TVP INFO - wzorzec niezależności i obiektywizmu z Sèvres
Wzorzec tej klasy, że powinien spocząć obok wzorca kilograma ponieważ jest równie prawdziwy jak ów kilogram i równie autentyczny jak fakt, że znajduje się w Sèvres - w rzeczywistości bowiem sławne biuro francuskiego INSEE mieści się Saint-Cloud. Raptem 3 km różnicy i inna miejscowość ale kto by sobie drobiazgami głowę zawracał.
Tak to bywa z faktami będącymi kotwicami powszechnej świadomości.
O naszych mediach można by długo i soczyście, ale jak jest, każdy może przekonać się na co dzień. TVP INFO to jedna z ostatnich stacji, które do niedawna uchodziły za w miarę rzetelne i obiektywne. TVP INFO za takie uchodziło, choć jako całość całkowicie niezasłużenie ponieważ rzetelność i obiektywność to cechy osobnicze poszczególnych dziennikarzy, nie zaś cecha opisowa stacji jako takiej.
W nieodległych czasach, gdy media były "pisowskie", TVP INFO cieszyło się szczególną niesławą z racji zatrudniania zbrojnych macek Jarosława Wszechmogącego. Dochodziło do absurdów tego kalibru, że nigdzie indziej na świecie nikt nie uwierzyłby w podobny tok rozumowania. Podczas zwykłej rozmowy, z natury nieszkodliwy i oswojony, okoliczny wykształciuch uraczył mnie mało finezyjną opinią iż TVP "nie ogląda bo to telewizja pisowska". Akurat miałem dość czasu i dobrego humoru więc pociągnąłem temat. Poprosiłem o uzasadnienie i zadałem mu pytanie cóż takiego ma do zarzucenia telewizji przed której kamerami znajduje się miejsce zarówno dla Lisa i Żakowskiego jak i Wildsteina i Pospieszalskiego. Uzasadnienia nie było, bo jakież miałoby być skoro sam w sobie zarzut pisowskości był niedyskutowalnym faktem. Natomiast co do wspomnianego szerokiego spektrum poglądów jakie pojawiały się na antenie usłyszałem coś co wprawiło mnie w osłupienie. Mocując się chwilę ze wstrząsem jaki przeżył konstatując fakt, iż nie przyjąłem za fakt faktu oczywistego, po chwili wypalił - "Żakowski i Lis to listek figowy !".
Tym razem osłupiałem ja.
Musiałem się upewnić.
Lis i Żakowski mający swoje programy w prime time ramówki, w najlepszych dniach, o stałych niezmiennych porach są listkiem figowym dla Wildsteina i Ziemkiewicza, którzy tułają się po ramówce w porach dla wampirów i nietoperzy z niespodziankowymi zmianami godzin emisji ?
Tak.
Dobra.
Wróciłem do wcześniejszego stylu kontaktów, które polegały na całkowitym ignorowaniu wtrętów z naszej krajowej bieżączki.
Ten wpis sprowokowały dwie rzeczy.
Wywiad Adriana Klarenbacha z posłami SLD, PO i Antonim Macierewiczem, oraz wrzutka Jarosława Kulczyckiego na koniec, bodaj piątkowego wydania Info Dziennika.
Klarenbach to jeden z bardziej znanych i najczęściej plasowanych w ramówce dziennikarzy. Prowadzi wiele rozmaitych programów - od wywiadowni Minęła Dwudziesta po Serwis Info - klasyczny dziennik tej stacji. Jego absolutnie najcharakterystyczniejszą cechą jest całkowita przejrzystość politycznych sympatii, które jakby od niechcenia, choć z wyraźną satysfakcją prezentuje praktycznie w większości prowadzonych programów. Przejrzystość oczywiście w tym sensie, że trzeba by było głuchoniemego aby nie rozpoznał emploi rycerza salonu III RP w szarży.
Tembr głosu, wszelakie sztuczki w obrębie dykcji, wyrazy twarzy i starannie dobierane lekkie uśmiechy w palecie od nienawistnej pogardy po euforyczną, względnie uniżoną afirmację sprawiają, że gdzie jak gdzie, ale w programach przez niego prowadzonych można bez trudu wyczytać jakie troski lub jakie radości zajmują salonowy mainstream danego dnia.
Dwa programy Minęła Dwudziesta z 13.01.2011 i z Minęła Dwudziesta z 05.08.2010 są przykładami dwóch, całkowicie skrajnych masek jakie potrafi przywdziać pan Klarenbach na okoliczność ludzi pochodzących z dwóch różnych środowisk. Program tegoroczny to wspomniany wywiad z Robertem Tyszkiewiczem (PO), Antonim Macierewiczem (PiS), Jerzym Wenderlichem (SLD) na temat "raportu" wypichconego przez MAK i reakcji strony polskiej, w szczególności premiera Tuska na tenże "raport".
Pomijając już klasyczną sztuczkę jaką jest przerywanie wypowiedzi rozmówcy - do tego przyzwyczaił nas już chyba każdy dziennikarz (stara dobra szkoła MO zawsze sprawdza się znakomicie). Sprawą dość ciekawą było aktywne i nieskrępowane wcielenie się w rolę mecenasa premiera, gdy Klarenbach poczuł się w obowiązku przytoczyć wypowiedź Tuska, którą wcześniej dość lapidarnie ale całkowicie celnie zreferował A. Macierewicz. Klarenbach dowiódł tym samym, iż stałą powinnością funkcjonariusza mediów jest wspieranie obozu władzy poprzez tonowanie wypowiedzi przedstawiciela opozycji. Czymś jednak absolutnie wyjątkowym była mina z jaką do Macierewicza się zwracał. Jako, że obraz warty jest miliona słów, posłużę się jedną klatką z tego programu, która moim zdaniem (niedowierzający mogą obejrzeć program w całości aby przekonać się, że przesady w tym nie ma) jest kwintesencją zachowania Klarenbacha w stosunku do swoich, bądź co bądź, gości.
Gdyby wzrok mógł zabijać...
Gdyby ktoś chciał postawić zarzut, że być może przesadzam, a dziennikarz ów po prostu przyodziewa poważny wyraz twarzy podczas wypełniania swoich obowiązków, spieszę zaprzeczyć takiemu argumentowi jako stały widz Minęła Dwudziesta. Aby nie być gołosłownym sugerują rzucić okiem na program z zeszłego roku, w którym Adrian Klarenbach rozmawiał z Gromosławem Czempińskim na gorący wówczas temat przebywającego w naszym areszcie Uriego Brodskyego (którego nawiasem mówiąc pięknie nasi idioci spławili, a niemieccy spece najwyraźniej rewelacyjnie z Izraelem przehandlowali karą marnych 60 tysięcy euro - ot różnica kultur). Ten właśnie program przypomniał mi się gdy podziwiałem pełne uzewnętrznionych uczuć spojrzenia Klarenbacha pod adresem Macierewicza.
I znowu - jeden obraz wart... itd. Oraz - niedowierzający mogą obejrzeć program w całości aby... itd.
Gdyby wzrok potrafił rozkochać...
Flirt od jakiego wręcz spływał ekran nie dał się nijak porównać do gorąca i czaru owego sierpniowego wieczoru. Gromosław Czempiński - wiadomo - nie byle kto, agent, który zapewne niejednego Bonda posłał do piachu i na którego widok niejednemu partaczowi z CIA do dziś płyną łzy upokorzenia, wydawał się lekko skonfundowany erupcją afirmacji, którą obdarzał go co i rusz nasz bohater.
Na zarzut, że ot, wyrwałem z kontekstu i w ogóle, mogę odpowiedzieć jednym argumentem - proszę sprawdzić dowolny program prowadzony przez tego dziennikarza ze szczególnym uwzględnieniem tego kto był gościem danego wieczoru.
Jeśli chodzi o TVP INFO to pan Klarenbach wcale nie jest wyjątkiem, który stanowi rysę na krystalicznej powierzchni tej stacji. Równie sążniście można by opisać modus operandi Magdaleny Gałczyńskiej, której hipnotyczny i ciężki wzrok kierowany spode łba w kierunku kamery, względnie rozmówców zasługuje bez wątpienia na osobny rozdział.
Nie można też zapomnieć o Iwonie Sulik, której wachlarz sztuczek ordynowanych niesalonowym gościom może przebić jedynie wachlarz fryzur zmieniających się w imponującym tempie, względnie ogólny wdzięk przywołujący reminiscencje z bogatego życia towarzyskiego Sławka Borewicza. Dziewczyna 07 potrafi usadzić każdego bezczelnego kontestatora Drugiej Irlandii z wprawą sędziny rodem z Drugiej Japonii.
Jest nietaktem pominięcie kliku innych nazwisk ale chce mi się już spać, a na koniec chciałem jeszcze wspomnieć o jednej perełce.
Info Dziennik - rozrywka przed snem. Na koniec bodaj piątkowego wydania, Jarosław Kulczycki zapodał na dobry sen znaną z YouTube miniaturkę z Berlusconim w roli głównej. Berlusconi - wiadomo - łatwy cel do batożenia. Raz, że z niewłaściwej strony postępowego świata, dwa, że dziwak z worem pełnym idiotycznych wpadek.
Filmik przedstawiał Berlusconiego w scenie udawanej kopulacji policjantki wypisującej mandat - boki zrywać. Na koniec z radosnym uśmiechem Kulczycki spuentował to mniej więcej w stylu, że Włosi to mają fart, że u nich taki polityk sam się wystawia i media mają czym żyć.
Wyłączając telewizor gryzłem się z refleksją, na którą odpowiedzi nie znajduję do dziś - ile oleju w głowie musi mieć dziennikarz z kraju takiego jak nasz, w którym sfilmowane ale ocenzurowane poprzez niezaistnienie w mediach i skazane na półkową banicję przez te same media, pijackie wyczyny jednego prezydenta czekały półtorej kadencji na oficjalne potwierdzenie ?
Kraju takiego jak nasz, w którym w domenie publicznej od dobrego pół roku nie ukazało się potwierdzenie lub zaprzeczenie tego czy premier oberwał w Sandomierzu czy nie...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3473 odsłony
Komentarze
Ten dupek na widok Czempińskiego
17 Stycznia, 2011 - 03:20
ma mine jak mój pies na widok smyczy. Ciekawe która nogę podnosi do sikania .
Nathanel
TO JEST MOJA OPINIA I JA JĄ W PEŁNI PODZIELAM.
Wzorzec metra znajduje się pod Warszawą
17 Stycznia, 2011 - 04:06
Ale dzieci są w szkołach uczone czego innego, a i wiki to potwierdza
http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C3%A8vres
Nie mówię, że nie, ale warto takie rzeczy dokumentować, by czytelnicy sami mogli się przekonać :(
Mnie się wydaje, że wzorzec metra jest pod Warszawą, bo sam jechałem.
Xall
Co do Sèvres
17 Stycznia, 2011 - 11:06
Konia z rzędem temu kto rzeczone biuro (przechowujące wzorce) znajdzie w Sèvres.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
TVPInfo
17 Stycznia, 2011 - 11:06
Nawołuję do ciągłego monitorowania TVPInfo i sam to z upodobaniem czynię, ale dodałbym,że warto by to robić na rozmaitych innych forach także.
Re: TVP INFO - wzorzec niezależności i obiektywizmu z Sèvres
17 Stycznia, 2011 - 11:50
Pewnie zaraz zostanę zrugany za "aspołeczną postawę", ale TV od czasów powszechnej agitki za akcesją do "Junii jewropejskiej" nie oglądam (z wyjątkiem takiej sytuacji jak zamach Smoleński). Nie jestem masochistą, a i swoje nerwy staram się chronić na ile mogę.
Usłużność mediów wobec władzy widziałem przez lata i jak widzę niewiele się zmieniło poza twarzami (choć niejaki Lis "trzyma się mocno" od czasu występów w mundurze szeregowca przed kamerami). Choć nie przeczę że trafią się rodzynki podobne do Pospieszalskiego, Bobera czy kilku innych.
"Wiodące portale" także zrównały się poziomem z wydawnictwami brukowymi. Zatem pozostało mi "emigrować wewnętrznie" i opierać się w poszukiwaniu informacji o niezależne miejsca w "sieci" (póki są).
Nie mniej jestem pełen podziwu dla tych wszystkich którzy jeszcze próbują doszukać się szczątków informacji w telewizorni. Inna rzecz - czy warto ?
ale tu musi sobie odpowiedzieć sobie każdy sam "na własny rachunek".
pozdrawiam
W. red
W. red