Wyrok w imieniu prezesa Andrzeja R.
Mamy nową odsłonę rzplinizacji Trybunału Konstytucyjnego. Wreszcie wybrani w ciągu ostatnich 12 miesięcy sędziowie TK upomnieli się o swoje prawo do orzekania. Trzech dopuszczonych do orzekania sędziów postawiło Rzeplińskiemu ultimatum, że nie weźmie udziału w posiedzeniu w sprawie ustawy o wyborze przewodniczącego TK, o ile prezes nie dopuści do orzekania trzech pozostałych zaprzysiężonych, a bojkotowanych dotąd przez niego sędziów. Ponieważ ustawa dotyczyła TK, do jej rozpatrzenia konieczny był udział pełnego składu Trybunału, a więc co najmniej 11 sędziów. Brak 3 sędziów wybranych przez PiS uniemożliwiał orzekanie.
I co zrobił sędzia "mówicie mi Ajatollah" Rzepliński? Ano, powołał skład 5 sędziów do rozpatrzenia tejże ustawy. Zgodnie z ustawą o TK, jest to skład władny rozpatrywać... ratyfikację umów międzynarodowych! Czyli Rzepliński w swojej niewypowiedzianej mądrości uznał, że wybór nowego prezesa TK określa umowa międzynarodowa! No cóż, skoro KOD i total(itar)na opozycja skarżą się na ustawy w sprawie TK do Unii Europejskiej czy ONZ-u, widać ustawy o regulacji pracy trybunału rzeczywiście są ustawami, które wymagają uzgodnień na poziomie umów międzynarodowych i późniejszej ich ratyfikacji przez Sejm.
A na poważnie, od profesora prawa powinno się wymagać znajomości tegoż prawa. Jeśli na pytanie dziennikarza o podstawę prawną zmiany ilości sędziów orzekających na niezgodną z ustawą, powołuje się na punkt ustawy która mówi o orzekaniu w sprawach zupełnie innych niż przedmiot wspomnianej ustawy, to kompromituje się jako prawnik i pracownik naukowy. Dodatkowo łamie ustawę i Konstytucję, co dyskredytuje go jako członka elitarnego zespołu sędziów TK. Dobrze, że za 43 dni ten człowiek przestanie kompromitować polski wymiar sprawiedliwości.
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 357 odsłon