Jak zostałam duchem matki
Izie Brodackiej Falzman z okazji urodzin dedukuję tę straszną historię;)
Było to tak.
Imieniny naszego przyjaciela Staszka zawsze obchodzone były hucznie i niebanalnie – jak to w mieszanym świecie architektoniczno-artystycznym.
Staszek był z tych majowych Stanisławów, więc historia ta zdarzyła się w nocy z 8 na 9 maja Roku Pańskiego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego któregoś.
Do domu wróciliśmy mocno po północy i znużeni intensywnością przeżyć padliśmy do łózek jak wafle.
W środku nocy coś mnie jednak wybudziło.
Tym czymś było pragnienie.
Myślą powędrowałam do kuchni.
Myśl przejrzała kuchnię bacznie i wykryła garniec kamionkowy ze zsiadłym mlekiem. To było to!
Wróciła do zaspanego ciała i skłoniła je, aby dla dobra sprawy ruszyło się z posad.
Ciało z pewnymi oporami udało się po ciemku do kuchni.
Tamże nalało zsiadłego mleka do szklanki, przysiadło w fotelu wiklinowym i z lubością chłepcąc ten napój bogów osiągało powoli stan nirwany.
Panowała niepodzielnie cisza, ciemności kryły ziemię.
Nic więcej mu do szczęścia nie brakowało.
W jakiejś chwili jednak w głębi mieszkania skrzypnęły drzwi.
Syn, który do późna siedział nad studenckim projektem i opił się kawy jak bąk, najwyraźniej też zdążał do kuchni, niewykluczone zresztą, że też znęcony wizją szklanki zsiadłego mleka.
Pomyślałam sobie, że dobrze by było go ostrzec, że siedzę w tej kuchni po ciemku, żeby się nie wystraszył.
Nie zdążył sięgnąć jeszcze ręką do włącznika światła, kiedy znacząco acz przyjaźnie chrząknęłam ze swego kąta, powitalnie wzniósłszy przy tym dłoń i lekko brzdęknąwszy szklaneczką.
Reakcja była naprawdę mocna.
Ręka bezwładnie obsunęła mu się po framudze, kolana ugięły i siadł na podłodze wpatrując się we mnie z przerażeniem.
I tak to zostałam duchem matki.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1711 odsłon
Komentarze
@sigma
27 Stycznia, 2012 - 18:49
ŁOMATKO! Z radością witam nową gwiazdę lekkiego, poetyckiego horroru na tych łamach. Szczególnie po horrorze, którym uraczył nas z rana @kokos26. To dopiero był slasher ;-)!
Pozdrawiam.
tł.
27 Stycznia, 2012 - 20:03
Płonię się wdzięcznym rumieńczykiem i lekkim kurcgalopem zmierzam do wzmiankowanej notki @kokosa
Pozdrawiam
Sigma
Ha. ha , ha , ha , haaaaaaaaaaaaa
27 Stycznia, 2012 - 20:29
Za chwilę umrę! Ze śmiechu!
Wyśmienite!
jazzmin
jazzmin
jazzmin
27 Stycznia, 2012 - 20:51
Dziękuję bardzo ;))
@Sigma
27 Stycznia, 2012 - 20:37
Do nocnych kurcgalopków i szabru kuchennego polecam używanie diody, co wypływa z doświadczeń z moim psem wędrującym po ciemku. Syn też mógłby na tym skorzystać, ;-)
Pozdrawiam.
tł.
27 Stycznia, 2012 - 20:49
Po szkodzie to my tez mądrzy byliśmy;))
Ten horror kokosa postawil mi wszystkie włosy dęba na głowie;(
Pozdrawiam
Sigma
Tak się zastanawiam;
27 Stycznia, 2012 - 23:42
czy większy efekt wywarło chrząknięcie (grobowym głosem?) czy wzniesiona szklaneczka z ektoplazmą?
pozdrawiam serdecznie
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Smok Gorynycz
28 Stycznia, 2012 - 10:15
Ależ, Smoku, ja naprawdę chrząknęłam przyjaźnie;) Myślę, że najgorsze było białe giezło, w które byłam przyodziana - znaczy, była to zwykła koszula nocna, ale długa i biała w pastelowe kwiatuszki (niestety po ciemku niewidoczne). I to, że wrażenie było takie, jak bym wyniknęła z kąta;)A dzwonienie łańcuchami (czyli szklaneczką) to już tylko dodatek.
Pozdrawiam równie serdecznie wraz z kotami;)
Sigma
@sigma
28 Stycznia, 2012 - 10:40
Białe giezło w pastelowe kwiatki? Duch Pokolenia Kontrkultury...? Ten szczegół czyni opowieść znacznie bardziej przerażającą!
Pozdrawiam.
PS. Znowu koty...?!
tł.
28 Stycznia, 2012 - 12:06
Tak to zawsze jakoś jest, że po uwagach komentatorów, mam ochotę uzupelnić historię o znaczące szczegóły. Rzeczywiście, należało białe giezło ująć. a teraz po ptakach;(
No cos Ty, nie masz kota??
Pozdrawiam
Sigma
@sigma
28 Stycznia, 2012 - 12:11
No, nie mam (patrz powyżej) ;-)
tł.
28 Stycznia, 2012 - 15:13
Posiadanie psa nie wyklucza posiadania kota.
A poza tym każdy ma kota. Jak byś miał jeszcze prawdziwego, to para lepiej się chowa;)