Dorn to be wild
Powiększająca się dziura budżetowa czy też totalny chaos na kolei, tudzież paręnaście jeszcze innych rzeczy ważnych, to
znikomy powód dla większości dziennikarzy, by się tym zająć. Są bowiem sprawy ważniejsze od tych mniej ważnych.
Nadrzędnym celem stało się bowiem ustalenie, czy Ludwik Dorn w Sejmie był podchmielony czy nie. Zatem wszystkie ważne sprawy zostały odsunięte i mikrofony z kamerami pobiegły (czy raczej naskoczyły) na Dorna, zadając to jakże dociekliwe pytanie: Panie Pośle, czy jest pan pijany?.
Tu chciałbym jednak zaznaczyć, że w języku polskim jest różnica znaczeniowa między byciem podchmielonym a byciem pijanym a ta różnica wynosi jakieś 2 promile. Ktoś tam powiedział, że było czuć alkohol. A może to były jabłka? Zresztą, może poseł Dorn jest staroświecki i po goleniu używa wody brzozowej a ta przecież fiołkami nie pachnie, ino alkoholem jak się patrzy.
Oczywiście zachowanie posła Dorna było dziwne, ale przecież on, jako polityk, tkwiący od lat w nienormalnej polskiej postpolityce, nie może być kimś, kto zawsze będzie się zachowywał normalnie. Czy sobie golnął? A wy nie macie czasem ochoty się napić, jak widzicie to barachło w Sejmie, które się odbywa a które, nie wiedzieć czemu, zwane jest polityką?
Więc nawet jeśli sobie ileś tam przechylił, to ja mu się nie dziwię. Tym bardziej daleki jestem od sprawdzania, czy był podchmielony czy nie, bo w Polsce, która jak mawia prezydent Komorowski, jest krajem praworządnym, wyznacznikiem stanu upojenia nie jest nos czy oko, lecz alkomat. Tego niestety jeszcze brakuje na wyposażeniu sejmowych dziennikarzy, ale trzeba będzie to zmienić.
Czy Dorn źle zrobił, że coś tam łyknął? Nie. Czy źle zrobił, że w takim stanie przebywał w Sejmie, zamiast iść spać? Tak. Ale jest jeszcze jedna rzecz zła, którą uczynił Dorn, a której dziennikarze i salon mu nie wybaczą. Otóż podpisał porozumienie z PiS-em, które z byłego marszałka, który przez tyle miesięcy był politykiem „cacy” (bo już poza PiS-em), uczyniło znowu politykiem „be”.
I tak to już będzie. Zająknie się, znaczy pijany. Mrugnie okiem, znaczy że nerwowy. Podniesie kabel, by przejść, znaczy się agresywny. Po prostu „Dorn to be wild”*, co można luźno przetłumaczyć, jako „Jestem Dornem aby być dzikim”. A „nałaźliwi” dziennikarze? Oni się urodzili, aby być „nałaźliwymi”, po prostu. Przecież z czegoś trzeba żyć.
Panie Ludwiku, Pańskie zdrowie.
Piotr Cybulski
* – parafraza tytułu wielkiego przeboju grupy Steppenwolf „Born to be wild” (Urodzony aby być dzikim)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1547 odsłon
Komentarze
to był news dnia
18 Grudnia, 2010 - 12:08
przecież u nas dziennikarze tylko szukają takich sensacji.
TOjest tzw dziennikarstwo śleddcze
3gibon
Re: to był news dnia
18 Grudnia, 2010 - 16:18
Toteż NIE WOLNO IM SIĘ PODKŁADAĆ! Dorn zachował się jak małe dziecko.
Jerzy Zerbe
A mi się trochę kojarzy to zdarzenie
18 Grudnia, 2010 - 12:23
z Gabrielem Janowskim.
Remek
Piotr Cybulski
18 Grudnia, 2010 - 18:03
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
No a co powiedzą zwolennicy Donka
18 Grudnia, 2010 - 18:52
jeśli klikna na ten link?
www.youtube.com/watch
albo co powiedziec o naszym największym "drugu " ?
Nathanel W CZASACH POWSZECHNEGO FAŁSZU PISANIE PRAWDY JEST CZYNEM REWOLUCYJNYM.
Re: Dorn to be wild
18 Grudnia, 2010 - 20:41
Dorn to swój człowiek i nawet po jego gębie widać że lubi wypić ;-)
Dziwi jednak to, iż ktoś tak inteligentny mógłby do roboty przychodzić "pod wpływem". Mnie to akurat nie gorszy, ale wiadomo, iż tym samym naraża się na długotrwałe pierdolenie na ten temat dziennikarzy, którzy oczywiście sami są baaaardzo praworządni...
a może on po prostu pokazuje że ma na wszystko wyjebane?
szczerze lubię Dorna, żałowałem, że pokłócił się z Kaczką...
18 Grudnia, 2010 - 22:19
... cieszyłem, że się pogodził... Nie po raz pierwszy jednak słyszę, że występował "w stanie wskazującym na spożycie", albo... nie występował w TV z tego samego powodu. Nie jestem hipokrytą, sam za kołnierz nie wylewam, a nawet lubię się napić... Po robocie. Nerwy nerwami, ale Dorn powinien się hamować. Skoro nie odpuszczamy Piesiewiczowi, to nie możemy pobłażać Dornowi (na szczęście aż tak się nie wkopał:):):).
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"