[14 IV 2009] Święta przeszły, a kto naprawdę zabił ks. Popiełuszkę?

Obrazek użytkownika Maciej Gnyszka
Blog

powróćmy...
zrazu powoli, żeby zadyszki nie dostać, do normalnego, blogowego rytmu opisywania świata. „Normalnego”, to pojęcie względne, nie wiadomo względem której średniej mierzyć tę „normalność”, ale powiedzmy sobie, że normalnym rytmem jest tu jakieś 5-6 postów tygodniowo.

Święta przeminęły, kolana się wyklęczały, brzuch zdążył się wydąć, w Niedzielę Zmartwychwstania byłem z Oleńką na ślubie i weselu, z którego wróciliśmy nad ranem w poniedziałek. Towarzyszyła nam spora część Oleńkowej rodziny, co nas ucieszyło, bo była okazja do długich odwiedzin, świątecznych figli-migli i kolektywnych spacerów, zwiedzania okolicy. A jest to przecież tym milsze, im dalej od nas mieszka ten, kogo oprowadzamy. Oleńka będzie u mnie aż do niedzieli!

o modlitwę proszę
równolegle pojawiło się parę ważnych intencji modlitewnych. Jeśli jakieś dobre dusze spośród Czytelników zechciałyby poświęcić „Ave Maria...” w tej intencji – byłoby to wielce pożądane!

ks. Popiełuszko
zamierzam wybrać się z Oleńką na film pt. „Popiełuszko”. Narzeczona wprawdzie zaczęła się obawiać scen przemocy (nawiązując do sytuacji sprzed ponad 2 lat, gdy chciałem żebyśmy obejrzeli razem „Nie zabijaj” Kieślowskiego, kiedy to po scenie rozbijania głowy taksówkarza płytą chodnikową, Oleńka poprosiła o wyłączenie komputera), ale może uda się film obejrzeć w kinie!
Sprawa z ks. Jerzym wciąż jest niewyjaśniona. Obserwuję to wszystko z zaciekawieniem – z jednej strony parę procesów już minęło, Piotrowskiego uważa się za mordercę, kierowca ks. Jerzego ma przypisaną najczęściej rolę bohatera, który wyrwał się z opresji... z drugiej zaś rodzina ks. Popiełuszki jest wciąż zastraszana, kilka osób z Jego otoczenia całkiem niedawno zginęło, Wojciech Sumliński, który od dawna bada sprawę wylądował w lipcu z podciętymi żyłami w kościele na Żoliborzu (parafialnym kościele ks. Popiełuszki), a ostatnio pojawił się we Fronda.tv z frapującym przekazem:

Znalazłem w Tolle et lege jego książkę na ten temat - „Kto naprawdę Go zabił?” to chyba nie jest ta, którą pisał na podstawie unikalnych materiałów, które skonfiskowała latem ABW, ale chyba warto przejrzeć. Ciekawe czy ta afera się kiedyś wyjaśni.
radość to jest, radość
wprawne oko stałego Czytelnika zauważy, że coś chyba drga i uwaga red. Michalkiewicza na lutową refleksję panagruszki na temat tego, że suma wpłat na jego bloga wynosiła wówczas jakieś 60 zł, podczas gdy Michalkiewicz co miesiąc otrzymuje ponad 6 000 zł od swoich czytelników, uwaga brzmiąca w skrócie: „Cierpliwość jest cnotą” okazuje się słuszna. Czytelnicy się bowiem ostatnio rozhulali. Nie wiem czemu to przypisać – brakowi postów w Święta (możliwość odpoczynku dla oczu), czy lepszym humorem zza stołu?
Wałęsa zygzakiem
nie podoba mi się ta pseudoafera z Pawłem Zyzakiem z Krakowa i jego pracą magisterską na temat Wałęsy. Po pierwsze – chłopak robi pracę de facto z pogranicza antropologii i historii, gdzie metodologia tak właśnie wygląda (więc wszelkie dziennikarskie półmózgi, które na temat nauk społecznych nic nie wiedzą proszę o zamknięcie jadaczek w cytowaniu kupionych profesorków). Po drugie – tak naprawdę nie ma po drugie. Jeśli Bronisław Malinowski jechał sobie na Trobriandy i pytał tubylców o wyobrażenia na temat różnych rzeczy, i cenimy tę pracę, bo świetnie odmalował stan ducha i umysłu mieszkańców Trobriandów danego czasu, to i Zyzaka ceńmy, że zbadał mit Lecha Wałęsy wśród mieszkańców wsi, z których się wywodzi. Bo taki jest temat pracy.
A to że Wałęsa nie wszędzie jest uważany za euromędrca... toż to chyba oczywiste. Wystarczy poczytać teksty Michnika z Aborczej z początków lat 90. gdzie epitety „cham” i „bolszewik” stosował wobec Wałęsy wymiennie.
dwa kozły
a panowie Kaczyński i Tusk przypominają mi symbole Poznania. Dwa kozły. Wprawdzie nieco większą sympatią za nonkonformizm z mojej bajki darzę tego pierwszego, ale kozłem jest i tak.

E-biznes
jutro dowiecie się tego i owego o e-biznesie. Skończyłem właśnie lekturę książki Jolanty Gajdy pt. „E-biznes jako sposób na sukces”. Jutro będzie sążnista recenzja. Dlaczego? Uważam, że nie można jej nie mieć. Mówię to z pełną odpowiedzialnością i nie spocznę (podobnie jak w przypadku św. bpa Pelczara), aż przynajmniej kilku Czytelników się nie skusi. Potem mi będą dziękować (tak, jak w przypadku „Rozmyślań o życiu kapłańskim” - kilka dziękczynnych maili już doszło!).

a teraz...

spanko!

myśl na dziśNieomylnymi znakami prawdziwego Krzyża Chrystusa są: pogoda, głębokie poczucie pokoju, miłość gotowa na każdą ofiarę, wielka skuteczność wypływająca z przebitego Boku Jezu i zawsze – w oczywiste sposób – radość: radość, która wyrasta z pewności, że ten, kto jest naprawdę oddany, stoi przy Krzyżu a zatem, przy Panu naszym. św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 772

Brak głosów