Jak roztargniony, to nie złodziej...

Obrazek użytkownika maciej1965
Grafika komputerowa

Sąd Najwyższy uniewinnił sędziego Mirosława Topyłę, który na stacji benzynowej "przytulił" 50 zł. położone na ladzie przez starszą panią. Ponoć uznano, że uczynił to przez roztargnienie, a fakt, że powinien być świadomy obecności kamer monitoringu, wyklucza celowość takiego działania. 

Wyrok zaprawdę kuriozalny. Zarówno uzasadnienie, jak i sam fakt, że wydano go wbrew materialnym dowodom w postaci nagrania z monitoringu, kompromitują już nie tylko konkretny sąd, ale cały wymiar sprawiedliwości. Bo wyroku tego nie wydał sąd w jakiejś Pipidówie, ale najwyższa instancja sądowa a kraju! Może usunięcie sędziego z urzędu było (dla SN) zbyt dotkliwe, choć w tym zawodzie powinna obowiązywać kryształowa opinia, ale można było mu dać choćby naganę. W opinii publicznej sądownictwo nie cieszy się już dawno zaufaniem. Ten wyrok zrujnował to zaufanie do piwnic.

Poza tym, roztargniony sędzia nie powinien orzekać. Bo jaką pewność mają strony, że przez roztargnienie przy wydawaniu wyroku nie zapomni o dowodach czy zeznaniach korzystnych lub niekorzystnych dla jednej ze stron?

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)