Inwestorzy zrobieni w konia, rząd się wyżywił, urzędnicy otrzymali nagrody za bubel

Obrazek użytkownika anty bolszewik
Kraj

"Niezbędne przygotowania do Euro 2012 zostały wykonane w stu procentach" - oświadczył w czwartek premier Donald Tusk. "Polacy mogą być dumni z tego, co osiągnęliśmy" - dodał. Z pewnością ochoty na świętowanie nie mają podwykonawcy oszukani przy budowie A2. Mimo zapowiedzi pomocy ze strony ministerstwa transportu przedsiębiorcy nie mogą liczyć na szybkie odzyskanie swoich pieniędzy. Każda chwila zwłoki przybliża ich do bankructwa.

  Jak twierdzą przedsiębiorcy, ich firmy stojące na skraju bankructwa poproszono o wpłatę dodatkowych pieniędzy na rzecz syndyka. - Syndyk zwrócił się do nas, żebyśmy zapłacili 9 mln zł jako zaliczkę na to, żeby mógł doprowadzić do upadłości DSS. Jako podwykonawcy nie mamy żadnych szans na odzyskanie pieniędzy, bo jesteśmy w czwartej grupie. Jeżeli zadłużenie to 800 mln zł, a my jesteśmy w ostatniej grupie, a wartość majątku to 300 mln zł, to 500 mln zł zostanie braków. W pierwszej kolejności pieniądze dostaną urząd skarbowy, ZUS, fundusze pracownicze, banki, ale my nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Chcą jeszcze z nas zrobić jeleni, żebyśmy wpłacili 9 mln zł - mówi Szymczak.

       Donald Tusk stwierdził, że lecąc na wycieczkę śmigłowcem do Poznania mógł obserwować intensywną budowę autostrady A2. Widać wyraźnie, że w tych ostatnich dniach prace na tych najbardziej zagrożonych odcinkach są bardzo intensywne. Trochę od szczęścia będzie zależało, czy ten nadzwyczajny wysiłek umożliwi nam puszczenie ruchu przed Euro 2012 czy w trakcie - stwierdził szef rządu. Dodał, że jeśli ukończenie budowy się nie uda, "nie będzie dramatu", bo przygotowane są objazdy. PR-owski spektakl z szefem rządu w roli głównej kontrastuje z rozmowami, które reporter RMF FM Mariusz Piekarski przeprowadził ze zrozpaczonymi podwykonawcami A2 obecnymi na spotkaniu w Sochaczewie. Przedsiębiorcy przyznają, że są o krok od bankructwa i kończą się im pieniądze na prowadzenie działalności. Nie zapłacono mi za wynajem maszyn. Chodzi o sumę rzędu 160 tys. zł. Dalsza zwłoka oznacza dla mnie wchodzenie w długi. Trzeba zapłacić podatek, ludziom zapłacić. Wszystko, co miałem, już wydałem. Teraz to jest już jazda po bandzie - żalił się reporterowi RMF FM jeden z podwykonawców.

Wychodzi na to, że państwo chce wybudować sobie kawałek drogi w czynie społecznym - dodał przedsiębiorca. Zasugerował, by władze odzyskały pieniądze, zapłacono firmie, której urzędnicy zlecili budowę autostrad, tzw. "renomowany podmiot" swoich ludzi- DSS (Dolnośląskie Surowce Skalne S.A). Ta firma nie wybudowała nawet metra chodnika, a buduje autostradę za kolosalne pieniądze i całą infrastrukturę. To tak, jakby wysłać lekarza do murowania domu - komentował z oburzeniem.

Na potrzeby autostrad zastosowano znaną z lat bumu na budownictwo mieszkaniowe metodę łańcucha podmiotów z osobowością prawną. Schemat działania oszustwa jest nie tylko prosty, ale i wyłącza sprawę spod jurysdykcji prawa karnego.

Pierwszy etap stanowi uzyskanie zamówienia publicznego przez "renomowany podmiot"- swoich ludzi. Następnie tworzone jest przedsiębiorstwo kapitałowo i osobowo, niepowiązane z pierwszym ogniwem, które przejąć ma jako podwykonawca bezpośrednią realizację prac. Pomiędzy nimi zawierana jest zazwyczaj niezmiernie rygorystyczna umowa, obwarowana karami umownymi w przypadku nawet minimalnych opóźnień w realizacji harmonogramu prac. "Renomowany podmiot"- swoich ludzi korzysta z licznych, również powołanych na potrzeby realizacji tego kontraktu, „pośredników”, którzy faktycznie cedują bezpośrednie wykonanie prac na zewnętrzne „obce” podmioty. Przy czym, by wyeliminować możliwość dochodzenia zapłaty bezpośrednio od zleceniodawcy, zakres przekazanych im czynności podlega rozbiciu na czynniki pierwsze do stopnia niespełniającego definicji „roboty budowlane”. Prace inne nie korzystają bowiem ze szczególnej ochrony prawnej. Dlatego np. na fakturach i w umowie z faktycznym wykonawcą odcinka autostrady zamieszcza się np. wynajem sprzętu budowlanego, dostawy surowców lub wypożyczanie siły roboczej. Prawo można łatwo obejść. Pozostawieni z niczym uczciwi wykonawcy mogą jedynie organizować akcje protestacyjne ignorowane przez rząd i GDDKiA.

Obcy głos w krótkim komunikacie zagroził mu, że zostanie "zalany betonem", jeśli nadal "będzie się wychylał". Szymczak nie wie, kto i dlaczego mu groził, nie skłoniło go to jednak do zmiany stylu retoryki i nadal pojawia się w mediach. - Złożyłem do prokuratury dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ponieważ dwukrotnie ktoś do mnie dzwonił i dwukrotnie ktoś mi groził śmiercią. Powiedział, żebym siedział cicho i się nie wychylał. W piśmie do prokuratury podałem numer, z którego dzwonił. Bez problemu mogli ten numer namierzyć. Od pierwszej groźby minęło półtora miesiąca, od drugiej miesiąc, a prokuratura nawet do mnie się nie odezwała. Gdybym zadzwonił z informacją, że mój kolega ma w domu dwa gramy marihuany, to byliby u niego w ciągu 10 minut, a jeśli kogoś chcą zabić, to czekają chyba, aż ktoś mnie sprzątnie na ulicy i dopiero zaczną robić śledztwo - mówi Marek Szymczak, jeden z przedsiębiorców pracujących przy budowie odcinka C autostrady A2, który nie otrzymał zapłaty za wykonaną pracę. Jego firma Mar-Tom zajmowała się budową konstrukcji monolitycznych, teraz czeka na zaległe 2 mln złotych, od których już teraz musi płacić podatek.

Postępowanie sądowe to dla podwykonawców droga przez mękę Podwykonawcy z A2, którzy zechcą domagać się należnych pieniędzy na drodze sądowej, muszą przygotować się na koszmar. Jak ustalił reporter RMF FM Krzysztof Berenda, postępowania w wydziałach gospodarczych trwają średnio 580 dni. Półtora roku czekania na pieniądze może doprowadzić firmę do finansowej ruiny. Przedsiębiorcy od lat wskazują polskie sądy jaką największą barierę w prowadzeniu działalności. To dlatego, że one po prostu są zapchane. Do tego przepisy, zwłaszcza te dotyczące egzekwowania należności, są przestarzałe. Nie ma w stu procentach skutecznego sposobu na to, by doręczyć pismo dłużnikowi. Co więcej, nawet bazy danych w ZUS-ie i urzędach skarbowych są nieaktualne, więc gdyby jakiś przedsiębiorca chciał odzyskać od nieuczciwego partnera pieniądze - to czeka go droga przez mękę.

.

Brak głosów

Komentarze

"Niezbędne przygotowania do Euro 2012 zostały wykonane w stu procentach" - oświadczył w czwartek premier Donald Tusk.

Nie wiem, co ten pan bierze ale niech zmieni dilera bo wyraźnie widać, że "odlatuje".

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#259535