Szacun dla Margota

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Jako skrajnie binarny, heteronormatywny, patrialchalny biały człowiek, z utęsknieniem czekam na wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej. Nie, żebym był jakimś specjalnym miłośnikiem przemocy w rodzinie. Przeciwnie – bijam żonę rzadko i niechętnie, ale tylko wtedy, gdy sobie nagrabi. Uważam jednak, że konwencja ta drastycznie narusza prawa człowieka, bo już w starożytnim kodeksie Hammurabiego są paragrafy odnośnie dyscyplinowania krnąbrnych żon. A dlaczego się dyskryminuje sadystów? Co ma zrobić człowiek mający takie preferencje seksualne? Dlaczego odmawia mu się człowieczeństwa i praw należnych?
A masochistki? Świat zapomniał o ich potrzebach. Chyba nawet nie są wspominane w skrócie LGBT, a liczne organizacje promujące "niestereotypowe zachowania seksualne" nie kwapią się do obrony ich interesów. A przecież wiadomo, że kobiety uwielbiają słodkich brutali – świadczą o tym choćby słowa przedwojennej piosenki: "Na mej piersi blizna sina wciąż mi ciebie przypomina".

Wszyscy znamy rytualną formułkę - zaklęcie o "szacunku i godności, które należą się każdemu bez względu na preferencje seksualne, płeć, narodowość, rasę, wyznanie, kolor skóry, włosów czy zębów".
Ale trudno o szacunek dla produktów pedagogiki Wielkiego Wychowawcy Polskiej Młodzieży – "Jurka" Owsiaka. Mało kto wie, że on sam nie wymyślił sobie słynnego "róbta, co chceta" – jest to dosłowne tłumaczenie hasła satanistów amerykańskich ("do as you will").W latach 90 w internecie można było spotkać różne rozszerzenia programu ideowego Owsiaka:

Mówta co chceta, bluźnijta, kłamta

Nie szanujta innych, ubliżajta, wyśmiewajta

Plujta, wymiotujta, europeizujta

szpiclom współczujta, bolkowi wierzta,

kaczory potępiajta, ałtorytety całujta,
patriotyzm przeklinajta, transwestytyzm podziwiajta,

gdzie stoita tam lejta, gdzie siedzita – fajdajta.

Michał Sz. jako niebinarna, bezwaginalna kobieta o skłonnościach lesbijskich uprawiająca wielkoformatową i wielootworową poliamorię jest właśnie typowym beneficjentem (czy ofiarą?) filozofii "róbta co chceta".

Na fejsbuku koszalińskiego KOD-u jest informacja, że "aktywistka LGBT Margot jest koszalinianką". Choć sam "Margot" się swym pochodzeniem nie chwali, miasto Koszalin jest bardzo dumne ze swego syna/córki - to już trzecia postać z Koszalina, która uzyskała ogólnopolską renomę - obok szefa IPN Leona Kieresa (który "skitrał" "kompromaty" na polityków w zbiorze zastrzeżonym, czym poniekąd uratował IPN przed likwidacją za rządów SLD) i Kuby Wojewódzkiego.
Swoją drogą ten "Margot" jest szczęściarzem. Niejeden młody chłopiec w swoich najdzikszych fantazjach erotycznych marzy, aby być molestowanym i zdemoralizowanym przez feministkę. Nad "Margotem" opiekuńcze skrzydła roztoczyła bodaj najznamienitsza femistka polska – Klementyna Suchanow. Dzięki niej trafił z nieco zapyziałego miasta wprost na warszawskie salony i squoty. Jakież szare i ponure byłoby życie Michała Sz. bez feministek, które nauczyły go poliamoryzmu i wprowadziły do kolorowego świata LGBT!
Michał Sz. musiałby pójść do pracy gdzieś w skupie mleka, czy przy melioracji, a tak - został nadzieją demokracji polskiej. Bo demokracja polska z utęsknieniem czeka na swego zbawcę. Kilku poprzednich kandydatów – Palikot, Petru, Kijowski, Kasprzak, Biedroń, Hołownia - nie sprostało wyzwaniom. Nadzieje związane z Trzaskowskim właśnie spłynęły do Bałtyku.
Siłom postępu pozostał "Margot", do którego zabawny profesor Hartman głosi inwokację na kolanach:
"Margot, stałaś się liderką i w ciebie wpatrują się oczy milionów porządnych ludzi. Dziś nie możesz być gówniarą i zawieść tych ludzi. To już nie jest twoje życie, ale sprawa wszystkich. Od tego, jak się będziesz zachowywać, jak udźwigniesz rolę liderki, zależy to, czy będą bić LGBT, czy nie. Czy będziemy normalnym krajem, czy zoną faszystowskiego terroru w środku Europy".
Nawet dalej poszedł równie utalentowany kolega profesora - Jerzy Urban:
"Dopier....cie katolikom, dopier...cie faszystom, dopier...cie białoczerwonym".

Widać, że agresywnym mniejszościom etnicznym nie chodzi o jakieś tam prawa osób LGBT, tylko o walkę z polskością i Polakami.
Niestety Margot nie jest pozbawiony wad. Prof. Hartman (etyk) po ojcowsku napomina: "Margot nie powinna używać wulgaryzmów". Osobiście uważam, że powinna, bo sam/sama jest chodzącym wulgaryzmem. Powinna/powinien jednak nauczyć się ortografii podstawowych wulgaryzmów, bo robiąc dwa błędy w jednym wyrazie przebił nawet prezydenta Komorowskiego, który do dwóch błędów ortograficznych potrzebował jednak całego zdania.
"Należy się szacunek każdemu bez względu na" itd. - słyszymy te bełkotliwe formułki niemal w każdej wypowiedzi ludzi lewicy i okolic.
Jednak szacunek nie należy się każdemu. Człowiek nie rodzi się z szacunkiem. Trzeba go sobie zdobywać. Można mieć szacunek dla młodzieży, która szła do legionów, do młodych z AK. Nawet dla członków ZMP uwiedzionych ideą budowania świata "bez wyzysku człowieka przez człowieka".
Ja szacunku dla Michała Sz. nie mam. Uważam, że to oszust i cwaniak, który przebił nawet Kijowskiego, dla którego "jelenie" zbierały "hajs" na "stypendium wolności"."Margot" bryluje w polskojęzycznych mediach, prowadzi lekkie życie bez trosk materialnych, korzysta z uroków "poliamorii niebinarnej" i zakpił sobie z tych wszystkich profesorów, Hartmanów, redaktorów, etyków i innych humanistów, którzy z nabożną czcią zawsze mówią o nim "ona".
Ponieważ nie istnieje test, który przez pobranie wymazu z nosa, czy innych otworów, byłby w stanie odróżnić "bezwaginalną kobietę o skłonnościach lesbijskich" od bezczelnego faceta, nie można mu udowodnić oszustwa. Z pewnością pozostanie bezkarny, bo trudno sobie wyobrazić sędziego skłonnego podjąć ryzyko skazania człowieka, za którego poręczają (materialnie?) największe autorytety – nobliści i artyści, księża i rabini z pewnym etykiem – księdzem profesorem z KUL na czele. A już wiadomość, że z tymi nieszczęśnikami solidaryzuje się kilkunastu (!) filozofów z Uniwersytetu Warszawskiego, dosłownie zwala z nóg.

Brak głosów