Moje 3 grosze o Ukrainie

Obrazek użytkownika vladip
Świat

Ostatnio sporo się dzieje w naszych relacjach z Ukrainą. Najpierw ujawnili plan pokojowy, Zełenski palnął o MiGach, ruskie naciskają, w stanach Trump wygrał wybory.. dzieje się...

Rosja poszła na całość w wojnie na wyniszczenie. Atakuje nie licząc się z ludźmi, prowadząc kolejne mięsne szturmy. Ponosi przy tym gigantyczne straty. Dokładnych liczb oczywiście nikt nie podaje, ale jest kilka miejsc, gdzie OSINTowcy to liczą. A te udokumentowane są naprawdę gigantyczne, a rzeczywiste zapewne jeszcze większe. Tyle, że nawet jeżeli przyjmiemy, że straty atakujących do broniących się są większe niż  3:1, to w  dalszym ciągu oznacza to olbrzymie problemy dla Ukrainy. Pobór i szkolenie nowych jednostek u nich siadło. Europejska pomoc wojskowa jest za mała. Amerykańska niepewna. To wszystko prowadzi do wniosku, że plan zwycięstwa Ukrainy jest nic nie wartym świstkiem papieru.

Ale te straty powodują, że Rosji też kończą się zasoby, w tym zasoby ludzkie. 

Dlatego spodziewam się, że zimą będą trwały ostatnie większe działania wojenne, a potem nastąpi albo formalne zawieszenie broni, albo zatrzymanie frontu i przejście z fazy gorącej w stan zamrożenia konfliktu. Namieszać tu może jedynie Korea Północna, która jeżeli wyśle swoje wojska jako mięso armatnie to Rosja będzie w stanie kontynuować atak. Jest jeszcze druga opcja, ale chyba mniej prawdopodobna, czyli Putin ogłosi jawną mobilizację. Drugim czynnikiem, który będzie miał wpływ na wojnę jest oczywiście wygrana Trumpa.

Przy czym nie jest takie oczywiste, że Trump doprowadzi do pokoju. To jest silny biznesmen, który nie cierpi przegrywać. Jeżeli będzie zawarty pokój na Ukrainie to będzie to "pokój Trumpa" a nie pokój Ukraińsko-Rosyjski. Jeżeli Putin będzie się stawiać, to pomoc dla Ukrainy ulegnie zwielokrotnieniu a nie zatrzymaniu. Choć nawet wtedy trzeba się spodziewać powolnego wygaszenia działań wojennych. Moim zdaniem obie strony robią bokami i 2025 będzie rokiem zawieszenia broni. 

Teraz o naszych stosunkach z ukrainą

W przypadku planu zwycięstwa, zgodnie ze słowami Tuska byliśmy w karcie dań, a nie przy stole. 

https://www.salon24.pl/u/vladip/1407019,albo-jest-sie-przy-stole-albo-w-karcie-dan-donald-tusk

Wprawdzie plan "zwycięstwa" opiera się na nierealnych założeniach i Niemcy nalegali na wykluczenie nas z tego spotkania ale Ukraińcy na to przystali. Więc niesmak pozostał. 

Natomiast mniej przejmował bym się tym co palnął Zełeński o samolotach i zestrzeliwaniu rakiet. Facet ewidentnie pęka, czemu właściwie nie ma się co dziwić. Od czasu rozpoczęcia wojny żyje pod nieustanną presją. Barbarzyńcy podbijają jego kraj, zabijają ludzi. Świat ma w nosie... I tak długo udaje mu się w miarę godnie reprezentować swój kraj.

Wyobrażacie sobie  Trzaskowskiego w takiej sytuacji? Albo Dudę? 

Dlatego zawarcie pokoju będzie się wiązało ze zmianą władzy na Ukrainie. 

A co z Polską? Trzeba pamiętać, że dla nas zagrożeniem nie jest Ukraina i Ukraińcy. Dla nas zagrożeniem jest Rosja kierowana przez chorego z ambicji szaleńca. I zagrożeniem są Rosyjskie wpływy w Niemczech. A Niemcy w kryzysie chętnie posłuchają "smoczych języków" z Moskwy.

Trzeba też pamiętać, że Rosja żywi się kryzysami. Wywołuje je permanentnie u swoich sąsiadów, w Afryce, generalnie wszędzie tam gdzie ma jakiekolwiek wpływy i są ludzie podatni na ruską propagandę i ruską kasę. A napędzenie antyukraińskiej propagandy leży ewidentnie w interesie Moskwy. 

Bo w naszym interesie jest oddalenie Rosji maksymalnie od naszych granic. I wyrugowanie ich wpływów z okolicy. Dlatego dla nas zwycięstwo Rosji jest bardzo dużym zagrożeniem. A plan pokojowy, gdzie trzeba będzie zapewnić im obronę też nie jest optymalny. Ktoś wklejał całkiem mądry filmik z YT, gdzie była mowa, że nie powinniśmy w naszych działaniach wychylać się ponad to co robią Amerykanie. I to jest słuszna koncepcja.   Na szczęście i Putin ma swoje lata tak jak Łukaszenka. Więc nie pozostaje nam nic innego, niż wspierać Ukrainę, rozwijać własne zbrojenia i czekać. I niekoniecznie iść na amerykańskie propozycję wysyłania wojsk do strefy zdemilytaryzowanej. Bez aktywnego udziału USA i być może Chin, taka strefa obsadzona przez wojska europejskie, to pchanie się w wojnę. 

Dalej zresztą  uważam, że prawdziwy koniec wojny nastąpi dopiero przy zmianie władzy w Moskwie. Bo po silnym przywódcy w mafijnym kraju, musi nastąpić kryzys. Bo chyba nikt nie przypuszcza, że po ustąpieniu Putina, następny prezydent Rosji będzie wyłoniony w uczciwych demokratycznych wyborach.

Co do Ukraińców w Polsce a szerzej cudzoziemców. Moim zdaniem dramatu nie ma. W przeciwieństwie do takich Niemiec czy Francji, do nas przyjeżdża się do pracy. Bo u nas ktoś kto uczciwie pracuje zawsze sobie poradzi. Nie kupuję też narracji o złych ukraińcach zabierających pracę. 

Sorry ale trudności z konkurencją z ukraińcami mają totalne lamusy, "szlachta nie pracuje" i panikarze, którzy całe życie robią u kogoś na etacie albo w urzędzie, a świat znają z all-inclusive w Egipcie.  Przedsiębiorczy Polacy robią na Ukraińcach kasę w ten czy inny sposób. Zwłaszcza, że cudzoziemcom w Polsce zależy na płaceniu składek ZUS.

A dzieciaki Ukraińskie świetnie się polonizują. To dobrze. Sądzę, że nawet po wojnie część z nich zostanie u nas. Bo u nas będą lepsze perspektywy. Nie dajmy tego zepsuć moskiewskim trollom i róbmy swoje. 

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (3 głosy)

Komentarze

Bardzo trzeźwa, dobrze wyważona opinia z Polską w sercu. Sama treść jak i ton tego wpisu, jak najbardziej z tej najwyższej półki. Kiedyś Donald Trump powiedział, jak jeszcze nie miał politycznych ambicji, że najważniejsze w życiu, to nie dać się zahaczyć, nie dać się trafić i zranić. To właśnie szanowny Autor wyraża tutaj swoją opinią na relacje polsko – ukraińskie. Czasami najwięcej można osiągnąć właśnie nic nie robiąc, zamiast wykonywać brudną robotę za innych. Czasami sam czas pracuje dla nas nie oczekując za to żadnej zapłaty.

Za odsiecz wiedeńską nie doczekaliśmy się ani wdzięczności, ani wzmocnienia potęgi Polski. Wręcz przeciwnie, 89 lat później dokonano pierwszego rozbioru skłóconej i osłabionej Polski, a obroniona przez nas Monarchia Habsburgów przetrwała aż do 1804 roku.

Wyprawa kijowska Piłsudskiego z kwietnia 1920 roku, też nie zapewniła Polsce bezpiecznej egzystencji. Wtedy Polska była jedynym krajem, który wspierał Ukraińców w ich dążeniu do niepodległości. Wspólny wróg, to jeszcze za mało na trwały sojusz dwóch tak różnych pod każdym względem narodów.

My bardziej pasujemy do Czechów, Słowaków i do Węgrów. Kraje skandynawskie i kraje nordyckie trzymają się razem. Kraje bałtyckie trzymają się razem. Niemcy nie są w stanie przeskoczyć własnego cienia w stosunkach z nami. Zresztą, nie mają w tym żadnego interesu. Niemcy postawieni przed wyborem zawsze wybiorą Rosję, a nie Ukrainę. Ukraińcy zawsze wbiorą tego, kto im więcej obieca i da. A my powinniśmy stać się dla USA pierwszym adresem w Unii Europejskiej. Nie z sentymentów, a z interesów i z zaufania. Warto nad tym popracować.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1664253

antypolskich. Oczywiście nie u wszystkich, ale nadmierne hołubienie ich przez rząd PiS-u i kontynuacja tegoż przez kompromitację 13 grudnia prowadzi donikąd.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1664255

  By przeprowadzić skuteczny atak z utrzymaniem zajętych pozycji i mieć czas choćby na okopanie się trzeba mieć wielką przewagę. I nie liczebną w postaci żywych tarcz.

 Lecz i sprzętową. Nie z pospiesznie wyszkolonymi obsługami. A gdy zdobywa się( powinno być"zdobywa" )umocnienia, nawet 10 do jednego nie wystarczy.

 Ostatnie jankeskie zezwolenie na naciśnięcie właściwego guzika też sporo namieszało.

 Czy Ruskiemu wystarczy bojców z mniej, bardziej przymusowego poboru? Czy naprawdę wszyscy mają tak sprane mózgi jak północno koreańskie mięcho armatnie?  Czy wystarcza pensjonariuszy 

sanatoriów z oknami w kratkę?

 Drugie. Mieszkam w Miastowsi gdzie nachodźcy ewidentnie i zabierają miejsca pracy i zaniżają stawki. Z powodu? Płacenia nadgodzinowo/ premiowego pod stołem. 

 Drugie i pół. Dzięki temu że moje obowiązki wypełniam w odległości niedalekiej od jednego z hosteli... Słyszę nieraz już na początku łyk- endu po kilku piwkach czy kielonkach: jobaty Lahiv??? Ty? Jobaty??? Ryzaty!!! Na cały regulator. I nic zdrożnego w tym że większość idzie do tyrki mocno"zmęczona" lub świeżo po wypiciu zestawu antystresowego( czyli pifko plus seta ). Wystarczy spojrzeć na trawniki już z rana usiane szkłem. A nasi? Tych gonią.

 Dlaczego? Bo tamtych się boją.

Vote up!
0
Vote down!
0

Dr.brian

#1664285