której dziadek był w AK. Tak samo jak mój. Ale mój walczył w 47 Dywizji AK na Wileńszczyźnie, a jej trafił do niewoli brytyjskiej pod El-Alamein. Wpis odbieram jako jednoznacznie potępiający Ernesta Wilimowskiego, który wszak zawsze twierdził o sobie, że jest Ślązakiem niemieckim. I kochał piłkę nożną nad wszystko.
W latach 1939-45 innego Państwa niemieckiego nie było.
Jak bardzo poplątały się losy tutejszych próbował przedstawić zabrzanin* Horst Eckert (Janosch) w powieści Cholonek czyli Dobry Pan Bóg z gliny.
Najważniejsze pada w zakończeniu. Ślązacy w Polsce są uważani za Niemców, w Niemczech zaś... za Polaków.
I to też nie świadczy o niczym. Miałem w liceum kolegę, Arnolda, który o sobie mówił, że nie jest Ślązakiem, ale w 90% Niemcem. Po maturze studiował... polonistykę na UŚ. Po 3. roku dostał alternatywę - albo wyjeżdża do rodziny w Niemczech (byli tam już jego rodzice i rodzeństwo), albo zostaje w Polsce i utrzymuje się sam. No to wyjechał. Skończył slawistykę na uniwersytecie Ruprechta I Karola w Heidelbergu ze specjalnością... język polski. Zrobił doktorat, pracuje naukowo i tłumaczy polską literaturę na niemiecki.
Najbardziej zasłużony dla ocalenia polskiej kultury ludowej Oskar Kolberg po mieczu był... Niemcem, po kądzieli zaś... Francuzem. ;)
Z kolei wielki astronom polski Jan Heweliusz ani słowa nie potrafił powiedzieć po polsku. Babka kata Warszawy, gen. SS i policji Erich dem Bach von Zelewski w ogóle nie mówiła po niemiecku, zaś w jego rodzinnym domu mówiono po polsku i gwarą kaszubską. Tyle się pisze o Żydach w III Rzeszy (nie tylko ofiary, ale też zbrodniarze jak Hans Frank czy Reinhard Heydrich, żołnierze - feldmarszałek Milch itp.) a milczy o Polakach. Dem Bach to był bandyta. Ale byli żołnierze - Nikolaus von Falkenhorst, naprawdę zaś Mikołaj Jastrzębski. Temat czeka na odkrywcę...
I nie zapominajmy o wielkim Niemcu polskim admirale Józefie Unrugu. Historycznie nasza granica zachodnia była najspokojniejsza. Postrzeganie Niemców jedynie przez pryzmat II wojny światowej fałszuje perspektywę.
________________________
* pewnie trafniej byłoby mówić, że nie zabrzanin, ale mieszkaniec Hindenburga.
A jeszcze dodam do tej listy poetę Wincentego Pola (Pohla?), a zarazem pierwszego zawodowego polskiego geografa. Profesor Bruckner, wybitny polonista i slawista drugiej połowy XIX w., pracował był w Berlinie. Czuł się Polakiem. W dawnych bardzo czasach wrocławski biskup Nanker walczył o polskość Wrocławia.
Ernst Otto Willimowski (czasami także Ernst Wilimowski; polski: Ernest Wilimowski,
* 23 czerwca 1916 jako Ernst Otto Pradella w Katowicach, Górny Śląsk, Rzesza Niemiecka, dziś Polska; † 30 sierpnia 1997 w Karlsruhe) był polskim i niemieckim piłkarzem pochodzącym z Górnego Śląska. Grał 22 razy w reprezentacji Polski i 8 razy w reprezentacji Niemiec. (wersja niemiecka).
Jego najlepszym meczem był prawdopodobnie mecz 16. rundy Mistrzostw Świata we Francji w 1938 roku, kiedy strzelił cztery gole w przegranym 6:5 meczu z Brazylią po dogrywce - czyniąc go pierwszym zawodnikiem, który strzelił cztery gole w meczu Mistrzostw Świata. Łącznie strzelił 21 goli dla reprezentacji Polski.
Po zajęciu Polski przez Niemców Willimowski podpisał niemiecką listę narodową, podobnie jak jego koledzy z Ruchu Wielkie Hajduki, Teodor Peterek, Eryk Tatuś i Gerard Wodarz, którzy również byli reprezentantami Polski. W sezonie 1941/42 rozegrał osiem międzynarodowych meczów w reprezentacji Niemiec, zdobywając 13 bramek. Musiał również wstąpić do Wehrmachtu w 1942 roku, oficjalnie służąc w jednostce niszczycieli czołgów, ale został zwolniony na mecze piłki nożnej. To z Wikipedii w wersji niemieckiej.
Po wybuchu II wojny światowej został wpisany na niemiecką listę narodowościową.
W 1940 roku wyjechał w głąb III Rzeszy do Saksonii, a prawie cała Polska uznała go za zdrajcę narodu, mimo że do wyjazdu namawiał go m.in. Józef Kałuża, trener reprezentacji Polski. W celu uniknięcia służby wojskowej w Wehrmachcie został policjantem i kontynuował karierę sportową w barwach III Rzeszy. To z Wikipedii w wersji polskiej.
Willimowski pozostał w Niemczech po 1945 roku. Powrót na rodzinny Górny Śląsk był dla niego niemożliwy, po części dlatego, że w Polsce uważano go za zdrajcę ze względu na jego zaangażowanie jako byłego reprezentanta Polski w niemieckiej drużynie narodowej po okupacji Polski, a Górny Śląsk należał teraz do Polski. (wersja niemiecka).
Po sezonie 1949/50 Willimowski powrócił na spokojniejsze wody. Został trenerem w Offenburger FV, nadal strzelał gole w Oberlidze, z największym powodzeniem w VfR Kaiserslautern, i należy do wąskiego grona piłkarzy w całej Europie, którzy zdobyli ponad 200 bramek w pierwszej lidze w trakcie swojej kariery (w Polsce i Niemczech, z wyłączeniem Gauligi). Łącznie Willimowski strzelił w swojej karierze co najmniej 1175 goli, choć wymaga to weryfikacji.
Podobnie jak demokracja, prawda też występuje w różnych wersjach.
Komentarze
Na zdjęciu...
6 Kwietnia, 2025 - 08:32
Na zdjęciu piłkarz Ernest Wilimowski
jan patmo
Poplątane są śląskie drogi... Dawno temu miałem bliską mi osobę,
6 Kwietnia, 2025 - 21:57
której dziadek był w AK. Tak samo jak mój. Ale mój walczył w 47 Dywizji AK na Wileńszczyźnie, a jej trafił do niewoli brytyjskiej pod El-Alamein. Wpis odbieram jako jednoznacznie potępiający Ernesta Wilimowskiego, który wszak zawsze twierdził o sobie, że jest Ślązakiem niemieckim. I kochał piłkę nożną nad wszystko.
W latach 1939-45 innego Państwa niemieckiego nie było.
Jak bardzo poplątały się losy tutejszych próbował przedstawić zabrzanin* Horst Eckert (Janosch) w powieści Cholonek czyli Dobry Pan Bóg z gliny.
Najważniejsze pada w zakończeniu. Ślązacy w Polsce są uważani za Niemców, w Niemczech zaś... za Polaków.
I to też nie świadczy o niczym. Miałem w liceum kolegę, Arnolda, który o sobie mówił, że nie jest Ślązakiem, ale w 90% Niemcem. Po maturze studiował... polonistykę na UŚ. Po 3. roku dostał alternatywę - albo wyjeżdża do rodziny w Niemczech (byli tam już jego rodzice i rodzeństwo), albo zostaje w Polsce i utrzymuje się sam. No to wyjechał. Skończył slawistykę na uniwersytecie Ruprechta I Karola w Heidelbergu ze specjalnością... język polski. Zrobił doktorat, pracuje naukowo i tłumaczy polską literaturę na niemiecki.
Najbardziej zasłużony dla ocalenia polskiej kultury ludowej Oskar Kolberg po mieczu był... Niemcem, po kądzieli zaś... Francuzem. ;)
Z kolei wielki astronom polski Jan Heweliusz ani słowa nie potrafił powiedzieć po polsku. Babka kata Warszawy, gen. SS i policji Erich dem Bach von Zelewski w ogóle nie mówiła po niemiecku, zaś w jego rodzinnym domu mówiono po polsku i gwarą kaszubską. Tyle się pisze o Żydach w III Rzeszy (nie tylko ofiary, ale też zbrodniarze jak Hans Frank czy Reinhard Heydrich, żołnierze - feldmarszałek Milch itp.) a milczy o Polakach. Dem Bach to był bandyta. Ale byli żołnierze - Nikolaus von Falkenhorst, naprawdę zaś Mikołaj Jastrzębski. Temat czeka na odkrywcę...
I nie zapominajmy o wielkim Niemcu polskim admirale Józefie Unrugu. Historycznie nasza granica zachodnia była najspokojniejsza. Postrzeganie Niemców jedynie przez pryzmat II wojny światowej fałszuje perspektywę.
________________________
* pewnie trafniej byłoby mówić, że nie zabrzanin, ale mieszkaniec Hindenburga.
A jeszcze
7 Kwietnia, 2025 - 09:29
A jeszcze dodam do tej listy poetę Wincentego Pola (Pohla?), a zarazem pierwszego zawodowego polskiego geografa. Profesor Bruckner, wybitny polonista i slawista drugiej połowy XIX w., pracował był w Berlinie. Czuł się Polakiem. W dawnych bardzo czasach wrocławski biskup Nanker walczył o polskość Wrocławia.
punkt widzenia
7 Kwietnia, 2025 - 14:08
Ernst Otto Willimowski (czasami także Ernst Wilimowski; polski: Ernest Wilimowski,
* 23 czerwca 1916 jako Ernst Otto Pradella w Katowicach, Górny Śląsk, Rzesza Niemiecka, dziś Polska; † 30 sierpnia 1997 w Karlsruhe) był polskim i niemieckim piłkarzem pochodzącym z Górnego Śląska. Grał 22 razy w reprezentacji Polski i 8 razy w reprezentacji Niemiec. (wersja niemiecka).
Jego najlepszym meczem był prawdopodobnie mecz 16. rundy Mistrzostw Świata we Francji w 1938 roku, kiedy strzelił cztery gole w przegranym 6:5 meczu z Brazylią po dogrywce - czyniąc go pierwszym zawodnikiem, który strzelił cztery gole w meczu Mistrzostw Świata. Łącznie strzelił 21 goli dla reprezentacji Polski.
Po zajęciu Polski przez Niemców Willimowski podpisał niemiecką listę narodową, podobnie jak jego koledzy z Ruchu Wielkie Hajduki, Teodor Peterek, Eryk Tatuś i Gerard Wodarz, którzy również byli reprezentantami Polski. W sezonie 1941/42 rozegrał osiem międzynarodowych meczów w reprezentacji Niemiec, zdobywając 13 bramek. Musiał również wstąpić do Wehrmachtu w 1942 roku, oficjalnie służąc w jednostce niszczycieli czołgów, ale został zwolniony na mecze piłki nożnej. To z Wikipedii w wersji niemieckiej.
Po wybuchu II wojny światowej został wpisany na niemiecką listę narodowościową.
W 1940 roku wyjechał w głąb III Rzeszy do Saksonii, a prawie cała Polska uznała go za zdrajcę narodu, mimo że do wyjazdu namawiał go m.in. Józef Kałuża, trener reprezentacji Polski. W celu uniknięcia służby wojskowej w Wehrmachcie został policjantem i kontynuował karierę sportową w barwach III Rzeszy. To z Wikipedii w wersji polskiej.
Willimowski pozostał w Niemczech po 1945 roku. Powrót na rodzinny Górny Śląsk był dla niego niemożliwy, po części dlatego, że w Polsce uważano go za zdrajcę ze względu na jego zaangażowanie jako byłego reprezentanta Polski w niemieckiej drużynie narodowej po okupacji Polski, a Górny Śląsk należał teraz do Polski. (wersja niemiecka).
Po sezonie 1949/50 Willimowski powrócił na spokojniejsze wody. Został trenerem w Offenburger FV, nadal strzelał gole w Oberlidze, z największym powodzeniem w VfR Kaiserslautern, i należy do wąskiego grona piłkarzy w całej Europie, którzy zdobyli ponad 200 bramek w pierwszej lidze w trakcie swojej kariery (w Polsce i Niemczech, z wyłączeniem Gauligi). Łącznie Willimowski strzelił w swojej karierze co najmniej 1175 goli, choć wymaga to weryfikacji.
Podobnie jak demokracja, prawda też występuje w różnych wersjach.