Komuna nie wraca, bo nigdzie nie odeszła

Obrazek użytkownika wyrus
Gospodarka
Donald Tusk wymyślił (i mniejsza o to, kto to rzeczywiście wymyślił; mniejsza też o to, dla jakich powodów Tusk ten pomysł podchwycił), że trzeba podwyższyć cenę wódy i aut

, a kasę z tej podwyżki przeznaczyć na ratowanie biednych. Pomysł z podwyżką to klasyczny przykład myślenia komucha, aczkolwiek nie tak dawno współczesne komuchy akcyzę na wódę obniżyły, co skutkowało zwiększeniem wpływów do budżetu.

OK, to, że Tusk podwyższa podatki, to żadna nowość - trudno było spodziewać się czegoś innego, z tym, że mówię o ludziach normalnych zdając sobie sprawę z tego, że pełno jest takich ekscentryków, którzy doznają orgazmu na wieść o tym, iż budżet rośnie w siłę. Natomiast pytanie jest takie: a co by było, gdyby tak ludzie, obojętnie czym powodowani, zaczęli mniej chlać, zdecydowanie mniej chlać? W jaki sposób w tej przykrej sytuacji Tusk ratowałby biednych?

Brak głosów