Czekając na wyzwolenie z pisowskiej niewoli „masy inteligenckie” opozycji doświadczają „ucieczki od inteligencji”

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
wpolityce.pl
Cytat: 

Czekając na wyzwolenie z pisowskiej niewoli „masy inteligenckie” opozycji doświadczają „ucieczki od inteligencji”

Wyzwolenie sprawi, że „masy inteligenckie” opozycji dostaną nowy rozum, choć ten stary sprawiał wrażenie nieużywanego.

Stan ducha „mas inteligenckich” (określenie Lecha Wałęsy) tworzących ponoć opozycję i dających jej moc to pomieszanie choroby sierocej, kompleksów i oczekiwania na cud. Najpotężniejsze mózgi „mas inteligenckich” uczepiły się nadziei na wyzwolenie Polski. Przez Unię, Berlin, inicjatywę C40, George’a Sorosa, Billa Gatesa, Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, a może nawet kosmitów (pionierem jest znowu Lech Wałęsa).

Problemem jest to, że chodzi o wyzwolenie od normalności, a pewnie nawet od zdrowia psychicznego i zdrowego rozsądku.

Nawet, gdyby inteligencja jakimś cudem masowo występowała po stronie opozycji, powinno budzić zdumienie jej przekonanie, że wyzwolenie może być dziełem Donalda Tuska albo Rafała Trzaskowskiego. Pierwszy to raczej specjalista od implementowania fałszywej świadomości, zaś drugi to przerośnięte dziecko (we mgle). To zdumiewające, że „masy inteligenckie” czekają na wyzwolenie, czyli zniewolenie, skoro podobno posiadają narzędzia krytyczne i analityczne, których nie da się wyłączyć, więc powinny wykpić samą ideę wyzwolenia. (...)

W stosunku do sytuacji z Nikodemem Dyzmą istnieje przynajmniej ta różnica po stronie Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego, że mniej jest w nich Cincinnatusa, a więcej ciecia Stanisława Anioła. Ale poziom egzaltacji ich misją jest zbliżony, dlatego hrabia Żorż Ponimirski miałby zapewne sporo do powiedzenia o poziomie „mas inteligenckich”. Tym bardziej że po stronie owych „mas inteligenckich” masa już dawno wzięła górę nad inteligencją, o ile to połączenie kiedykolwiek po stronie opozycji funkcjonowało. (...)

Wyzwolenie sprawi, że „masy inteligenckie” opozycji dostaną nowy rozum, choć ten stary sprawiał wrażenie nieużywanego.

Stan ducha „mas inteligenckich” (określenie Lecha Wałęsy) tworzących ponoć opozycję i dających jej moc to pomieszanie choroby sierocej, kompleksów i oczekiwania na cud. Najpotężniejsze mózgi „mas inteligenckich” uczepiły się nadziei na wyzwolenie Polski. Przez Unię, Berlin, inicjatywę C40, George’a Sorosa, Billa Gatesa, Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, a może nawet kosmitów (pionierem jest znowu Lech Wałęsa). Problemem jest to, że chodzi o wyzwolenie od normalności, a pewnie nawet od zdrowia psychicznego i zdrowego rozsądku.

Nawet, gdyby inteligencja jakimś cudem masowo występowała po stronie opozycji, powinno budzić zdumienie jej przekonanie, że wyzwolenie może być dziełem Donalda Tuska albo Rafała Trzaskowskiego. Pierwszy to raczej specjalista od implementowania fałszywej świadomości, zaś drugi to przerośnięte dziecko (we mgle). To zdumiewające, że „masy inteligenckie” czekają na wyzwolenie, czyli zniewolenie, skoro podobno posiadają narzędzia krytyczne i analityczne, których nie da się wyłączyć, więc powinny wykpić samą ideę wyzwolenia. Najwidoczniej jednak nie są w stanie, a krytyczne narzędzia zostały jednak wyłączone. A po wyłączeniu obraz jest żałosny (przed wyłączeniem też lepiej nie było), skoro tłumy nominalnie poważnych i rozgarniętych ludzi chciałyby widzieć proroków w kimś, kto przypomina połączenie ciecia Stanisława Anioła z „oksfordczykiem” Nikodemem Dyzmą.

Stan zawieszenia, zawierzenia i uzależnienia od proroka na miarę tych fałszywych z „Żywotu Briana” Monty Pythonów z właściwym sobie sarkazmem opisał Tadeusz Dołęga-Mostowicz w „Karierze Nikodema Dyzmy”. W finałowej scenie, gdy szef gabinetu prezydenta przyjechał z listem odręcznym głowy państwa z prośbą o objęcie przez Nikodema Dyzmę funkcji prezesa Rady Ministrów, też „masy inteligenckie” czekały na wyzwoliciela. - To mąż stanu całą gębą! Przecie już raz ratował! I to jak skutecznie! Cincinnatus - daje się oderwać od pługa tylko w razie ostatecznego niebezpieczeństwa - zachwalał Dyzmę wojewoda Szejmont. (...)

W stosunku do sytuacji z Nikodemem Dyzmą istnieje przynajmniej ta różnica po stronie Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego, że mniej jest w nich Cincinnatusa, a więcej ciecia Stanisława Anioła. Ale poziom egzaltacji ich misją jest zbliżony, dlatego hrabia Żorż Ponimirski miałby zapewne sporo do powiedzenia o poziomie „mas inteligenckich”. Tym bardziej że po stronie owych „mas inteligenckich” masa już dawno wzięła górę nad inteligencją, o ile to połączenie kiedykolwiek po stronie opozycji funkcjonowało.

Na początku 2020 r. pisałem na naszym portalu, że tamten rok upłynie pod znakiem bezwstydnej trywialności, czyli sakralizacji banału. A to dlatego, że nawet co bardziej rozgarnięci przedstawiciele „mas inteligenckich” opozycji się zbanalizowali, a reszta swojej szansy upatrywała w konkurowaniu z co wybitniejszymi gibonami, zamiast mieć intelektualne ambicje i analityczne ciągoty. Jeśli do czegoś ich ciągnęło, to do zadań na poziomie kolorowanek (głośny żart - pokoloruj drwala jako ambitne zadanie intelektualne).

Im bliżej wyborów parlamentarnych jesienią 2023 r., tym bardziej dotkliwie ujawniają się mechanizmy powszechnego głupienia oraz infantylizacji, przede wszystkim „mas inteligenckich”. (...)

Nie chcę krakać, ale w 2023 r. może być już tak, że „masy inteligenckie” zgromadzą więcej głupoli niż inteligentów. Postępowa nauka (oczywiście to oksymoron) nie tylko nie chce tego przyjąć do wiadomości, ale mści się na głosicielach podobnych tez. 

Wyzwolenie sprawi, że „masy inteligenckie” dostaną nowy rozum, choć ten stary nie wydawał się w ogóle zużyty, a nawet sprawiał wrażenie nieużywanego. Niech czekają. W końcu nasze Słońce wykończy wszystkie swoje planety, w tym Ziemię, dopiero za jakieś 4-5 miliardów lat. Powodzenia!

Stanisław Janecki

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

enteligenckie rojenia

 

gdybyż znów móc

o sowieckim raju roić

bramy tryumfalne

wyzwolicielom stroić!

Vote up!
1
Vote down!
0

jan patmo

#1650563