Lecha Kaczyńskiego oczernianie - niekończąca się historia.
Chyba nigdy nie zrozumiem procesów myślowych zachodzących w umysłach niektórych osób zniesławiających i poniżających zmarłego tragicznie Lecha Kaczyńskiego. O ile jasne są pobudki jego przeciwników politycznych z PO, SLD i najróżniejszych środowisk lewicowych, o tyle zupełnie nieracjonalne wydaje się uderzanie w nieżyjącego prezydenta przez osoby znajdujące się poza polityką. A jednak niektórzy najwyraźniej czerpią z tego jakąś perwersyjną przyjemność. Z tego rodzaju "rozrywką" zetknąłem się niedawno w trakcie wykładu w jednej z uczelni wojskowych (o studiach w niej jakiś czas temu).
Wydarzenie to miało miejsce w trakcie ćwiczeń prowadzonych przez generała w stanie spoczynku, byłego ambasadora w jednym z azjatyckich państw, który lubi podkreślać, iż kilka lat mieszkał w USA. Pan generał-profesor po wcześniejszych zajęciach zapadł mi w pamięci (o ironio) bardzo sugestywnym antyamerykanizmem oraz licznymi niespójnościami w swoich wywodach. Kilkakrotnie kolejne jego zdania przeczyły wcześniejszym, ponadto opowiadając o różnych wydarzeniach historycznych niezwykle je upraszczał, czasami nawet zupełnie wykoślawiał. Z ostatnich ćwiczeń, poza poniżeniem Lecha Kaczyńskiego (o czym zaraz), zapadła mi w pamięć jeszcze jedna sprawa. Przy okazji wzmianki o akcie końcowym KBWE podkreślił, iż był w nim zapis o nieingerencji państw w sprawy wewnętrzne innych krajów oraz, że nie podpisały go dwa państwa (choć faktycznie 3). Wymienił USA i Albanię. Albanię przemilczał, ale w odniesieniu do USA nie odmówił sobie możliwości skomentowania. Stwierdził, że Amerykanie dokumentu nie podpisali, bo to uniemożliwiłoby im wtrącanie się w sprawy innych państw, a oni przecież tak mają, że inaczej nie mogą. I na tym komentowanie zakończył, pomimo tego, że uczciwy wykładowca powinien powiedzieć jeszcze, że choć ZSRS akt podpisał nic w swojej polityce nie zmienił - na wasalach łapę trzymał nieustannie,a trzy lata później najechał Afganistan. Odezwałem się więc w ten deseń, ktoś z sali dorzucił jeszcze, że lepsza szczerość USA niż pozory ZSRS i na tym się sprawa skończyła, gdyż pan generał nie raczył wątku podjąć.
Najogólniej mówiąc tematem wzmiankowanych ćwiczeń był świat po II wojnie, ze szczególnym naciskiem na tendencje zjednoczeniowe w Europie. Pod koniec omawiana była kwestia Trójkąta Weimarskiego. Gdy pan generał nieświadomych oświecił co to jest, podał jeszcze "ciekawostkę". - Prezydent Kaczyński nigdy na szczycie trójkąta nie był, wiedzą państwo dlaczego? I sam sobie błyskawicznie odpowiedział. - Ze względów językowych, nie znał żadnego języka. Jako że zajęcia już się kończyły zdążyłem jedynie rzucić pytanie, czy Komorowski jakieś zna - na co pan generał z rozbrajającą szczerości odpowiedział, że nie ma pojęcia.
Przyznają Państwo, że wyjątkowo żałosny typ. Niestety nie wiedziałem wówczas, że prezydent Kaczyński na szczycie trójkąta był w 2006 r. Informację tę znalazłem po powrocie do domu, w trakcie zajęć pamiętałem jedynie sprawę "kartofla", którą wówczas media tłumaczyły rezygnację prezydenta z udziału w szczycie. Pojawia się więc pytanie, czy pan generał gadał to wszystko z premedytacją, wiedząc, że kłamie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, choć są ku temu przesłanki. Wiadomo przecież, że politycy na całym świecie mają do dyspozycji tłumaczy i nie jest wymagane, by znali języki jakimi posługują się ich rozmówcy. Gdyby było inaczej np. elektryk z Gdańska przez całą kadencję nie mógłby wyjść z pałacu prezydenckiego ani przyjąć żadnych zagranicznych gości. Inna sprawa, że brak znajomości języków obcych lub też znajomość "aż" jednego jest przypadłością większości najważniejszych polityków III RP, nie wyłącznie Lecha Kaczyńskiego. W związku z tym taka insynuacja byłego ambasadora RP sprawia, że w moich oczach jest on godny pożałowania. Ciekawe czy za tym postępowaniem kryje się coś głębszego, czy pan generał po prostu płynie z prądem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3713 odsłon
Komentarze
Ordery
29 Stycznia, 2011 - 20:57
Za bolszewii każdy odznaczony komuch, a wręczali sobie tych odznaczeń bez liku, na każdą uroczystość przypinał do piersi ordery. To był znak, że ma mocne plecy i byle kto mu nie podskoczy.
Podobną funkcję pełni teraz opluwanie Kaczyńskich i PiS.
-Im mocniej pluję, tym wyżej awansuję. Najwięksi opluwacze to takie biuro polityczne Platformy. Jeden to nawet uwierzył, że jest najważniejszy, bo tak jak on to nie pluł nikt. Wystąpił z Platformy i postanowił założyć własną partię. Czekam kiedy o mało co profesor uzna, że i on powinien założyć ugrupowanie i zostać prezydentem.
To sie nazywa KLIENTELIZM
29 Stycznia, 2011 - 22:41
CZYLI
«popieranie i protegowanie przez osoby wpływowe osób świadczących na ich rzecz usługi»
Maciej61
Syndrom ''STADA''a może ''WATACHY''?
29 Stycznia, 2011 - 23:11
nigdy dość przyzwoitości i honoru
Ja doskonale ich rozumiem,poznałem ich sposoby na życie , można zauważyć kilka podgrup w kilku płaszczyznach.Najliczniejsza to tak zwane lemingi,bez własnych przemyśleń,własnej obserwacji i samodzielnego wyciągania wniosków,łykają i powtarzają podaną papkę czasem coś dodają ,zasłyszanego wcześniej od medialnych kelnerów,(ich motywem jest ''cztery ściany,imprezy,mały fiat),co dla kasy i rozgłosu zrobią naprawdę wiele,a jak poczują że mogą sobie pofolgować to nakręcają się samoistnie i są coraz bardziej napastliwi,nie są najgroźniejsi ,łatwiej ich unieszkodliwić niż inne stado( motywem tej hołoty,są kasa,możliwość bycia w mediach,ocieranie się o ''SALON'', poczucie,że ma się znajomości,kontakty, czasem jakąś tajemną informację,która przeważnie jest kontrolowaną ściemą,jak nie będą spotwarzać wskazany obiekt,to good bay) ,watahę która ustala ramy działania ,ci czasem się gryzą ,czasem ucierpi jakiś nadepnięty odcisk,ale tu rządzi jedna zasada MUERTA ,będą bronić największe kanalie ,które są ich korzeniami,z których czerpią garściami,dla nich życie normalnego człowieka nic nie znaczy,potrafią posunąć się do zbrodni,nawet na swoim człowieku(jak jaszczurka zostawia ogon w czasie zagrożenia życia),aby zminimalizować straty,by reszta ucierpiała jak najmniej .wszyscy wymienieni nie robią tego ze względów,patriotycznych ,jakiś konkretnych celów estetycznych,czy przekonań politycznych,motorem jest strach,przed utratą wpływów,a co z rodzinami?,trzeba działać i im większe zagrożenie i strach tym zajadlejszy atak.Jest jeszcze jedna wataha ,starych basiorów,każdy o niej słyszał a prawie nikt nie widział,też nie wiem kim są ,ale na pewno są,czy w Polsce?,raczej nie>
nigdy dość przyzwoitości i honoru
Re: Lecha Kaczyńskiego oczernianie - niekończąca się historia.
29 Stycznia, 2011 - 23:30
Pewnie ogólna nagonka kierowała Twoim profesorem, bo jak to inaczej nazwać?Generalnie ludzie z pewnych sfer, chcą poniżyć Lecha Kaczyńskiego.Za jego życia było tak samo.A ja jestem dumna, że miałam takiego Prezydenta, mądrego, odważnego.A język znał: Polski.I myślę sobie że godnie znajduje się na Wawelu.Tam spoczywają sami najwybitniej przysłużeni Ojczyźnie.I mimo tego, że część Polaków protestowała, to ta część przeminie. A Prezydent na Wawelu pozostanie .I dla potomnych, żeby nie wiem co opisywały książki do historii(w zależności od tego kto napisze, jak będzie skrzywiona prawda), to jednak każdemu da to do myślenia dlaczego Wawel?To był Mąż Stanu- i dlatego.
victor_ia
I wcale się nie dziwię że nie potrafisz ich zrozumieć
30 Stycznia, 2011 - 01:19
Bo normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie ze można tak się zeszmacić jak robi to PO i SLD.Ale co się dziwić zdrajcom Polski.
to zboczenie
30 Stycznia, 2011 - 01:40
Oczernianie L. Kaczyńskiego przybiera postać takiego absurdu, że normalnie myślący człowiek przestaje zwracać uwagę na idiotyzmy jakimi jest wciąż bombardowany. Zapewne niektórzy z was znają portal prawica.net. Otóż wbrew nazwie z prawicą ma coraz mniej wspólnego i odnoszę wrażenie, że nazwa portalu to nadużycie, ale ja nie o tym. Nie tak dawno wdałem się w słowną przepychankę z którymś z intelektualnych narcyzów i aby udowodnić (za Ziemkiewiczem zresztą), iż L. Kaczyński w sławnym już wywiadzie po meczu Polaków, wypowiedział słowa Boruc bardzo... , nie Borubar jak mu przypisywano, a na potwierdzenie mych słów wkleiłem filmik z youtube z tym właśnie wywiadem. Niebawem otrzymałem wpis od jakiegoś "pawicowca", który z rozbrajającą szczerością stwierdził "ja i tak słyszę Borubar". O czym i jak mamy rozmawiać z kimś kto uparcie udowadnia swój debilizm?
Re: to zboczenie
30 Stycznia, 2011 - 12:14
Nie warto tracić czasu i nerwów na rozmowach z takimi osobnikami. Skoro oni wbrew faktom i tak wiedzą swoje, to o czym tu rozmawiać. Lepiej docierać do tych, którzy są niezdecydowani, a w życiu wykazują jakieś przejawy logicznego myślenia. Jest bowiem szansa, że mając odpowiednią wiedzę i umiejętność argumentowania, można pozytywnie wpłynąć na polityczne wybory takich osób. Jest ich sporo, daleko nie trzeba szukać.
Pozdrawiam
Jest tak samo jak
30 Stycznia, 2011 - 02:21
w hitlerowskich Niemczech gdzie propaganda wskazywała Żydów jako winnych wszelkich niepowodzeń. To bardzo niebezpieczna metoda. Dlatego cały czas pytam: kto jest autorem metody propagandowej uruchomionej po raz pierwszy przez Donalda Tuska na Torwarze w Warszawie, w dniu 19 czerwca 2005 roku. Wciąż nie wiadomo, dokąd ten "eksperyment propagandowy" nas zaprowadzi. Nie dziwi natomiast, że tylu w to uwierzyło. W Niemczech też tak się stało, Adolfowi Hitlerowi słupków wielu mogło zapewne zazdrościć, a kaca mają do dziś.
Zniesławianie zmarłego
30 Stycznia, 2011 - 19:08
określam jednym słowem: chamstwo.
Szpilka