Katastrofy polskich samolotów - uktywanie niewygodnej prawdy

Obrazek użytkownika Grzegorz Bieniarz
Historia

W historii polskiego lotnictwa pasażerskiego dotychczas wydarzyły się trzy wielkie katastrofy. We wszystkich przypadkach rozbiciu uległy samoloty produkcji radzieckiej – zaznaczam radzieckiej, bo prezydencki Tupolew był wyprodukowany w roku 1990. Jak się okazuje nie tylko przy katastrofie TU-154 wynikły komplikacje natury politycznej, wzajemne obwinianie, przerzucanie odpowiedzialności oraz ukrywanie własnych słabości kosztem strony przeciwnej. Warto przypomnieć tragiczne wydarzenia z lat 80-tych by uświadomić sobie, że stosowane wówczas metody działania nie zmieniły się zbytnio od tamtego czasu.

Dwóm wcześniejszym katastrofom uległy samoloty Ił-62 należące do PLL LOT, którym nadano nazwy „Kopernik” i „Kościuszko”. Katastrofa „Kopernika” wydarzyła się w marcu 1980 roku, kiedy to wracający z Nowego Jorku samolot rozbił się podchodząc do lądowania na warszawskim „Okęciu”. W katastrofie zginęło 87 osób w tym piosenkarka Anna Jantar i zawodnicy bokserskiej reprezentacji USA. Jeszcze tragiczniejsza była katastrofa „Kościuszki”, która wydarzyła się w maju 1987 roku, w lesie kabackim pod Warszawą kiedy śmierć poniosły 183 osoby.

Jak się okazało w obu przypadkach przyczyną katastrofy była wada konstrukcyjna samolotów, a dokładniej wadliwej jakości silniki, w których pękała turbina, której odłamki uszkadzały samolot i doprowadzały do pożaru i awarii sprawnych silników oraz pozostałych układów odpowiedzialnych za funkcjonowanie samolotu. Czyli główna przyczyna katastrofy spadała na stronę radziecką a konkretnie na zakłady Iłuszyna w Moskwie. Lecz jak się okazuje fakty, które wyszły na światło dzienne po latach – głownie materiały IPN opublikowane w zeszłym roku dotyczące „Kopernika” – wcale nie wskazują na tak jednoznaczną wersję zdarzeń. Również po Polskiej stronie było wiele zaniedbań, które chciano ukryć z powodów propagandowych. Jeżeli wgłębimy się w proces wyjaśniania tamtych katastrof zauważymy dziwne analogie z tym co dzieje się z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy prezydenckiego Tupolewa.

Kiedy ogłoszono przyczyny katastrofy „Kopernika”, którymi oficjalnie były nieszczęśliwy zbieg okoliczności i wada materiałów technicznych, strona radziecka była bardzo niezadowolona i natychmiast przedstawiła swoją wersję zdarzeń, w której uszkodzenie silników było skutkiem katastrofy a nie jego przyczyną. Jednak reakcja strony radzieckiej tylko pomogła w uwiarygodnieniu wersji przedstawianej przez Polaków, gdyż w tym czasie w powszechnym społecznym mniemaniu gardzono tzw. „radziecką myślą techniczną” i ludzie powszechnie przyjęli te wytłumaczenia jako wiarygodne i nie było drążenia kwestii czy były jakieś zaniedbania ze strony polskiej. A zaniedbania, jak się okazało po latach, były wprost karygodne.

Otóż w 1977 roku LOT rozpoczął politykę cięć i oszczędności, którą wymusiły decyzje władz w coraz bardziej pogrążającej się w niewydolności socjalistycznej gospodarce. W wyniku tego, w samolotach LOT-u, łamano wszelkie normy bezpieczeństwa i eksploatacji maszyn, byleby tylko dostosować się do narzuconych planów – oszczędzano na paliwie, remoncie silników, za których przegląd strona radziecka kazała sobie słono płacić, zwiększano sztucznie normy ich wytrzymałości wbrew zaleceniom producenta, praktyką było też montowanie niesprawnych wysłużonych silników. To wszystko przy jakości radzieckich maszyn i złej sławie jaką były otoczone, było tylko kwestią czasu, że wydarzy się jakaś tragedia. Piloci nazywali Iły-62 latającymi trumnami. I jak się okazało mieli rację. Oprócz tego podczas prowadzonego śledztwa wyszło na jaw, że pęknięta silnikowa turbina, która stała się przyczyną tragedii była naprawiana dzień wcześniej metodami chałupniczymi.

Władza dążyła do tuszowania tych nieprawidłowości i kazała zawiesić śledztwo, które obnażyłoby nadużycia zarządu PLL LOT doprowadzając trop aż do samych szczytów władzy. Tak więc sprzedanie wersji o radzieckiej winie było wygodne z powodów wizerunkowych nawet za cenę gromów ciskanych ze strony towarzyszy radzieckich.

Podobnie było w 1987 r. przy katastrofie „Kościuszki”, tu również ponad wszelką wątpliwość, polska komisja stwierdziła, że przyczyna wypadku nie leżała ani po stronie pilotów ani obsługi naziemnej tylko ponownie była to wada produkcyjna turbiny silnikowej. W śledztwie odkryto, że jakość wykonania silników była tragiczna i inżynierowie radzieccy wprowadzili rozwiązania urągające jakości produkcji i normom bezpieczeństwa. Podobnie jak 7 lat wcześniej ZSRR zastosowało argument, że uszkodzenia w silnikach są wynikiem katastrofy a nie jej przyczyną. Na Kremlu doszło nawet do spotkania strony polskiej i radzieckiej w tej sprawie, na którym strona radziecka nie zdołała obalić tez strony polskiej i musiała bardzo niechętnie zaaprobować jej argumenty.

Jednak trzeba też wspomnieć, że przyczyną nadrzędną, która doprowadziła do tych tragedii, było po prostu to, że LOT latał tymi maszynami ponieważ zakupiono je z powodów politycznych a nie jakościowych, bo w czasach PRL byliśmy niestety skazani na uzależnienie się od Związku Radzieckiego w każdej dziedzinie życia, nie tylko w lotnictwie.

Wychodzi na to, że obecna atmosfera wokół smoleńskiej katastrofy nie jest niczym nowym. Z tą jednak różnicą, że w tamtych realiach wszystko odbywało się w sposób zakulisowy i z powodu blokady informacyjnej społeczeństwo nie było świadome tych zaniedbań. Obecna jawność wymusza na obu stronach, rosyjskiej i polskiej, zastosowanie innych strategii w dążeniu do narzucenia swojej wersji zdarzeń. Strona rosyjska obnaża błędy strony polskiej a Polacy w rewanżu starają się odkryć błędy Rosjan. Jedno jest pewne, żadna ze stron nie chce powołania międzynarodowej komisji, która stwierdziłaby, że wina tak naprawdę leży po obu stronach.

Grzegorz Bieniarz

Brak głosów

Komentarze

Tekst również na stronie:
http://klubopole.boo.pl/

Vote up!
0
Vote down!
0

Grzegorz Bieniarz

#180776

wymaga zaangażowania obu stron.

"Jedno jest pewne, żadna ze stron nie chce powołania międzynarodowej komisji, która stwierdziłaby, że wina tak naprawdę leży po obu stronach."

To jest jasne. Przeciez zamach na taką skalę nie mógłby się udać bez zaangażowania (tudzież bez celowego zaniechania) ze strony polskiej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180786

od początku mamy do czynienia z dezinformacją, niszczeniem dowodów, działaniem pod z góry zadaną tezę (głoszoną przez radka-ćwierkacza w kwadrans po zdarzeniu!!) i ordynarnym wciskaniem kitu polskiej opinii publicznej.

Na podstawie samego zachowania się polskich i ruskich służb i histerycznego strachu przed powqołaniem miedzynarodowej komisji wnioskuję że to był zamach.

Jest to zresztą rutynowa metoda KGB w pozbywaniu się niewygodnych osób.

Szczegółowa analiza tych okruchów które wyszły na światło dzienne potwierdza tylko tezę o zamachu - tylko szczegóły wykonawstwa należy ustalić. 

"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#180824

Borowik

Po co plaster naklejać na zwłokach,
kiedy trzeba je rozpoznawać?
Gdy je mają wystawić na pokaz,
po co dziury wypełniać, udawać?

Na policzku wlotowa, na szyi.
Oczy Marka szerokie, zdziwione.
Mieli pomóc, a zastrzelili?
Miał On Marii zapewnić ochronę.

I zadzwonił i odebrano.
Mówił - czeka i nóg swych nie czuje.
Katastrofa, lecz wylądowano!
On sam przeżyć na pewno spróbuje.

Co ma myśleć dziewczyna w Bydgoszczy?
Co eks-żona, gdy głos ten słyszała?
Ktoś się o ich milczenie zatroszczył.
Służba nakaz swój przypomniała.

Telefonu już nikt nie zobaczył.
Bliscy żądać wyjaśnień nie mogą.
Taka praca! Ktoś im wytłumaczył.
Wszystko inną odbywa się drogą.

Uleryku! O Tobie wciąż myślę
słysząc strzały nagrane w Smoleńsku.
Kto tu chory jest na umyśle?
Kto się tam chciał zachować po męsku?

Pewnie wiersz ten wzbudzi niechęci
i się długo tu nie uchowa.
Zechciej Ty tego borowika
jak najdłużej w pamięci zachować!

Vote up!
0
Vote down!
0

Marek Gajowniczek

#180812

 a czy wiesz Mądralo, co to był COCOM i jakie restrykcje nałożono, gdy kupowaliśmy B767 w 1988 roku???

Vote up!
0
Vote down!
0
#180828

 To myśl tak dalej Naiwniaku...A czy wiesz Mądralo, co to był COCOM i jakie restrykcje nałożono, gdy kupowaliśmy B767 w 1988 roku???

Vote up!
0
Vote down!
0
#180830

 Bardzo ciekawy wpis.Pewnych szczegółów nie znałem . Dziękuję.Dyszka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180926

Zupełnie inny, ale metody działania podobne.
A użycie łożysk igiełkowych ze zmniejszoną o połowę liczbą igiełek -typowo ruskie bandyctwo techniczne.
Co zaś do zakupów z sowietów -to było powszechne.
Obrabiarki ich produkcji, wciskane zakładom na siłę, zyskały miano złotych jaj.
Kosztowały koszmarnie,NIGDY poprawnie nie działajac.
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180928