Obliczenia laika
Jestem laikiem. Wczytuję się w kolejne rewelacje różnych komisji na temat katastrofy smoleńskiej. Niektóre informacje jestem w stanie ogarnąć swoim inżynierskim rozumem, inne - nie (jak np. informacje o "bocznych listkach" sygnału z radiostacji NDB czy jakoś tak). Ale postanowiłem zająć się poetyckim porównaniem ministra Millera, że jakby samochód uderzył w taką brzozę, to jakie tragiczne byłyby skutki...
Przyjmijmy, że rzeczona brzoza miała 40 cm średnicy (a więc promień = 0,2 m). A masa samolotu to ok. 100 t (razem z pasażerami i paliwem). Stosunek powierzchni przekroju brzozy (Pb) do masy samolotu (Ms) porównałbym do stosunku powierzchni kija brzozowego (Pk) w stosunku do masy auta (Ma).
A więc Pb/Ms = Pk/Ma
Z tej to równości spróbuję uzyskać średnicę kijka brzozowego, żeby mieć porównanie, w co musiałby uderzyć jednotonowy samochód, żeby skutki mechaniczne można było porównać z uderzeniem 100-tonowego samolotu w brzozę.
Zatem Pk= Pb*Ma/Ms
Podstawiając wartości:
Pk = (0,2*0,2*3,14)*1/100 [m2]
Więc powierzchnia przekroju kijka to 0,0013 m2
Zatem średnica odpowiedniego kija miałaby 4 cm.
Oczywiście te obliczenia nie uwzględniają różnej zapewne sztywności brzozy i kijka oraz różnicy prędkości między samochodem i samolotem dla obliczenia pędu (różnica np. 3-krotna). Ale pewien obraz dają.
No więc chciałbym, żeby p. Miller powiedział, jakie to dramatyczne skutki daje zderzenie auta z młodą brzózką o średnicy 4 cm (to jest mniej więcej grubość 2 palców). Bo ja widziałem kiedyś skutki wjechania auta w kilka metalowych słupków z łańcuchami - auto miało lekko obtarty błotnik oraz pęknięty plastikowy zderzak. Słupek się wygiął pod kątem prawie 90 st.
To tyle w temacie.
Ps. Aż się prosi w tym miejscu o jakiś satyryczny rysunek o tragicznych skutkach uderzenia auta w kij od szczotki... :-)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1397 odsłon
Komentarze
satyra o tragicznych skutkach uderzenia auta w kij od mopa ;)
12 Sierpnia, 2011 - 13:15
między nami inżynierami - millery podają (a tyż ponoć inżyniery!) wysokość cięcia panc-brzozy na 5,1m czyli z dokładnością w pionie rzędu 2% (pomijam tu że ruscy podali wys cięcia 6,5m- zajmujemy się tu naszymi "uczonymi") ale od kwietnia 2010 kultywują mit 30-40cm pnia tej brzozy! tu już dokładność "pomiaru" okazuje się mizerna - błąd na poziomie 33% - wot zagadka "naukowa"!!
Odnośnie oszacowania skutków zderzenia z zachowaniem skali to Twoje 4cm ekwiwalentnego kija brzozowego jest zbliżone do 2cm jakie podawał prof M. Dakowski - patrz www.dakowski.pl
Dodam jeszcze niespotykane w fizyce wzajemne obłamanie zderzających się przedmiotów i oryginalne zapisy z TAWS/FSM wskazujące że po incydencie z panc-brzozą Tu154 nie zmienił kursu ani o jotę co falsyfikuje tezę beczki autorotacyjnej.
Wiem że przeważająca część odbiorców tych bredni MAK i Millera udaje tylko że wierzy w nie - ciekawy materiał badawczy dla psycho i socjologów a i o psychiatrach też wspomnę!!
pozdrawiam!
"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
Re: Obliczenia laika
12 Sierpnia, 2011 - 13:16
Inżynierskie rozszerzenie tego tematu
z energetycznego punktu widzenia:
Energia samolotu o masie 70.000kg
lecącego z prędkością 270km/godz
wynosi około 200.000.000J(dżuli) = 200.000.000Ws.
Czas potrzebny do ścięcia brzozy
o średnicy 40cm przez pilarkę o mocy
500W wynosi 0,5minuty = 30sekund,
więc potrzebna do tego energia = 15.000Ws,
czyli ponad 10.000 razy mniej niż energia samolotu.
Ścięcie drzewa przez samolot mogło odebrać
temu samolotowi tylko 15.000Ws energii,
t.j. mniej niż 0,01% posiadanej przez niego energii!
Zatem - jest to oczywiście za mało, aby spowodować
raptowną utratę stateczności samolotu.
To tak, jakby samolot ważący 70.000.000kg i lecący
z prędkością 270km/godz miał ulegać katastrofie
po zderzeniu jego skrzydła z lecącą dziką gęsią
ważącą 7kg. Czy TU154 jest tak zaprojektowany,
żeby był nieodporny na zderzenia z ptakami?
Andrzej ze Skierniewic
Tu154 słynie z mocnej konstrukcji, więc byłoby tylko wgniecenie
12 Sierpnia, 2011 - 16:32
zapewne - jest sporo porównawczego materialu w necie bo Tutki nieraz kosiły drzewa i praktycznie zawsze zachowywaly integralnośc.
Wyżej wspomniałem że z zapisu TAWS/FSM wynika brak zmiany kursu po tym domniemanym zderzeniu skutkującym urwaniem ok 6m końcówki skrzydła - czyli cała ta teza o fatalnej beczce nie ma oparcia w jakichkolwiek faktach!
Ponadto lud jest karmiony falszywą historyjką jakoby "utrata końcówki stanowiącej ok 1/3 długości skrzydła i tym samym 1/3 powierzchni spowodowała tak dużą różnicę siły nośnej na obu skrzydłach, że autorotacja i w efekcie katastrofa była nieunikniona"
Powyższe jest oczywistą bzdurą! Samolot w konfiguracji do lądowania ma prędkość 270km/h (min 255) dzięki zastosowaniu klap wychylonych mocno do dołu (rzędu 30 stopni). Klapy wbrew wyobrażeniom laików o ich małej wielkości zajmują znaczną część centropłata i przy podejściu to one decydują o aerodynamice samolotu - końcówki skrzydeł są wąskie i smukłe, stanowią nie 1/3 a ok 1/6 powierzchni a przy lądowaniu ich wkład w aerodynamikę jest jeszcze ok 2x mniejszy z powodu j.w. czyli wpływ utraty siły nośnej maleje do ok 8%.
Zdarzało się nieraz że Tu tracił końcówkę skrzydła (np opisywany w necie przypadek uderzenai w samolot-cysternę w czasie startu) i zawsze zachowywał po takim incydencie stwerowność.
Owszem, na końcówkach płata są lotki i przy takim zdarzeniu lotka na uszkodzonym skrzydle przestaje działać, ale pilot natychmiast odruchowo kontruje lekkie pochylenie samolotu - ma przecież 2-gą sprawną lotkę!
Jest to ten sam mechanizm dzięki któremu jak się nauczymy jeździć rowerem to się nie przewracamy przy najmniejszym wychyleniu od pionu - odruchowo utrzymujemy balans układu.
Jak już wyżej napisałem ludzie udają że wierzą w te brednie. Mechanizm jest prawdopodobnie taki - jak zaczyna się szukanie sprzeczności i dochodzenie krok po kroku do skali dezinformacji to po kilku takich krokach przychodzi eureka - toć to nie żaden wypadek tylko ordynarny mord polityczny - no a my MWzWM i innych WSI głosujemy na naszych bronków i donków i z definicji oni są cacy...
"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart