Mechanizm gnojenia ludzi wg MatkaKurka...potrzeba uczciwości

Obrazek użytkownika gorylisko
Kraj

Poniżej matkaKurka opisał skrótowo mechanizm gnojenia ludzi, jeśli tylko poważyeś sie zakwestionować jakąś świetą krowę dajmy na to o ksywie oepracyjnej "bolek"
W sumie nic specjalnie odkrywczego, mechanizmy proste jak konstrukcja cepa ale morderczo skuteczne, pod jednym wszakże warunkiem, całość mechanizmu musi działać spójnie... to jest jak konstrukcja domku z karta, wszystkie elementy muszą pasować...wystarczy, że jeden się wyłamie i cała konstrukcja sypie niczym w/w domek z kart... stąd nie należy się dziwić, ze cała dzisiejsza profesura to stado stetryczałych baranów przeroażonych utrata benefitów z faktu bucia usłużnym "autorytetem moralnym" dlatego nie należy się dziwić, że atakują wszystkich i wszystko co dotyczy zwyczajnej uczciwości a teorytycznie dotyczy spraw odległych... np. bolka  czy hucpę zwana wielka orkiestrą urka owsiaka... oni muszą być solidarni gdyz cała konstrukcja runie jak domek z kart. 
Oczywiście próbuje się bronić w/w urka owsiaka sugerując, że bez niego szpitale zamieniłyby się w kostnice... a bez bolka nie obalono by komunizmu (komunizmu nie obalono, on się przepoczwarzył).
Pewien CZŁOWIEK z Nazaretu, powiedział prosto i po chłopsku, "niech mowa wasz oznacza, tak, tak a nie, nie... co ponadto, to od złego jest. Nauki CZŁOWIEKA są proste, jasne i konkretne... tutaj nie trzeba tytułów, habilitacji czy występów w telewizji jako dyżurny "autorytet moralny" potrzebna jest uczciwość...

]]>http://kontrowersje.net/jerzy_o_pokaza_mi_jak_legendowano_wa_s]]> 
 

 

Cały czas mówimy o tym samym, bo trzeba mówić, ale za każdym razem staram się powiedzieć coś nowego albo chociaż na inne wątki zwrócić uwagę. Przedstawię klasyczny mechanizm gnojenia ludzi przez autorytety RPIII i to nie na podstawie teoretycznych rozważań, tylko praktycznych i osobistych doświadczeń. Oczywiście nawet mi przez myśl nie przechodzi, by porównywać się z ludźmi, którym nie jestem godzien butów wypastować, ani nie porównuję czasów, bo te są mimo wszystko zupełnie inne. Niemniej istota mechanizmu jest identyczna i tą samą machiną usiłowano mnie rozwalcować, gdy ujawniłem spory fragment prawdy o biznesach Jerzego O., jaką walcowano Cenckiewicza, Zyzaka i wielu innych. 
Dwóch krętaczy razemOd czego zaczyna się fala gnoju wylana na głowę każdego, kto śmie wskazać palcem na świętą krowę, która się narodziła w PRL-u i jako święta żyje w „wolnej Polsce”. Od śmiechu! Pierwszą reakcją zawsze jest śmiech i lekceważenie. Padają wówczas rytualne: spiski, cykliści i żydzi, głupoty z palca wyssane. Takie pierwsze ostrzeżenie albo sprawia, że człowiek się wycofuje, albo dostaje kolejne, tym razem nie śmiechy chichy, ale ciosy. Przypomnieć też należy, że kpiny mają charakter publiczny o największym możliwym zasięgu, zatem wszyscy znajomi, rodzina, sąsiedzi i ludzie całkowicie obcy, usłyszą, że zrobiłeś z siebie głupka. Jeśli ośmieszenie nie pomaga, ludzie powszechnie szanowani i uznawani za półbogów nazywają cię wprost wariatem. W moim przypadku Jerzy O. mówił o „wariacie ze Złotoryi” i to raczej było spartolone zadanie. Najlepiej widać profesjonalne okładanie „wariatem” na przykładzie Antoniego Macierewicza, zresztą nikt, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim, nie przeszedł tak dokładnej i wielokrotnej ścieżki zdrowia.
Kolejny cios to inwektywy podważające moralność i intelekt krytyka: frustrat, nieudacznik, podpalacz, faszysta, nazista i pełen nienawiści zawistnik, obecnie „hejter”. Jerzy O. poszedł z rozmachem i umieścił mnie w Auschwitz przy komorach gazowych, porównał do radzieckich bandytów z Katynia, zarzucił sutenerstwo, menelstwo, bezrobocie, nieróbstwo i posyłanie Żony na ulicę. Wstępne wykpienie i późniejsze opluskiwanie w wielu przypadkach przynosi skutek, ale nie są to środki ostateczne. Gdy staje się jasne, że święta krowa PRL-u trafiła na upartego i nielękliwego krytyka, zaczyna się wytaczać następne armaty, a mentalni bolszewicy przechodzą do „dyskusji merytorycznej”. On się nie zna, on nie ma kompetencji, tylko fachowcy mogą jednoznacznie zdecydować kto ma rację. Dziś widzimy tę kolubrynę na żywo, chyba nikt o zdrowych zmysłach nie ma wątpliwości, że dokumenty Bolka to autentyki, bo przemawia za tym dziesiątki twardych dowodów, ale nagle się okazało, że jedynie międzynarodowe konsylium grafologów jest w stanie stwierdzić autentyczność podpisu kapusia. Jerzy O. razem z wychowankami sekty, przez trzy lata krzyczy, że do odczytania na kogo i na jaką kwotę została wystawiona faktura potrzebny jest biegły i audyt profesjonalnej firmy. Wreszcie sięga się po środki ostateczne. Gdy wypływają dokumenty całkowicie przeczące kłamstwom świętych krów, do akcji wkraczają profesorowie i znawcy tematu, którzy mają pogrążyć amatora.
W sądzie te rolę pełnili lekarze, kumpel Jerzego O., który za kilkadziesiąt tysięcy robi „audyty” WOŚP i zasiada w radzie nadzorczej „Złotego Melona” oraz główna księgowa. Z całej plejady gwiazd tylko lekarze mówili do rzeczy, ale bez żadnego związku ze sprawą, czyli finansami, natomiast sam Jerzy O., niczym Wałęsa tłumaczył się taka żenująco, że każdego innego, by to zabiło. Wałęsa wypisuje bzdury na Wykopie, „Jurek” biegał po stole i nie pamiętał, czy jest prezesem „Złotego Melona”. Pomimo totalnej kompromitacji, to ze mnie zrobiono idiotę i napisano setki komedii z moim udziałem, a Jerzy O. nadal uchodzi za „legendę filantropii”. Dzieje się tak, bo zawsze pojawią się kaznodzieje i czarne msze, ale też tak zwani „obiektywni”, którzy łagodzą komunikaty i rozmywają przekaz. No może, coś tam było, jednak milion dzieci, by umarło, gdyby nie święta krowa. Przekładając to na Bolka od razu widzimy rozkraczonych historyków, pierwszy z brzegu to Paczkowski. On w zasadzie mówi, że Wałęsa donosił, ale zaraz dodaje całą laudację, jaki to szlachetny bohater, któremu cały świat się kłania i Polska zawdzięcza wolność.
Bez Wałęsy żylibyśmy w komunizmie, bez Jerzego O. szpitale zamieniłby się w zakłady pogrzebowe. Wspomniałem o sądzie i to środek ostateczny. Każda święta krowa, która została przytłoczona faktami i zdemaskowano jej fałszywy życiorys idzie do sądu. Po co? Jak to po co? Kto jeśli nie „wymiar sprawiedliwości” może wydać wyrok wbrew faktom, logice i temu, co wiadomo do dawna, że święta krowa jest święta, a krytyk to kłamca, przestępca i koniec tematu. Bolek w taki sposób załatwił sobie kwit „pokrzywdzonego”, dzięki czemu mógł gonić po sądach Krzysztofa Wyszkowskiego i szczuć Cenckiewicza. Nie do końca rozumiem jak to się stało, że jesteśmy świadkami cudu nad Wisłą i sprawa Wałęsy stała się w końcu tematem jawnym, w każdym razie po uderzeniu w stół „Bolek” rozszczekały się nożyce. Krzywonos, Celiński, ekipy z Czerskiej i Wiertniczej, cała „śmietana” RPIII, nie wyłączając Jerzego O. Kiedy runie cały ten domek z fałszywych kart? Proszę sobie przypomnieć z dzieciństwa w jakich okolicznościach taka budowała się zapadała? Wystarczy wyjąć jedną kartę z fundamentu albo położyć o jedną za dużo na szczycie. W mojej ocenie oba te warunki właśnie się spełniają, załamuje się fundament kłamstwa, który przeciążyły cegły starych i nowych karier, dokładane bez umiaru.
 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)