10 sierpnia 2009 zginął w zasadzce zastawionej przez talibów

Obrazek użytkownika mukuzani
Blog

Zginął 10-go sierpnia 2009, był 10-tym polskim żołnierzem poległym podczas misji w Afganistanie. Suche fakty : Urodził się 7 września 1977 w Skierniewicach. Uczęszczał do szkoły podstawowej w Koluszkach, maturę zdał w Technikum Spożywczym w Łodzi. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską im. gen. Tadeusza Kościuszki oraz Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Ukończył kursy specjalistyczne m.in. Ranger Course w Fort Benning GA USA w 2005 oraz Mountain Summer Training Course w szwajcarskim Andermatt. Zawodową służbę wojskową rozpoczął w 2001. Służył w Zamościu, następnie w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Leźnicy Wielkiej, gdzie od sierpnia 2008 pełnił funkcję szefa sekcji rozpoznania w 1 batalionie. Podczas pierwszej swojej misji zagranicznej służył w VI zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku. Służba w Afganistanie była jego drugą misją zagraniczną. W V zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego, w randze porucznika, pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo-Łącznikowym (OMLT) stacjonującym w bazie Vulcan w Ghazni. Zginał 10 sierpnia 2009 w zasadzce zastawionej przez talibów w Usman Khel (dystrykt Adżiristan w północno-zachodniej części "polskiej" prowincji Ghazni). Jest 10 polskim żołnierzem poległym podczas misji w Afganistanie. Porucznik Daniel Ambroziński pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego i Gwiazdą Afganistanu przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i awansowany przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha na stopień kapitana.

 

 

 

Nad grobem Aleksander Szczygło odczytał list Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego: „Żadne słowa nie są w stanie złagodzić straty, jaką jest śmierć bliskiej osoby. Pamiętajmy jednak, że sensem służby żołnierza jest poświęcanie się dla innych. Kapitan Daniel Ambroziński próbował uratować życie kolegom i podwładnym, eliminując strzelającego do nich przeciwnika. Niestety nie udało mu się uchronić siebie. Poświęcenie i niezaprzeczalne męstwo, jakim się wykazał, zasługują na ogromny podziw, szacunek i powszechną wdzięczność. Nie ma większej ofiary, niż oddać za kogoś życie. Jestem głęboko przekonany, że ofiara ta nie zostanie zapomniana].” Pamięci Poległych w misjach poza granicami kraju http://www.isaf.pamiecipoleglych.mon.gov.pl/ Pamiętajmy o nich.....

 

Brak głosów

Komentarze

 a o konsekwencjach swego wyboru nie pomyślał??? po co tam pojechał? nikogo przecież na siłę nie wysyłano...

co by sam robił, gdyby pod Skierniewicami talibowie jeździli transporterami opancerzonymi i od czasu do czasu jakąś rodzinę "roznieśli"", ma się rozumieć, przez pomyłkę tylko, co ma być usprawiedliwieniem...

nie widzę doprawdy powodu do "pochylania się nad takimi życiorysami"...

Vote up!
0
Vote down!
0
#281418

boldandcharm
O wysłaniu kontyngentu zadecydowali politycy, giną żołnierze. Dzięki temu, ze jadą tam ochotnicy, nie muszą ginąć w Afganistanie przypadkowi z poboru. Nie rozumiemy i nie mamy wpływu na wielką światową politykę i interesy mocarstw.
Nie rozumiemy i nie zrozumiemy praw wojny, szczególnie pola bitwy.
W związku z tym, proponuję, trochę szacunku dla polskiego żołnierza

Vote up!
0
Vote down!
0

boldandcharm

#281425

"proponuję, trochę szacunku dla polskiego żołnierza"

Dziękuję.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281430

Zwierzęta nasze kochane... http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120421/PUPILE08/982596092

 

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281432

A szkoda .

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281517

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281532

Po co się tam do diaska pakował. :(

Vote up!
0
Vote down!
0
#281436

gość z drogi

pozdr ze smutną dziesiątką....

anno domini 10 sierpnia 2012 ,kolejna miesięcznica  Smolenska...

.IM RÓWNIEZ...

I CZY TEZ ZAPYTAMY ,PO CO SIĘ TAM PCHALI ?

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#281442

Chyba nie mówisz serio?

Vote up!
0
Vote down!
0
#281475

Napisałaś:
"Po co się tam do diaska pakował. :("

Mnie tez takie mysli czasem sie nasuwają, ale z drugiej strony - to łatwo powiedzieć tak nam, osobom statecznym, odpornym na propagandę.
To był młody, prosty chłopak. Szlachetna (w jego pojęciu, pod wpływem propagandy) wojna. Męska przygoda (tak jak niektórzy idą do Legii Cudzoziemskiej). I do tego wreszcie jakieś pieniądze - na założenie rodziny, samodzielne mieszkanie, wychowanie dzieci.
Czy miał kogoś z autorytetem w otoczeniu? Bardzo wątpię.
Na pewno wielu skłania od tego sytuacja finansowa.

Bardzo współczuję rodzicom poległych, zwłaszcza jeśli to jedyne dziecko. I - na starość - jedyna podpora. Żona dostanie odszkodowanie, a po jakimś czasie - chociaż to brzmi brutalnie - wyjdzie za mąż. Rodzice zostaną bez syna i w razie czego wsparcia na starość. Choćby psychicznego.
A mogło być tak, ze to oni byli przeciwni, a namawiała żona. Tak mi ten aspekt jakoś przyszedł na myśl.

Vote up!
0
Vote down!
0
#281460

"Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską im. gen. Tadeusza Kościuszki oraz Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu."

Nie wiem, czy taki znowu prosty. :)
Co do jego pobudek, trudno mi cokolwiek powiedzieć, ale obawiam się, że większość Polaków walczących obecnie za naszymi granicami działa powodowana dużo mniej romantycznymi motywami niż szlachetna chęć pomocy szlachetnym "antyterrorystom" w ich szlachetnych rozgrywkach. ;)

Męska przygoda, pieniądze - na pewno - dla wielu z nich.

Podoba mi się "osoba stateczna" - chyba pierwszy raz tak mnie ktoś nazwał. Brzmi godnie! :-))

Vote up!
0
Vote down!
0
#281477

Przegapiłam te szkołę, ale to dlatego, że większe wrażenie zrobiło na mnie Technikum Spożywcze. Ale czy nawet Szkoła Oficerska uczy czegoś więcej poza teorią wojskowości (jest coś takiego?) i jakimiś technikami walki?

Chłopak, jak wielu, poddany skutecznej propagandzie. Niedawno spotkałam faceta ok. 40-tki, może ciut więcej, który powiedział mi, że za PO skoczyłby w ogień. I co takiemu zrobisz? Ja pogratulowałam, może trochę ironicznie.

PS. Mnie też jeszcze nikt nie nazwał osobą stateczną:-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#281483

"spotkałam faceta ok. 40-tki, może ciut więcej, który powiedział mi, że za PO skoczyłby w ogień"

No cóż... niech skacze. ;p

Vote up!
0
Vote down!
0
#281487

Żona tragicznie zmarłego kapitana Daniela Ambrozińskiego przerywa milczenie. Mimo dramatycznych chwil, tuż przed pogrzebem męża, kobieta otwarcie mówi o tym, jak naprawdę wyglądają przygotowania wojskowych do wyjazdu na wojnę i w jakich warunkach zmuszeni są żyć polscy żołnierze.

Fatalny stan wyposażenia polskich żołnierzy, o którym z goryczą opowiedział ...

- Im wszystkiego brakuje. Odpowiedniego umundurowania i broni. Nawet jedzenia - mówi, popierając otwarcie generała Waldemara Skrzypczaka (54 l.). I tak jak "zbuntowany" dowódca, o zaniedbania oskarża polityków trzymających pieczę nad wojskiem.

- Mój mąż na własny koszt kupował dodatkowe magazynki, celowniki, gogle antyodłamkowe, a nawet kamizelkę kuloodporną - mówi Natalia Ambrozińska w rozmowie z "Polską". - Sam musiał sobie także kupić kalkulator, który pomagał w przeliczaniu współrzędnych na mapie - tłumaczy kobieta. Jej zdaniem sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, a oprócz braków w wyposażeniu zdarza się nawet, że żołnierze głodują na misjach! - Takie są fakty. W głównej bazie w Ghazni nie jest tak źle. Ale tam, gdzie był mój mąż, w bazie Vulcan, jedzenia brakowało. Zawsze się cieszył, gdy mógł pojechać do Ghazni, bo tam mógł się spokojnie najeść - wyjaśnia. Te oskarżenia stoją w jaskrawej sprzeczności z deklaracjami polityków wysyłających Polaków na wojnę.

Okazuje się, że praktyka zakupu wyposażenia na własną rękę wśród wyjeżdżających na zagraniczne misje jest powszechna. - My również dokupywaliśmy ekwipunek. Co prawda przed wyjazdem mąż dostał fundusze z armii na przygotowanie się do wyjazdu, ale wystarczyły one na dobre skarpety i zestaw specjalnej bielizny. Za lżejszy hełm oraz dobrą kamizelkę kuloodporną musiał zapłacić z własnej kieszeni ponad 4 tys. zł - tłumaczy żona jednego z wojskowych przebywających obecnie w Afganistanie. O tym, że żołnierze sami kupują sobie sprzęt, wie też gen. Roman Polko (47 l.), były dowódca GROM. - Niestety, to powszechna praktyka, nie tylko w Afganistanie - mówi z ubolewaniem.

Zastrzelony przez snajpera. Zostawił żonę i malutką córeczkę Marysię.
----------------------------------------------------------
To w kwestii "kokosów".

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281519

Każda śmierć dla nas, katolików, chrzescijan jest statą i bólem. Ktoś powie, takie są wyroki boskie, inny że sami sobie ścielimy łóżko. Jaka jest prawda nikt do końca nie wie. Żyjemy w przeświadczeniu że robimy dobrze i na ogół tym powodowani oraz sądząc że inni też tak postępują nie krytykujemy postaw ludzi chcących robić coś "za innych". Ale czy na pewno? Od dawna mam poważny dylemat polegający na tym czy aby na pewno powinniśmy uznawać za bohaterów ludzi, którzy walczą i giną za nie naszą tak naprawdę sprawę. To że nie wiemy na jakich uwarunkowaniach funkcjonuje ten świat nas nie usprawiedliwia.

Nie musimy wcale osądzać, nie taka nasza rola. Ja bym pochwalił gdyby misja naszych żołnierzy zakończyła się radosnym doniesieniam że w takim Afganistanie nie ma już walk i zapanowała powszechna szczęśliwość. Utopia. A zatem giną ludzie i nic z tego nie wynika. Walka ma nikłe szanse na zakończenie czymś pozytywnym. Ofiara nie jst warta efektów. Jeśli giną ludzie, nawet ochotnicy, których wysyła państwo to my mamy prawo wiedzieć czy giną tam dlatego że Polska ma tam żywotny interes czy tylko wypełniamy rolę do której zostaliśmy jakoś zmuszeni? A zatem ważne są motywy. A te jak wiemy nidy nie były jasne. Czy zatem śmierć w Afganistanie jest śmiercią chwalebną? BO gdyby zginął w obronie naszych granic to pytanie jest retoryczne, ale jesli motywują go pieniądze (bo chwała to jeszcze ujdzie) i wybiera się bronić(?) czyjegoś interesu o którym nic nie wie na pewno i w trakcie naraża własne życie i losy swojej rodziny, to staje się to dwuznaczne. Żałuję go jako człowieka, ale nie uznaję jego bohaterstwa. Robił to za co mu płacili i do czego się zobowiązał. A że przy okazji ratował swoich kolegów... Wiemy że takie postawy są pewną prawidłowością w wielu armiach. W końcu więź jaka powstaje między towarzyszami doli albo niedoli powoduje że są w stanie nadstawiać karku za innych. Chwalebne to, ale nic więcej. Moralny dylemat pozostaje nierostrzygnięty.
Jest jeszcze coś co jest skrupultnie przemiczane w mediach. Podbechtuje się nas że oto nasi bohaterowie jadą na front walczyć "za waszą i naszą". Pomija się zaś to, w czyim interesie właściwie tam jadą? Mówi się co prawda że Polska ma jakiś interes, sugeeruje przyszły udział w podziale łupów, ale jak wiemy nic z tego potem nie wychodzi. Chyba wielu z nas ma poczucie że danina krwi w Iraku czy Afganistanie nic konkretnego oprócz świeżych grobów nam jako Polsce nie dała. Zatem jest to wszystko watre śmierci choćby jednego człowieka na obcej ziemi któremu wmówiono że jedzie tam w słusznej sprawie i walczącego w interesie o którym nic nie wiemy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#281499

Hiszpania (Somosierra), Haiti - to taki Irak i Afganistan. To tez było włażenie do czyjegoś kraju. Nigdy nie rozumiałam, jak można szczycić się Somosierrą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#281516

Nie oceniałam decyzji, ani poległego żołnierza, ani polityków, którzy o obecności naszych chłopców na misjach decydują.

Napisałam notkę, w intencji przypomnienia o tym żołnierzu, noszącym polski mundur, o którym zaraz po dramatycznym zdarzeniu było głośno, a teraz próżno by było szukać krótkiej wzmianki.

Współczuję bardzo jego bliskim, zwłaszcza córeczce.
Współczuję bliskim wszystkich poległych chłopców.

Gdy czytam, że samobójstwa popełniają coraz częściej młodzi mężczyzni, którzy znalezli się w matni kredytów, o tych którzy prawie nie widzą się z rodzinami bo tyrają do wyczerpania, aż w końcu nie dają rady....też współczuję.

Po prostu współczuję. Nie filozofuję.

Wszystkim moim gościom na tym blogu - serdecznie dziękuję, i pozdrawiam. A o misji - tak się złożyło - trochę więcej wiem, niż miłośnik "Ramba",bo z pierwszej ręki.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281528

W jednym masz niewątpliwą rację. Niezależnie od tego, kto i po co wysłał tych żołnierzy na misję, ich służba zasługuje na pamięć i szacunek. Bo - mimo wszystkich wątpliwości i uwarunkowań - byłi żołnierzami RP.

Wynajmujemy ich za nasze podatki, nieraz do brudnej roboty. Ale to nie ich wina. Służba to służba.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#281538

Cieszę się, że po odcedzeniu, wyłapałeś jedną rację.
Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281570

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#281534

" – Nie chciałam go tam puścić. Byliśmy dopiero dwa lata po ślubie. Ale mówił: „Żabko, to tylko pół roku. Ani się obejrzysz, jak przeleci”. Wojsko to było jego życie. Był młody, chciał się pokazać. Pojechał ...." http://www.rp.pl/artykul/843344,924412-Lukasz-Kurowski---pierwszy-zolnierz-zabity-w-Afganistanie.html

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#282539

gość z drogi

serdeczny ZAL...Jego młodego życia i Jego bliskich,mam nadzieję,ze nie czytają 

"trudnych i bolesnych wpisów"

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#282542