W marcu jak w garncu – raz słońce, raz chmury. Stirlitzem nie jestem, więc nie wiem, czy doczekam mgnień siedemnastu, ale dwa olśnienia aż biją po oczach.
Pierwsze, owszem, cieszy.
Panika w szeregach rządzących już sięga sufitu, a sufit tak nisko, że ciśnie im głowy. Mam deja vu: tuż przed oddaniem władzy w 89-tym komuchom odbijało w bardzo podobny sposób. Kiedyś Urban napisał, że oni do końca...