Trzecia Rzeczpospolita Dekadencka

Obrazek użytkownika seaman
Kraj

Kryzys gospodarczy został co prawda odwołany przez szefa państwa, ale wygląda, że państwo o tym nie wie, gdyż wyraźnie wchodzi w okres dekadencki. Zamęt informacyjny - wręcz medialny kociokwik, konfuzja rządzących, protesty rządzonych i wielkie pomieszanie pojęć charakteryzują zwykle zbliżający się upadek.

Ministrowie rządu Tuska jednocześnie wytykają związkowcom, że ich demonstracja ma charakter polityczny i na tym samym wdechu namawiają ich do powrotu na łono Komisji Trójstronnej, która jest tak polityczna, że bardziej polityczny może być już tylko sam rząd.

Jarosława Kaczyńskiego jedni pomawiają, że będzie rządził jak Chavez, a ich serdeczni sojusznicy odmawiają mu najmniejszej szansy na powrót do władzy. Jakiś członek z ruchu poparcia swojego szefa, zarzuca Kaczyńskiemu czerpanie inspiracji z Hitlera, a inny poseł opozycji Kowal twierdzi, że Tusk jest jak Kaczyński, co by znaczyło, że on również więcej czerpie z III Rzeszy niż z III RP. Z kolei romantyczny były premier Kazimierz Marcinkiewicz uważa, że Tusk nie jest złym premierem, dlatego że coś zrobił, ale dlatego, że za mało zrobił, a Polacy się od niego odwrócili za to co zrobił.

Poseł Niesiołowski uważa zaś redaktora Żakowskiego za pożytecznego idiotę, a ten w zamian twierdzi, że Niesiołowski przypomina Gomułkę jako żywo. Natomiast kolega Żakowskiego redaktor Lis posuwa się jeszcze dalej i wyzywa Niesiołowskiego od pisowskich agitatorów. Teraz wyobraźcie sobie w jakiej sytuacji znalazł się premier Tusk, który publicznie oświadczył, że Niesiołowski jest jego bohaterem?

Minister finansów Rostowski, który w ostatnim budżecie walnął się o kilkanaście miliardów ogłasza komunikat, że po dwóch kwartałach tego roku dług publiczny przekroczył próg 55 procent, ale żeby się nie martwić, bo mistrz planowania budżetu uspokaja - nie ma podstaw sądzić, że na koniec roku próg będzie także przekroczony. Słowo ministra finansów. Śpij Polaku spokojnie, Rostowski czuwa pod progiem.

Pewien student Politechniki Lubelskiej zwrócił się do gazety o interwencję w sprawie skandalicznego zachowania profesorów podczas obrony pracy dyplomowej. W trakcie tej obrony był on bowiem przez nich wypytywany na temat napisanej przez siebie pracy i w dodatku pytania były szczegółowe! Młody człowiek doznał szoku i generalnie zwątpił w ludzkość jak gatunek.

Minister Sikorski gorączkowo odrabia punkty, które nieopatrznie stracił, gdy palnął, że syryjski arsenał chemiczny jest pochodzenia rosyjskiego. Minister w wywiadzie dla Rzeczpospolitej teraz dla odmiany przyznaje rację wszystkim stronom konfliktu syryjskiego, które kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób zabrały głos w tej sprawie.

Rację według niego ma Rosja, Unia Europejska, Polska, Anglia. Poza tym Syria ma rację, prezydent Komorowski, także ONZ i NATO. Również prezydent Obama jest po jasnej stronie mocy. Sprawdza się doskonale w działaniu lady Ashton oraz minister Ławrow, a także sekretarz stanu Kerry, nie wspominając już o Putinie. Według Sikorskiego dobrze mówią ci, którzy są za rozwiązaniem pokojowym, ale także optujący za interwencją zbrojną. A Donald Tusk to ma nawet rację, gdy co chwila zaprzecza sam sobie.

To wszystko razem wzięte, ale także każdy z tych faktów z osobna, jest tak absurdalne, że musi dojść do jakiegoś przesilenia, bo inaczej gremialnie jako społeczeństwo zwariujemy. To jest wyraźny objaw dekadencji, czyli schyłku pewnej epoki, którą ja nazywam państwem Tuska. Wali się domek z kart, kolosowi załamują się gliniane nogi pod ciężarem kłamstwa, pęka misterna narracja rządowych mediów, które teraz gorączkowo - niczym Sikorski – usiłują odrobić punkty w rankingu wiarygodności. Przeczytałem już mnóstwo analiz, pseudoanaliz, rozważań i dywagacji na temat ewentualnego rozwoju obecnej sytuacji. Powiedzmy sobie szczerze, doskonale sprzecznych, jak to zwykle bywa.

Gdybym miał dołożyć swoją opowieść, a przecież nie omieszkam, to po pierwsze uważam, że kwestia może się rozstrzygnąć jeszcze w tym roku. Kwestia, czyli wymiana Tuska na nowego Tuska. Nie ma bowiem czasu na czekanie do przyszłych wyborów ze względów logistyczno-gospodarczych - nawet jeśli jest szansa na poprawę koniunktury w gospodarce i finansach, to nie ma szans na jej odczucie przez elektorat do 2015 roku. Po prostu nie osiągniemy do tego czasu takiego poziomu wzrostu, który by się przełożył na wzrost zatrudnienia i poprawę zarobków. Potrzeba co najmniej 4 procent wzrostu PKB, żeby ludzie odczuli faktyczna ulgę. To przyznają nawet czerscy i ostrzegają Tuska, żeby się pożegnał z takim scenariuszem.

Zatem los Tuska jest przesądzony i jest tylko problem ze znalezieniem innego Tuska i uzasadnieniem, a także technicznym przeprowadzeniem tej zmiany. Wiele zależy od samego Tuska, bo jeśli uda mu się znaleźć jakąś fuchę z immunitetem w Unii, to sprawa byłaby dość prosta. Nie sądzę, żeby się opierał. Wtedy tylko ogłasza się z wielkim zadęciem, że Unia (Europa, NATO, Narody Zjednoczone, świat, wszechświat) potrzebuje jego geniuszu i nie możemy być takimi egoistami, żeby go trzymać tylko w naszym zaścianku. Ja bowiem nie wierzę, że Tusk na serio zrezygnował z wyjazdu. Jestem pewien, że Buzek z Lewandowskim w Brukseli nad tym usilnie pracują.

Jeśli wymianę Tuska na innego Tuska uda się przygotować jesienią lub do końca roku, to jak nic na wiosnę mamy wybory. W Sejmie szybciutko sprokuruje się sytuację, że rząd przegra ważne głosowani, Tusk zapłonie państwowotwórczym oburzeniem, następnie uniesie się honorem liberała i poda do dymisji. Ktoś zgłosi kandydaturę jakiegoś Schetyny albo Hausnera czy innego Sikorskiego. A każdym razie kogoś w tym typie. Wszystkie autorytety moralne, zarówno z urodzenia, jak i mianowane, za głowy się chwycą, że nie dostrzegli wcześniej, jakiego to Polska wydała syna i poprą entuzjastycznie kandydaturę.

Nowo koncesjonowany geniusz dotrwa do wyborów, ale nie później niż do wiosny, bo na dalszą metę może się skompromitować i cały pogrzeb państwa Tuska byłby się psu na budę zdał. Jak dotrwa, to przejmie OFE, dojdą unijne dopłaty z nowego rozdania, jakieś kredyty, coś sie sprywatyzuje może. Zatem czas kupiony i można dalej kombinować. Czyli na wiosnę wybory. Ale to już inna bajka. Jak bowiem wszystkim wiadomo, wybory i serwery rządzą się własnymi prawami.

Brak głosów