Capitalism for Dummies
Kapitalizm dogorywa. W Wielkiej Brytanii, USA i we wszystkich krajach tzw. „Wielkiej Siódemki” obywatele latają po ulicach z transparentami z napisem: „Capitalism is not working anymore”
Aj! I co tu jest grane? Ano, żeby wyjaśnić to sobie „ab ovo” należy wrócić do bardzo zamierzchłych czasów, tych jeszcze gdzie nikt o kapitaliźmie nie słyszał. Wtedy wszystko było proste, krajem rządził monarcha, potem szli landlordowie i szlachta i oni trzymali całą resztę państwa za łeb.
A co jest najważniejsze i najbardziej istotne posiadali dwie rzeczy w kupie, te które determinują wszystkie inne zdarzenia i układy niezmienne na przestrzeni wieków. Oni posiadali pieniądze i władzę.
Tak się tylko składało że ta rządząca grupa społeczna była uprzywilejowana ze względu na urodzenie i koneksje rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zwali się z tego powodu sami siebie, zresztą, „szlachetnie urodzonymi”.
Ale leciały lata, Świat szedł naprzód, narody, przynajmniej niektóre, się cywilizowały i odchodziły od tradycyjnego schematu gospodarki. Płody rolne już nie wystarczały, ludzie potrzebowali domów, świątyń, pałaców, narzędzi, także narzędzi wojny, byli coraz bardziej czuli na sztukę i piękno a to wszystko razem powodowało że do pieniędzy, dużych nawet, dochodzili ludzie nie będący członkami klasy posiadającej i w których żyłach nie płynęła „błękitna krew”.
Tu już urodzenie nie wystarczało, żeby zbić majątek trzeba było mieć, talent, wykształcenie, zdolności, mówiąc krótko takie cechy osobiste, których niejednokrotnie zaczynało brakować „szlachetnie urodzonym”. Można to szczególnie zaobserwować na przykładzie Zjednoczonego Królestwa. Szlachta tamtejsza ciesząca się swym wyspiarskim „splendid isolation” zaczęła mieć problemy genetyczne, rozmnażała się między sobą w zbyt bliskich związkach a potomkowie urodzeni z takich małżeństw często odbiegali od schematu. Nie twierdzę że mieli po trzy nogi, dwie głowy i ogon ale intelektualnie nie dorastali do pięt przedstawicielom klas niższych, którzy nie mieli problemów aby kopulować z przedstawicielkami innych narodów a w wypadku Francuzów, nawet innych ras. Ano, to właśnie Francuzi i Hiszpanie są odpowiedzialni za czekoladowego koloru pięknotki, które do dziś królują na wybiegach w czasie pokazów mody.
A Brytyjczycy się po prostu brzydzili. Czemu? Nikt nie wie, taka angielska natura. To zresztą jest powodem że o prawdziwych przystojniaków i naturalne, nie naszpikowane siliconem, piękności na Wyspach raczej trudno. No, może już nie teraz, Druga Wojna przyniosła pewną zmianę a i z dumą należy dodać że znaczną zasługę w poprawianiu rasy Brytonów mają członkowie polskich sił zbrojnych, gdyż w momencie gdy mężowie ganiali Rommla w Libii, czy Włochów w Abisynii nasi szarmanccy ułani pocieszali bardzo skutecznie brytyjskie słomiane wdowy i połowice.
Rzućmy jednak na ten fakt całun historii i wróćmy do tematu.
Jak wspomniałem coraz więcej plebejuszy dochodziło do dużych pieniędzy i coraz bardziej raził ich fakt że nie mają absolutnie nic do gadania w rządzeniu państwem.
Zaowocowało to Rewolucją Francuską a jej idee rozprzestrzeniły się szybko jak zaraza na resztę kontynentu. Trafiły też za Kanał La Manche. Zresztą już 200 lat wcześniej parweniusz, syn tkacza Thomas Cromwell, poddany i minister Henryka VIII doszedł do wniosku że jak się arystokratom i kościołowi troszkę nie odbierze i nie odda mądrym i zasobnym plebejuszom, to ci mogą sami sięgnać po władzę i zabrać wszystko. Król Henryk był zresztą klasycznym przykładem zdeformowanych genów, nie tylko był mały, pękaty, rudy i brzydki to jeszcze zamordował aż sześć żon i za naszych czasów na pewno by poszedł siedzieć.
Krótko mówiąc w krajach zwanych później Europą Zachodnią i wyzwolonej z brytyjskiej kolonialnej niewoli Ameryce, rewolucja socjalno-przemysłowa była w pełnym rozkwicie, w naszej zaś Polsce, i Rosji oczywiście, dalej uważano że uprawa ziemi jest jedynym zajęciem godnym szlachcica a „chamy” mają pracować a intelektualnie rozwijać się w kościele lub karczmie.
To zresztą zaowocowało pewnym zacofaniem gospodarczym z którego do dnia dziesiejszego nie możemy się wygrzebać.
Tak więc po iluś tam latach możnymi stali się ludzie z plebsu a arystokraci najczęściej przejadali resztki zebranych przez przodków fortun.
I tu wszyscy jak jeden mąż doszli do tej samej konkluzji: Kto ma pieniądze, musi mieć władzę, inaczej nie da rady.
Pomijając kilka rozwojowych stuleci na Świecie narodziło się coś co potencjalnie mogłoby zaszkodzić wyżej wspomnianemu układowi. Otóż poniektórzy przypomnieli sobie że Grecy wynaleźli demokrację i postanowili ją odkurzyć i wprowadzić w życie.
Możni tego Świata szybko zorientowali się co jest grane i zrozumieli że jak mortus dorwie się do władzy to może być krewa, mogą stracić to wszystko co sobie zapracowali lub nakradli. Przypomnieli sobie jednak że aby sprawować władzę trzeba być wybranym a żeby być wybranym trzeba mieć kasę. Trzeba podróżować po kraju, ściskać niemowlęta i dłonie emerytom, obiecywać „złote góry” a potem nie dotrzymywać i w ogóle robić wszystko żeby prości, naiwni i niezaradni uwierzyli głęboko że tylko ten a nie inny uczyni z ich kraju krainę miodem i mlekiem płynącą.
Tyle że ten kto wygrał wybory za cudze pieniądze, zmuszony był w pewnym stopniu się jakoś sponsorom swej kampanii odwdzięczyć i o to chodziło.
I tak już zostało do dziś. Jest nawet coraz lepiej, nie tak dawno Supreme Court of USA przegłosował 5 do 4 ustawę że kandydaci na polityków, sędziów i innych „sługusów publicznych” (SIC) mogą w czasie kampanii wyborczych korzystać bez przeszkód z funduszy korporacji, biznesmanów, kombinatorów, defraudantów i złodzieji (patrz: http://judgesonmerit.org/)
a po wybraniu zachowywać się adekwatnie.
System taki jakiś czas funkcjonował w USA a największym stymulatorem jego była Druga Wojna Światowa a dokładnie, czasy jakie po niej nastały. Cały Świat, no prawie cały, był zrujnowany, Japonia, Niemcy, Rosja leżały w gruzach, ledwo zipiąca, choć zwycięska Wielka Brytania, lizała rany, nolens volens, nie było na całym Świecie żadnej konkurencji dla przemysłu amerykańskiego. Wszyscy kupowali wszystko co Wujek Sam był w stanie zaoferować. A jak przemysł robił z wysiłku bokami tak i klasa robotnicza miała się jak pączek w maśle, leciały nadgodziny, bezrobocie było minimalne, właściciele fabryk przymykali oko nawet na zachcianki związków zawodowych, jako że
strajki groziły utratą dużych dochodów. Wtedy jeszcze potrafili się dzielić, no bo i było z czego.
Wszystko było „cacy” dopóki zrujnowani partycypanci w WWII nie stanęli na nogi, częściowo dzięki planowi Marshalla, a ich produkty zaczęły często bić na głowę wyroby amerykańskie.
Były też produkowane znacznie taniej bo i robocizna w innych krajach była zdecydowanie tańsza.
Po prostu tamtejsi kapitaliści nie dokładali tyle do swych roboli co Amerykanie.
Dla przykładu podam że w General Motors godzina pracy kosztuje 60 USD w fabryce Toyoty, też w USA, tylko 40. Robotnicy zarabiają tak samo ale odpada „górka”, na którą składają się sumy płacone na pomoc medyczną, dla emerytów nawet, plus inne pomniejsze i zróżnicowane świadczenia.
I ta górka spowodowała że wszystkie trzy giganty samochodowe w USA, no z wyjątkiem robiącego bokami Forda, zaczęły straszyć bankructwem. Poprzednio już co cwańsi producenci „wywiali” z kraju i pozakładali fabryki w Meksyku, Tajlandii, Chinach, jednym słowem wszędzie tam gdzie robol cieszy się z tego co ma, trzyma „dziób na kłódkę” i tyra za dwóch. Za niemym błogosławieństwem Free Trade (Wolnego Rynku), który poznosił bariety celne.
Nie wpadli tylko nasi kapitaliści, że jak amerykański robol nie będzie zarabiał, to nie będzie miał środków płatniczych i nie będzie go na nic stać. A to nakręciło i nakręca kryzys. No bo ci co nie pracują nie mogą spłacać pożyczek, płacić rat a to powoduje że cwaniacy którzy kiedyś pożyczali każdemu kto chciał, wiedząc że jak ten ktoś nie będzie mógł spłacać n.p. chałupy to mu ją zabiorą i tyle, ciężko się nacięli. Nie przewidzieli że zjawisko zabierania stało się tak masowe że nikt już tych odebranych domów kupować nie chciał. A trzeba było bulić na ciecia, podatek gruntowy i Meksykanina do strzyżenia trawników.
A to co się stało potem, zaczęło przypominać kulę śniegu puszczoną na łeb na szyję z górki. Robi się taka kula coraz większa a użyta jako metafora rośnie wprost proporcjonalnie do długu Stanów Zjednoczonych, który to dług spłacać będą pokolenia Amerykanów do końca tego millenium.
Aby było raźniej rząd USA doszedł do wniosku że należy ukarać Saddama Hussaina i Osamę bin Ladena za wypadek z dwoma wieżowcami w Nowym Jorku, chciaż nie było ani krzty dowodu że którykolwiek z nich jest w ten wypadek zamieszany. Samo FBI to przyznało i to publicznie.
W związku z tym posłano do ich krajów całą masę wojska, co obniżyło nieco wskaźnik bezrobocia, a bezrobocie to z kolei spowodowało że znacznie poprawił się nabór do wojska. Bo trzeba przyznać że od momentu zaatakowania Iraku, już przez papę Busha, sztab generalny miał poważne kłopoty ze znalezieniem frajerów, którzy chcieliby ginąć w imię niesienia „kagańca” demokracji „made in USA” do kraju Talibów, którzy to z kolei woleli wyzionąć ducha niż amerykańska wolność zaakceptować. Doszło do tego że do sił zbrojnych USA zaczęto rekrutować ślepawych, przygłuchych i półidiotów.
I tak się toczy dalej nasza „kula śniegowa” i toczyć się będzie jeszcze długie lata, bo gdy wreszcie Pan Prezydent zdecyduje się swoich chłopców z Bliskiego Wschodu wycofać, to po pierwsze; mogą być źli bo po powrocie nie znajdą zajęcia, a po drugie; opuszczone kraje wpadną w najbliższych „demokratycznych wyborach” w sidła partii islamskich i tym samym front antyamerykański zyska nowych i to dobrze przez Wuja Sama dozbrojonych i wytrenowanych antagonistów.
A znamy to już z życia, terrorysta „Hamas” wygrał pierwsze „prawdziwie demokratyczne” wybory w Gazie.
Jednym słowem: Brawo Panie Prezydencie i God Bless America!
Bo tylko w Bogu nadzieja gdyż sami już sobie nie dadzą rady pomóc.
Napisał: Colas Bregnon
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1164 odsłony
Komentarze
czas na komunizm!
12 Lutego, 2010 - 14:39
nie może byc pustki
Gawrion
12 Lutego, 2010 - 14:44
czy ten gostek zawłaszczył portal?
czy długo bedzie nas karmił nowinkami a,la Michnik drugi?
czy długo bedzie rzucał inwektywami w strone tych, którzy się z nim nie zgadzają?
jak długo będzie kopiował te epistoły z prawica.net?
moze zostaniecie we dwóch- on i TY?
czy ten portal ma być antysemickim i homofobicznym ściekiem tak jak GW jest aż nadto pro?
krysko
12 Lutego, 2010 - 16:36
Niebawem SG będzie znowu cała Twoja ;)
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.