Inteligentne roboty bez twarzy – Mirosław Usidus o tym, jak maszyny zastępują dziennikarzy

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
sdp.pl
Cytat: 

Charyzmatycznego prawnika, jak ci z filmów, który potrafi pięknie i przekonująco wystąpić w mowie końcowej, maszyna nie zastąpi. Ale jego pomocników, researcherów i szperaczy, których też znamy z filmów, i owszem. Podobnie jest w dziennikarstwie. Roboty w fachu prawniczym to, przynajmniej za oceanem, rzecz już powszechna. Redakcje też zaczynają się zapełniać najnowszą technologią.

 

Według niedawno opublikowanej w „The New York Times” analizy robotyzacji w newsroomach, już mniej więcej jedna trzecia treści publikowanych przez Bloomberg News wykorzystuje jakąś formę automatyzacji. System wykorzystywany przez firmę, nazywany Cyborg, w pełnym wymiarze godzin wspiera dziennikarzy agencji w przygotowywaniu tysięcy raportów giełdowych i opracowań kwartalnych sprawozdań finansowych spółek. (...)

„Washington Post” też ma własnego robota-reportera o nazwie Heliograf. Wykazał swoją przydatność w relacjonowaniu letnich igrzysk olimpijskich w 2016 roku i wyborów prezydenckich w 2016 roku. W zeszłym roku, gazeta i jej maszynowy dziennikarz zostali wyróżnieni dorocznym konkursie Global Biggies Awards, w kategorii Excellence in Use of Bots, w której nagradza się osiągnięcia w wykorzystaniu big data i sztucznej inteligencji. Nieco ironiczny, a może dla niektórych złowieszczy, wydźwięk ma fakt, że wręczenie tych nagród odbyło się w auli Uniwersytetu Columbia o nazwie Pulitzer Hall. (...)

„The Wall Street Journal” i Dow Jones eksperymentują z kolei z technologią, która ma pomóc w realizacji przeróżnych zadań redakcyjnych, np. transkrypcji wywiadów z dźwięku na tekst a nawet do pomocy w identyfikacji tzw. „deep fakes”, czyli sfabrykowanych obrazów i filmów przedstawiających postacie wygenerowane przez zaawansowane algorytmy AI.

 

Szacowny „Forbes” poinformował kilkanaście miesięcy temu, że testuje zintegrowane z systemem internetowej publikacji CMS, narzędzie o nazwie Bertie (od imienia założyciela magazynu z 1917 r.), którego celem ma być dostarczanie dziennikarzom szkiców i szablonów artykułów. Jak to działa w praktyce? Na przykład, dziennikarz „Forbesa” specjalizujący się w pisaniu o przemyśle samochodowym może od systemu otrzymać propozycję treści potencjalnego artykułu na temat, dajmy na to, Tesli. (...)

Zresztą roboty samodzielnie piszące całe artykuły już są znane na świecie. Na początku 2017 r. swój pierwszy artykuł w gazecie „Southern Metropolis Daily” opublikował inteligentny algorytm o nazwie Xiao Nan.  Na napisanie całkiem złożonego materiału o objętości około trzystu znaków pisarskich, poświęconego masowym podróżom obywateli Państwa Środka przed zbliżającym się wówczas chińskim nowym rokiem, algorytm potrzebował jednej sekundy. Komentujący osiągnięcie maszyny w chińskich mediach, profesor Xiaojun Wan z Uniwersytetu Pekińskiego, ocenił, że robot dobrze sobie radzi z zarówno drobnymi, jak i dużymi formami dziennikarskimi, analizując i porównując przy tym znacznie więcej danych niż ludzie. Redakcje korzystają z tych kompetencji z każdym kolejnym miesiącem częściej a odbiorcy treści rzadko sobie zdają sprawę, jak zrobotyzowane są już media, które codziennie konsumują. (...)

Gdy się nad tym głębiej zastanowić, to nasuwa się wniosek, że w miarę postępów zrobotyzowanej reporterki, rosnąć będzie również automatyzacja i algorytmizacja po stronie odbiorcy. Spójrzmy na to, jak działa robot takiego typu jak Google Asystent. Jeśli postawi mu się za zadanie przygotowywanie serwisów o tematyce gospodarczej na podstawie oceanu informacji, w coraz większym stopniu, jak wiemy, generowanych przez maszyny, to robot stanie się w istocie odbiorcą (czytelnikiem!) materiałów generowanych przez inne roboty, a w konsekwencji niejako pośrednikiem filtrującym, przygotowującym i odkrywającym sens w nasilającej się, masowej lawinie danych.

 

Zatem nawet ostatnia rubież dziennikarstwa i publicystyki, rola gatekeepera, komentatora, interpretatora i przywódcy opinii, może w efekcie zostać zagrożona przez wszechogarniającą robotyzację. Pozostaje mieć nadzieję, że dla ludzi, oprócz szybkości i dokładności informacji, emocjonalnie ważny pozostanie „czynnik ludzki” w mass mediach. Wydaje się jednak, że pierwszy maszynowy publicysta, który trafniej np. przewidzi wynik wyborów niż cała rzesza komentatorów z krwi i kości, może „zniszczyć system” i tę kruchą ludzką nadzieję pogrzebać.

Mirosław Usidus na portalu sdp.pl

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)