Jak wykańczają nas koncerny kosmetyczne
Moi Drodzy,
tym razem nie o polityce będzie, ale o tym, jak dbać o to, by miał kto polityką się zajmować...
Jakiś czas temu, z głupia frant, rozwiązywałam w necie test w stylu jak długo pożyjesz czy takie tam. ;)
Po tradycyjnych pytaniach o częstotliwość uprawiania sportu i regularność spożywania warzyw i owoców, w teście pojawiło się bardzo dziwne, jak na mój gust, pytanie: czy często używasz balsamów do ciała? Okazało się, że im częściej, tym większe jest ryzyko szybkiego zejścia z tego łez padołu.
Nie rozumiałam, o co chodzi, a ponieważ jestem balsamożerna, zafrapowało mnie to na tyle, że poszperałam trochę w necie. I co się okazało?
Koncerny kosmetyczne z pełna świadomością ładują w nas produkty, które z kolei naładowane są tzw. parabenami - środkami konserwującymi, które mogą prowadzić do poważnych problemów, jak guzy w piersiach u kobiet czy bezpłodność u mężczyzn.
Nie chcąc być gołosłowna, podaję link do dokumentu akademii Świętokrzyskiej (obecnie to Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego) w Kielcach:
http://www.ujk.edu.pl/ichem/kalcyt/archive/parabeny.pdf
Parabeny łatwo wytropić w składzie produktu (w balsamie, kremie, nawet w kremach dla dzieci!): to te, których końcówka brzmi "paraben" właśnie (np. methylaparaben, buthylparaben itp.). Będziecie zaskoczeni, w ilu produktach kosmetycznych one występują... zrobiłam sobie kiedyś rundkę po dziale kosmetycznym supermarketu i wygląda na to, że w zdecydowanej większości.
Pod koniec zalinkowanego dokumentu autorki wspominają o antyperspirantach, jednak zawartość w nich parabenów to nie jedyny problem.
Jeszcze bardziej niebezpieczne jest to, że, wstrzymując perspirację, zatrzymują toksyny w organizmie, który, nie mogąc się ich pozbyć, odkłada je w systemie limfatycznym... jak myślicie, do czego to może prowadzić?
Słyszałam o tym już dawno, poniżej podaję linka, w którym można o tym poczytać, a jestem pewna, że w necie jest masa innych informacji na ten temat.
http://atrapa.net/chains/antypersp.htm
Cóż, kiedyś mieliśmy stare, dobre dezodoranty i, poza wyjątkowymi wypadkami, wystarczały. Dzisiaj ciężko znaleźć w sklepach dezodorant - większość to antyperspiranty. Ale jak się chce, to można. Wszystko można. :)
To, co powyżej, to szczyt góry lodowej - zachęcam do szperania na własną rękę i informowania jak największej liczby osób o tym, czego lepiej unikać... w kosmetykach, w żywności,... w końcu musimy dbać o siebie nawzajem.
Dużo zdrówka dla Wszystkich. :-)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7340 odsłon
Komentarze
Re: Jak wykańczają nas koncerny kosmetyczne
18 Września, 2010 - 11:31
szare mydło i szczota.
Delej drążyć w:
tipsach-
Harcerz
18 Września, 2010 - 11:53
No cóż... najlepiej pobudzi krążenie i wygładzi skórę właśnie szczota. ;)
A szare mydło ponoć jest najlepsze dla alergików, bo nie zawiera żadnych świństw.
Tipsy... hmmm... ja akurat nie przepadam, ale jak Cię temat interesuje, to podrąż. ;))
Przy odrobinie dobrej woli można chyba zrobić tak, by było i ładnie, i przyjemnie, i zdrowo.
Pozdrawiam.
O antyprespirantach pisano już lata temu, w czasach
18 Września, 2010 - 12:17
gdy w "Przeglądzie Technicznym" przemycano teksty politycznie niepoprawne.
Zasada jest dość logiczna: nie po to nasz organizm produkuje pot, aby przemysł antyprespirantów zarabiał na tym kokosy.
Pot jest produkowany ze zgoła innych przyczyn.
W życiu żadnego antyprespirantu nie miałam w ręku i tak na pewno zostanie.
Faktem jest, że znalezienie klasycznego, mokrego dezodorantu jest coraz trudniejsze.
Ossala
18 Września, 2010 - 12:24
Ja od paru lat używam kryształów (sole mineralne). Zero dodatków, zero chemii, sama natura... i wystarcza. :-)
Mimo, że kobieta, to w tę samą stronę zmierzam.
18 Września, 2010 - 12:30
Węgielkiem brwi jeszcze nie znaczę, ale im kosmetyk prostszy tym lepszy.
Moja śp. Babcia całe życie używała swojej kochanej "nivejki" (kremu NIVEA i to tego produkowanego u nas), do tego było mydło "Szary jeleń", pumeks i szczotka i nigdy się za Babcię wstydzić nie musiałam.
Re: Mimo, że kobieta, to w tę samą stronę zmierzam.
18 Września, 2010 - 12:42
Zgadzam się... zresztą, podobnie jest z jedzeniem - im prostsze, tym lepsze.
Mam nadzieję, że nie wyjdziemy na jakieś zgrzebne, zapuszczone baby. ;-)
Można w końcu dbać o siebie nie tylko skutecznie, ale i ... mądrze. :D
Szare mydło od lat
18 Września, 2010 - 12:18
antyperspiranty to ten syf, który się tak klei? :-) to nie używam - dobry, stary dezodorant :-)
szampon? a z kiosku :-)
ale ja i tak wyglądam, jakbym wyszedł przed chwilą z lasu, więc dla mnie nie ma różnicy :-)
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Błąd w systemie
18 Września, 2010 - 12:26
[quote=Błąd w systemie]
ale ja i tak wyglądam, jakbym wyszedł przed chwilą z lasu, więc dla mnie nie ma różnicy :-)[/quote]
Jestem zaintrygowana. ;-)
Mnie też człowiek zaintrygował, ale wstydziłam się
18 Września, 2010 - 12:31
przyznać...
:-)
18 Września, 2010 - 13:07
po prostu - nie przepadam za goleniem :-)
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Re: Jak wykańczają nas koncerny kosmetyczne
18 Września, 2010 - 12:39
Wykańczają nas koncerny.
Nie ma wolnego pola dla samodzielnych wytwórców dóbr wszelkich ,których odbiorcami są całe społeczeństwa.
Osławiony "Calgonit"Kalgon -NaPO3
Na-sód
P-fosfor
Fosfor -"niosący światło" !!!!!!
Nie poniósł "światełka" wszelkiej maści ekologom i ich zielonym koleżkom.
W ilościach znacznych aplikujemy ten nawóż bezpośrednio do wód .
Obrazek zatartej pralki - to przemawia.
"Zatarcie" ma wiele imion- nad czym boleje producent bidetów.
Coś sobie przypomniałem
18 Września, 2010 - 13:10
Chyba powinienem tu to wrzucić, bo tekst jest ciągle aktualny. http://kolatka.blogspot.com/2009/11/co-nas-czeka-lub-czekac-by-mogo.html
Zawiera relację mojego kumpla, który kiedyś odrabiał wojsko (a było to w czasach gdy jeszcze mieliśmy armię) jako pomocnik grabarza. Ludzie o słabszych nerwach niech nie czytają. Do dziś nie mogę w to uwierzyć, ale ten tekst przekonuje mnie, że to prawda.
http://kolatka.blogspot.com
Re: Coś sobie przypomniałem
18 Września, 2010 - 13:29
A takich "ciekawostek" zapewne jest cała masa...
Jak znajdę chwilę, trochę poszperam i napiszę też coś o dodatkach w pożywieniu, np. o wszechobecnym glutaminianie sodu, i o "posiłkach" z mikrofali...
Mnie wykanczaja smierdzacy rodacy
18 Września, 2010 - 17:33
w autobusach i tramwajach ... . Jak zaczniemy pisac, ze wszystko jest niebezpieczne, to w ogole przestana uzywac srodkow do higieny osobistej...
kkatarzyna
Śmierdzący rodacy?
18 Września, 2010 - 18:02
Najwyraźniej to, czego używają teraz, nie pomaga.
Myślę, że problem polega raczej na niechęci co poniektórych do mydła i wody...
A o tym, co niebezpieczne, warto pisać... bo nawet ci niedomyci nie zasługują na to, by stać się ofiarą chciwości kosmetycznych, spożywczych czy farmaceutycznych bonzów.
pzdr
Dziewczyny
18 Września, 2010 - 18:07
moje męskie poparcie.Nie kupujcie g....en.Podziwiam za przenikliwość i inteligencję.
Re: Dziewczyny
18 Września, 2010 - 18:30
;-))
Re: Re: Dziewczyny
19 Września, 2010 - 02:01
No właśnie, szczególnie jeśli ubocznym skutkiem używania zabalsamowanych kobiet, znaczy... eee, wróć! używania balsamów przez kobiety ma być "bezpłodnośc u mężczyzn". Hm. Straszne. No. I więcej miejsca w łazience, i zwrot "mieć nosa do kobiet" nabierze zupełnie innego wymiaru. Nie trzeba już będzie męczyć szarych komórek rozpoznawaniem, czy dana pani to taka z tych bardziej "przenikliwych i inteligentnych", czy tylko ładna. I na dodatek jakby co, w sensie na dłużej, to taniej taka wyjdzie w eksploatacji! Same zalety. Jestem za, drogie Panie, jestem za! ;-P
MT
19 Września, 2010 - 13:29
A cóż to za złośliwostki... to zemsta jakaś, czy cuś? ;-)
PP
19 Września, 2010 - 19:27
Zemsta? Za co? Zresztą, gdzie bym miał słać te eskadry bombonier i bukiety polowe - na poste restante? ;-)
MT
19 Września, 2010 - 21:52
No właśnie... czekam na te bomboniery, czekam - i nic. ;-)
parabeny
18 Września, 2010 - 22:28
Apeluję nie popadajmy w obłęd. Pozwolę się tu odezwać odnośnie parabenów z racji zawodu chemika słowami uczonego Paracelsusa - "...wszystko jest trucizną i nic nią nie jest - wszystko zależy od dawki..."
Niestety drogie panie i panowie, wszystkie balsamy, kremy i inne "paskudztwa" nie dały by się przechowywać dłużej niż kilka, kilkanaście tygodni po otwarciu opakowania (a jak działała by zepsuta zawartość słoiczka, czy tubki, to nie wie nikt), bez dodatku konserwantów, a uważny przeszukiwacz internetu znajdzie informację, że te "prastare" już parabeny wyrządzają tak naprawdę najmniej szkody w porównaniu do innych, nowszych, stosowanych w przemyśle konserwantów, najmniej uczulają itd. Zresztą parabeny stosowane są również w lekach - proszę sprawdzić ulotki (inne nazwy parabenów, to Aseptiny i parahydroksybenzoesany).
Re: konserwanty w kosmetykach to raz,
18 Września, 2010 - 23:00
a w jedzeniu? jak dawkować tę, zapewne innego rodzaju truciznę...
Jeszcze w kwestii leków, bardziej szczepionek w szczególności dla maleńkich dzieci. Czy też zawierają owe Aseptiny i parahydroksybenzoesany?
Przy okazji, nieco odbiegając wątku, proszę o opinię: czy należy szczepić dwumiesięczne dzieci p-ko pneumokokom ( koszt ponad tysiąc zł, rodzice uprzywilejowani nie płacąc, uważają, że jest darmo, mało istotne). Pediatrzy zalecają, ja zaś mam poważne wątpliwości...
prowincjuszka
@prowincjuszka szczepionki
20 Września, 2010 - 20:53
W tanich szczepionkach (choć często takie są u nas sprzedawane za duże pieniądze) dużo groźniejsza jest rtęć (może doprowadzić do autyzmu u małego dziecka - o czym nie informują koncerny farmaceutyczne), o stosowaniu parabenów w szczepionkach nic nie wiem.
RTĘĆ - szczepionki!!
21 Września, 2010 - 10:28
Autyzm to jeszcze najmniejsze miki, jakie rtęć może wywołac w organizmie. Nie tylko małego dziecka. Także dużego dizecka, dorosłego, jego przyszłego potomstwa. Rtęć jest silną substancją neurotoksyczną. Uszkadza mózg (podziabaj sobie proecsor w komputerze i obserwuj działanie kompa, to będziesz mieć analigoę do działania rtęci na mózg), uszkadza organy miąższowe (nerki!, wątroba).
Graniczny przykład - Minamata (ciekawi niech sobie wygooglają, tu nie miejsce na wykłady).
Oczywiście nasza populacja jest raczona znacznie mniejszymi dawkami niż Japończycy, ale... rtęć się kumuluje w organizmie:).
Krótko od siebie: jako człek od tych różnych substancji o mało nie padłam na zawał, jak razu jednego sprawdziłam, co jest w składzie szcepionki, jaką miano podać mojemu dziecku. Ano związek rtęci, jako konserwant. (Jakbyśmy innych konserwantów nie znali!!!). W try miga wykonałam następujące działania:
- przeliczenie ile też rtęci moje młode dotąd przyjęło,
- szybki telefon do sanepidu, czy ta choroba w ogóle u ns grasuje (odpowiedź: nie, od 15 lat nie było ani jednego przypadku)
- na w/w podstawie - rachunek zysków i strat ("analiza ryzyka")
i w efekcie tych działań odmówiłam szczepienia. Minęło juz dwa lata, wezwanie do sądu nie przyszło. Ale nawet, jakby przyszło, to bym też wiedziała, co zrobić.
Podsumowanie: biorąc pod uwagę ilość rtęci, jaką przyjmują nasze noworodki i niemowlęta (w przeliczeniu na masę ciała), jako chemik oraz osoba dorosła (ponosząca odpowiedzialność za to co mówię i robię), mówię otóż głośno, że to jest trucie naszej populacji. TRUCIE. Chemik Wam to mówi. Więcej na priv, bo to nie to miejsce.
Acha, mojego młodego i siebie NIE szczepię, bez wyraźnej potrzeby. Tj. w zasadzie nie szczepię wcale;).
Pozdrawiam myślących.
@prowincjuszka:
21 Września, 2010 - 12:07
Temat jest ważny, więc wypowiem się ponownie. Ale, że wątek poboczny, to wypowiem się krótko. - Na pytanie o zasadność szczepień, od siebie odpowiadam, że pluję sobie w brodę i jestem zrozpaczona, że szczepiłam moje dziecko (do głowy by mi nie przyszło, że TAKIE rzeczy mogą być w szczepionkach - głupia, naiwna, idiotka!).
A samemu kwasowi benzoesowemu i pochodnym ponoć udowodniono działanie rakotwórcze? Trzeba by sięgnąć do źródeł, ale od jakiegoś czasu bazy danych US EPA przestały być dostępne:) Nie żeby EPA było wiarygodne, ale jednak mieli trochę użytecznych danych.
I tak, Parcelsus miał rację, że "tylko dawka czyni truciznę" - sama stosuję tę zasadę:) Ale... no właśnie... ile benzoesanów jest w jarzębinie i przetworach z niej (i ile jesteś w sanei tego zjeść) a ile w uroczych konserwowanych soczkach?:)
Re: Bez kropki koncerny farmaceutyczne i korupcja
22 Września, 2010 - 00:32
wątek poboczny, ściśle z głównym powiązany, bo jeśli szczepionki p-ko pneumokokom niezbędne, szczepmy, ale jeśli niekonieczne i szkodliwe, zachodzi obawa manipulacji kontraktowej: jaka procedura zakupu, na czyj i jak uzasadniony wniosek, wybór producenta ( jakość, cena )
gdzie trafią pieniądze z zapłaconych w detalu przez rodziców nakłonionych do szczepienia dzieci?
prowincjuszka
@prowincjuszka - szczepionki
22 Września, 2010 - 09:11
Na mój babski rozum, szczepionki są zbęde. Nie tylko przeciw pneumokokom. Tylko wszystkie, ogólnie (poza paroma wyjątkowymi sytuacjami, potwierdzającymi regułę). Otóż takiego np. polio ponoć w Europie nie było od 17 czy 19 lat (to po kiego grzyba szczepić?!?!?). Gruźlica znowu zaczyna być problemem, ale jednak nie ma mowy o epidemii a poza tym są leki.
Chcę przez to powiedzieć, że w obecnych czasach (po wojnie było inaczej, teraz to co innego), przy obecnym poziomie higieny i ogólnym poziomie życia, szczepienie NOWORODKÓW na polio, gruźlicę, tężec i co tam one dostają, jest nadużyciem (deliaktnie mówiąc). - Przecież w dzisiejszych czasach niemowlęta są trzymane w warunkach wręcz sterylnych (co IMHO także jest błędęm, ale to odrębny temat), to jak mają się zetknąć z tymi zarazami?! Ktoś tu zatem upadł na główkę i nas po prostu truje. Rtęcią. Wygooglaj sobie co to za zaraza i mnie nie denerwuj chciaż Ty.
Owszem, jak mi się młode wygruziło i poważnie poraniło na kupie końskiego nawozu, to je zawiozłam do wracza po anatoksynę (też zawiera thiomersal), bo tak mi wyszło z rachunku ryzyka (to a propos zasadności/potrzeby szczepień). I to było jedne szczepienie mojego młodego na przestrzeni ostatnich paaaaru dobrych lat. - Inne szczepienia - won. WON mówię.
Zamiast szczepień "na wszystko" - zdrowy rozsądek i hartowanie od noworodka.
Pozdrawiam
@piochem
19 Września, 2010 - 14:05
Mówi Pan: nie popadajmy w obłęd, po czym stwierdza, że parabeny to pryszcz w porównaniu do tego, co jeszcze ładowane jest do kosmetyków... i to ma nas uspokoić? A może uspokoić ma nas fakt, że parabeny znajdują się również w lekarstwach?
Czy fakt, że parabeny znaleziono w 20 (na 20 badanych) próbkach komórek rakowych w piersiach kobiet to drobiazg?
(http://www.ujk.edu.pl/ichem/kalcyt/archive/parabeny.pdf)
Czy naukowcy powinni zaprzestać badań, które nie prowadzą do uspokajających wniosków, czy raczej konsumenci powinni zaprzestać kupowania produktów, które im szkodzą?
Czy w zastraszającym tempie zwiekszajaca się liczba zachorowań na raka to przypadek? Czy raczej wynik tego, co jemy, czym się smarujemy i czym leczymy?
Na marginesie, jeśli chodzi o mnie, kilkanaście tygodni po otwarciu opakowania to czas wystarczający do zużycia jakiegokolwiek kremu, chyba że byłby pakowany w paczki kilogramowe. Myślę, że podobnie jest w przypadku większości osób. Ponadto udało mi się znaleźć na rynku kremy bez konserwantów, a nawet bez barwników... i bardzo się z tego powodu cieszę. Nie trzeba panikować, ale pomyśleć zawsze warto.
Dobrze, że Pan się włączył, może podrzuci nam Pan jeszcze kilka danych, z powodu których nie powinniśmy panikować. ;-)
@PP
20 Września, 2010 - 21:54
To może zacznijmy od "Adama i Ewy" - fakt, że wykryto estry parabenów w 20 na 20 pobranych próbkach nie mówi nic o tym skąd one się tam wzięły (wniosek, ze skoro są w formie niezmienionej to weszły przez skórę wydaje mi się mocno naciągany bez szczegółowych badań), ani o tym czy są odpowiedzialne za powstanie komórek rakowych, ani jak to się ma do innych przypadków (20 próbek to bardzo mała populacja - to tak jakby OBOP, czy inny "szachraj" zrobił badanie np. na 100 osobach. Jak będą z PO to donek jest cacy, jak z PiSu to donek jest bee), ani czy w tkankach zdrowych wykryto te związki. Z całym szacunkiem do autorów przytoczonego artykułu, nie mówi on o parabenach nic oprócz przytoczenia kilku opinii z innych źródeł (to nie jest praca badawcza, ani naukowa, nawet nie wiadomo w jakim celu została napisana) i nie zawiera żadnego pewnego przesłanmia o ich szkodliwości (czytać uważnie!) - same przypuszczenia.
Ponadto kwas p-hydroksybenzoesowy jest jednym z naturalnych składników miodu pszczelego (zawartość ok 15 mg/kg - prawie jak w lekach) - od kwasu do estru bardzo bliska droga. Kwas p-hydroksybenzoesowy jest "bliskim krewnym" kwasu o-hydroksybenzoesowego, który nie wywołuje już takich złych skojarzeń jeśli wiemy, że nazywa się kwasem salicylowym... (bliskie pokrewieństwo nie przesądza jego właściwości - może je tylko sugerować - czytać uważnie, myśleć!).
Napisałem że produkt bez parabenów po otwarciu zepsuł by się w kilka do kilkunastu tygodni, ale nie ma żadnej pewności że po tygodniu nie byłby bardziej szkodliwy od ww parabenów - nie ma konserwantów, nie ma żadnej kontroli nad robnoustrojami i grzybani (a zwłaszcza toksynami przez nie wytwarzanymi) - co się bardziej opłaca?
Żeby było jasne - nie jestem obrońcą parabenów, ani innych, nazwijmy to "świństw", ale zauważam rosnącą psychozę w stosunku do wszystkiego co ma "dziwną nazwę" - staram się być bezstronny.
Nie róbmy z osławionego już E300 demona, bo to zwykła witamina C (czyli kwas askorbinowy). Jeśli bedziemy chcieli zdrowo żyć według wszystkich dzisiejszych kanonów zdrowego żywienia to najzdrowiej przyjdzie nam poprostu umrzeć.
A co do kremów (czy innych produktów) bez konserwantów - z tego co wiem to producenci w UE nie muszą teraz wymieniać na opakowaniu absolutnie wszystkich składników, więc czy napewno nie ma w nich konserwantów?? Jeśli tych konserwantów rzeczywiście nie ma, to skąd wiadomo jak ten krem zachowuje się po otwarciu - jaką ma datę trwałości po otwarciu? A może by tak zrezygnować z kremów (są aż tak potrzebne?) i zacząć się starzeć z godnością?
Temat rzeka, nie da sie wszystkiego sprawiedliwie ując w tak krótkiej odpowiedzi - moja sugestia - nie popadajmy w obłęd - zdrowie psychiczne też jest ważne, żyjąc w psychozie skracamy sobie życie.
PS. parabeny mają jeszcze jedną nazwę: nipaginy :)
@piochem
20 Września, 2010 - 23:13
"fakt, że wykryto estry parabenów w 20 na 20 pobranych próbkach nie mówi nic (...) o tym czy są odpowiedzialne za powstanie komórek rakowych."
No proszę, jaki bystrulek, też zwróciłam na to uwagę. ;)
Tyle że to absolutnie nie zmienia faktu, że tak dużo ludzi choruje i umiera. Coraz więcej. Jakieś teorie na ten temat?
Bo ja jestem przekonana, że to wynik tego, co wprowadzamy do naszych organizmów. stres jest na pewno czynnikiem sprzyjającym jednak... psychika i ciało warunkują się NAWZAJEM.
"Z całym szacunkiem do autorów przytoczonego artykułu, nie mówi on o parabenach nic oprócz przytoczenia kilku opinii z innych źródeł"
Jednak te inne źródła istnieją, prawda?
"i nie zawiera żadnego pewnego przesłanmia o ich szkodliwości (czytać uważnie!) - same przypuszczenia."
Ich działanie estrogenne nie jest przypuszczeniem, jest stwierdzeniem (również na choćby wikipedii).
Czy zaburzenie równowagi hormonalnej może prowadzić do choroby, czy nie, że zapytam?
"Ponadto kwas p-hydroksybenzoesowy (...) - czytać uważnie, myśleć!)."
To właśnie robię, i widzę, że coś jest bardzo nie w porządku. Nie jestem w stanie nawiązać z Panem polemiki na gruncie chemii, ale może to i lepiej?
Pozostaje mi zdrowy rozsądek, który podpowiada mi, że skoro wszystkie kosmetyki są ok, jedzenie i lekarstwa tez są ok, to dlaczego coraz więcej ludzi choruje i umiera, często w bardzo młodym wieku?
"Jeśli bedziemy chcieli zdrowo żyć według wszystkich dzisiejszych kanonów zdrowego żywienia to najzdrowiej przyjdzie nam poprostu umrzeć."
Albo jeść jak najmniej przetworzona żywność, leków używać tylko w ostateczności, a do smarowania używać naturalnych olejków.
"A co do kremów (czy innych produktów) bez konserwantów - z tego co wiem to producenci w UE nie muszą teraz wymieniać na opakowaniu absolutnie wszystkich składników, więc czy napewno nie ma w nich konserwantów??"
Tak, ponoć muszą wymieniać tylko, jeśli przekroczą jakąś dawkę - zawsze coś. ;p
"A może by tak zrezygnować z kremów (są aż tak potrzebne?) i zacząć się starzeć z godnością?"
Na to jestem zdecydowanie za młoda, wolę się rozejrzeć za alternatywą. ;-)
"moja sugestia - nie popadajmy w obłęd - zdrowie psychiczne też jest ważne, żyjąc w psychozie skracamy sobie życie."
A kto tu mówi o psychozie? Nie po to piszę, by straszyć, ale by ostrzegać - myślę, że można sobie poradzić bez wielu z produkowanych obecnie świństw.
"PS. parabeny mają jeszcze jedną nazwę: nipaginy :)"
Dzięki za info, na marginesie - czy to prawda, ze parafina (pozostałość po destylacji ropy naftowej - mineral oil, paraffinum liquidum) zostawia, co prawda, na powierzchni skóry cienki film, ale maksymalnie wysusza skórę i nie pozwala jej oddychać? :P
Bo, widzisz, po co mi takie kosmetyki, które sprawiają, że muszę kupować coraz więcej innych kosmetyków, a wszystkie one pomagają na chwilę, a szkodzą na długo? ;-)
Pozdrawiam
PP
21 Września, 2010 - 01:58
Jeśli chodzi o parafinę (frakcję węglowodorów uzyskiwaną także z ropy naftowej - nie jestem złośliwy - naprawdę!) to piszą tak:
http://www.kobieta.pl/uroda/twarz-i-cialo/zobacz/artykul/parafina-sposob-na-aksamitna-skore/
parafina tworzy coś na kształt naturalnego płaszcza lipidowego (tłuszczowego), ale sama jest silnym hydrofobem ("nie lubi wody"), więc jeśli wejdzie w pory naskórka, to go skutecznie wysuszy i usunie resztki tego płaszcza, przy okazji uniemożliwi swobodne oddychanie i wymianę płynów z otoczeniem, więc teoretycznie pozwoli nawilżyć skórę właściwą od strony organizmu - ale to tylko gdybanie, pytanie bardziej do dobrej kosmetyczki. Moim zdaniem, jeśli nie nałoży się jej zbyt dużo, to "film" nie bedzie ciągły i można wtedy uzyskać jakieś pozytywne efekty ( i woda zostaje zatrzymana, i skóra oddycha). Nie bedę gdybał, bo za mało znam się na fizjologii skóry.
[quote]"Ich działanie estrogenne nie jest przypuszczeniem, jest stwierdzeniem (również na choćby wikipedii).
Czy zaburzenie równowagi hormonalnej może prowadzić do choroby, czy nie, że zapytam?"[/quote]
Ok. działanie estrogenne może jest udowodnione, ale nigdzie nie ma opisanej skali zjawiska, i czy samo zjawisko ma praktyczny i wymierny wpływ na powstawanie komórek rakowych. To nadal jest tylko gdybanie.
Wiele naturalnych składników pożywienia, zwłaszcza roślinnych ma też działanie estrogenne - i co z tego - jemy je ze smakiem??
[quote]"Pozostaje mi zdrowy rozsądek, który podpowiada mi, że skoro wszystkie kosmetyki są ok, jedzenie i lekarstwa tez są ok, to dlaczego coraz więcej ludzi choruje i umiera, często w bardzo młodym wieku?"[/quote]
A czy ja mówię że są ok, ale po co szukać nie wiadomo czego gdy to co jest nie jest takie straszne.
A kiedyś ludzie nie umierali w młodym wieku?? Nikt tego nie analizował globalnie, a przecież już w badaniach archeologicznych spotyka się przypadki śmierci z powodu raka, czy chorób wieńcowych. Teraz mamy więcej okazji do śmierci, bo żyjemy intensywniej - środowisko jest przesycone różnymi substancjami, bo żyjemy w dużych skupiskach i każdy w większym lub mniejszym stopniu się przyczynia do tego co w okół siebie mamy. Ale to nie tylko chemia, także wszechobecna elektronika i narażenie na różne formy promieniowania elektromagnetycznego oddziaływują na nasz organizm. Nie zaniedbywał bym jednak naszego samopoczucia - życie w biegu nie pozwala regenerować się właściwie naszemu organizmowi... Można by jeszcze dużo różnych przyczyn wymieniać, a przecież średnia wieku wzrasta.
Chcesz żyć zdrowo - zrezygnuj z obecnego życia, z mieszkania w ciepłym ogrzewanym mieszkaniu, z internetu, ze wspomnianych wcześniej kremów i lekarstw, przeprowadź się do części świata zapomnianej przez ludzi, jedz surową, nieprzetworzoną żywność, wyluzuj się - myślisz że dłużej pożyjesz? Ja myślę że nie - 40 lat góra. Nie chcesz rezygnować z wygód - nie narzekaj :)
To co mamy jest transakcją wiązaną - dłuższe, wygodniejsze (niekoniecznie przyjemniejsze) życie, bez gwarancji, że to właśnie Ty bedziesz żyła dłużej niż Twój sąsiad, który dodatkowo np. pali maryśkę, wącha klej i żadko jest trzeźwy. Tak już jest i kropka, a to czy np. parabeny zaszkodzą, albo nie, tobie, czy komuś innemu, nie ma żadnego znaczenia, bo 1000 osób stosujących je przeżyje, a kilku się nie uda, może mi, może Tobie. I o to głównie mi chodzi, że nie jesteś w stanie Ty, ani nikt inny wyeliminować wszystkich zagrożeń ze swojego życia. Wyszukiwanie problemów w postaci np. parabenów to jak ucieczka przed własnym cieniem, uciekniesz przed jednym, a ucierpisz z innego wydawało by się błachego powodu.
Kwestia stosowania różnych substancji w przemyśle (wcale nie tak jednoznacznie zła) była by dobrym tematem na jakiś blog, ale wątpię żeby ktoś to chciał czytać, więc chyba sobie odpuszczę :))
Pozdrawiam
@piochem
21 Września, 2010 - 08:27
Hehe, wybacz, ale jesli na moje pytanie odpowiadasz mi linkiem do strony kobieta - uroda twarz i ciało, to wielce tracisz w moich oczach jako ekspert.
To tak, jakbyś zalinkował mi wybiórczą na pytanie, jaki naparwdę jest J.Kaczynski.
Mogłabym Ci w odpowiedzi zalinkować strony polskie, a zwłaszcza angielskie, mówiące o bezpieczeństwie i rzeczywistym działaniu niektórych (wielu) składników środków kosmetycznych, i to nie na tle relaksującej się w wannie pani - tylko po co?
Przecież Ty znasz odpowiedź, prawda? Taką na 100%?
I to jest ta sama odpowiedź, którą podają producenci kosmetyków.
Działanie estrogenne: ile kosmetyków zawierających parabeny stosujemy codziennie? Kilka? Kilkanaście? (Ta pani w wannie nie jest wyjątkiem, dotyczy to większości kobiet i części meżczyzn).
Fakt, estrogeny występują też w produktach naturalnych (w tym żywnościowych), np. w soi. Cóż - na zachodzie w ostatnich latach zaczęło się coś na kształt kampanii antysojowej: okazało się, ze dodaje się ją do bardzo wielu produktów, a jej nadmiar w pożywieniu może mieć zabójczy wpływ na nasze zdrowie. I co, problem powstaje, gdy zjemy raz po raz tofu? nie! Gdy będziemy w siebie pakować jakiś produkt non stop.
Parabeny tez nikogo nie zabija po miesiącu stosowania, prawdopodobnie po roku raczej też nie - nie dlatego, że są nieszkodliwe, ale że nasz organizm jest tak wyjątkowy. Ale w końcu...
Słyszałam kiedyś wypowiedź pewnego ginekologa - rzekł on: no jak, na zdrowy rozum, taka mała tabletka antykoncepcyjna mogłaby sprawić, że kobieta utyje, albo wpłynąć na jej gospodarkę hormonalną? Wyjątkowy gość, prawda? A ja pytam: jak takie maciupinkie parabeny (mające działanie estrogenne), które wprowadzamy do naszego organizmu codziennie, ba! Po kilkanaście razy dziennie, mogłyby wplynąć na naszą gospodarkę hormonalną?
Bo o tym, że konserwanty konserwują nas w wiele lat po śmierci, możesz poczytać w linku sportpomnikow powyżej (choć nie tylko).
"A czy ja mówię że są ok, ale po co szukać nie wiadomo czego gdy to co jest nie jest takie straszne."
Nie trzeba szukać, problemy same wypływają na światło dzienne. I dobrze, dzięki temu można ich unikać.
"A kiedyś ludzie nie umierali w młodym wieku??"
Proponuje porównać liczbę zachorowań na raka przed 20 laty, teraz i prognozowaną za 20 lat.
"Chcesz żyć zdrowo - zrezygnuj z obecnego życia, z mieszkania w ciepłym ogrzewanym mieszkaniu, z internetu, ze wspomnianych wcześniej kremów i lekarstw, przeprowadź się do części świata zapomnianej przez ludzi, jedz surową, nieprzetworzoną żywność, wyluzuj się - myślisz że dłużej pożyjesz? Ja myślę że nie - 40 lat góra. Nie chcesz rezygnować z wygód - nie narzekaj :)"
Pomieszanie z poplątaniem: po pierwsze nie narzekam, tylko informuję, po drugie nie każda wygoda musi być zabójcza - ważne, by wiedzieć, co nam zagraża, by móc podejmować świadome decyzje.
"Tak już jest i kropka, a to czy np. parabeny zaszkodzą, albo nie, tobie, czy komuś innemu, nie ma żadnego znaczenia, bo 1000 osób stosujących je przeżyje, a kilku się nie uda, może mi, może Tobie."
Czysta demagogia - to czy parabeny zaszkodzą ma bardzo duże znaczenie - zwłaszcza dla osoby, której one zaszkodzą.
To, ze jeden ma silniejszy organizm od innego niczego w tej kwestii nie zmienia. Poza tym myślę, że liczba 1000 jest bardzo zawyżona.
Widzę, że temat antyperspirantów (wstydliwie?) zmilczałeś? ;P Może chociaż w tej kwestii się zgadzamy?
pzdr
@PP
21 Września, 2010 - 10:31
A myślałem, że to moje życie jest skomplikowane... ;-)
Pozdrawiam otwarcie.
MT
21 Września, 2010 - 11:09
Moje jest całkiem proste - przyjmuję to co fajne, odrzucam to, co niefajne. :)
Pozdrawiam skrycie ;P
@PP
21 Września, 2010 - 11:41
Mówiła mi mama: nie wierz mężczyźnie,
mężczyzna to cukierek maczany w truciźnie!
Pozdrawiam niewąsko.
MT
21 Września, 2010 - 13:02
Ach, no bez przesady, czasami Wam wierzę... np. wtedy, kiedy mówicie mi miłe rzeczy. W tym wypadku nie sposób kłamać. ;-PP
@PP
21 Września, 2010 - 13:17
No ba! :-)
@PP
21 Września, 2010 - 23:18
Widze że nie rozumiemy się - trudno ;)
Jestem chemikiem i chiałem pomóc, ale moje uwagi widzę że bierzesz za atak, widocznie masz ku temu powód. A jeśli chodzi o bycie ekspertem to nigdy do takiego tytułu nie pretendowałem, zwłaszcza w dziedzinie fizjologii skóry, czy kosmetologii. Podałem Ci jak zachowuje się parafina, ale jak oddziaływuje ze skórą, to już nie moja działka i nie zamierzam się wymądrzać - co zresztą Ci napisałem.
W kwestii antyperspirantów zgadzam się w zupełności a nawet jeszcze bardziej, bo wiem jakie związki (a w zasadzie jeden związek) są składnikami antyperspirantów i jak oddziaływują, dlatego jak powiedziałaś "wstydliwie" nie poruszyłem tej kwestii i niech tak zostanie.
Życzę spokojnego poszukiwania produktów bez konserwantów, w których znane konserwanty zastąpiono mniej lub wcale nieznanymi i nic się poprostu o tym na razie nie mówi :).
Pozdrawiam i życzę pomyślności
@piochem
22 Września, 2010 - 14:19
Faktycznie się nie zrozumieliśmy - nie atakuję Cię bardziej niż Ty mnie, po prostu polemizuję. Skoro podałeś linka, to pozwoliłam go sobie skomentować - myślałam, że mi wolno. ;-)
Dzięki za słówko od chemika - cieszę się, że udało mi się zwerbować aż dwoje z Was do tego tematu (Ty i @bez kropki).
A to, że różnie na niego patrzycie, tylko ten wątek wzbogaca.
Nie trafiłeś z życzeniami - jak już gdzieś na tym wątku pisałam, biorę się sama do roboty, konserwanty zostawiam producentom masowym i mniej wymagającym bądź mniej świadomym konsumentom. ;)
Zdrówka życzę.
@PP
22 Września, 2010 - 18:43
To tym bardziej życzę pomyślności :)
@piochem
4 Października, 2010 - 18:21
Dzięki, oj przyda się, przyda! ;-)
parbeny
21 Września, 2010 - 10:31
Tymi akurat substancjami się nie zajmowałam, więc to co wpoeim, to nie jest wiedza ścisła na faktach oparta, ale na zdrowy babski rozum:), posądzam je (te parabeny) o potencjalne możliwości rakotwórcze oraz być może zaburzające naszą gospodarkę hormonalną, zwł. pod estrogeny by mi to podpadało.
Wniosek: konsumecie, zmień firmę - wytwórcę Twoich kosmetyków lub zrób sobie sam swój krem - obecnie istnieje i taka możliwość:).
bez kropki
21 Września, 2010 - 11:14
[quote=bez kropki]
Wniosek: konsumecie, zmień firmę - wytwórcę Twoich kosmetyków lub zrób sobie sam swój krem - obecnie istnieje i taka możliwość:).[/quote]
I w tym kierunku właśnie podążam. :)
A co do babskiej intuicji, zdrowego rozsądku i znajomości własnego ciała, to sama wiesz... nikt nie doradzi nam lepiej. ;-)
Pzdr