Okrągly Stół - geneza i skutki

Obrazek użytkownika Krystian Frelichowski
Historia

„Okrągły Stół” – geneza i skutki.
Wielu z nas pamięta jeszcze nadzieje, jakie niósł za sobą wspaniały ruch zwany Solidarnością. Potem przyszły pierwsze częściowo wolne wybory, tryumf kandydatów Lecha Wałesy, najczęściej nie słusznie utożsamianych z całą opozycją demokratyczną, i wielkie rozczarowanie.
Jak do tego doszło, czyżby ludzie, którzy z takim poświeceniem walczyli o wolną Polskę, nagle stali się zwykłymi karierowiczami, dbającymi o napełnienie własnych kieszeni i wygodne stołki. Nie wierzcie w to!
Problem w tym, iż komuniści już od połowy lat osiemdziesiątych, zdawali sobie sprawę z tego, że ich władza nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Mieli, więc dostatecznie dużo czasu, by przygotować się do tego wydarzenia w sposób dla siebie najkorzystniejszy. Szeregi opozycji przepełnione były głęboko zakonspirowanymi tajnymi współpracownikami SB. Jako przykład niech nam posłuży wiadomość, iż wśród osób, które 1 września 1979r. podpisały deklaracje założycielską Konfederacji Polski Niepodległej, aż co piąty był współpracownikiem tajnych służb. Co czynił legendarny przywódca Solidarności Lech Wałęsa? Z akt IPN, co prawda wynika, że zaniechał swej współpracy z bezpieką na długo przed sierpniowym zrywem, jednak jego postawa, działanie zdają się wskazywać na coś zupełnie innego. Może po prostu, będąc przywódcą ruchu niepodległościowego był szantażowany przez swoich dawnych mocodawców, ujawnieniem akt. Miał już wtedy wiele do stracenia. Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Przypomnijmy tylko niektóre jego posunięcia, by lepiej zrozumieć to, co wydarzyło się przy okrągłym stole. Lech Wałęsa ogłosił zakończenie pamiętnego strajku rozpoczętego 14 sierpnia roku 1980, już trzeciego dnia to jest 16 tego samego miesiąca, kiedy to dyrekcja stoczni zaakceptowała postulaty płacowe. Nie przypadkowo jak mniemam, był to czas, w którym do protestu masowo zaczęły się przyłączać inne zakłady wybrzeża. Utrzymanie strajku było zasługą Anny Walentynowicz oraz Andrzeja i Joanny Gwiazdów. Zamknęli oni bramy wejściowe i stojąc przy nich skutecznie przekonywali robotników do pozostania na terenie stoczni. Kolejne wydarzenie pokazujące intencje Wałęsy ma miejsce 17 września 1980r. w Gdańsku podczas zjazdu komitetów założycielskich Solidarności. Sławny Lech optował za tym, żeby nie tworzyć jednej organizacji związkowej, głosił tezę, iż nowe organizacje winny być podzielone nie tylko na branżę, ale jeszcze regiony. W ten sposób nie stanowiłyby siły zdolnej skutecznie przeciwstawić się komunistą. Ostatecznie przyjęto większością głosów propozycję Karola Modzelewskiego w myśl, której powołano organizację krajową. Przejdźmy do wydarzeń pamiętnego 1981r., tak bliskich mieszkańcom naszego miasta, kiedy to w dniu 19 marca działacze związkowi, znajdujący się na zaproszenie wojewody w sali sesyjnej Wojewódzkiej Rady Narodowej zostali dotkliwie pobici przez milicję i SB. Wydarzenia te odbiły się szerokim echem po kraju. Mieszkańcy naszego grodu spontanicznie, oddawali krew, która miał wspomóc leczenie poszkodowanych, (choć w rzeczywistości nie była im potrzebna), przez Polskę przeszła fala manifestacji. Sam brałem w jednej z nich udział. Przemaszerowaliśmy od stadionu „Zawiszy” pod budynek Zarządu Regionu. Na balkonie pojawił się Wałęsa, wyzwał nas, delikatnie rzecz ujmując, a pobitych działaczy określił mianem osób zbyt emocjonalnych, którzy niejako sami mieli sprowokować zajście. Pamiętajmy, że jedną z ofiar był ponad 60 letni rolnik Michał Bartoszcze. Odbył się 4 godzinny strajk ostrzegawczy największy w historii „Solidarności”, stanęły niemal wszystkie zakłady kraju. Do Bydgoszczy zjechały władze związku. Komisja Krajowa na swym posiedzeniu w dawnym Domu Kultury ZNTK, dziś dyskoteki „Vanilia”, wyznaczyła termin strajku generalnego na dzień 31 III 1981r. Ci z nas, którzy żyli w tamtych czasach, niech przypomną sobie atmosferę tych wspaniałych dni, a młodsi niech uwierzą nam na słowo. Stanowiliśmy wielką, solidarną wspólnotę narodową. Pełni wiary, nadziei i wewnętrznej siły, walczyliśmy o wolność, która była już na wyciagnięcie ręki. Ponownie jednak do akcji wkroczył agent „Bolek”, kiedy to KK NZSS „Solidarność”, przytłaczającą większością głosów, postanowiła kontynuować przygotowania do strajku generalnego, opuścił salę obrad trzaskając drzwiami, a przedtem szantażując zebranych swoją rezygnacją, żądał zmiany decyzji. Niestety liderzy związkowi ugięli się, a komunistyczny okupant zyskał, kolejne miesiące, które wykorzystał do przygotowania stanu wojennego. Mającego ostatecznie stłumić wolnościowe aspiracje Polaków. Przenieśmy się teraz do, wiosny roku 1988. W stoczni gdańskiej, wybucha strajk, staje także kopalnia w Jastrzebiu. Bydgoski opozycjonista studiujący w tym czasie w trójmieście Maciej Barańczak, zostaje poproszony przez Bogdana Borusewicza, o przewiezienie na Śląsk sprzętu poligraficznego. Ostatnie instrukcje wydane kurierowi przez dzisiejszego Marszałka Senatu brzmią: Pamiętaj! Lechu nie może wiedzieć o twojej misji, nie wiem, co w niego wstąpiło, ale za wszelką cenę stara się stłumić protesty. I tym razem Wałęsie udało się uspokoić nastroje. Latem wybuchają kolejne strajki. Komuniści wiedzą, że czas i rządów nieuchronnie dobiega końca. Organizują „okrągły stół”. Delegatów do rozmów, reprezentujących opozycje wyznacza Wałęsa. Są to przede wszystkim dawni działacze PZPR, zwolennicy „socjalizmu z ludzką twarzą”, ugodowcy no i spora liczba tajnych współpracowników SB. Złośliwi twierdzili, że przy „okrągłym stole”, rozmawiali ze sobą czerwoni z różowymi, przy czym ci pierwsi to reprezentacja Solidarności. Potem przyszedł czas tworzenia Komitetów Obywatelskich, jak to się działo w innych miastach, nie wiem, w Bydgoszczy Wałęsa na stanowisko przewodniczącego mianował luźno związanego z opozycją byłego działacz PZPR, Marka Jarociński. Kiedy ogłoszono listę rzekomo solidarnościowych kandydatów do sejmu liderzy podziemnej działalności powiedzieli dość. Opuścili szeregi Komitetu tworząc własny sztab wyborczy. Niestety bez fotki z Lechem wygrać się nie dało. Nastał rząd Mazowieckiego, a jego minister Czesław Kiszczak hurtowo niszczył esbeckie archiwa, wcześniej utrwalone na mikrofilmach. Znikneły one w tajemniczy sposób. Śmiem przypuszczać, że do dziś dnia są wykorzystywane do szantażowania polityków różnych opcji. Wychodząca z podziemia Federacja Młodzieży Walczącej zorganizowała w Bydgoszczy protest przeciwko tym działaniom. Został on brutalnie stłumiony siłami policji, wysłanej przez „solidarnościowego” premiera. Taka jest prawda. Niestety wielu z nas wierzy, że liderzy podziemnej „Solidarności” oszukali nas. Myślą, iż ich ofiarność z lat 1980-89 nie była niczym innym niż pogonią za karierą, czy walką o władzę dla korzyści własnych. Nic bardziej mylnego. Tylko nie liczni z nas, głównie ci, którzy zaakceptowali zdradę „okrągłego stołu” porobili kariery. Działaczy Wielkiej Solidarności możecie państwo szukać głównie wśród ludzi z trudem zarabiającymi na życie, często też bezrobotnych wszak komuniści nie pozwolili im na ukończenie wyższych szkół. Jednak nie poddają się! Nadal walczą o te same wartości jakie przyświecały im w sierpniu 1980r. Przyłączmy się do nich. Dziś przynajmniej nie grozi za to więzienie. Razem dokończmy dzieła!

Brak głosów

Komentarze

100% racja!
Wszystko to prawda, niestety.
Wiekszosc z nas nie miala pojecia jak to wygladalo (co innego Co, ktorzy byli na miejscu w trakcie opisanych wydarzen). My szczesliwi ogladalismy i sluchali z zapartym tchem wiesci w telewizji i radio, czytali i podawali ulotki etc. Zakladalismy niezalezne, samorzadne zwiazki i zapisywalismy sie do Solidarnoci. Pozniej okazywalo sie ze np dwaj zastepcy przewodniczcego zwiazku an terenie zakladu pracy to byli kapusie, obaj z PZPR. No rozpacz.
Taka Anne Walentynowicz pokazywali jako niepowazna, zachowujaca sie podejrzliwie i histerycznie starsza pania.
No i jaka prawda teraz w tym wszystkim....É
Ona nie zyje, Panstwo Gwiazdowie i im podobni, np Pan, czy znani Panu inni wspaniali cisi dzialacze, bohaterowie, ledwo ciagna przez zycie a ten zdrajaca (na ktorego jak idioci glosowalismy, Boze przebacz) dostaje nagrody i jezdzi po swiecie jako bohater.
No tak ale jak nagrode Nobla przyznaje sie nie tylko jemu ale tez czlowiekowi, ktory nie sdazyl jaszcze choc troche porzadzic w USA, no to tylko mozna sie zastanowic KTO tak naprawde decyduje o takich nagrodach.
Ale wierze ze tym razem bedzie inaczej, nie bedzie ani stolu z czerwonymi i rozowymi, zdrajcami ani tym bardziej grubej krechy.
Tak nam dopomoz Panie Boze. Damy rade jak na Wegrzech :)
Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#161946