Wynurzenia obywatelskie.

Obrazek użytkownika Ekhart
Kraj
Natchnęło mnie kilka myśli, z którymi od tygodnia niezbyt potrafię sobie poradzić. Przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu, demotywują, odbierają chęci do życia. Patetycznie? I owszem. Wszystko zaczęło się od rozmowy z człowiekiem o dobrych kilka lat ode mnie młodszym, "świeżo dostanym" na UW; chłopiec to z południowo - wschodniej Polski, ciekawy świata i ludzi. Otwarta dość głowa, skłonna do nauki i wymiany myśli. Zatem rozmawiamy, schodząc powolutku na tematy polityczne i medialne. Nie zabrało mi wiele czasu uświadomienie sobie, jak bardzo ten młody człowiek jest ukształtowany przez mainstream. Przeciętny młody i wykształcony, z ciemnogrodzkiej rodziny, jako jedyna osoba niosąca pochodnię postępu w postaci czytelnictwa wysokonakładowego dziennika oraz poglądów, jakich nie powstydziłby się wielki świat. Nie zgadzam się z poglądami tego człowieka na naprawdę wiele kwestii, ale potrafimy ze sobą rozmawiać i to jest dla mnie cenne. Abstrahując jednak od tego, że nasze sposoby postrzegania wielu rzeczy różnią się, w jednej kwestii się zgodziliśmy - w Polsce dzieje się źle. Przegadując jedno przez drugie, wyrzuciliśmy z siebie, co nam się nie podoba... I tak można by sformułować moją litanię: 1. Nie chcę dłużej żyć w kraju, w którym nie ma perspektyw dla młodych ludzi, chcących się rozwijać. Prawda jest taka, że jeśli dziś nie masz ustawionych rodziców/ gór kasy, z której możnaby wlepić komu trzeba w łapę/ braku moralności, dzięki któremu pójdziesz do łóżka za podwyżkę bądź stanowisko/ obrotowych poglądów, do niczego nie dojdziesz. 2. Irytuje mnie szerząca się demoralizacja i totalny upadek wartości wśród młodych ludzi. Co z tego, że mają jakieś wykształcenie (zazwyczaj papierowe), skoro i tak reprezentują sobą chamstwo i brak jakiejkolwiek wyraźnej tożsamości? 3. Nie zgadzam się na kłamstwo, które zdominowało media oraz, ogólniej, życie publiczne w Polsce. Wkurza mnie obłuda władzy, nie mówiąc już o ludziach mediów, którzy za sowitą zapłatę powiedzą/ napiszą wszystko, co władzuchna karze. Oczywiście, ku chwale demokracji sondażowej! 4. Polityka reform, które wprowadza rząd, jest ANTYSPOŁECZNA. I nikt w tym państwie nie słyszał o konsultacjach społecznych...? No jasne, że nie, ciemny lud wszystko kupi... 5.Jak to ktoś napisał na drzwiach kabiny w kiblu mego Instytutu, "Polska jest Radomiem Europy", a "wiocha to stan umysłu"... Po wylaniu z siebie jeszcze większej ilości żalu, W. zapytał mnie wprost: DLACZEGO, DO CHOLERY, OBYWATELE NIE ZBUNTUJĄ SIĘ PRZECIWKO TEMU? No, właśnie - dlaczego? Czy stać nas tylko i wyłącznie na narzekanie? Ja podjęłam działanie, ale nie ukrywam, boję się - vide choćby sprawa Łażącego Łazarza oraz p. Ani. Czy w naszym kraju możliwe byłyby protesty studenterii na taką skalę, jak w Londynie? Oczywiście, że nie. Czy potrafimy zbojkotować choćby jedno działanie władzy wymierzone przeciwko nam? Gdzie schowaliście "oporniki", ludzie? Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie o obywatelski sprzeciw wobec zastanej w Polsce rzeczywistości. Wmówiono nam, że jesteśmy bierną, niezdolną do działania masą. I jeśli władza w III RP ma jakikolwiek sukces, to jest nim właśnie przekonanie obywateli, że są bydłem. Bydłem, które można zepchnąć, stłoczyć w jednym miejscu. I doić w nieskończoność. Przeraża mnie to. Codzienność jednak zmusza nas do radzenia sobie z tym, jak wygląda nasz świat. Prawda jest taka, że każdy, bez wyjątku - z lewa czy z prawa, niezadowolony w tym kraju człowiek - pcha swój wózek spraw przed siebie, próbując jakoś "dawać sobie radę". Tylko czasami bezsilnego płaczu zatrzymać nie sposób. Więcej emocji nie będzie, obiecuję.
Brak głosów