Rzecz o kulturze na drodze

Obrazek użytkownika qqryq-true
Kultura

Zdarzenia z ostatniego czasu, skłoniły mnie do napisania poniższego tekstu.

Tak się złożyło iż potrzebuję poruszać się w tzw. terenie, off road, do tego musiałem przyprowadzić z kraju zachodniego odpowiednie auto.
Auto, wiadomo, ciężkie, dość leciwe, diesel, nie ma tej lekkości do której ostatnio przyzwyczailiśmy się. Jechałem więc nie zbyt szybko.

Przejechałem więc tym autem przez kilka krajów europy i kawałek naszego kraju. Duże pole do obserwacji.

Niestety, odbiegamy w tzw. kulturze na drodze nawet od przedstawicieli kierowców z krajów południowych o innym temperamencie.

Jeżdżąc na co dzień innym autem wiedziałem że w Polsce nie jest z tym dobrze. Teraz jednak obraz został dopełniony.
Stwierdzam że w zasadzie, kierowcy jeżdżący wolniej, powinni instalować kamery rejestrujące obraz z drogi.
Ilość różnych prowokujących i złośliwych zachowań, typu zajeżdżanie drogi, tzw spychanie na pobocze, miganie światłami do natychmiastowego zjechania, trąbienie... itd...itp...

Wszystkie takie zachowania, powodują że jadący wolniej czuje pewną presję, stara się zjechać /często nie ma gdzie, nie jest to możliwe/ jakoś ustąpić.

Nie wiem kto na Niepoprawnych pisze i czyta, zakładam że po trochu wszystkie grupy ze wszystkich, dużych i małych ośrodków.

Mój wpis, jest więc pewnym apelem.
Starajmy się zobaczyć drugiego człowieka w innych kierowcach, nawet jeśli prowadzi gorsze, wolniejsze może bardziej dymiące auto.
Ten ktoś też chce gdzieś dojechać, nie chce jechać w nerwach.

Strasznym obciachem jest takie wykorzystywanie swej przewagi na drodze /przewagi w postaci większej liczby KM / aby dać to odczuć temu słabszemu.

Apel oczywiście dotyczy różnych sytuacji, gdzie brak jest podstawowej kultury.
Stan dróg w Polsce jest taki jak stan rządzenia, postarajmy się choć odrobinę być lepsi na drogach. W aucie spędzamy naprawdę dużo czasu.
Wierzę że gdy dobro dajemy dobra także do nas powróci.

Brak głosów

Komentarze

no właśnie - im wolniej jedziemy tym więcej i więcej,

stan techniczny nie ma nic do rzeczy w kwestii prędkości, miałem kiedyś kolejno

trzy fiaty 126p i każdy potrafił jechać średnio 80 km/h

wp

Vote up!
0
Vote down!
0

wp

#352594

Jeśli kierowcy w życiu codziennym nie błyszczą kulturą, to daremno wypatrywać u nich przejawów kultury, kiedy prowadzą auto. Oni już tak mają. Sposoby zachowywania się na jezdni owych „kierowców” wynikają także z… egoizmu. A tę cechę najczęściej wynoszą z domu rodzinnego.

Nie będę się rozwodził nad przyczynami, bo te są na ogół znane, więc w zasadzie skupiam się na zapobieganiu skutkom wynikłym z przyczyn. Jak to robię?

Otóż jeżdżąc swoim autem do pracy i z pracy kilka razy w tygodniu, miesięcznie pokonuję trasę około 1500 km. Jeżdżę bardzo dynamicznie, dość szybko ale zarazem bezpiecznie, bez łamania przepisów (no, może czasem przekroczenia prędkości). To taka pozostałość w technice prowadzenia samochodu z czasów, kiedy jeździłem na rajdach samochodowych.
Kiedyś zliczyłem, że kierowcy nagminnie łamiący przepisy ruchu drogowego – w 65. procentach posiadają w swoich autach radia CB. Wyposażyłem więc swoje auto w radio CB. Wykorzystuję je do przestrzegania kierowców-szaleńców przed nieodpowiedzialną jazdą. Kiedy widzę jakiegoś „pirata”, a na dachu jego samochodu buja się antena od CB-radia, wówczas daję mu przestrogę, aby zdjął nogę z gazu i nie "kozaczył", bo za chwilę będzie miał ze mną do czynienia. Na ogół skutkuje, bo nie wie, kto do niego mówi. Ale zdarzają się i tacy, którzy obrzucają mnie stekiem bluzgów. Wówczas go pytam:
– czy to wszystko, na co cię stać? – No to rzeczywiście „dużo” umiesz”, a szkoda, że jeździć nie umiesz!

Przykład sprzed tygodnia.
 Jadę wieczorem drogą krajową nr 52. Znam ją tak, jak własną kieszeń. Jezdnia sucha. Warunki jazdy dobre. Zbliżam się do zakrętów typu „S”, z których pierwszy jest w prawo z ograniczeniem prędkości do 60 km/h. Podwójna oś ciągła jezdni. Ów zakręt dotychczas „przećwiczyłem” co najmniej 80 razy. Wiedziałem, że pierwszy z nich przy takich warunkach mogę bezpiecznie pokonać z prędkością maksymalną 85 km/h, ale w drugi – lewy trzeba wejść nie szybciej, niż 65 km/h. W przeciwnym razie w tzw. krzywej przejściowej w drugim zakręcie – po prostu wylatuje się z trasy w pole, o ile w zamiarze jego szybszego pokonania nie wprowadzi się auta w kontrolowany poślizg. Kiedy zbliżałem się do owych zakrętów z prędkością 70 km/h (mając już podwójną oś ciągłą), zostałem wyprzedzony przez Citroena Pick-up na tablicach spod Olsztyna, który miał „na budziku” około 90 km/h. Usłyszałem w CB-radio tekst, którego autorem był ów kierowca: 
– te, z tego Fokusa, bujaj się k**wa, a jak nie, to przesiądź się na rower!
Moja riposta była już zbędna, bo gościu nie zmieścił się w drugi (lewy) zakręt i… wyleciał z trasy przez płytki rów w pole. Zatrzymałem się na poboczu, włączyłem awaryjne. Patrzę: – Citroen stoi na kołach, a obok niego stoi ten „kozak”, który kazał mi się „bujać”. Miał może 25-30 lat. Miałem do niego jakieś 15 metrów, ale nie schodziłem w grząskie pole. Zapytałem przez radio, czy potrzebuje pomocy. Odpowiedział, że nic mu nie jest i że wyszedł z tego bez szwanku na zdrowiu, ale auto nie jest już w stanie jechać o własnych siłach. Wówczas rzekłem:
– No widzisz?! – i po co ci było „kozaczyć”? – A gdybyś tak w momencie wyprzedzania mnie miał nagle pojazd z przeciwka, to zapewne byś mnie zepchnął na pobocze, aby uniknąć „czołówki”,… głupku skończony!

Dalej go uświadomiłem, że w moim aucie jest 115-konny motorek 1,8 benzyna, ale to nie oznacza, że mam „wdepnąć” tyle, ile „fabryka dała”.
Upewniwszy się, że wezwał już lawetę, zostawiłem głupka w grząskim polu. Ale na odchodne jeszcze usłyszałem: – bujaj się ch***u!
Chciałoby się zapytać: – i kto tu jest ch**em???

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#352611

Czasem gdzieś jadę i znam te zachowania.
Ale za kierownicą moje nerwy są z zelazobetonu :)
Mogą mi migac, trabic, machac konczynami - nic nie wyprowadzi mnie z równowagi.
A jak mam chęć to na takie zagrywki jeszcze bardziej zwalniam :)
Nie zjezdzam na pobocze.
Na pohybel debilom.

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#352741

i jak popatrzysz we wsteczne lusterko to zapewne zobaczysz jakieś

kilkaset samochodów stojących ( tzn. jadących ślamazarnie ) za tobą,

pozazdrościć dobrego samopoczucia ...

wp

Vote up!
0
Vote down!
0

wp

#352757

Najczęściej jadę z dozwoloną prędkością.

Jak komuś jest za wolno to niech zainwestuje w helikopter.

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#352771

Jadę na lotnisko, odwożę rodzinę... 40 minut w korku. TIR. Teraz mam przed sobą "moją szwagierkę", która za nic w świecie nie przekroczy dozwolonej.  83 w polu, 43 w zabudowanym (licznik, jak w każdym samochdzie zawyża o 7, ale "szwagierka o tym nie wie). Białej linii po prawej też nie przekroczy. W drugą stronę ruch, żadnych przerw; na ewentualne wyprzedzenie najwyżej 3 sekundy, a ja mam tylko "benzynę" 1,8 i 1450 kg bez pasażerów i bagażu. Jestem drugi w peletonie i tak zostanie przez najbliższe 33 km, do zjazdu na autostradę. Mógłbym przejechać w kwadrans - przed "szwagierką" pusta droga:  w korku za TIRem byłem trzeci, "szwagierka" druga. Światła pierwszego widziałem przez jakiś czas. Będę jechał te 20 mil przez pół godziny. Zgodnie z przepisami. Na autostradzie będzie "średnio poniżej przepisów" - 100 na godzinę. TIRy nie pozwolą na więcej. Bo ADAM musi sobie pojechać trochę przed KAMILEM (potem się zamienią). 

Nie wiem, po co jadę - bilety pójdą się paść. Kulturalnie, wszystkie trzy.

(Na szczęście na lotnisku też czasem pracują ludzie. Niekulturalni).

PS

Z góry dziękuję za komentarz: "Ale może dzięki temu wszyscy żyjecie".

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352775

Gdybyście byli wyposażeni w radio-CB, to porozumiałbyś się ze szwagierką i manewr wyprzedzenia TIR-a leżałby w Waszych możliwościach. Ty wyprzedziłbyś szwagierkę, a potem z chwilą znalezienia "luki" wśród pojazdów jadących z przeciwka, dałbyś komendę szwagierce, by trzymała się Ciebie krótko aż do chwili wyprzedzenia TIR-a. A tak, to... kicha.
Ale, ale! - przecież pozostał Wam do dyspozycji inny środek łączności pt. "telefon komórkowy".

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#352780

Tamtą "szwagierkę" umieściłem w cudzysłowie. Na cześć tej prawdziwej, która jeździ podobnie.

CB nie używam, a UE nie nakazała jeszcze umieszczać numerów telefonów komórkowych na tablicy rejestracyjnej pojazdu. (Ale wszystko przed nami).

Pozdrawiam, ro 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352814

I jadą w tym samym kierunku co wy - co za niespodzianka, kto by pomyślał.
Może trzeba było te 15min wcześniej wyjść z domu?

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#352781

Najlepszą gwarancją dotarcia bezpiecznie na czas do celu podróży jest rzeczywiście wcześniejszy start z domu, ot co. Ale jak z różnych powodów nie da się wcześniej wystartować, to potem na trasie trzeba się wykazać odwagą w granicach rozsądku, sprytem w podejmowaniu bezpiecznych decyzji w ułamkach sekund. Kto gapa, ten się wlecze za TIR-em czasem kilkadziesiąt kilometrów. 

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#352785

Biorąc pod uwagę możliwość korka, powinniśmy byli wyjść jeszcze wcześniej. A właściwie mogły się przecież trafić dwa korki...

Moja świętej pamięci babcia gdy wybierała się w podróż, a (tak się za każdym razem składało) miała pociąg o 18-tej, to o 7-mej była spakowana, a o 14-tej wychodziła z domu (do stacji było pół godziny drogi). "Bo pociąg nie będzie czekał" Podróże z Nią, to była dla mnie i dla mojej siostry prawdziwa radość.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352822

Z życia wzięte, z cyklu "baba na drodze"?

Kiedyś, po "babskim wieczorze" odwożę znajomą do domu. Pierwsza w nocy, jedziemy główną drogą, cisza, spokój. Nagle słyszę "Uważaj!" - krzyk, jakby co najmniej tir na nas szarżował. Przerażona zahamowałam. Gdyby był większy ruch, ktoś mógł mi wjechać w bagażnik. Pytam co się stało. "Uważaj, za chwilę jest skrzyżowanie i ktoś może wyjechać". To było skrzyżowanie z drogą podrzędną! Odpowiedziałam tylko, że jeszcze jedna uwaga i wysiada, idzie do domu sama, w nocy. Poskutkowało.
Dodam tylko, że jest to kobieta, która swojemu mężowi pozwala jeździć max. 80 w polu. Człowieka wezmą do nieba z kapciami... ;-))))

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#352790

Jako stary kierowca pozwolę sobie zauważyć, że z powodu obowiązującej od zarania Polski Ludowej "zasady ograniczonego zaufania" w kazuistyce wypadków drogowych,cmentarze są pełne takich co mieli pierwszeństwo przejazdu. To, że droga jest z pierwszeństwem ruchu wcale nie gwarantuje bezpiecznego przejazdu.

Sam jakiegokolwiek zaufania do uczestników ruchu drogowego wyzbyłem się juz dawno temu.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#352795

Siedziałam za kierownicą i miałam ogląd sytuacji. Widziałam, że zbliżamy się do skrzyżowania. Stosuję "zasadę ograniczonego zaufania".
Chodzi mi o reakcję pasażera. Ktoś siedzący na fotelu obok kierowcy, zwłaszcza jeśli nie ma prawka, ma milczeć. Nie przeszkadzać kierowcy w bezpiecznej jeździe. Tamta sytuacja mogła doprowadzić do wypadku.
Mój tato jest pasażerem idealnym. Jeśli jadę za szybko - jego zdaniem - trzyma się podłokietnika, ale nigdy nic nie powie. Gdy zauważę, oczywiście zwalniam, żeby go nie stresować.

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#352798

Takim idealnym pasażerem jest moja żona. Nigdy nawet nie trzyma się podłokietnika. Szczęśliwy ze mnie człowiek: nie mam kompleksu "baby za kierownicą". Moja córka jest równie dobrym kierowcą, jak ja, co zważywszy na ćwierć wieku między nami i tyleż lat różnicy doświadczenia za kółkiem... Za to pasażerem jest gorszym, niż jej matka - trzyma podłokietnik. 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352820

Trochę nieskromnie siebie też uważam za pasażera idealnego, szczególnie gdy mąż prowadzi. Pełne zaufanie :-) Mówisz, że mężczyzna z taką żoną to szczęśliwy człowiek? No, no.. Muszę to koniecznie powtórzyć mężowi, niech wie, kogo ma ;-)))
Jedynie pilotuję w nieznanym terenie.

Pozdrawiam serdecznie!

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#352823

Samochód zbliża się do skrzyżowania. Czerwone światło. Kierowca spokojnie przejeżdża.

- Zwariowałeś? - denerwuje się pasażer. - Przecież miałeś czerwone.

- Mój szwagier zawsze przejeżdża na czerwonym - odpowiada kierowca.

Przed następnym skrzyżowaniem kierowca zatrzymuje auto.

- Na czerwonym jechałeś, a teraz masz zielone i stajesz? - dziwi się pasażer.

- A jak mój szwagier będzie jechał?!...

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352826

A4, "obwodnica" Gliwic, tuż za zjazdem "Pszczyńska". ADAM wyprzedza KAMILA. Za ADAMEM osobowy bus, ja za nim.

-No, wyprzedzajże! - Nie wyprzedza, jedzie obok.

Mijamy zjazd "Trynek". Trąbię (jestem niekulturalny). Za mną już pewnie kliometr samochodów - błyskaja światłami, temu za mną za chwilę przepali się lewy kierunkowskaz.

ADAM gawędzi z KAMILEM. Przez CB, albo przez otwarte okno. 

Ostropa - to już jakieś 10 km tyraliery ADAMA i KAMILA. W końcu ADAM powoli  wyprzedza i zwalnia pas. Bus przede mną wyrywa do przodu. Ja zjeżdżam "kulturalnie" na prawy, przed ADAMA. Obok przejeżdża kawalkada, jadą i jadą, coraz szybciej. Chyba ze sto samochodów. Stopniowo zwalniam, 80... 70... Uważam, żeby ADAM nie wjechał mi do bagażnika. 50... ADAM chyba przez chwilę myśli, że jestem "po cywilnemu" i  woli nie ryzykować: wrzuca prawy i zjeżdża na pas awaryjny. 30 (a właściwie 23). Wystarczy! ADAM zaczyna pojmować: trąbi, miga światłami. Wytrzymuję, czekam aż wyprzedzi nas ostatni z peletonu. Minęliśmy Kleszczów. Dodaję gazu. ADAM z KAMILEM zostają daleko w tyle. Chwilę potrwa zanim osiągnie "podróżną"!

Domyślam się, co mówi przez CB.    

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352834

;-)))
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#352836

Autostrada. Staram się "kulturalnie": wyprzedziłem, wracam na prawy pas. Jadę 140 (licznik pokazuje 147). Przede mną ktoś wolniejszy (pewnie "moja szwagierka"). Wrzucam lewy, patrzę w lusterko. Nie zdążę. Ten za mna nie bawi się w uprzejmości - wyprzedza cały czas. Muszę zwolnić do 83 (szwagierka na autostradzie "z zasady jeździ nie szybciej niż 90 - wolno jej, są dwa pasy, czasem trzy). Po kliku cyklach "prawy pas - hamulec - gaz -  lewy pas - prawy pas" poddaję się: przechodzę w stan permanentnego wyprzedzania. Czasem mnie jakieś merc, czy kangoo wyprzedza z prawej! Wiem, obaj jesteśmy niekulturalni.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#352833