Celny strzał Quasiego

Obrazek użytkownika wyrus
Blog
Wojciech Sadurski zaatakował Nicponia, przy czym oczywiście zapewnił, iż nie o pana Nicponia chodzi. Można było się spodziewać, że Sadurskiemu nie o Nicponia chodzi, podobnie zresztą jak zapewne nie o Katarynę chodziło Sadurskiemu, kiedy atakował Katarynę, a bardzo być może, że kiedy Sadurski atakował Terlikowskiego, który interesuje się osobliwie seksem i prokreacją i z moralnym obrzydzeniem pochyla się nad ohydną praktyką masturbacji to też nie o Terlikowskiego chodziło Sadurskiemu.

Mogę się jednak mylić i kiedy Sadurski napadał na Katarynę i Terlikowskiego, to mogło mu i o Katarynę i o Terlikowskiego chodzić, albo tylko o Katarynę, a o Terlikowskiego nie albo wreszcie o Katarynę nie, a o Terlikowskiego tak. Bardzo różnie mogło być.

W każdym razie tym razem chodzi o to, że z tego Nicponiowego tekstu:

Np. zdrada stanu - przecież leberał pokroju Sadurskiego może nie mieć najmniejszych problemów z tym, by własne państwo zdradzić, wystawić je na obcą agresję, osłabić, uczynić łatwiejszym do przejęcia. Słowem- leberał pokroju Sadurskiego może uznać, że jego pomysł na życie, jego wartości, to co on chce zrealizować (a co jest równoprawne wszystkiemu innemu) ziści się dopiero wtedy, gdy takie państwo jak np. Polska przestanie istnieć. W dawniejszych, znacznie zdrowszych czasach, takich ludzików zwyczajnie się wieszało, często publicznie, żeby i lud prosty miał jakąś rozrywkę i naukę.

Sadurski wyciągnął wniosek, że Nicpoń chce Sadurskiego wieszać. Pomijam kwestię tego, czy Sadurski zasadnie doszedł do przekonania, że Nicpoń chce Sadurskiego wieszać, czy też zwyczajnie wykorzystał Nicponiowe słowa do tego, żeby pokazać, iż nie jest specjalnie strachliwy, a pan Nicpoń ma zbyt krótkie rączki i zbyt toporny język, by Sadurskiego zastraszyć. Ciekawsza jest rzecz. Oto Sadurski pisze:

Chodzi nie o pana Nicponia, ale o Salon24. Gdy – nie wiem kto – administrator czy Igor Janke decyduje, że przesądzającą o wizerunku Salonu pozycją będzie od teraz non-stop apel do dyskusji ze strony kogoś, czyja wizja Polski zaczyna się od tego by mnie powiesić.

O ile w kwestii tego, czy Nicpoń chce czy nie chce Sadurskiego powiesić można się spierać i ja u Sadurskiego na blogu pospierałem się o to z Majorem (i jakoś po pyskach sobie nie daliśmy), o tyle nie wiem, czy Sadurskiemu lekko nie odbiło w kwestii Nicponiowej wizji. Jakim bowiem cudem Sadurski doszedł do wniosku, że Nicponia wizja Polski zaczyna się od tego, żeby akurat Sadurskiego powiesić?! W którym tekście Nicpoń napisał mniej więcej coś takiego: po pierwsze - powiesić Sadurskiego? Moim zdaniem Sadurski przecenił swoje znaczenie ale oczywiście mogę się mylić - tu jedynym autorytetem może być Nicpoń.

Gaduła pod tekstem Sadurskiego liczy sobie już ponad 300 komentarzy. Ludzie napisali trochę mądrych rzeczy, trochę głupich, jak to w gadule. Dla mnie najcenniejszą opinią pośród wszystkich jest opinia Quasiego, a mówiąc precyzyjniej - ten oto fragment:

Napisanie POWAŻNEJ, ocierającej się o futurologię "strategii dla Polski" (jak Polska ma wyglądać za 5, 10, 20 lat?) wymaga eksperckiej wiedzy z mnóstwa dziedzin, z wieloma wysoce specjalistycznymi zagadnieniami włącznie - obawiam się, że na tej planecie nie ma ani jednego człowieka, który samodzielnie byłby do czegoś takiego zdolny; czy jakaś partia polityczna (a więc organizacja zrzeszająca dziesiątki tysięcy ludzi i obracająca milionami złotych, dla której tworzenie różnych programów i strategii jest przecież wręcz obowiązkowe) w Polsce ma choćby prowizorkę takiej "strategii"?

Kapitalna uwaga! Pomijam to, że pisanie na blogu nie musi koniecznie prowadzić do stworzenia najprawdziwszych strategii, wydrukowania mądrych książek czy znalezienia jakiegoś epokowego odkrycia naukowego, gdyż wiele innych pożytków wypływa z pisania na blogu. Niemniej jednak uwaga Quasiego jest kapitalna. Proszę bowiem spróbować odpowiedzieć na to pytanie:

Czy jakaś partia polityczna (a więc organizacja zrzeszająca dziesiątki tysięcy ludzi i obracająca milionami złotych, dla której tworzenie różnych programów i strategii jest przecież wręcz obowiązkowe) w Polsce ma choćby prowizorkę takiej "strategii"?

Głupia sprawa, co? Tym głupsza, że jedna z tych partii Polską rządzi. A druga z tych partii Polską współrządzi. A trzecia z tych partii udaje, że jest opozycją dla poprzednich dwóch i wkrótce też może Polską rządzić. Podobnie jak czwarta z tych partii. Podobnie jak kolejne partie z tych, o które pyta Quasi.

Myślę nawet, że trzeba zastanawiać się nie tylko nad tym, która partia jest w miarę przytomna i jakiś zarys bryku ze skryptu jakiejś strategii ma, ale trzeba kombinować nad tym, czy w ogóle dobry jest system pozwalający partiom na takie dokazywanie, jakiego dzisiaj jesteśmy świadkami.

Wyciągnąłem tekst Quasiego i prezentuję go osobno, bo jest to tekst ważny. A najfajniej, że tekst ten pojawił się w związku z inicjatywą Nicponia, tak więc, moim zdaniem, Quasi przyczynił się do uważnienia (jakkolwiek to brzmi) Nicponiowego pomysłu. I bardzo dobrze.

Brak głosów