Przygody pana Stefana. „Kaziu, pismaki dzwonią tu masowo, że na internetach gdzieś jakąś stronę zrobili, co specjalnie ciszę łamie. - Podobnież na wejcbuku”

Obrazek użytkownika contessa
Artykuł

Pan Stefan melancholijnie przyglądał się jesiennemu krajobrazowi za oknem swojego biura, mieszając powoli łyżeczką herbatę w szklance. Na biurku zadzwonił telefon. Właściwie – zaterkotał, był to bowiem aparat liczący sobie już 25 lat, tradycyjny, pękaty, z tarczą i rzędem kolorowych, dużych przycisków na górze. Jakiś rok temu panu Stefanowi, podobnie jak reszcie członków Państwowej Komisji Wyborczej, zainstalowano nowoczesne aparaty. Miały jakieś wyświetlacze, klawiaturki, tysiąc sygnałów, pocztę głosową i pan Stefan kompletnie nie mógł sobie z tym dać rady. Poszedł więc do magazynu, osobiście wyszperał archiwalny aparat, który doskonale umiał obsługiwać, i zażądał, aby zainstalować go w jego gabinecie.

(...)

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)