"Wyborcza" ciepło o duńskiej dyskusji o legalizacji... związków kazirodczych

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Po raz kolejny otrzymujemy dowód, że horyzont żądań lewicy jest ruchomy, że nie ma kresu tego szaleńczego pędu do przebudowy społeczeństwa na skrajnie lewicową modę. Po uzyskaniu w większości krajów dominacji propagandy homoseksualnej, po prawnej realizacji żądań tej grupy, wreszcie po wejściu promocji homoseksualizmy do szkół, pojawia się kolejny postulat. Czwartkowa "Gazeta Wyborcza" z troską pochyla się nad... kazirodztwem. Coś, co przez wieki było odrzucane z powodów tyleż moralnych co biologicznych (ze związków kazirodczych dużo częściej rodzą się osoby chore) teraz staje się przedmiotem kolejnej krucjaty wyzwoleńczej lewicy. "Wyborcza" pyta:

Czy związek rodzeństwa z Aarhus doprowadzi do legalizacji kazirodztwa w Danii? Czy są powody, by karać za nie w XXI wieku?

I narzeka:

Na taką liberalizację prawa nie ma jednak na razie szans.

Ale czy rzeczywiście? Rzecz dotyczy Niklasa i Sofie z Aarhus, którzy "żyją od kilku lat jak mąż i żona, choć są rodzeństwem przyrodnim. Mają tego samego ojca, ale różne matki. Pięć miesięcy temu urodził im się synek. Parze grozi do dwóch lat więzienia, bo zgodnie z kodeksem karnym seks między rodzeństwem to przestępstwo obyczajowe".

Najciekawszy są jednak argumenty jaki pojawiają się w tym sporze. Mamy więc "zły" Kościół:

Choć Kościół katolicki uważa kazirodztwo za grzech śmiertelny, nie wszędzie w Europie jest ono karalne.

A profesor prawa z Copenhagen Business School Vagn Greve "przyznaje jednak, że Duńczycy nie są na razie gotowi na taką zmianę prawa".

Debata wokół rodzeństwa z Aarhus pokazuje, że potrzebujemy jeszcze czasu. Z drugiej jednak strony mieliśmy tak samo gorącą debatę, kiedy legalizowano związki homoseksualne. Podnosiły się wówczas głosy, że doprowadzi to załamania społeczeństwa. Dziś małżeństwa homoseksualne wydają się czymś normalnym i naturalnym. Nie widzę absolutnie żadnej różnicy między legalizacją związków homoseksualnych a dopuszczeniem związków kazirodczych z zastrzeżeniami, o których mówiłem wcześniej.

Mamy więc użycie tzw. legalizacji związków homoseksualnych jako przyczynku do uznania kolejnych do tej pory wykluczanych zjawisk za normalne. Horyzont pełnej wolności osobistej, tolerancji itp. znowu się przesuwa... Na co jeszcze skrajna lewica "potrzebuje czasu"?

http://wpolityce.pl/artykuly/40734-ruchomy-horyzont-zadan-lewicy-znowu-sie-przesuwa-wyborcza-cieplo-o-dunskiej-dyskusji-o-legalizacji-zwiazkow-kazirodczych

Brak głosów