O maturach i deflacji mózgu studenckiego

Obrazek użytkownika contessa
Artykuł

Dla pokolenia naszych rodziców zrobienie matury było czymś nobilitującym, do czego człowiek zakuwał jak dziki osioł. Średnie wykształcenie to było coś! Nie mówiąc już o egzaminach na studia, które jeszcze mnie mocno przeczołgały. Byłem geograficzną alfą i omegą, ale może przesadzałem bo jechałem na studia z prowincji do dużego miasta, więc zależało mi podwójnie na pierwszym akademickim sukcesie. Dziś z perspektywy czasu mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że inflacja ilości osób legitymizujących się wyższym wykształceniem w stosunku do deflacji rzeczywistej zawartości ich mózgów, stała się obowiązującą normą. A to ponoć nie koniec, gdyż z wielkich ośrodków miejskich idzie nowa moda - w dobrym towarzystwie wypada mieć doktorat!

Tymczasem wiodące media podały bulwersującą informację, że tegorocznej matury z co najmniej jednego przedmiotu nie zdał co trzeci uczeń. To że publiczne szkoły kończą wtórni analfabeci nie jest jakimś szczególnym odkryciem. Mam wśród znajomych kilku nauczycieli, którzy wg ich relacji, z przerażeniem realizują programy nauczania z jednej strony nastawione na produkcję osobników wyjałowionych z krytycznego myślenia, z drugiej nastawionych roszczeniowo do rzeczywistości.

(...)

Brak głosów