Do NATO ? - UE...eeee!

Obrazek użytkownika Szeremietiew
Kraj
Uczestniczyłem z gen. Skrzypczakiem i Janem Parysem w panelu nt. stanu obronności zorganizowanym przez "Nowy Ekran". Jeden z uczestników zadał mi pytania: „Zakładając, całkiem hipotetycznie, iż strona polska w jakiś sposób dojdzie do niezbitej konkluzji, być może popartej nowymi, nieznanymi teraz dowodami, iż wypadek samolotu z delegacją polską był następstwem zamachu dokonanego przez Rosję: 1. W jaki sposób informacja taka powinna być przekazana, po podjęciu, jakich działań by nie narazić bezpieczeństwa narodowego? 2. Na jaką reakcje Rosji powinniśmy być w taki wypadku przygotowani? 3. Jak powinien zachować się rząd RP, jakie kroki podjąć w sferze dyplomatycznej, militarnej, oraz działań wewnętrznych wobec stwierdzenia takiego aktu agresji oraz potencjalnego zagrożenia z zewnątrz? „

.............................................................................................

Trzy pytania wynikają z następującego założenia: jeżeli okaże się, że to był zamach?

Władze państwowe powinny oczywiście wiedzieć co w takim przypadku zrobić. Zakładając, że wiedzą nie powinny mówić co zrobią. Nie jest też zbyt rozsądne snucie rozważań na taki temat przez ludzi, którzy w przeszłości dowodzili wojskiem (Skrzypczak) lub kierowali resortem obrony (Parys, Sz.).

Do tego samo ustalenie prawdy o katastrofie wydaje się coraz trudniejsze. Strona polska posiada malejące ustawicznie możliwość, nie wspominając o tzw. woli decydentów, aby ustalić co było powodem upadku Tu-154M. Polscy eksperci i prokuratorzy mają tylko pośredni i limitowany przez władze Rosji dostęp do dowodów. Tzw. gospodarzem postępowania są, prawem kaduka, Rosjanie. Komisja min. Millera badające kolejne coraz „prawdziwsze” kopie zapisów tzw. czarnych skrzynek, zdekompletowany wrak butwiejący w Smoleńsku i czekające bez końca polskie wnioski o „pomoc prawną” – źle to rokuje. A do tego pokrętne zachowanie strony rosyjskiej sugerujące, że nie ma ona czystego sumienia. Czy można więc w tej sytuacji oczekiwać wiarygodnych polskich ustaleń powypadkowych i prokuratorskich? Kuriozalne zresztą jest oświadczenie Prokuratora Generalnego RP, który w tak niejasnej dowodowo sprawie ogłasza, że wyklucza podejrzenie zamachu.

 Są mimo to okoliczności, które można wyjaśnić i można to zrobić nie prosząc Rosjan o „pomoc prawną”. Dodajmy okoliczności jak najbardziej związane z bezpieczeństwem narodowym naszego kraju.

Istotną dla bezpieczeństwa Polski jest bowiem ocena działań jakie podejmowano na szczeblach władzy w związku z organizowaniem i wykonaniem przelotu prezydenta RP do Smoleńska. Sposoby działania odpowiedzialnych urzędników i profesjonalizm służb zabezpieczających lot to rzecz warta sprawdzenia. Jestem zresztą przekonany, że gdyby przelot do Smoleńska był wykonany zgodnie z procedurami, z należną starannością i odpowiedzialnie, to najpewniej nie doszłoby do katastrofy. Można to ustalić na podstawie dowodów znajdujących się w zasięgu działań polskich organów ścigania. Zapewne badanie utrudnia przekonanie, że winnymi mogą okazać się politycy partii rządzącej. Czy ta obawa sprawia, że „niezależna” polska prokuratura nie pali się do badania tej kwestii?

Innym zagadnieniem, znowu z polskiego podwórka, jest wyjaśnienie dlaczego polski rząd nie uruchomił działań NATO.

Przypomnijmy, że władze Federacji Rosyjskiej uznają sojusz Północnoatlantycki za organizację Rosji wrogą. Gen Koziej, obecny szef prezydenckiego BBN pisał w czerwcu 2009 r.: „Rosja prowadzi ostatnio - pod rządami W. Putina: prezydenta, a teraz premiera - zdecydowaną, bezkompromisową politykę w ogóle, a w stosunku do NATO w szczególności. Nie ukrywa, że Sojusz Północnoatlantycki jest dla niej przeciwnikiem. Tak ujmuje to wprost w swojej najnowszej strategii bezpieczeństwa narodowego do 2020 roku. Musi zatem stosunki z NATO traktować jak stosunki z przeciwnikiem, którego po prostu trzeba dyskredytować, zwalczać, a najlepiej w ogóle wyeliminować jako liczącego się gracza”.

  

Logo stałej misji rosyjskiej przy NATO, czyli - NATO w szponach "dwugłowca"

Na pokładzie samolotu, który rozbił się na rosyjskim terytorium, zginął prezydent państwa członka - wg Rosji - wrogiego jej NATO i ponieśli śmierć WSZYSCY najwyżsi dowódcy jednej z największych natowskich armii. Tej armii, z która w czasie ćwiczeń „Zapad 2009” Rosjanie walczyli odpierając polską agresję na Grodno. Są więc podstawy, aby Sojusz uruchomił wszystkie swoje możliwości polityczne i środki techniczne w celu wyjaśnienia przyczyny katastrofy. Dlaczego Polska nie zadbała o takie działania w kwaterze NATO?

W Warszawie zakłada się, że głównym i jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski jest Sojusz Północnoatlantycki. Władze polskie przekonują obywateli, że nasze zaangażowanie w natowskie misje zbrojne będzie w razie konieczności skutkować wydajną pomocą NATO w obronie Polski. Natowskie wsparcia Polski w sprawie „smoleńskiej” byłoby więc swoistym sprawdzianem wiarygodności tego podstawowego założenia polskiej strategii bezpieczeństwa narodowego.

Zbliża się lipiec 2001 r. a wraz z nim półroczna polska „prezydencja” w UE. Rząd polski przygotował własne priorytety owej prezydencji. Nie ma wśród nich wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Nie dostrzegam też, aby dyplomacja Unii Europejskiej, przy udziale polskiego MSZ, coś robiła w tej sprawie. Dlaczego bezprecedensowa katastrofa i śmierć prezydenta jednego z ważnych państw UE nie jest w orbicie zainteresowania Unii, w której wszak przewodniczącym parlamentu jest Jerzy Buzek?

Wspomniany wyżej gen. Koziej w innym miejscu napisał: „Naród rosyjski nie ma zbytniego szczęścia do władców. Ci najwybitniejsi prawie zawsze potrafili go uwieść, ale często prowadzili go w złym kierunku”. Naród rosyjski nie ma, a naród polski ma? Premier Winston Churchill zauważył: „Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii że naród[Polacy] gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów. ...Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych.”

Wracając zaś do początkowych pytań, to mamy na nie odpowiedź. Można ją znaleźć w naszej historii. Prace ekshumacyjne w Katyniu Niemcy rozpoczęli 18 lutego 1943 r. - do 13 kwietnia wydobyli ponad 400 zwłok. W tym dniu radio berlińskie podało komunikat o odnalezieniu w lesie katyńskim ciał zamordowanych polskich oficerów. W dniu 15 kwietnia radio moskiewskie i dziennik „Prawda” (17 kwietnia) podały stanowisko rządu sowieckiego obwiniające o zbrodnię Niemców. Rząd polski zwrócił się 17 kwietnia do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy. Po tym sowiecka „Prawda” " opublikowała artykuł "Polscy współpracownicy Hitlera". W nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r. polski ambasador w Rosji otrzymał notę o zerwaniu stosunków dyplomatycznych.

I jeszcze pytanie czwarte: Jak by reagowało państwo polskie, gdyby w 1943 r. prezydentem RP był Bronisław Komorowski, a premierem rządu Donald Tusk?.

 

Brak głosów

Komentarze

NA OSTATNIE PYTANIE POZWOLĘ SOBIE ODPOWIEDZIEĆ.
GDYBY takie dwie kreatury były na tych dwu stanowiskach w 1943 , obaj skazani zostaliby na najwyższy wymiar kary wyrokiem Sądu Walczącej Polski Podziemnej i wyrok wykonanoby bez zwłoki.
obaj zginęliby od kul Polskich Patriotów. Egzekutorów Sprawiedliwego Wyroku.

Vote up!
0
Vote down!
0
#149208