By contessa
Gdy śmierć już nadeszła i nadszedł już mrok I do drzwi już wali kostucha Na łożu szpitalnym na krzyż podniósł wzrok półżywy półtruposz komucha. Wspomina swe czyny, bezbożność i fałsz i z wolna ogarnia go trwoga lecz w chwili agonii szepcze "Ojcze nasz" swe myśli kieruje do Boga Mój Boże ja byłem niewinny, ty wiesz A matka mi dała przestrogę Choć biłem kułaków, gdym był w zetempe To oni wskazali złą drogę A potem towariszcz przygarnął mnie Świetlane pokazał mi cele I choć wiedziałem, że robię źle, chodziłem na czyny w niedziele Tak ciężko umierać, gdy win tyle mam I zbrodni też nikt nie policzy I kto mnie powita u nieba bram Odejdę od wrót raju z niczym I gdybym mógł cofnąć haniebny mój czas umierałbym wolny od troski I bym nie poszedł w ten świat samopas Nie spaliłbym bram mojej wioski Choć oczy otwarte, wpatrzone na krzyż Taki był koniec komucha. A w drzwiach towarzysze nie stoi już Śmierć Bo po was już poszła kostucha
/2014.04.14/
Komentarze
może wybiegam myślami nieco w przód, ale tylko "nieco"
14 Grudnia, 2014 - 19:15
Gdy śmierć już nadeszła i nadszedł już mrok
I do drzwi już wali kostucha
Na łożu szpitalnym na krzyż podniósł wzrok
półżywy półtruposz komucha.
Wspomina swe czyny, bezbożność i fałsz
i z wolna ogarnia go trwoga
lecz w chwili agonii szepcze "Ojcze nasz"
swe myśli kieruje do Boga
Mój Boże ja byłem niewinny, ty wiesz
A matka mi dała przestrogę
Choć biłem kułaków, gdym był w zetempe
To oni wskazali złą drogę
A potem towariszcz przygarnął mnie
Świetlane pokazał mi cele
I choć wiedziałem, że robię źle,
chodziłem na czyny w niedziele
Tak ciężko umierać, gdy win tyle mam
I zbrodni też nikt nie policzy
I kto mnie powita u nieba bram
Odejdę od wrót raju z niczym
I gdybym mógł cofnąć haniebny mój czas
umierałbym wolny od troski
I bym nie poszedł w ten świat samopas
Nie spaliłbym bram mojej wioski
Choć oczy otwarte, wpatrzone na krzyż
Taki był koniec komucha.
A w drzwiach towarzysze nie stoi już Śmierć
Bo po was już poszła kostucha
/2014.04.14/