Rozerwać koło Macieja

Obrazek użytkownika christophorosscholastikos
Humor i satyra

"Rozerwać koło Macieja"

...Przecież są uczty do wydania, domy do zbudowania, dzieci do spłodzenia, bitwy do wygrania...

Późne popołudnie, ja i przewspaniały czterołap Azjata. Spacer jak zwykle niekrótki, cel tam gdzie oczy poniosą. Pan prowadzi psa, pies prowadzi pana… Wszystko jedno, to taka cudowna chwila wolności i relaksu. Co złe i stresujące zostało za nami.

I nagle zdziwienie: spostrzegam krążącą grupę nieznanych mi ludzi. W kręgu polany, w przedziwnych, zupełnie nie współczesnych strojach. Twarze? Smutek, powaga, dezaprobata, skupienie? Wszystkiego po trochu… Przerwać nastrój, podejść i zapytać w czym rzecz?

A jednak zbieram się na odwagę i pytam: „Co czynicie?”. Odpowiadają mi na to: „Podążamy”. Odpowiedź tak solenna i podana poważnym tonem, że prawie parskam śmiechem. Trzymam jednak sarkazm na krótkiej smyczy i wyduszam z siebie: „Jak podążacie? Gdzie?”. Zgodny chór z powagą godną spowiednika odkrzyknął mi „chodzimy w koło Macieja”.

Poczułem się przez chwilę jak w innej galaktyce. Nie chcąc ich urazić podejrzeniami o brak zdrowia psychicznego, wiedziony życzliwą ciekawością, dociekam dalej. „Dlaczego chodzicie w koło Macieja?” wykrztusiłem całkiem jakoś poważnie. „Bo jest naszym przywódcą” odpowiedzieli już mniej gremialnie. Pytam oczywiście dalej „gdzie on jest?”.

Po chwili ciszy i wahania jeden z nich tłumaczy mi już niezbyt pewnym głosem „Maciej umarł, pochowaliśmy go tu na polance i chodzimy w koło jego grobu, czcimy tak jego pamięć”. Pozostali potwierdzili kiwając głowami.

Czułem jak grunt usuwa mi się spod nóg. Widzę, że utrudzeni, że przejęci, że wierni. Widzę, że dobrzy ludzie. Myślę chwilę i pytam o to, o co chyba zapytałby każdy na moim miejscu. „Gdzie was Maciej prowadził?”. Cisza. Niepewność. Cel wędrówki to ciężkie pytanie widać.

„Nie wiemy, chodzimy w koło Macieja, Maciej to nasz kochany przywódca” - bez zająknięcia deklarują najgorliwsi. Po chwili kłopotliwego milczenia, może to moja nietęga mina i wielce wytrzeszczone oczy ją spowodowały, odzywa się jakaś osoba. Cicho i niepewnie: pamięta cel wyprawy i wolę Macieja dokąd wyprawa ma podążać.

Konsternacja w grupie, jakby pierwszy raz taki głos usłyszeli. Delikwent musiał być wzgardzany nie od dziś bo ktoś krzyknął, „chodźmy dalej w koło Macieja, Maciej to nasz ukochany przywódca, on jest pewny”. Część ruszyła, część stoi i patrzy na tego nieśmiałego, jeszcze inni zaczynają się irytować niepewnością.

Wołam psiaka i zbieram się do powrotu, noc nadbiega w pędzie.

Na odchodne rzucam im: „Ludzie, wasz Maciej umarł! Nigdzie was już nie doprowadzi! Wybierzcie nowego przywódcę i ruszajcie do celu, bo nigdy nie zaznacie spokoju. Przecież są uczty do wydania, domy do zbudowania, dzieci do spłodzenia, bitwy do wygrania - a wy tu gnijecie!”.

„Kogo wybrać?” pyta jakiś inny głos. „Tego który wie gdzie cel wędrówki” - rzucam im już całkiem przez ramię, na odchodne. I zdecydowanym truchtem podejmuję uroczą leśną ścieżynę.

Podczas biegu napada mnie wątpliwość: co Ci ludzie postanowią? Patrzę na psa, najszczęśliwszego z możliwych i gratuluję mu głośno, że nie ma takich problemów. Odpowiada radością bijącą z oczu i rozdziawionego pyska. Nie cierpię kół Macieja, wolę prawdziwą wędrówkę - mówię w myślach już tylko do siebie.

______________________________________________
foto: Maciej Grzegorzek:
"The Bieszczady Mountains” znalazła się na pokonkursowej wystawie "Best of show” w Nowym Jorku.

"Urok Bieszczadów - gór, które towarzyszą zawsze mojej życiowej drodze to najważniejsze kryterium wyboru . Sukces tej fotografii to kolejny dowód na to, że Bieszczady zachwycają ludzi na całym świecie". +www.twojebieszczady.pl

Brak głosów