Jednolita patentowana głupota rządowa

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Naprawdę sądziłem, że ekipa premiera Donalda Tuska nie jest już w stanie mnie czymkolwiek zaskoczyć i okazuje się, że w tej materii zgrzeszyłem arogancją, a kto wie, czy nie pychą. Robię sobie te gorzkie wyrzuty w kontekście prawa o tzw. jednolitym patencie europejskim, które nasz szczery przywódca onegdaj wypromował jako sukces polskiej prezydencji. Natomiast dzisiaj z podkulonym ogonem i paniką w oczach usiłuje się zeń wycofać.

Ktoś oczywiście może powiedzieć, że to żadna nowina, że to kolejny raz Tusk usiłuje zawetować własny „sukces”, jak to było choćby w przypadku pakietu klimatycznego. Owszem, po pięcioletnich doświadczeniach zdaję sobie sprawę, że państwo Tuska rozwiązuje problemy, które samo wcześniej stworzyło i według tego kryterium także przypomina PRL, który to ustrój tak właśnie zdefiniował nieodżałowany Stefan Kisielewski.

Jednak w kwestii nieszczęsnego patentu olsenowska ekipa PO przekroczyła kolejną granicę śmieszności, zostawiając daleko w tyle nawet klasyków tej miary co Mark Twain lub Sławomir Mrożek. Przede wszystkim jednak przekroczono granicę kosztów, które ponieść może państwo w rezultacie niewytłumaczalnej głupoty rządu.

Cały ten jednolity patent proceduje się od dziesięciu lat i w UE za nic nie można było dojść do jakiegoś porozumienia lub kompromisu. I żeby dopełnić unijnej groteski, to właśnie brak możliwości uzyskania kompromisu posłużył kilku bardzo zainteresowanym państwom za argument, żeby...wprowadzić to prawo nie oglądając się na innych.

No i tu promotorom jednolitego patentu jak raz trafiła się niezwyciężona polska prezydencja pod wodzą naszego szczerego przywódcy, który na to, jak na lato. Mało tego, że Donald Tusk szkodliwe dla Polski rozwiązanie podchwycił niczym ślepa kura żwir, to postanowił jeszcze przedstawić jako swój sukces. Polski rząd, za nic mając alarmy, protesty i apele przedsiębiorców i nie tylko – o tym za chwilę poniżej – parł do domniemanego sukcesu jak ruski tank bez biegu wstecznego.

A były liczne ostrzeżenia, które z z bliżej nieznanych powodów rząd Tusk kompletnie zignorował: protestowali i apelowali o nieprzyjmowanie przez jego rząd prawa o „jednolitej ochronie patentowej” – Polska Izba Rzeczników Patentowych, Sejmowa Komisja Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii(marzec 2012), PKPP Lewiatan(grudzień 2010). Także eksperci: prof. Skubisz(luty 2011), prof. Sołtysiński(październik 2011), prof. Nowicka(styczeń 2012). To tylko kilka protestów znalezionych na poczekaniu w sieci, nie chce mi się szukać więcej - proszę tylko zwrócić uwagę, że niemal jednomyślnie apelowała do rządu sejmowa komisja w obecności wiceminister gospodarki!

Jest to tym bardziej zdumiewające, że chłopcy olsenowcy premiera Tuska musieli mieć w pamięci świeże jeszcze wspomnienie po zadymie z umową ACTA, która doszczętnie skompromitowała samego premiera i kilku ministrów. Nic to, nic interes polskiej gospodarki, na nic ostrzeżenia ekspertów i posłów. Tusk jak dorożkarska szkapa z klapami na oczach forsował jednolity patent, albo jak to wdzięcznie nazwano - wzmocnioną współpracę.

I właśnie w grudniu tego roku Parlament Europejski uchwalił wdrożenie projektu. I kiedy już przepisy uchwalono, a uradowany Tusk ogłosił sukces i zacierał łapki ze szczęścia, to nastąpiło coś na kształt wybuchu granatu w szambie.

Zamówiona przez Ministerstwo Gospodarki ekspertyza firmy Deloitte wykazała niezbicie, że „jeśli Polska wdrożyłaby ten system, to koszty spraw sądowych, zakupu licencji, sprawdzania tzw. czystości patentowej oraz koszty dostosowawcze byłyby wyższe w okresie 20 lat o 53 mld zł, niż gdyby Polska tego systemu nie przyjęła. Przez kolejną dekadę koszty te wzrosłyby w sumie do 79,4 mld zł”.

Przepiękna katastrofa, do tego stopnia widowiskowa, że nawet Grek Zorba mógłby Tuskowi pozazdrościć. No i teraz chłopcy olsenowcy zabrali się do odkręcania swojej głupoty, a szansa jest w tym, że aby cały ów projekt zaczął obowiązywać, musi był przegłosowany przez krajowy parlament.

I prawdę mówiąc premier powinien teraz ze wszystkich sił przekonywać posłów, żeby odrzucili rozwiązania, które on z radosną dezynwolturą wobec interesu państwa ogłosił jako swój sukces. Naprawdę, mało jest podobnych idiotyzmów w dziejach i choćby dlatego ten wart jest upamiętnienia.

Pod koniec humbugu zwanego polską prezydencją w listopadzie 2011 Donald Tusk wręcz pławił się w atmosferze sukcesu patentowego: „Zakończenie tych negocjacji nie będzie działaniem łatwym, ale w czasie kryzysu potrzebne są odważne i nowatorskie działania. Musimy pokazać naszym obywatelom i przedsiębiorcom, że jesteśmy w stanie uzgodnić korzystne dla nich rozwiązania”. No i pokazał obywatelom taki cyrk, że dzisiaj w panice usiłuje znaleźć sposób na wycofanie się z katastrofy, w którą osobiście Polskę wpakował. Niczym ryba, która trafi w oko sieci, a ponieważ z natury nie potrafi się cofać, zaplątuje się coraz bardziej.

Nie da się ukryć, że sprawa w części przypomina groteskę z umową ACTA, którą przeżywaliśmy na początku roku. Pod koniec roku Tusk robi nam remake, czyli powtórkę z rozrywki. Za kilkadziesiąt miliardów. Ten człowiek nie jest w stanie uczyć się nawet na własnych błędach. Czy on nie mógłby pójść do przemysłu rozrywkowego, tam zrobiłby prawdziwe kokosy i niepotrzebna by mu była żadna posada urzędnicza w Brukseli?

Jednak to nie jest takie proste, że on to robi wyłącznie z powodu swojego rozrywkowego charakteru, lub dla stanowiska w UE, są różne hipotezy. Wyłapałem kilka z nich i poddaję pod głosowanie, proszę w komentarzach podawać numery opcji, jeśli ktoś ma ochotę wziąć udział w sondażu.

Czy katastrofa z jednolitą ochroną patentową została spowodowana:

1.Jednolitą patentowaną głupotą olsenowskiej ekipy Donalda Tuska.

2.Faktem, iż gen lizusostwa wobec silniejszych i bogatszych zdominował inne geny w osobowości premiera na skutek doboru naturalnego w rezultacie ciągłego obcowania w UE z możnymi tego świata.

3.Dlatego, że premier w ten sposób płaci za przyszłą posadę w Unii Europejskiej.

4.Być może koalicja rządowa (bo przecież nie państwo) ma z tego jakieś namacalne korzyści polityczne lub materialne.

5.Ponieważ taka jest geopolityczna strategia tego rządu, żeby wszystko robić odwrotnie niż nakazuje zdrowy rozsądek oraz interes państwa.

6.Z innych przyczyn, o których się nawet filozofom nie śniło?

Osobiście z przyczyn humanitarnych optuję za numerem pierwszym, który jest najłagodniejszy dla rządu Donalda Tuska, gdyż jak się dość powszechnie sądzi, głupota jest także Darem Bożym.

Brak głosów

Komentarze

A ja - po całości od 1 do 6. Już widzę ten mars na czole, którym miłościwie nas olewający raczy nas uraczyć by nam wytłumaczyć, że nie ma tego złego, co by nam na dobre nie wyszło, co on raczy nam rzec.

Vote up!
0
Vote down!
0

charamassa

#316811

Ja tez od 1 do 6 (ale Autorowi 10!), bo z żadnego punktu nie potrafię zrezygnować.

Vote up!
0
Vote down!
0
#316829

 7. Bo jest opłacanym zdrajcą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#316866

na który składają się numery 1,2,3 i 4. Być może również 6 - skoro się nie śniło, to się nie śniło, nic więcej nie wiem w temacie. ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#316826

oczywiście jak poprzednicy obstawiam wszystko

Vote up!
0
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#316835

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że jest to głupota wzmacniania chemicznie. Obserwując od pewnego czasu sposób poruszania się Tuska nie mogę oprzec sie wrażeniu, że on porusza się jak marionetka na sprężynce. Wygląda mi to na łykanie naprzemiennie środków uspokajających z pobudzającymi. Nie wydaje się możliwe, żeby mógł w tym stanie samodzielnie myśleć i podejmować jakiekolwiek decyzje. Jest zwykłym prymitywnym "słupem". Jego życiowym pragnieniem było robienie kariery politycznej, tylko był za głupi, żeby osiągnąć cokolwiek samodzielnie. Natomiast świetnym materiałem, żeby sie nim posłużyć. A co do posady w UE, to Europa ma wystarczającą ilość własnych głupców do obsadzania stanowisk, żeby musiała ich importować z Polski.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#316844

Jest efekt nie wymyślenia czegokolwiek mądrego dla całej "Erłopy" za Polskiej prezydencji i POdsunęli mu to czego nie umieli(nie mogli ze względu na zbyt wysokie kosztów) sami ugryźć.Gang Olsena podjął temat jako swój i ogłosili SUKCES,a teraz dupa blada i zegnają jak zwykle na Prezesa Kaczyńskiego.Made in PeŁo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#316849

Wykluczam głupotę, bo dotarcie do żłobu wymagało
co najmniej przebiegłości.
Za to stawiam na AKTA.
Te w STASI wymuszają posłuszeństwo wobec germanii,
a fotokopie na łubiance -uległość wobec bandytów
moskalskich.
Zapewne dlatego jest takie parcie na wypromowanie pedałów.
Jakoś trzeba usprawiedliwiać dających dupy.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#316861

Obstawiam punkty 4 i 6 ze wskazaniem na 6. Czas najwyższy przestać nazywać to co wyprawiają ci ludzie głupotą, a jeśli już, to i działalność targowiczan również rozpatrujmy w tych kategoriach. Ordynarne nie liczenie się z polską racją stanu nazywamy głupotą? Czy zdemolowanie państwa jest tylko głupotą? Czym w takim razie jest zdrada?

Vote up!
0
Vote down!
0
#316873

Poniekąd uważam się tutaj za człowieka wtajemniczonego, bo siedzę w sprawach patentowych.

Nierzond dostał befehl "Walnąć unterschrift, aber schnell!" i tak zrobili.

Rząd zlecił ekspertyzę nt. zunifikowanego patentu firmie Deliotte, który został opublikowany o tu:
http://www.mg.gov.pl/files/upload/16510/Analiza%20potencjalnych%20skutkow%20jednolitego%20patentu%20europejskiego_final.pdf

I tam jest bardzo dokładnie jakie są korzyści, i jakie są zagrożenia.

Ogólny efekt jest taki, że polskie innowacyjne MSB (ale nie tylko, uczelnie i instytuty PAN też) leżą i kwiczą, ponieważ koszt pierwotnego postępowania zgłoszeniowego wzrasta od 10 do 100 krotnie (kilkaset zł. vs. kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy, zależnie od różnych uwarunkowań), a nagle znacznie zwiększa się konkurencja i koszt samej procedury patentowej, ponieważ niejako z automatu łatwiej będzie o procedurę opozycyjną po przyznaniu patentu.

I może rzeczywiście koszty procedowania przed EPO (czy nowym sądem patentowym, tego jeszcze nie wiadomo) będą niższe niż są obecnie, tyle, że to i tak jest wielokrotność tego co się płaci, by uzyskać datę zgłoszenie (i datę pierwszeństwa) przed UPRP, a jeżeli do tego dodamy koszty tłumaczenia (średnio dla patentów to 10-20 ojro za 100 słów, przeciętny patent chemiczny to ca. 10000 słów) to po prostu wygląda na to, że było zlecenie na zabicie innowacyjności w Polsce.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#316924

HdeS

Vote up!
0
Vote down!
0

HdeS

#316992