co się dzieje, a bez tego, to jak bez tlenu, „Houston, mamy problem”, produkcja nie działa. Oglądam Sabaton i 40-1, oczywiście, automatycznie robią mi się dwie rzeczy, wzruszam się (...