Geniusz Arłukowicza. No przecież wystarczyło po prostu kolejki skasować i zniknęły
Napisałem kilka miesięcy temu tekst w którym dowodziłem daremności starań o wypełnienie rozkazu premiera Tuska, by w ciągu trzech miesięcy zniknęły kolejki do lekarzy, bo po prostu z teorii kolejek wynika, że jest to niemożliwe, długość kolejek jest bowiem wynikiem relacji liczby osób oczekujących na obsługę do liczby stanowisk obsługi.
Z jednej strony są chorzy, z drugiej lekarze na swych stanowiskach pracy. Liczba chorych to pewien procent ogółu ludności, a liczba mieszkańców naszej Ojczyzny w stosunku do liczby lekarzy – należy do najwyższych w Europie (za nami tylko Cypr i Turcja), bo po prostu mamy mało lekarzy. A stało się tak, ponieważ dopuszczono do gigantycznego drenażu polskiego rynku pracy, „wytransferowania” z Polski przez zachodnie firmy rekrutujące fachowców medycznych znacznej liczby lekarzy, przede wszystkim specjalistów. Tam poprawiono sobie sytuację w ochronie zdrowia, skrócono kolejki – kosztem Polski.
Ale cóż, namądrzyłem się, namądrzyłem, ale nie wziąłem pod uwagę, że geniusze potrafią obalić naukę. Oto przychodzi pacjent do warszawskiej przychodni, gdzie zawsze były kolejki – pusto, ani jednej osoby – kolejki znikły. Pyta, dlaczego – i sprawa jasna: oto NFZ obciął limity - i do doktorów specjalistów nie ma zapisów do końca roku. Genialne – no przecież wystarczyło po prostu kolejki skasować i zniknęły. Ileż to problemów można by rozwiązać, dzięki takiemu geniuszowi. W komunizmie doskwierały nam nieustanne kolejki, tośmy go obalili – a tymczasem, panowie byli PZPR-owcy, trzeba było zlikwidować sklepy, to i nie byłoby kolejek. Geniuszu wam brakowało.
(...)
Ale jest jeszcze gorzej niż mogłoby być w tych istniejących złych warunkach. Oto ukazało się roczne sprawozdanie z wykonania planu finansowego NFZ. Dowiadujemy się z niego, że NFZ wypracował dodatni wynik finansowy w wysokości 382,8 mln zł. Jest to rzecz skandaliczna i nonsens ekonomiczny. Procentowo jest to co prawda niewiele, tylko 0,6% przychodów ze składek, ale i tak jest to o co najmniej 382 mln zł za dużo. To oznacza, że z tego, co obywatele wyłożyli na ochronę zdrowia, zmarnowano prawie 400 mln. Tak, to marnowanie pieniędzy ubezpieczających się, bo nie po to ludzie oddają część swych ciężko zapracowanych a i tak (dla olbrzymiej większości) rażąco niskich wynagrodzeń, by prezesostwo NFZ budowało sobie finansowy pomnik - kosztem tysięcy, którym skąpi się pieniędzy na leczenie.
(...)
Ta wypracowana nadwyżka NFZ-tu jest gigantycznym skandalem. Słyszymy, że „nie stać nas” na leki dla chorych na cukrzycę, wybitni lekarze onkolodzy skarżą się w telewizji, że chcieliby leczyć, jest sprzęt, są „moce produkcyjne”, ale nie mogą, bo NFZ nie daje pieniędzy; w szpitalach skąpi się nawet na papier toaletowy, a tymczasem NFZ wypracowuje sobie nadwyżkę finansową … i pewnie szefostwo wyciągnie ręce po nagrody i wypnie piersi do medali.
(...)
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 235 odsłon