Państwo wrogie w stosunku do obywatela

Obrazek użytkownika Piotr Franciszek Świder
Kraj

O człowieku wrogo nastawionym do rzeczywistości, skłonnym do agresji i zemsty, zapatrzonym w siebie mówimy czasami, że wyssał nienawiść z mlekiem matki. Niektórzy posuwają się do oskarżeń bezpodstawnych. Dzieje się tak np. wówczas, gdy przedstawiciel jednego narodu mówi o obywatelach innego narodu, że ci wyssali antysemityzm z mlekiem matki. To nie jest twierdzenie prawdziwe w Polsce. Polacy lubią Żydów w Izraelu.

Polacy mają jednak większy problem. Chcieliby mieć państwo, w którym da się żyć i uczciwie pracować dla własnych korzyści i budowania tego państwa. W przypadku III Rzeczpospolitej chcieć to znaczy nie móc. To państwo od początku swego istnienia wybrało kurs wrogości i nienawiści w stosunku do własnych obywateli. Długo nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego?

Dzisiaj porozmawiałem sobie ze starym znajomym, Warszawiakiem, kiedyś z wysokich stołków korporacyjnych. Po tej rozmowie kilka rzeczy zaczęło mi się klarować i układać w głowie. Kolega jest niezłym menadżerem i specjalistą w branży finansowej. Nie angażuje się w politykę. Chce pracować w swojej branży i zarabiać uczciwie pieniądze. Nic z tego. Już rok szuka pracy. I zawsze słyszy to samo. Za wysokie kwalifikacje albo cokolwiek innego. To nieważne, co innego. Pracy nie znajdzie, gdyż wypadł poza sitwę i karuzelę stanowisk. Wypadł z głupia frant z wysokiego stołka w PZU, gdy ostatni rząd, rząd naszego dzielnego premiera Donalda Tuska, robił tam czystkę według klucza "sami swoi". Drobiazg, że zna inne korporacje od podszewki. Właśnie dlatego, że zna, chodzi z wilczym biletem w zębach. On dziś mówi gorzko (a z natury to pogodny chłopak), że ta branża traktuje prawie każdego fachowca jak wroga. Jesteś kompetentny i zbyt długo pracowałeś, spadaj na drzewo, bo mógłbyś zburzyć pieczołowicie budowane piramidy niekompetencji. Nie byłbyś dostatecznie gorliwy w wciskaniu klientom kitu produktów nieproduktywnych z punktu widzenia korzyści klienta, i.t.d.

A ja mu wierzę, bo branżę też świetnie znam - jak to się mówi - od podszewki.

Odpuściłem sobie pracę dla bankierów i ubezpieczycieli trochę wcześniej niż mój kolega. On potrafi być wierny, a ja nie - może tu jest powód? Nie, raczej nie tu. To branża zasadniczo dla twardych cyników - niereformowalna, niedostatecznie nadzorowana przez instytucje państwa do tego celu powołane. Branża, której państwo pozwala traktować obywateli jak dojne krowy. Skoro Rzeczpospolita dozwala, to branża, znajdująca się już dziś pod kontrolą tzw. międzynarodowych korporacji, bez skrupułów doi obywateli. Bynajmniej nie chodzi o mleko, lecz o kasę. Proste, prawda?

Wszystko, co przeczytałeś dotąd, potraktuj jako drobną dygresję. Bez najmniejszych problemów da się bowiem udowodnić tezę bardziej ogólną: Państwo Polskie wszędzie, gdzie to możliwe, traktuje własnych obywateli jak dojne krowy. Lubi też robić ze swoich dojnych krów barany.

Jak to możliwe? Przecież Rzeczpospolita to My Naród - tak przynajmniej mówi preambuła Konstytucji III RP. Wygląda więc na to, że to my naród robimy sami z siebie baranów. Żartuję. Mimo wszystko, tak źle z nami nie jest. Kto wobec powyższego, i w czyim interesie, traktuje nas jak baraninę armatnią?

To pytanie za sto punktów do Czytelników mojego bloga. Chętnie poznałbym inne możliwe odpowiedzi na nie.

Sam wskażę zaledwie na wierzchołek góry lodowej. Oto dziesięć głównych obszarów, gdzie najwyraźniej uwidacznia się wrogość państwa do własnych obywateli.

1. Państwo to nie My naród, głupcze, lecz my klasa polityczna, my establishment, my, którzy ułożyliśmy sobie dożywotnie interesy pod okrągłym stolikiem, my białe kołnierzyki pracujące i lobbujące dla korzyści cudzych państw i biznesów. My zawłaszczyliśmy to państwo dla własnych korzyści i żebyś ty, baranie, nie miał nic do gadania w sprawach zasadniczej dla nas wagi. Jesteś naszym wrogiem, gdy starasz się naruszyć nasze święte prawa, przywileje i sfery wpływów, zasadniczo dobrze ukryte przed wrogim obywatelskim okiem.

2. Demokracja, według naszych reguł, to święta krowa - baranie. Innej demokracji zaś nie będzie. My jesteśmy od obiecywania gruszek na wierzbie, ty jesteś od tego, by uwierzyć jednemu ze stronnictw, że gruszki wyrosną na wierzbie. Któremu? To nie miało wielkiego znaczenia przez ostatnie dwadzieścia lat, nie będzie mieć i w chwili obecnej. Ustrój państwa, ordynacja wyborcza, praktyka parlamentarna i władza wykonawcza - wszystko jest tak skonstruowane, żebyś nie miał nic do gadania, ani w momencie wrzucania kartki do urny, ani tym bardziej potem. Jesteśmy za naszą demokracją. Chcemy to koniecznie udowodnić i w tym celu bohatersko walczymy o wydłużenie wyborów parlamentarnych do dwóch dni. Większa frekwencja to większa siła mandatu dla władzy ustawodawczej. Większa siła mandatu jest natomiast nam potrzebna, żebyśmy mogli jeszcze więcej. Chcemy więcej mleka, dojna krowo.

3. Kapitalizm dla wybranych. Nie mogliśmy dopuścić, by kapitał pojawił się w miejscach nie powołanych, by majstrami w rzemiośle tworzenia dobrobytu był ktokolwiek obcy i wrogi klasowo dla towarzyszy i agentów. Kapitalizm musiał ubrać się w III Rzeczpospolitej w szaty "sami swoi" kręcą lody. Wiadomo, że z najbardziej klasycznej istoty liberalizmu gospodarczego wynikało, że nasze państwo ma dzielić (przywileje dla naszych beneficjentów) i rządzić (gdy trzeba straty zaksięgować po równo na wszystkich). Dlatego dług jest wasz, a nasze lody.

4. Praca i kompetencje. Najogólniej stosujemy zasadę odwróconych kompetencji. Im więcej masz niekompetencji, tym wyżej zajdziesz w naszym systemie hierarchii władzy. Coraz cenniejsze są znajomości i przynależność do klubów elity anty-polskiej. To zrozumiałe, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej patriotyzm i inne bogoojczyźniane fanaberie trzeba tępić - aż się wytępi w imię postępu. Wybraliśmy nepotyzm i korupcję z braku alternatyw dla takiego modelu prowadzenia interesów. Skoro państwo to my, demokracja jest nasza, a kapitalizm ma premiować wybranych, nic innego nie dało się wymyślić w temacie pracy i kompetencji zawodowych. Ciesz się, że pracę masz, a jeśli nie masz, wyemigruj za chlebem, poszukaj sobie znajomych pośród ustawionych w urzędzie i biznesie lub zapisz się do partii władzy. Może jakiś paragraf się znajdzie, abyś stał się dla nas przydatnym narzędziem.

5. Prawo musi wytwarzać jak najwięcej szarej strefy przepisów. Pracujemy nad tym ciężko w parlamencie, by obszar niejasności i dowolności dawał państwu i jego właścicielom jeszcze więcej swobody w dowolnym przekraczaniu kręgu karności i odpowiedzialności. W bezkarności i w bez-odpowiedzialności tkwi tajemnica naszych sukcesów. Dzielnie nam asystują w mieszaniu wody w kałużach ustaw lobbyści, za co jesteśmy im wdzięczni, gdyż część ciężkiej roboty ustawodawczej biorą na własne barki. My dzięki tej łasce możemy bujać się od fotela do fotela w kolejnych programach i studiach. To zwiększa naszą moc uwodzicielską wobec wyborcy. Prawnicy zrzeszeni w korporacjach prawniczych cieszą z takiego obrotu sprawy. Wiadomo, gdzie włos paragrafu da się podzielić się na czworo, tam więcej ryb złapać da się na wędkę.

6. Dług jest tylko wasz, zaś odpowiedzialność spadnie na wasze dzieci, wnuki i prawnuki. My politycy nie ponosimy i ponosić nie będziemy nigdy żadnej odpowiedzialności za nieroztropne nieumyślnie lub umyślnie decyzje powiększające ten dług. Jeżeli dziś stosujemy kreatywną księgowość, by z jednego wirtualnego wora OFE przerzucić wasze pieniądze do drugiego wirtualnego wora ZUS, to tylko po, żeby nie przekroczyć 55 proc. progu długu publicznego w relacji do PKB. Konstytucji niestety dziś nie damy rady zmienić, bo wstrętny PiS zablokuje taką inicjatywę. A złamanie Konstytucji fatalnie mogłoby się dla nas skończyć. Musielibyśmy odejść w niesławie przed czasem i nie zdążylibyśmy dokończyć dobrej roboty budowania piramid nepotyzmu na każdej grzędzie polskiego kurnika. Dlatego musicie się lepiej postarać i nie wybierać wstrętnego PiS w zbliżających się wyborach, a my obiecujemy kolejne przywileje dla naszych wyborców.

7. Emerytury gwarantuje skarb państwa. Skarbu jest wprawdzie coraz mniej w Skarbie, bo zżera go dług finansów publicznych, ale nie martw się na zapas, co będzie za dwadzieścia lub trzydzieści lat. Teraz zadbajmy raczej o przyjemne życie, jak najdalej od trosk i odpowiedzialności. My będziemy pożyczać, rozdawać swoim, przepłacać za budowę autostrad, dróg i innych obiektów, a tobie pozostawiamy spłatę zobowiązań. Pieniądze dziś wydane na armie urzędników, którzy przeszkadzają cokolwiek załatwić obywatelowi w państwie, służą przecież konkretnym ludziom. Mają pensję i pracę. A że chcą więcej pracy dla rodzin i kolesiów, to my to rozumiemy i ulegamy. W zamian za to, oni wspierają nasze państwo...tak, żebyś, jeśli już zdecydujesz, że coś chcesz od naszego państwa, nic nie mógł załatwić przy okienku. Najwyżej sobie pobiegasz od urzędu do urzędu, od sądu do sądu, od Annasza do Kajfasza. To samo zdrowie.

8. Służba zdrowia najlepiej służy zdrowiu, gdy sto razy zastanowisz się nad potrzebą leczenia lub pójścia do lekarza rodzinnego. Najlepiej płać składkę zdrowotną i chodź do lekarza prywatnie. Dzięki twojemu hartowi ducha, lekarze lepiej zarobią na prywatnych praktykach wykonywanych w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, a urzędnicy NFZ mniej będą mieli dylematów moralnych, komu zabrać, a może nawet coś zaoszczędzą, to zatrudnią kogoś ze swoich w pałacach zdrowia. Najlepiej nie choruj i umieraj dzień przed przejściem na emeryturę. Przysłużysz się w ten sposób naszemu państwu. Czy taka wizja patriotyzmu nie jest piękna?

9. Edukacja jest już nasza. Celem naszym niezmiennie pozostaje jednak ideał, że obywatele płacą za utrzymanie dzieci, a my je kształcimy po naszemu. Zrobiliśmy sporo kroków do postępu kreślonego onegdaj na deskach architektów nowego porządku. Stale doskonalimy ideały Wielkiego Brata. Dziś już nie ma mowy o wpadkach takich jak komunizm, czy faszyzm. Inżynieria indoktrynacji szczęśliwej stale jest doskonalona. Obywatelu, jeśli już musisz mieć dzieci, zarób na ich i własne utrzymanie - my zajmiemy się resztą, zdejmiemy z twoich barów to, co najtrudniejsze. I wyrwiemy dzieci z ciemnych kręgów ciemnogrodu, by mogły dołączyć do armii Dominika Tarasa zanim nie będzie za późno. Twoje dzieci są nasze.

10. Media i inne pralnie mózgów mają misję, którą każdy światły Europejczyk wspiera. Służą do podtrzymywania naszego wielkiego dzieła budowania raju dla oligarchii. Dość skutecznie pozbywają cię złudzeń, że barani upór coś pomoże dojnej krowie. Dziękuj więc Wielkiemu Bratu za dobrodziejstwo pluralizmu myśli mainstreamu. Za wszelkie debaty, które rozjaśniają mrok w twojej głowie. To wielka sprawa, że dajesz nam kredyt zaufania i uczestniczysz w medialnych cyrkach - z zachwytem wpatrzony w świetlaną przyszłość własną i narodu. Tak, dojne krowy mają przyszłość, lecz tylko te, które zwiększą wydajność produkcji mleka i konsumpcji trawy, którą sypiemy z wielkim poświęceniem ciężkiej harówki rządzenia do żłobu naszych wyborców. Niech żyje ideał, niech żyje każdy wyborca, który stał się naszym kibolem.

Suplement.
W pierwszej wersji miałem napisać felieton w wersji twardej i analitycznej. Po napisaniu kilku zdań, konwencja zmieniła się z hardcorowej na luzacką. Dotarło do mnie, że Światowid wrogości Państwa Polskiego do Obywatela Polskiego ma więcej niż cztery mordy. To istna hydra o stu głowach. Utniesz dziesięć, odrośnie dwadzieścia.

Dlatego nie odcinałem żadnej. Daremne żale, próżny trud. Cóż tu można zrobić? Choćby tysiąc poetów (blogerów) chwyciło za pióra i każdy napisał po tysiąc pamfletów, to nie przemogą szaleństwa rodzimego mainstreamu z głowami homo sovieticus. Taka to hydra.

Brak głosów