Świat mody

Obrazek użytkownika Bielinski
Kultura

Druga połowa maja. Pogoda gładko przeszła z wiosny w ciepłe lato. Czas płynie nieubłaganie. Pewnie i dobrze. Tak, dobrze. Wszystko jest dobre, na co nie mamy wpływu. Na przykład pogoda, ruch planet, czy burze na Słońcu. Czy więc dobre jest gradobicie? Huragany, powodzie czy susze? Trzęsienia ziemi? Kiła, schizofrenia czy nowotwór złośliwy? Hmm. Patrząc z punktu widzenia indywidulanego są to nieszczęścia. Każdy to przyzna. Ale spoglądając szerzej, na całokształt, na mechanizm dziejów, na planetę, a wszechświat, to ledwie drobne zmarszczki na oceanie, nieistotne fluktuacje kwantowe. Zdaniem aktywistów korzystne. Zmniejszające ślad węglowy, a więc szkody dla środowiska.

Czy pani domu rozgniatając packą muchę na ścianie zastanawia się nad ogromem cierpień jaki sprawia? Zwykle nie, ale jak to bywa, są ludzie, dla których ma to znaczenie. Ludzi w pewnym sensie można porównać do fermionów. Fermiony, np. elektrony, to cząstki zajmujące wszystkie możliwe stany, tutaj reprezentują wszelkie możliwe poglądy. Nie ma takiego poglądu, którego by ktoś kiedyś nie wyznawał i nie bronił żarliwie. Nie ma takiego zachowania, którego by ktoś nie spróbował czy czynów, których ktoś kiedyś by nie dokonał. Od skrajnie dobrych do najpodlejszych i najokrutniejszych. Całe spektrum, od dołu do góry. Z pozoru nieskończone; tylko z pozoru, bo to złudzenie – tak naprawdę powtarzamy to co inni już dawno wykonali – ale ograniczone. Ogranicza nas nasza fizjologia, anatomia, ogranicza nas biologia i fizyka. Ciało jest z ziemi, więc ogranicza nas to co tworzy materię. „Własnej dupy nie przeskoczysz!” – powiadają. Szczera prawda. Prawda, jeśli jesteśmy tylko z ciała.

Kiedyś mówiono, że jesteśmy z ciała i duszy. „…ty nigdy nie byłeś tylko ciałem” pisał Horacy do swego przyjaciela dawno, dawno temu, w czasach, gdy hedonizm, gdy dogadzanie sobie stawało się dogmatem rzymskich elit, ówczesnych warstw panujących. Najmodniejszą z modnych ideologią. Horacy – rzymski oficer, dokooptowany do elity mocą swego talentu poetyckiego – nie słyszał o Jezusie, a przecież wiedział, że nie jesteśmy tylko z ciała, i cenił i przyjaźnił się tylko z tymi, co owo coś mieli. Ciało i dusza. Dusza? Chrześcijanie mają obsesję w kwestii duszy. Błędny, szkodliwy, pogląd, Dusza, czyli umysł, osobowość to wytwór naszego mózgu. Dusza to przeżytek, to mit. Taki jest obecnie panujący światopogląd. Supermodny światopogląd. Głoszony przez rozmaite autorytety moralne i naukowe, przez celebrytów, przez sławnych, bogatych, pięknych i modnych. Tych co śpiewają, co robią z siebie małpę, biegają, tańczą, skaczą albo pieją, czy po prostu są.

Wracając do obsadzania wszelkich stanów. Przykładem ludzi, dla których cierpienia muchy mają znaczenie, są członkowie pewnej sekty w Indiach. Film dokumentalny widziany lata temu. Telewizor to nasze okno na świat, ta mawiano w czasach komuny. Wtedy kpiono, ale w sumie? Po co jeździć na kraj świata, wydawać kupę pieniędzy, by spływać potem, przeciskać się przez nieprzeliczne tłumy w nieznośnym upale; w masowym spędzie pędem oglądać coś, czego nikt nie chce oglądać, jadać dziwne potrawy i spędzać noce i dnie w wychodu, gdy ma się telewizor? Same plusy, zero minusów. Było to sekta chyba hinduistyczna albo buddyści. Raczej buddyści. Nie pamiętam minęły lata. Stary Hindus, goły jak święty turecki, idzie wolno ścieżką, zamiatając przed sobą drogę wiązką gałązek. Hindus zamiata ścieżkę, by nawet przypadkiem nie rozdeptać stopą jakiegoś robaczka. Hindus jest wychudzony jak po Auschwitzu; klatka żeber obciągnięta czarną skórą, poniżej zapadnięty brzuch, nogi, ręce jak patyki, siwa kępka włosów poniżej brzucha i druga, większa siwa, potargana kopa włosów na głowie. Ci ludzie chodzili na golasa, bo odzież robi się z wełny, przez co cierpią owce albo z lnu czy bawełny, cierpienie roślin również zakłóca harmonię wszechświata. Coś jednak jedli, musieli, aby żyć. W minimalnych ilościach, na skraju śmierci głodowej, więc na jakieś minimum cierpienia, na jakiś kompromis musieli się godzić. Taki wymóg ciała. Tych bezkompromisowych, co zagłodzili się na śmierć, nie pokazano w filmie. By nie ranić ziemi wykopanymi grobami swoich zmarłych zostawili na platformach na żer zwierzętom. Palenie zwłok również odpada, do ognia potrzeba dużo ściętego drzewa. Tylko czym jakiś pies, szakal, czy sęp mógł się na takim nieboszczyku pożywić? Sama skóra i kości. Nawet taki sęp czy inna hiena żuła takie szczątki z najwyższa niechęcią i obrzydzeniem. Jak się nie ma co się lubi… Tak czy siak rozszarpane, obgryzione byłego świętego szczątki to widok mało estetyczny, więc tego nie pokazano. Podczas rozmowy zasłaniali usta, by przypadkiem nie połknąć owada. Taka bezkompromisowość w unikaniu przysparzania cierpień ziemi i jej wszystkim mieszańcom budzi… podziw. Powiedzmy, że podziw.

Przykład innej postawy, na drugim krańcu. Przeciwieństwem mnóstwa ograniczeń, jakie narzucili sobie Hindusi z tej sekty, jest odrzucenie wszelkich ograniczeń. Hulaj dusza, piekła nie ma. Wszystko mi wolno. „Wszystko mi wolno, lecz nie wszystko jest korzystne.” pisze św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian (1 Kor. 6, 12). Św. Paweł żył w latach panowania cesarz Nerona, gdy elity rzymskie opanowała ideologia, że po zdobyciu świata wszystko im wolno. Jedyna wartość to to, co daje rozkosz, co przynosi przyjemność, co zaspokaja każde ich żądze lub choćby wypełnia czas. A ich żądania i zachcianki są jednym prawem. Cesarz Neron (37 – 68 n.e.) jego życie i „dokonania” podczas panowania to tylko najsławniejsze przedstawienie tej ogólnie panującej, modnej ideologii, która rządziła rzymskim imperium, bagatela dobre dwa, trzy stulecia. Od czasów Horacego (65 – 8 p.n.e.), w ledwie dwa, trzy pokolenia rzymskie elity odrzuciły wszelkie ograniczenia.

Co mówi św. Paweł (ur. ok. 5-10, zm. około 64-67 n.e.) prawie rówieśnik Nerona? Wszystko ci wolno, lecz to ty wybierasz. A twój wybór ma znaczenie. Mówiąc językiem fizyki: nie wszystkie stany są równoprawne. Jest stan o najniższej energii, stan podstawowy i mnóstwo stanów wzbudzonych. Stany nie są sobie równe, nie wszystkie wybory są korzystne. W ludzkiej mowie, istnieje dobro i zło. Ważne jest nie sam wybór, czy ten co dokonuje wyborów, lecz to, co się wybiera. Święty Paweł dodaje: „Wszystko mi wolno, lecz nie dam się zniewolić.” (1 Kor. 6, 12). „Wszystko mi wolno, lecz nie wszystko buduje.” (1 Kor. 10, 23). Wolność zewnętrzna, wolność czynienia co się zechce i wolność wewnętrzna, duchowa. Święty Paweł dobrze wie, widzi to naokoło siebie, że ci dla których wartością wolność czynienia tego co się chce, w istocie popadają w niewolę własnego ciała. W najpodlejszą niewolę własnych żądz. Mając tą wiedzę, św. Paweł wybierze śmierć i zostanie ścięty przez rzymskiego żołnierza. Cesarz Neron, uosobienie wolności, człowiek najwolniejszy z wolnych, zginie od pchnięcia nożem przez własnego niewolnika.

A co mamy dziś? Dzisiaj znowu mamy ideologię wolości. „Róbta co chceta”. Ale to nie myśl świętego Paweła. Oto tytuł z jednego z portali internetowych: „Seks będzie lepszy. Ekspertka zachęca, aby spróbować.” Nie wiem, co dalej, nie przeczytałem tego artykułu, sam tytuł mi wystarczył. Ciekawe: co to za ekspertka od seksu? Różni są eksperci, są eksperci od topologii czy analizy funkcjonalnej, są eksperci od mechaniki kwantowej i od mechaniki nieba, od prawa rzymskiego i genotypu naczelnych, itd. Mnóstwo różnych ekspertów. Ale to chyba nie to, prawda? Ta ekspertka od seksu, nie jest ekspertką od rozmyślania o seksie, ale od działania. Ekspertami od rozmyślania o seksie są starsi panowie, których nawet viagra nie stawia na baczność. Nie ten przypadek. Mechanik samochodowy jest ekspertem w dziedzinie naprawiania samochodów po latach odkręcania i przykręcania śrub, prawda? Hydraulik, to ekspert bo wie, jak załatać przecieki w rurach; a murarz to ekspert od murowania. Ekspertka od seksu zyska takie miano, kiedy? Po latach praktyki w zawodzie. Nie ma innej drogi. Kiedyś takie specjalistki w dziedzinie seksu nazywano heterami, skoczkami, damami lekkiego prowadzenia czy prostytutkami, by unikać wyrażeń uznawanych za wulgarne. Wniosek: nie w każdej dziedzinie warto być ekspertem. Czasem lepiej pozostać na poziomie amatorskim.

Powtarzam: nie czytałem artykułu i nie znam rad ekspertki się do nich nie odniosę. Ale przypomniał mi się inny ekspert od seksu, niejaki Donatien Alphonse François markiz de Sade (1740 - 1814). Markiz de Sade większość swego dorosłego życia spędził w więzieniach lub zakładach psychiatrycznych a to z powodu swoich wysoce wyrafinowanych praktyk seksualnych, które połączyło jego rodowe nazwisko z medycyną czy psychiatrią, i tak z powstała nazwa sadyzm. Markiz de Sade był najwyższej klasy ekspertem od seksu. Nie teoretykiem, lecz praktykiem, które to praktyki zapewniały panu de Sade wysoką satysfakcję seksualną, lecz jego partnerom, partnerkom, przysparzało cierpień, kalectwa lub śmierć, jak to u ofiar sadysty bywa. Dlatego „boski markiz” spędził większość życia za kratami. Kilka lat był nawet wieziony w Bastylii. Tuż przed rewolucją, de Sade krzyczał z okna więziennego „Na pomoc, mordują więźniów Bastylii!!!” Niestety, dla „boskiego markiza” przeniesiono go do zakładu dla obłąkanych 4 lipca 1789 roku, 10 dni przed zdobyciem Bastylii. Markiz de Sade uważał się za więźnia politycznego ancien régim-u pewnie przez uwięzienie w Bastylii. Nowy reżim, jakobini potem Napoleon nie byli dlań łaskawsi. Ani myśleli go uwolnić. Markiz de Sade był wysoce kłopotliwym więźniem politycznym tak dla starego, jak dla nowego reżimu. Przypadek boskiego markiza dowodzi, że pojęcie „więzień polityczny” może być dwuznaczne.

Mając mnóstwo wolnego czasu w więzieniach i zakładach psychiatrycznych pane de Sade oddał się sztuce pisarskiej. Na przełomie XVIII i XIX wieku markiz de Sade był najpopularniejszym pisarzem we Francji. Do dziś jego książki uważanie są za część francuskiej spuścizny. Mam nieco inne zdanie. Kiedyś wpadła mi w ręce jedna z jego powieści. Było to na początku lat 90-tych XX wieku, kiedy zachłystywaliśmy się wolnością i wolno było wydawać wszystko, co wcześniej było zakazane. Książka pana de Sade składała się z dwóch wzajemnie przeplatających się części. Akcja była pretekstem. Szczegółowe opisy orgii na zmianę z dyskursami pseudofilozoficznymi. Bohater w przerwach między orgiami, fizjologia ma swoje ograniczenia, wygłaszał długie przemowy niby filozoficznej natury. Nie wiem, co było gorsze, czy opisy orgii z silnym sadyzmem, czy te nudne rozważania. Myśli tego (pseudo) bohatera sprawdzały się do głoszenia wolności, wolnej od wszelkich ograniczeń religijnych, moralnych czy prawnych. O tym, że nie istnieje prawda, ani sprawiedliwość, że wszystko jest względne. To co u jednych jest zbrodnia, np. kanibalizm, u innych jest dopuszczalne, itp. Czyli, to co robi bohater jest dobre i słuszne. Paradoksalnie, nawet ten odrzucający moralność sadysta torturujący i mordujący swoje ofiary szukał usprawiedliwienia dla swych czynów w nowej, innej moralności. W sumie tekst męczący i nudny. Ileż można czytać opisów sadystycznego seksu i wczytywać się w pseudofilozoficzny bełkot? Teksty pana de Sade to nie skarbnica literatury, lecz wyznania sadysty grafomana. Przynajmniej dla mnie. Później nie sięgnąłem po żaden inny utwór „boskiego markiza”.

Zastanawiam się, jak umieścić na skali ową ekspertkę od seksu i pana de Sade? Nie umniejszając w niczym owej pani ani jej doświadczeniu zawodowemu, pan de Sade stoi zdecydowanie wyżej na skali seksualnych doświadczeń i płynącej zeń wiedzy. Najwyżej mieścił się sam cesarz Neron, który bezkarnie robił rzeczy, za które markiz de Sade trafiłby pod katowski topór. Jaka dziedzina tacy eksperci. W pewnym sensie pan de Sade jest sympatyczniejszy niż współcześni eksperci. Nie jest zakłamany, robi to co uważa, jak czyni tak myśli. Hipokryzja współczesnych piewców wolności jest obezwładniająca. Wolność tak, ale bez krzywdzenia innych. Seks jest świetny, ale bez przemocy. Wszystko jest dozwolone, zboczenia, deprawacje to słowa zakazane. Nic nie jest zboczeniem, wszystko wolno. Ale jak przychodzi co do czego, współcześni ekspresji od wolności zakazują np. seksu z dziećmi czy zwierzętami. Niby dlaczego? Albo wolność, albo nie. Albo sa ograniczenia, albo ich nie ma. Pan de Sade kochał dzieci, zwłaszcza chłopców, był prawdziwym pedofilem, czyli tym, kto kocha dzieci. I się tego wcale nie wstydził. Dla pana de Sade współczesne czasy to byłoby istne piekło i pewnie wołałby wrócić do swojej Bastylii.

Kiedy pojmujemy wolność czysto zewnętrznie, wolność jako swobodę wyborów, nieuchronnie dochodzimy do takich postaci jak pan de Sade, czy Neron. Na drugim końcu ci hinduscy wychudzeni, goli mnisi zamiatający ścieżkę przed swoimi stopami by nie rozdeptać jakiego robaczka. Tak jest, jeśli jesteśmy tylko ciałem. Jeśli jesteśmy ciałem i duchem trzeba czytać św. Pawła, ewangelie, prawdziwych filozofów, nie takich jak pan de Sade. To fałszywy prorok. Nie tylko czytać, ale i tak postępować. Choćby to było ośmieszane, uważne za głupie i niemodne. Ktoś powiedział, że wielkość człowieka polega na tym, że zna swoją nędzę. Człowiek na dnie, człowiek na szczycie w pełni swojej wielkości. Rośliny nie znają swojej nędzy. Zwierzęta nie znają swojej nędzy, ale wiedzą, czują, że istnieją. Współczesne ideologie odrzucają pojęcie nędzy człowieka. Są zachwycone człowiekiem, jaki jest. Tylko żeby jeszcze segregował śmieci. Człowiek jest dobry, jest świetny, wspaniały. Wystarczy, że jest. Jeśli jesteśmy tylko ciałem, to jesteśmy zwierzętami. I to modne zdane.

Własne, a może to jest kwestia mody? Moda wskazuje co jest ładne. Potęgę mody kobiety znają i nader chętnie jej ulegają, lecz nie tylko panie. Krój spodni, czy sukienki, buty, kolor paznokci, fryzura, dodatki, torebki, tu decyduje moda, która zmienia się co rok, lub częściej. Dzięki temu przemysł odzieżowy, czy kosmetyczny zarabiają krocie. Mężczyźni tak samo ulegają modzie, jak kobiety, tylko nie chcą tego przyznać. Jaka byłaby inna przyczyna zmiany samochodu co dwa, trzy lata na nowszy model jak nie moda? Moda mówi co ładne, moda decyduje co sprawiedliwe. Moda ogłasza co dobre i co słuszne. W czasach rzymskich panowała moda na ciało, potem na ducha. Współcześnie mamy znów modę na ciało. Żyjemy w świecie mody. W świecie mody są żarliwi wyznawcy, są neofici, bywają nieliczni krytycy aktualnego trendu i jeszcze rzadsi, ci co udają, że nie zważają na modę. Udają, bo ludzi są zwierzętami stadnymi. Moda jest jednym z elementów przynależności i ustalenia hierarchii wewnątrz stada. Mamy modę na piękno i modę na prawdę, modę na sprawiedliwość i modę na dobro. Wychodzi na to, że wszyscy jesteśmy modnisiami – choćbyśmy nie wiem, jak zaprzeczali – ulegając tej czy innej modzie. Jest moda na długość sukienek i na pedofilię. Moda na eksploatację planety i na ekologię. Moda na polowanie na zwierzęta i moda na ochronę zwierząt. Moda na niewolnictwo i na wolność. Modne bywają podboje i imperia albo przeciwnie, z całą mocą, modnie jest potępiane imperializmu. Moda na ciało i moda na ducha. I tak dalej. Toczy się koło. To co na górze idzie w dół, to z dołu w górę. A to co jest na górze wyznacza dominujące trendy mody. Moda panuje zawsze. Zmieniają się tylko trendy, jak krój damskich sukienek. Święty Paweł to przykład tych, co podrzucili świat mody. Ale to bardzo trudne i wiele kosztuje. Ucieczka z krainy mody jest trudniejsza niż onegdaj ucieczka z Bastylii.

Największym wrogiem wolności ducha nie jest przemoc silnych, ale moda. Ale to już całkiem inna historia.

 

  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 4 (8 głosów)

Komentarze

Gdyby była moda na skakanie do wulkanu, wielu by skoczyło.

Smutna prawda.

Aż strach patrzeć co ludzie robią, by "być modnym".

tatuaże, e-papierosy, kolczyki gdzie się da

co jeszcze?

Naprawdę, dziwię się wielce tym "modnym" ludziom. Żal mi ich, naprawdę, żal.

Vote up!
2
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1660660