Wolna, suwerenna, piękna i dumna (oczami emigracji)

Obrazek użytkownika Ciri
Kraj

Jako wprowadzenie do naszych rozważań o wolnej Polsce proponuję cytat z dzisiejszej „Gazety Wyborczej. Najpierw tytuł artykułu w wydaniu papierowym – „Jak rodzić, to tylko na Wyspach”. Prawda, że piękne? Poniże pozwolę sobie na cytat z rzeczonego artykułu, przy czym zaznaczam na żółto szczególnie znaczące fragmenty. Oto on:

Decyzje rodaczek mieszkających na obczyźnie tym bardziej zaskakują, bo Polki mieszkające w kraju mają wyjątkowo mało dzieci - współczynnik dzietności wynosi niecałe 1,4.

- Polki mieszkające w Wielkiej Brytanii zachowują się jak imigrantki wywodzące się z krajów i kultur, gdzie rodzi się dużo dzieci, a nie jak imigrantki z kraju o wyjątkowo niskiej rozrodczości - mówi prof. Iglicka. - Pytanie, czy gdyby w Polsce były lepsze warunki, to rodziłoby się dużo dzieci?

Jej zdaniem pomoc finansowa, jaką państwo brytyjskie wypłaca matkom, ma wpływ na decyzję o urodzeniu dziecka, ale nie jest to czynnik najważniejszy. - Wbrew powszechnemu przekonaniu mamy dziś do czynienia nie z migracją krótkookresową, lecz osiedleńczą. Decyzja o urodzeniu dziecka w innym kraju to próba zakorzenienia się tam - uważa prof. Iglicka.

Pani Magda Karlicka mieszkająca pod Oksfordem ma już dwóch synów urodzonych w Anglii: prawie 5-letniego Antoniego i półrocznego Leona. - Nie planowaliśmy, że zostaniemy tak długo, ale dobrze nam się tu żyje, na razie zostajemy - mówi.

Ten krótki cytat oraz fakt, że artykuł drukuje właśnie nasza „ulubiona” gazeta daje nam ogromnie dużo do myślenia i niczym w soczewce ukazuje stopień degrengolady, do jakiego przez postkomunę doprowadzona została Polska.

Najpierw złupiona sposobami bezpośredniego nacisku przez Sowietów i ich wysłanników spod znaku partii, która przez lata komunizmu sparaliżowała nasz kraj i zniewoliła jego mieszkańców. Następnie, zużywszy zasadnicze zasoby podeptanej Ojczyzny, przeszła do etapu ratowania władzy zainicjowanego przez Kreml, który również najpierw ograbił i zgwałcił Rosję i po całkowitym rabunku i kolejnych próbach rozlania zarazy na resztę świata, przeszedł do fazy zabezpieczania środków służących do dalszej konsumpcji i zbierania sił na kolejne zbójeckie wyprawy.

Na naszym terenie z fazy bezpośredniego łupienia i zniewalania siłowego namiestnicy przeszli do etapu dzielenia się ochłapami realnej władzy w zamian za uzyskanie od wyselekcjonowanych elementów opozycji certyfikatu „ludzi honoru”. W ten sposób nienawidzący Polski i wszelkich objawów polskości funkcjonariusze partii i służb przedzierżgnęli się w zarządzających tym, co pozostało z etapu bezpośredniego rozboju. Wiedząc, że nie za wiele zostało dla ciemnej i zawsze groźnej polskiej masy, załatwiono dostęp do europejskich rynków pracy, aby w ten sposób zapobiec masowym buntom szerokich warstw społeczeństwa polskiego objętego coraz większym bezrobociem.

Innych pomysłów na rozwój kraju ta zdradziecka hołota nie miała, nie ma i nigdy mieć nie będzie. Biedna Polska, dopiero co wyprowadzona z okresu bezpośredniej destrukcji, dostała się w te same łapy, tym razem „cudownie” narodzonych menadżerów, szefów banków, mediów itd., które to szpony skupione są jedynie na zagarnianiu resztek majątku narodu i, tym razem, jego medialnej pacyfikacji. Wszystko po to, aby żadna ciemna masa nie przeszkadzała w dalszym grabieniu i oddawaniu tego obszaru w obce ręce. Sowieckość ma to do siebie, że u samych podstaw tego nieludzkiego nowotworu jest strach, taki sam u rosyjskich chłopów z czasów terroru leninowskiego czy stalinowskiego, i taki sam u „naszych” menadżerów i rządzących. Zawsze i wszędzie podporządkowywać się silniejszemu i tępić tych, którzy swoją odwagą i patriotyzmem po pierwsze przypominają o tym, co zostało zdradzone i zdeptane a po drugie zagrażają dalszemu podporządkowywaniu kraju sąsiednim mocarstwom.

Stąd rok 1920, Katyń, Powstanie Warszawskie, całe rzesze Polaków wywiezionych na Sybir, masakra Żołnierzy Wyklętych i ciągnąc to Polską litanię można dojść do Smoleńska. Wydarzeniom tym towarzyszy do dnia dzisiejszego nieustanny rabunek i niszczenie kraju.

Tak zwany okrągły stół zabezpieczył przejście zarazy w okres „wolnego rynku”. Jak już wspomniałem, przystąpienie do Unii Europejskiej oznaczało skok na bank Europy oraz wypchnięcie z kraju wszystkich tych, którzy już od 1989 skazani zostali na marginalizację. Po pierwsze dlatego, że „dobra mogło wystarczyć jedynie dla wybrańców”, po drugie dlatego, że reszta społeczeństwa uznana została za potencjalne zagrożenie ze względu na resztki wartości, które Polacy ocalili z czasów komunizmu. Przyjęto więc wariant monitorowanego rozwoju wybranych miast w kraju i stopniowej destrukcji szeroko pojętej prowincji, jako gniazda groźnego wirusa polskości i właśnie te rodziny albo rozbijano, zmuszając mężów lub żony do wyjazdu za chlebem, albo rodziny wypychano w całości. Jednocześnie rosnący rak medialnego monitoringu rozpoczął hodowlę „młodych, wykształconych z wielkich miast”, którzy poddani procesowi demoralizacji i odrywania od tradycji polskości, pracując z oddaniem w ramach nowoczesnych warunków pracy bezwolnie zasilili machinę mającą na celu proces zamiany Polski w obszar oddany działaniom deweloperskim. Coraz bardziej uwalniany od oszołomów, moherów, patriotów i całej reszty społeczeństwa.

Gazeta, która wraz ze znakomitą większości sterowanych przez wrogie Polsce służby mediów, zamieszcza więc teraz artykuł, który wyraża coś na kształt zdziwienia, że często te same Polki, które, gdy mieszkały jeszcze w kraju (w odpowiednio zadłużonych mieszkaniach), nie kwapiły się do rodzenia dzieci, po wyjeździe na Wyspy nagle zapałały chęcią do zrodzenia potomstwa.

Niesamowite! To po to było tyle zachęcania do aborcji, zniechęcania do rodzenia dzieci, bo przecież to taki luksus, tyle było pętania swobody codziennego życia w jego wymiarze osobistym i ekonomicznym (niekończące się utrudnienia, piętrzące się przepisy, czekający na koperty urzędnicy), żeby teraz nagle ci sami ludzie nagle poczuli się na tyle dobrze, żeby zacząć myśleć o potomstwie! Występująca w artykule pani profesor jest zaskoczona niepomiernie, ale przezornie nie wymienia najważniejszej przyczyny tego otwarcia się Polaków na nowe życie.

Otóż, i autorowi tego tekstu przyszło spędzić ponad siedem miesięcy na Wyspach, konkretnie w Londynie, ponieważ zmusiły mnie do tego tzw. uwarunkowania ekonomiczne. Od momentu znalezienia pracy (a było to jedna z tych najmniej płatnych zajęć) bardzo szybko doświadczyłem sam tego, czego w Polsce nie było bodaj od czasów przedwojennych (nawet, jeśli były one dla bardzo wielu Polaków biedne i trudne). Doświadczenie to potwierdzały bardzo liczne spotkania i kontakty z innymi rodakami, ale również z przedstawicielami innych nacji, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii, aby ratować byt swoich rodzin. Już mówię o co chodzi. Znakomita większość rodaków pracuje w obszarze, gdzie obowiązuje płaca minimalna. O ile nie zdarzał się jakieś odgórne ruchy ekonomiczne, to pracując normalnie, można było swoją pracę spokojnie utrzymać. Ludzie pracujący w sektorach płac najniższych i nieco wyższych dostają wynagrodzenie w ramach tzw. tygodniówki.

Więc już po paru tygodniach zaczynają odczuwać coś, z czym stykają się po raz pierwszy w życiu, to znaczy z pojawiającą się w ich codzienności stopniową stabilizacją materialną, nawet, jeśli jest ona na najniższym poziomie, który zresztą spokojnie wystarcza na zwykłe codzienne życie. Po paru miesiącach wynajmowane pokoje lub mieszkania wypełniają się sprzętami agd i rtv, a dodać tu należy, że większość z Polaków przez cały czas czynnie wspiera finansowo swoje rodziny, które pozostały na „zielonej wyspie”.

Podstawowa uczciwość i pracowitość pozwala z czasem na pierwsze awanse lub na zmianę pracy na bardziej płatną. Za niewielkie pieniądze można już zjeździć całą Wielką Brytanię i wypuszczać się do Europy. Mimo wszelkich różnic mentalnościowych i faktycznych mniejszych lub większych „dziwactw” rodowitych Anglików, Polacy bywają tam cenieni i w zasadzie nie są dyskryminowani. Margines tych, którzy wykorzystują pobyt tam do działań nielegalnych pozostaje marginesem. Nie mówię, wcale, że panuje tam sielanka. Większość Polaków tęskni za Polską i gdyby tylko mogli wróciliby na drugi dzień do kraju, czym pewnie doprowadziliby naszych „rządzących” do rozpaczy, bo przecież nie po to wywalono tych ludzi zagranicę, żeby teraz masowo wracali i zakwestionowali zastany w kraju stan.

Nic więc dziwnego, że normalnie pracując stosunkowo szybko polskie rodziny i małżeństwa zaczynają się czuć pewniej i spokojniej (a działania „rządzących” w kraju były i są nieustannie skupione na przeciwdziałaniu powstania takiego bezpieczeństwa) i decydują się na potomstwo, co jest oznaką bezpieczeństwa i zaufania. Przynajmniej ci urzędnicy, z którymi miałem tam do czynienia, sprawiali wrażenie, że są oni po to, aby pomagać i służyć ludziom, i to był spory szok dla większości Polaków, przyzwyczajonych do tego, że przedstawiciele państwa mają jedynie za zadanie pacyfikację społeczeństwa na wszelkich możliwych poziomach.

Wyjątkową podłością jest więc umieszczanie takiego artykułu przez organ, który aktywnie współtworzył system wykluczania i marginalizowania Polaków, a teraz „ze dziwieniem” konstatuje, że Polki, którym niespieszno do rodzenia dzieci, ni stąd, ni zowąd nie mają już takich wątpliwości na Wyspach.

Podstawowe pytanie brzmi jednak, jak długo będziemy jeszcze akceptować taką sytuację i pozwalać wyrzucać się z kraju? Dzisiaj mieszkaniec Belwederu zaprosił „znamienitych” dyskutantów, którzy będą radzić nad sytuacją związaną z OFE, tyle że są to dokładnie te same indywidua, które czynnie pracowały nad zapaścią naszej Ojczyzny i najchętniej widziałbym ich wszystkich co jednego jako pasażerów komentowanego niedawno ostatniego lotu promu kosmicznego, z tym, że powinien to być lot w jedną stronę. Uważam, że jest to absolutnie podstawowy i niezbędny warunek do rozpoczęcia jakichkolwiek prac nad ratowaniem naszego państwa. Innej drogi nie ma, sorry, panowie, wam już dziękujemy.

PS: Wszystkich tych, którzy po przeczytaniu ostatniego tekstu o mojej wizji doszli do wniosku, że jest ona nierealna, chciałbym zapewnić, że jestem jak najbardziej świadom naszych uwarunkowań i tym bardziej chciałem, abyśmy sobie przez chwilę pomarzyli. Nie dajmy sobie odebrać marzeń, nawet jeśli praca na rzecz odzyskania godności i wolności poprowadzi nas innymi ścieżkami. Uważam jednak, że, ponieważ nazwa „Solidarni 2010” zobowiązuje, to winniśmy za punkt wyjścia obrać to, co stało się w 1980 roku zaczynem wolnej Polski. Fakt, iż ruch Solidarności został przechwycony, zatruty i zgwałcony, nie oznacza wcale, że to samo stało się z pamięcią o duchu wolności i solidarności, i dokładnie od tego trzeba zacząć, ale o tym w następnym tekście. Pa!

Jamci

Brak głosów

Komentarze

Taką Polskę widzę i ja.Tu mieszkający w tym udręczonym,ale jakże przepięknym kraju.

Zupełnie nie rozumiem dlaczego ograniczasz własne pragnienia.Tak naprawę to ludzie tak myślący jak TY są tu w Polsce u siebie kochając swoją Ojczyznę.

Banda chciwych,cynicznych,a przede wszystkim usłużnych głupków traktuje ten kraj jako miejsce-trampolinę do lepszego życia,ICH ŻYCIA ! Za wszelką cenę, po trupach. Oni nie mają już swojego kraju.Wyparli się  go bo to mieszanka kołtuństwa połączonego z zaściankiem czyli obciach.

Oni krzyczą, MY Europejczycy, czyli creme d' la creme światowcy,a tak naprawdę jak drzewa bez korzeni usychają, tak ONI bez ojczyzny poumierają.

PS

Może teraz w okresie Wielkiego Postu ,a więc odnowy duchowej i moralnej warto zastanowić się, co możemy dla naprawy POLSKI uczynić.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sukces nigdy nie jest ostateczny,porażka nigdy nie jest totalna.Liczy się tylko ODWAGA /Churchil/

Vote up!
0
Vote down!
0
#143220

Putina.
Rodzina, normalna rodzina umyka się salonowi, więc taka , a nie inna jest ta tak zwana polityka prorodzinna!
Dochodzi likwidacja szkół, bo nierentowne!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#143298

Za zaborów, kiedy Polski nie było, a rządził Moskal i inne pomioty, historia, tradycja i patriotyzm wysysaliśmy z mlekiem Matki i szeptanych po kątach naukach dziadków. Co nam po szkołach, że zamkną? - mieliśmy tajne komplety. Żaden inny naród, żaden najeźdźca nie jest w stanie pokonać ducha Narodu polskiego.

pozdrawiam wzajemnie

Ciri
==========================================================
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat! J.K.Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

Ciri
===============================================
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat! J.K.Piłsudski

#143350