Walka o krzyż

Obrazek użytkownika PP
Artykuł

http://blogmedia24.pl/node/34510#comment-107131

"Wróciłem niedawno do Łodzi i chciałbym wystosować apel do wysportowanych mężczyzn.

Chciałem go zacząć od słów "słuchaj mnie bando internetowych napinaczy...", ale złość mi szybko mija, więc sformułuję go dyplomatycznie i grzecznie.

Zacznijmy od początku. Moim zdaniem to, że trzeciego sierpnia nie pozwolono księżom zabrać krzyża, było błędem, lecz teraz władza zarówno świecka jak i kościelna toleruje przynajmniej oficjalnie jego obecność. Te sprawy są teraz nieistotne. Pod krzyżem kręcą się różni ludzie. Owszem, można tam znaleźć oszołomów. Jednak to też jest nieistotne. Może PiS coś zyskuje na takim przebiegu wydarzeń, lecz to również nie ma znaczenia.

Istotna jest ta horda antyklerykałów, lewaków i anarchistów wspierana przez podpitych gości pobliskiego baru zagrażająca pobożnym katolikom. Ich agresja wobec szczerze modlących się przybiera różne formy: psychiczną, słowną i fizyczną.

Pojechałem tam wczoraj i spędziłem 10 nocnych godzin przy krzyżu. Źle oceniłem sytuację. Tam i trzydziestu facetów nie byłoby zbyt wielu. Wokół półkola modlących się było nas sześciu konkretniejszych facetów i mieliśmy mnóstwo roboty. Przy płocie stało jeszcze z 5 innych. Miałem tej nocy dwie szarpaniny, które mogły przerodzić się w spore bijatyki i żałowałem, iż wziąłem okulary a nie soczewki kontaktowe. Na szczęście straciłem tylko butelkę wody i plan Warszawy. Trudno zliczyć nieprzyjemne rozmowy i oznaki chamstwa, które trzeba było znieść w jedną noc.

Wśród tej garstki pilnujących znajdował się bodajże Adam Czeczetkowicz. I zgadnijcie co? Tam na miejscu zamieniłbym dziesięciu mędrków z przeintelektualizowanymi wywodami, którzy znajdą 100 powodów, by zracjonalizować swoje tchórzostwo, na jednego Czeczetkowicza. On przynajmniej nadstawiał z nami karku, a netowe mądrale potrafią tylko gadać, jak to będziemy pięknie umierać za ojczyznę, gdy przyjdzie czas. Nie łudźcie się. Skoro teraz, gdy trzeba zaryzykować najwyżej lekkie obrażenia, aby antyklerykalna banda nie zmasakrowała garstki katolików, nie znajdujecie w sobie motywacji do działania, to życzę powodzenia, jeśli myślicie, że w czasie wojny cudownie na was spłyną odwaga i chęci.

Było mi wstyd przed tymi dzielnymi katolickimi kobietami, seniorami i przed księdzem Małkowskim, który przyszedł poprowadzić wieczorne modlitwy, że wszystko, na co stać katolickich mężczyzn, to ta nasza garstka.

Jeśli czujecie aż taką pogardę i odrazę do tych ludzi modlących się pod krzyżem i w ogóle jesteście ponad to, stańcie obok. Przypatrzcie się, co się tam naprawdę dzieje między 21 a 3 rano. Obowiązkiem mężczyzny jest stanąć w obronie każdego niewinnego!

Może jestem niesprawiedliwy w swoich osądach, ale tak to czuję po tej pełnej wrażeń nocy, która przypomniała mi pracę w ochronie na stadionach i przy dyskotekach."

http://rebelya.pl/discussion/4993/prosimy-o-wsparcie-pod-krzyzem/#Item_0

Brak głosów